Czy przeklinać przy dziecku?

Joanna Jaskółka
23 października 2014

Udostępnij wpis

Pamiętam wszystkie moje przemyślenia z czasów ciąży i to, jak one wszystkie zostały brutalnie zderzone z rzeczywistością. Ale pamiętam też jedno, najważniejsze - nigdy nie bądź hipokrytką, niech twoje dziecko ma jasny obraz twojej osoby, bez niedomówień i niedopowiedzeń. Dlatego, kiedy ktoś zwraca mi uwagę, że przeklęłam przy dziecku, patrzę się na ktosia z szeroko otwartymi oczami i pytam - dlaczego mam tego nie robić?

 


Przecież prędzej czy później dziecko przekleństwo usłyszy. Jeśli nie ode mnie, to od kogoś na ulicy, jeśli nie ode mnie, to w telewizji... Zresztą. Swój okres ostrego przeklinania ma za sobą. Chcecie wiedzieć, jak z niego wyszedł?

Pamiętam ten dzień, kiedy jechaliśmy ze sklepu, a Kosmyk całą drogę darł się:

- Kulwa, kulwa, kulwa, kulwa, kulwa.

Potrafił nawet stworzyć z kurew piosenkę na całkiem ładną nutę... A przecież tej kurwy nie usłyszał od nas! On ją usłyszał w sklepie i niesamowicie mu się spodobała. Tak bardzo, że kolejny tydzień upłynął nam na pełnej kurwie. Usiadłam wtedy i zaczęłam myśleć. Jeśli moje dziecko, mimo moich usilnych starań, żeby nawet podczas stąpania na klocek, zawiązać język i nie wykrzyknąć wiadomo czego, przeklina, to w sumie nie rozumiem, po co mam się ograniczać?

Spis treści

Przekleństwa nie są złe - są tylko świadectwem tego, że nasze umiejętności językowe są na tyle nieudolne, że nie potrafią wyrazić tych wszystkich emocji, jakie w danym momencie nami szarpią, inaczej jak właśnie przekleństwem.

No bo co powiedzieć, kiedy budzisz się rano, ledwo widząc na oczy, zmierzasz do łazienki z zamiarem wiadomym, ale ostatecznie doślizgujesz się do niej na półmetrowym rozwolnieniu swojego psa, a że nie masz praktyki w tej aktywności, niezdarnie zarywasz łbem w pisuar, dzięki czemu z twojej skroni zaczyna płynąć strużka krwi?

Znacie jakieś słowo w języku polskim, które oddałoby pełnię tej tragedii?

No właśnie. Można to wszystko podsumować w tylko jeden sposób. I dodać "mać" ewentualnie.

Czy przekleństwa są złe? Nie. Są naszym ratunkiem w sytuacjach kryzysowych, pozwalają rozładować napięcie, czasem stanowią element humorystyczny, są obecne w naszym języku od zawsze. Od zawsze.

Swoją drogą, wiecie, że gdybyście kiedyś nazwali jakąś niewiastę "kobietą", ta śmiertelnie by się na was obraziła, a nawet posądziła o zniesławienie [o ile takie wtedy istniało... zapewne jej amant zwyczajnie by was wyzwał na pojedynek i rozszarpał wam jelita]. Tak, tak, słowo "kobieta" oznaczało kiedyś pannę lekkich obyczajów i żadna porządna niewiasta nie chciała być w ten sposób nazywana.

Przekleństwa ewoluują. Zmieniają się. Widać to na przykładzie chociażby "cholery", którą kiedyś grożenie było ostatnią deską ratunku ["a żeby cię cholera wzięła!" krzyczano, życząc solidnych i osłabiających wymiotów żółcią], dziś nie robi żadnego wrażenia.

Tak samo, jak wrażenia nie robią na Kosmyku moje przekleństwa, kiedy coś mi nie wyjdzie, albo kiedy jestem czymś wyjątkowo rozemocjonowana. Widzicie, kiedy usiadłam i zaczęłam myśleć o przekleństwach i o tym, co zrobić, żeby nie były dla Kosmyka atrakcyjne, doszłam do jednoznacznych wniosków: zacznę przy nim przeklinać.

