Czy można żyć przy śpiącym dziecku?

Joanna Jaskółka
7 lipca 2015

Udostępnij wpis

Czasem, kiedy w ciągu dnia napadnie mnie tak zwany noworodkowy muł i muszę trochę odespać nocne karmienie, włączam Kosmykowi bajkę, proszę, żeby położył się obok mnie i dzidziusia do łóżka i odpływam na przynajmniej pół godzinki w cudowną drzemkę. Już w ciąży te dzienne drzemki przetestowałam z Kosmykiem do perfekcji i niejeden raz pozwoliły mi one przeżyć do wieczora w miarę spokojnie. Ale że zawsze staram się wiedzieć, co mój syn ogląda, tak też i kilka dni temu zwróciłam uwagę na nowy odcinek "Tosi i Tymka". A w nim wszyscy chodzili na paluszkach, bo w nosidełku spało niemowlę. Nie można było się głośno odezwać, nie można było nic zrobić, bo w nosidełku, w drugim pokoju spało niemowlę. Niemowlę spało! Cicho musiało być!

 

 

Niemowlę w końcu obudziła dzwoniąca komórka. Dzieciak otworzył oczka i wyglądał na całkiem zadowolonego. Okrzyki radości Tosi i Tymka były głośne. Ale i tak nie obudziły mojego własnego niemowlaka. Moje dziecko wie, że w ciągu dnia ludzie zazwyczaj żyją.

 

 

 

Cały trik ze snem niemowlaka nie polega na tym, żeby skłonić go, by spało jak najdłużej. Ten trik polega raczej na tym, żeby sen niemowlaka trwał najdłużej wtedy, gdy jest najbardziej efektywny: w nocy. Pielęgnowanie i celebracja w ciszy dziennych drzemek to trochę takie zamknięte koło - dziecko wybornie śpi w dzień, a w nocy dostaje szaleju w głowie i zasnąć nie może. A to mucha lata, a to kaloryfer warczy, a to za oknem ktoś się pałęta. Wszystko to, co za dnia wyciszała mamusia, żeby dziecko się wyspało, w nocy może być problemem.

 

 

 

Ja nie chcę takiego problemu. Gdy Adaś [a wcześniej Kosmyk] drzemie w dzień, nasze życie nie zamiera na czas snu dziecka. Nie staram się wyciszyć mieszkania, nie chodzę na palcach, nie fukam na gości. Ot, żyjemy sobie jak zwykle, może bez wybitnych wrzasków i hałasów, ale radio czy telewizor mogą sobie grać, czemu mam przerywać lubiany program, skoro jest dzień? W efekcie mogę sobie spokojnie porozmawiać z odwiedzającą mnie koleżanką, szczekanie Kory nie budzi mojej frustracji, a zabawa Kosmyka wcale nie musi być przerwana.

 

 

Nie wiem, czy to, co robię, będzie miało jakieś przełożenie na przyszłość. Znam sporo ludzi wychowanych w ciszy, którym nic w spaniu nie przeszkadza. Znam też sporo, których budzi byle szmer. Wiem, że śpiący Kosma zaśnie w każdym miejscu i w każdych warunkach, jakie go w senności zastaną. Czy to zasługa mojej teorii? Być może.

 

 

Ale nie o teorię tu chodzi, ale o mój ukochany rytm dnia, który wielokrotnie uratował mi pupę z nadruchliwym dzieckiem. Od samego początku jednemu i drugiemu synkowi staram się zasugerować tym rytmem, że pewne rzeczy robimy w określonych porach. Drzemka w dzień? Bardzo proszę! Ale nie za długa, bo cały dzień przed nami, wszyscy są czymś zajęci, mają mnóstwo rzeczy do zrobienia. A czas snu jest wieczorem i wtedy właśnie przychodzi spokój. Gasimy światła, włączamy delikatną lampkę, puszczamy kołysanki, staramy się być trochę ciszej, żeby dać wyraźny sygnał, iż oto nadchodzi czas odpoczynku, czas relaksu i ciszy.