I mniej więcej powiedziałam mu to, co napisałam przed chwilą wam. Tyle że jemu tłumaczyłam to o wiele prościej i o wiele dłużej 🙂 W skrócie - doszliśmy razem do wniosku, że przeklinanie zarezerwowane jest dla dorosłych [tak samo jak kilka innych aktywności niedostępnych dla Kosmyka]. Kto używa dorosłych przekleństw [w tym rodzice] jest ostatnim zawodnikiem w wyścigu po miano najlepszego mówcy na świecie [a zawody są czymś, co Kosmyk chwyta  w lot, uwielbia się ścigać z każdym, nawet jeśli jest to Flejtuch]. Ale jeśli Kosmyk nie będzie mógł poradzić sobie z emocjami, a tupanie nogami nie zadziała, może przeklinać swoimi własnymi, zarezerwowanymi dla dzieci, przekleństwami - kacze pióro, motyla noga, koci trampek, papuży ogon, psie życie... oj sporo ich wymyśliliśmy, całe popołudnie nam to zajęło 🙂

Chodziło mi przede wszystkim o to, że obserwując moich znajomych i wracając myślami do własnego dzieciństwa, doszłam do jasnych wniosków, czemu kiedyś przekleństwa były dla mnie tak atrakcyjne - bo nikt mi, kurde, nie wyjaśnił, o co w nich chodzi, dlaczego ich się używa i czemu niby miałyby być tak bardzo zakazane? Przez te zakazy, przez to, że nie miałam z przekleństwami kontaktu, klęłam jak szewc, kiedy tylko rodzice nie słyszeli ku grozie i przerażeniu wszystkich starszych pań mijających mnie na ulicy. I robiłam to z przekonaniem, że jestem bardzo, ale to bardzo dorosła.

Teraz, poduczona na studiach i na własnym doświadczeniu, doskonale wiem, o czym świadczą przekleństwa. Jestem świadoma, kiedy ich nadużywam, kiedy sobie folguję, kiedy nie powinnam tego robić. Ale mimo to - zdarza mi się. Jestem tylko człowiekiem.

I co - mam ukrywać to przed dzieckiem, żeby żyło w błogiej nieświadomości, ewentualnie zostało brutalnie o tym doświadczone w podstawówce albo na placu zabaw? Miałabym całe życie okłamywać moje dziecko, przekonywać o swoim przekleństwowym nieskalaniu, a gdy wreszcie Kosmyk skończy 18 lat - uhonorować to [już mogę!] soczystą wiązanką?

Nie. Chcę, żeby Kosmyk miał mniej więcej transparentny mój obraz. Jestem człowiekiem. Zdarza mi się popełnić błąd. Zdarza mi się przeklinać. Nic w tym dziwnego. Nic atrakcyjnego. To normalne. Jedyne, co nas różni, mnie i jego, to stopień doświadczenia życiowego i jedyne, w czym mogę mu pomóc, to być jego drogowskazem prostującym ścieżki. Ale nie wszystko musi robić dokładnie tak jak ja albo dokładnie tak, jak tata. Powinien iść swoją drogą, znaleźć swoje własne, równie dobre rozwiązania. Tak jak ja idę swoją i znajduję rozwiązania mi pasujące.

I oczywiście, zdarza mi się przeklinać po drodze. Jestem już dorosła. Grunt, żeby moje dziecko wiedziało, że ono może wyrazić się zupełnie inaczej. Grunt, żebym widziała, że on potrafi wyrazić się inaczej. Grunt, żebyśmy byli szczerzy i nie ukrywali przed sobą swoich słabości. Bo jeśli ja będę ukrywać swoje, on kiedyś nie będzie mi mówił o swoich. I nigdy się nie spotkamy na skrzyżowaniu.

I wiecie co? Jeśli zdarzy wam się przekląć przy dziecku [specjalnie piszę "zdarzy", bo jeszcze nie spotkałam rodzica, który by rynsztokiem się non stop porozumiewał] - nie udawajcie, że nic się stało, nie zaprzeczajcie, że wcale wam ta "kurwa" ustami nie wyleciała. Siądźcie i powiedzcie dziecku, jak się sprawy mają*. Postawcie kawę na ławę, bo jeśli nie wy, to wytłumaczy mu to ktoś inny. Mniej kompetentny. I w sumie to jest najważniejsze przesłanie tego tekstu.