 

 

Adasiowi od pierwszych dni przekazujemy ten tryb. I znów nie wiem, czy to dzięki temu młodszy syn odpada w krainę snu już koło dziewiątej wieczorem, budząc się jedynie dwukrotnie na karmienie, po którym [w okolicach północy] zasypia już na twardo? Budzi się dopiero koło piątej, szóstej na śniadanko i znów zasypia na kilka godzin. I ok, w ciągu dnia nie śpi dużo - sporą część drzemek sama zakłócam, bo odpowiadając sobie na pytanie, czy można żyć przy śpiącym dziecku, zawsze mówię sobie: tak.

 

 

 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Matka Debiutująca
    8 lat temu

    Powiem ci, że to sporo, oj sporo zależy od dzieciaka jednak. Choć z jednej matki, to moje dwie to różne dziouchy pod względem spaniowym ( i nie tylko ;). Choć zachowujemy podobne (chyba?) podejście, rytm dnia, to samo miejsce do spania, to jak Lulka w dzień spała w miarę spokojnie i nawet brzęk tłuczonego talerza jej nie wybudzał, to Anka kima z jednym okiem półotwartym jak zając pod miedzą. Można by powiedzieć, że pewnie Anka ma gorzej bo ma do dyspozycji starszą siostrę wydającą różne odgłosy, ale nawet gdy Lulka chodzi do żłoba to w dzień Anka śpi jak śpi czyli częściej nie śpi 😉

    dzieciakiija
    8 lat temu

    My z pierwszym na palcach, za każdym razem kiedy zasnął. Do dziś ma kłopoty ze snem. Drugi jak na razie dwa miesiące w hałasie. Czasem pomarudzi, czasem go obudzimy ale noce podobne do Waszych. Póki co. 🙂 (odpukać)

    Beta Kobieta
    Beta Kobieta
    8 lat temu

    Oj tez stosowałam podobną metodę- w dzień nawet jeśli ja drzemałam z dzieckiem to przy włączonej muzyce. W nocy zaś cisza. Plus w dzień sen może nie w pełnym słońcu ale bez zaciągania zasłon i innego zaciemniania (zima przy włączonym świetle). I mam takie same wnioski - dziecko mi szybko przesypiało noc, choć w dzień spało mało. Przy kolejnym tez sprawdzę.

    MotherDeerest
    8 lat temu

    Jedno, co wiem, to tyle, że jak sobie rodzic wymyśli sposób na dziecko, to ono mu zaraz wywinie taki numer, że cały misterny plan idzie w drobny mak. Ale to fakt, że lepiej nie kłaść dziecka spać w "dźwiękoszczelnym" otoczeniu, bo powiedzmy sobie szczerze: gdzie dziś, nawet w nocy, jest tak naprawdę cicho? Gdy byłam mała, pamiętam że miałam trudność z zaśnięciem, kiedy nie grał telewizor w kuchni i nie słyszałam późnowieczornej krzątaniny rodziców. Moja najmłodsza siostra, panienka już, nie umie zasnąć na dobre bez wsłuchiwania się w szalone stukanie klawiatury starszej z mych młodszych sióstr. Podlotkiem będąc często zasypiałam popołudniu do Massive Attack czy Nirvany i do dzisiaj mnie ich muzyka nieco usypia... 😉 nie należy lekceważyć siły przyzwyczajeń.

    Marta W
    Marta W
    8 lat temu

    Zdecydowanie zgadzam się z Matką Debiutującą. Przy drugiej córce mieliśmy generalnie (początkowo) totalny luz, a trafił nam się taki egzemplarz, którego drzemki potrafiły trwać... 7minut. I nie- no to już było dla mnie jednak za krótko. Dziewczynka ewidentnie potrzebowała ciszy. I dla własnej wygody fundowałam ją Jej. Ile można się zastanawiać co mam przez te 7minut zrobić 🙂

    Ilona Kostecka
    8 lat temu

    U nas było tak, że na początku dziecko spało w dzień przy mnie, w salonie (sypialnie są na piętrze, bałam się go tam zostawiać - potwornie ulewał, więc spał głównie na brzuchu, a roboty za dużo, żeby siedzieć z nim i patrzeć jak śpi). Jednak nie wysypiał się, a przez to był płaczliwy, marudny, praktycznie nie do ujechania. No to przenieśliśmy go po trzech miesiącach do jego pokoju (również w nocy, bo dotychczas spał przy nas i budziło go, jak na przykład drapałam się po nosie): zamknięte drzwi, cisza, spokój (chociaż bez przesady, krzątam się na dole normalnie, nie na palcach). Wszystkie problemy ze snem zniknęły. Zaczął spać po 18 godzin na dobę (teraz ma dwa lata i śpi... 14 godzin!), z czego 10-12 w nocy bez pobudki.

    Potem tylko potwierdziło się to, co podejrzewaliśmy: że trafił się nam wrażliwiec (nadwrażliwość na światło, hałas, ale też niektóre ubrania, jedzenie, a nawet w kontaktach z ludźmi). Tak czy siak z zazdrością patrzę na dzieci, które zasypiają tam, gdzie stoją (na zakupach, w wózku, w aucie, na spacerze i w salonie), choć wiem, że mogłabym stanąć na rzęsach, a mojego do tego nie przyzwyczaję. Sukcesem i tak jest to, że jak już zaśnie, to można prowadzić normalne życie, bo w pierwszych miesiącach potrafił spać z jednym okiem otwartym i reagować dosłownie na najmniejszy szmer.

    4 marca 2024
    Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

    Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine. 

    14 grudnia 2023
    Czemu bolały mnie plecy i jak mata Pranamat ECO pomogła mi zwalczyć ból?

    Od pół roku regularnie narzekałam na relacjach zamiennie albo na migreny, albo na pól pleców. Bywały dni, że ledwo co zwlekałam się z łóżka, a jak już dowlokłam się do lekarza rodzinnego, dostałam po prostu środki przeciwbólowe i poklepanie po ramieniu. I choć dzielnie się broniłam przed wypróbowaniem maty do akupresury Pranamat ECO, po kolejnej […]

    1 grudnia 2023
    Dom to nie laboratorium! Sprzątanie bez spiny z nowym Hoover HFX

    Jak Ty dasz radę? – pytała mnie mama, gdy zaadoptowałam dwa psy. – Przecież nie ogarniesz tego sprzątania! “Ogarniesz” – napisała mi ekipa Hoovera, gdy zobaczyli w moim domu nowe zwierzaki. “Dom to nie laboratorium, ale przynajmniej podłogi będą czyste!”.   

    27 listopada 2023
    Inspiracje: prezenty świąteczne dla dzieci, które rozwaliły system w naszym domu

    Co roku to samo - co kupić dziecku pod choinkę. Zabawki, słodycze, akcesoria? Czasem prezenty świąteczne dla dzieci są bardzo oczywiste, bo dziecko wyraźnie mówi, czego pragnie. Czasem jednak dziecko jest za małe, żeby znać swoje potrzeby lub zwyczajnie samo nie wie, czego chce. Co wtedy? Przygotowałam kilkadziesiąt inspiracji, które pomogą Ci zdecydować.  

    26 listopada 2023
    Idealne na prezent książki, które wspierają nas w edukacji domowej

    Jednym z przewag edukacji domowej nad systemową edukacją są książki. Dzieci uczące się w domu mają o wiele więcej czasu nie tylko na czytanie książek dla przyjemności, ale też na samodzielny wybór, z których książek będą korzystać, przygotowując się do egzaminów końcowych z całego roku. Nasza biblioteczka mądrych, edukacyjnych książek coraz bardziej się powiększa i […]

    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official