Żeby przeklinanie nie było dla nich atrakcyjną tajemnicą, na którą się czeka do osiemnastki albo robi, gdy rodziców nie ma w pobliżu.

Na koniec - od czasu mojego eksperymentu, Kosmykowi nie zdarzyło się przekląć ani razu. A potrafił puścić wiązankę ostrą, mimo żeśmy się przy nim bardzo pilnowali i praktycznie, w okresie największych kosmykowych wyskoków nasz język był czysty jak łza. Minęły już dwa miesiące, przestałam się hamować, gdy cisną mi się wiadome słowa na język, a Kosmyk nie powtórzył za mną ani razu przekleństwa, więcej - radził mi, jaki zamiennik mogłabym zamiast niego użyć.

Nasz słownik dziecięcych przekleństw się cały czas powiększa. I są one tak fajne, że coraz częściej wolę latającego holendra od swojskiej cholery. Czy wy też macie swoje dziecinne przekleństwa?

*[Swoją drogą, Kosmyk będzie chyba jedynym dzieckiem w Polsce, który etymologię nierozsądnie użytych przekleństw będzie miał w małym paluszku ;)]. Taką właśnie karę, za nieuzasadnione przeklinanie, wymyśliłam sobie dla siebie jeszcze w ciąży - popołudnie ze słownikiem etymologicznym 😀

PS Zdjęcie jelenia [bo mi się podobało] autorstwa Gala.

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    26 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    Bardzo dobry tekst:-) dokładnie w ten sam sposób zamierzam podejść do tematu kiedy mój syn podrosnie:-)<br />pzdr<br />ania

    Nasze Kluski
    9 lat temu

    No u nas ten temat jeszcze niedopracowany. Ale tak a propos porannej sytuacji w łazience, to myślę, że gdyby to była scena z amerykańskiego filmu, który z lektorem trafił do naszej, polskiej telewizji, to tłumacz na pewno znalazłby jakieś bardziej &quot;cywilizowany&quot; komentarz. Coś bardziej w stylu &quot;ojej&quot;, &quot;kurczę&quot;, &quot;och jaka ze mnie niezdara&quot;...

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    Będę to musiała wykorzystać jak i mój syn będzie starszy

    Sue
    9 lat temu

    Ja też przeklinam, namiętnie, przy moim dziecku i przy cudzych. Po babci to mam, która kurwiła z pasją. Moja córka ma 7 lat i raz sobie zabluźniła, jakieś 3 lata temu. Siedziała grzecznie i jogurt wcinała, a ja na drabinie stałam i kurze z półek ścierałam. I w pewnym momencie słyszę, takie dobitne i siarczyste &quot;Kurwa, ale się ujebałam&quot;. Powiem szczerze, że troszkę się zdziwiłam :).

    Nasze Kluski
    Reply to  Sue
    9 lat temu

    Z mężczyznami trzeba obrazowo:) Dobrze zripostowane 🙂

    Joanna
    Joanna
    Reply to  Sue
    9 lat temu

    To piwo to sobie podbiorę 😀

    Niciutka
    9 lat temu

    Ja też nie widzę w przekleństwach nic złego, o ile nie używa się ich w zastępstwie przecinków 😉

    Joanna
    Joanna
    Reply to  Niciutka
    9 lat temu

    Dokładnie tak. W ogóle nie zdarzyło mi się nigdy przekląć w stronę dziecka, wyzwać go albo co, czasem po prostu... no nie da się inaczej 😀

    faankaa
    9 lat temu

    Ja nie mam zamiaru udawać że nie przeklinam. Niech dziecko wie jaka jest jego matka. Nie mam zamiaru się ukrywać za grzeczną zasłoną. Podrośnie to jej wytłumaczę co i jak.

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    Najpierw jak przeczytałam, że czemu by nie przeklinać przy dziecku to otworzyłam aż oczy ze zdumienia. No bo jak to? Nie tak mnie od dziecka uczono;). Ale z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej się przekonywałam, teraz zgadzam się z Tobą w 100%:)

    Joanna
    Joanna
    Reply to  Anonymous
    9 lat temu

    A kim, kim jesteś? 🙂

    Krystyna Bieniawska - Dąbek
    9 lat temu

    Nie lubię wulgaryzmów! Tak mam i już;) Z moimi dziećmi mi nie wyszło. Z tego co wiem Chłop i mój drugi Syn używają&quot;różnych&quot; słów. Ale w pracy wymyśliłam , prawie tak chytry sposób jak słownik etymologiczny 😉 Jesteś wulgarny - to nauczysz się wiersza i wyrecytujesz z pamięci na forum grupy. Moje koleżanki wątpiły w powodzenie tak prostej behawioralki u młodzieży.. A tu niespodzianka -

    Twoja Mireczka
    9 lat temu

    OK, Twoja argumentacja do mnie przemawia. Aczkolwiek nadal twierdzę, że jesteśmy rodzicami, powinniśmy się hamować, kontrolować. Jasne, że się zdarzy, każdemu się zdarza, a kurwa to zwyczajna forma ekspresji, o której uczyli mnie nawet na studiach. Mnie samej się zdarzyło i zawsze tłumaczyłam Tosi, że to brzydkie i złe. A przecież jesteśmy tylko ludźmi. Buziaki!

    Gosia Skrajna
    9 lat temu

    Ja bluźnie. Ale uczę Syna alternatywnych słów. Ma czas na zwykłą &quot;k.u.r.w.a&quot; czy &quot;j.a. p.i.e.r.d.o.l.ę&quot;.<br />Przy córce się pilnuje. Ostatnio palnęłam tekst do małża &quot;I hate you&quot; - a za chwilę słyszę młoda &quot;aj hejciu, aj hejciu&quot; z bananem na ustach...khmm..czyżby czas na naukę języków obcych ? 😛

    takasobiematka
    9 lat temu

    Nie samo przeklinanie mnie boli, tylko ta ewolucja właśnie. Bo, jak pisałam ostatnio o tym samym, &quot;to nie kurwa jest problemem, ale to, że biedna nie ma się ostatnio gdzie podziać. Póki jej tożsamość była jasno określona, póki miała swoje miejsce w języku, swoje królewskie rejestry, do czegoś służyła. A potem się wyemancypowała. Wydrukowała się w ogólnopolskich dziennikach, dumnie wkroczyła

    Mama z Sosnowej
    Reply to  takasobiematka
    9 lat temu

    (Też bym zacytowała samą siebie z komentarza spod Twojego posta, ale to by był jeszcze wyższy stopień lamerstwa). Ja na ten przykład nie przeklinam. Ale nie, że się powstrzymuję, po prostu nie mam takiej potrzeby częściej niż raz do roku, przy jakiejś wyjątkowej okazji. I ludzie przy mnie też raczej nie przeklinają, a jeśli przeklinają, to zdarza się, że się z tego powodu sumitują okrutnie, nie

    Oko na kulturę
    9 lat temu

    W sumie Twój tekst zmusił mnie do tego, aby przypomnieć sobie jak to było u mnie. I moja mama, gdy poniosły ją emocje, przeklinała. My z braćmi natomiast nie podchwyciliśmy ani razu tych przekleństw - mieliśmy za to mnóstwo zamienników, dokładnie jak napisałaś. A teraz zastanawiam się - jaką matką ja będę 🙂

    Aanikka Ż
    9 lat temu

    Ja jakoś tak mam, że nie przeklinam, po prostu nie czuję potrzeby, mężowi czasami się zdarza. Dzieci od małego wychowane, że przeklinanie jest nieeleganckie. Długo żyłam w przekonaniu, że nie przeklinają nie tylko w domu, ale też i poza nim. Jakież było moje zdziwienie, kiedy podczas rodzicielskiej kontroli telefonu kom. starszego syna (10l.) przeczytałam sms do niego od kolegi cyt. &quot;Ty huju

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    A ja wyznaje inną zasadę :moje dzieci mają znać przekleństwo,wiedzieć, że istnieje takie slowo ale jednocześnie wiedzieć, że nie można go używać. A jak już się powie &quot;kurwa&quot;,&quot;dupa&quot;,bądź &quot;cholera&quot; to trzeba powiedzieć &quot;przepraszam to brzydkie słowo &quot;.

    Prezentuje Prezenty (Asia)
    9 lat temu

    Do dziś pamiętam mój szok, gdy jako nastolatka już usłyszałam jak moja mam powiedziała &#39;k...&#39; - było tak jak piszesz, zupełnie mi to nie pasowało do obrazu jej jaki miałam w głowie.

    Różyczka
    9 lat temu

    Moj tato twoerdzil ze pierwsze slowa moich dzieci to beda wlasnie tego typu 😉

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    No i Urwał nać do wuja!- mami

    surrealistka
    9 lat temu

    Ech... nie byłabym soboą gdybym czasem nie rzuciła mięchem 😉

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    Dziś moja 4 latka <br />MAMO! Kotek mi spierdolil!<br />Słucham? Co ty powiedziałaś? <br />No co, powiedziałam spierdolil 0_o 😀

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    Mam odmienne zdanie.Jestem już stateczną matroną z nastoletnim i trzy letnim dziecięciem. Nie przeklinam w ogóle. Raczej nie używam brzydkich słów. Nie chwalę się tym. Tak mam od zawsze. Moja mama klneła straszliwie. Mam uraz i jak słyszę, jak rodzice mówią do swych dzieci, to ciarki przechodzą po plecach. Mój starszy syn bardzo ładnie mówi i &quot;chyba&quot; nie przeklina (jak mówi wśród

    Dariusz Goralski
    Dariusz Goralski
    8 lat temu

    Masz racje. Calkowicie sie z Toba zgadzam. Wulgaryzmy sa czescia jezyka. Masz swietne podejscie, ze wyjasniasz dziecku zamiast negowac istninie faktow. Przy okazji mam pytanie. Czy osoba dorosla obca ma prawo "bluznic" przy dziecku. Ktos mojemu synowi (ponizej 13 lat) wyslal "cytat" z wulgaryzmami. Nie moge znalezc zadnego info na necie. Darecki

    4 marca 2024
    Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

    Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine. 

    14 grudnia 2023
    Czemu bolały mnie plecy i jak mata Pranamat ECO pomogła mi zwalczyć ból?

    Od pół roku regularnie narzekałam na relacjach zamiennie albo na migreny, albo na pól pleców. Bywały dni, że ledwo co zwlekałam się z łóżka, a jak już dowlokłam się do lekarza rodzinnego, dostałam po prostu środki przeciwbólowe i poklepanie po ramieniu. I choć dzielnie się broniłam przed wypróbowaniem maty do akupresury Pranamat ECO, po kolejnej […]

    1 grudnia 2023
    Dom to nie laboratorium! Sprzątanie bez spiny z nowym Hoover HFX

    Jak Ty dasz radę? – pytała mnie mama, gdy zaadoptowałam dwa psy. – Przecież nie ogarniesz tego sprzątania! “Ogarniesz” – napisała mi ekipa Hoovera, gdy zobaczyli w moim domu nowe zwierzaki. “Dom to nie laboratorium, ale przynajmniej podłogi będą czyste!”.   

    27 listopada 2023
    Inspiracje: prezenty świąteczne dla dzieci, które rozwaliły system w naszym domu

    Co roku to samo - co kupić dziecku pod choinkę. Zabawki, słodycze, akcesoria? Czasem prezenty świąteczne dla dzieci są bardzo oczywiste, bo dziecko wyraźnie mówi, czego pragnie. Czasem jednak dziecko jest za małe, żeby znać swoje potrzeby lub zwyczajnie samo nie wie, czego chce. Co wtedy? Przygotowałam kilkadziesiąt inspiracji, które pomogą Ci zdecydować.  

    26 listopada 2023
    Idealne na prezent książki, które wspierają nas w edukacji domowej

    Jednym z przewag edukacji domowej nad systemową edukacją są książki. Dzieci uczące się w domu mają o wiele więcej czasu nie tylko na czytanie książek dla przyjemności, ale też na samodzielny wybór, z których książek będą korzystać, przygotowując się do egzaminów końcowych z całego roku. Nasza biblioteczka mądrych, edukacyjnych książek coraz bardziej się powiększa i […]

    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official