O kobiecie, która jeździła jak matka, a nie jak człowiek

Joanna Jaskółka
19 października 2017

Udostępnij wpis

No więc jadę. Jaaaadę. Trzymam kierownicę i pędzę z Giżycka do domu. Droga mazurska, kręta jak logika idioty i pusta jak marzenie matki o śnie. Tylko przede mną jedzie jakaś ofiara losu w czerwonym aucie. Ja nie wiem, po co ludzie wsiadają w samochody, jak jeździć nie umiejo. Już zamierzam ofiarę wyprzedzić, już zmieniam pas, gdy z tyłu dobiega mnie wrzask taki jakiś charczący. Nie odwrócę się, nie odwrócę, o matko pewnie się dusi, dobra się zatrzymam, tylko skończę manewr. Wyprzedzam czerwone i staję na poboczu. Czerwone jest bez wyjścia, musi mnie wyprzedzić, a ja dokonuję fenomenalnego wygięcia w pasach i wycieram nos zasmarkanemu dziecku. Dobra. Jadę dalej. Przede mną czerwone. Stanął na poboczu wariat. A tak się śpieszył, tak się śpieszył...

 
Tryumfalnie przejeżdżam obok niego i pędzę, pędzę, drogą jesienną, liściastą. Jedzie sobie autem człowiek z liściem  na dachu, nucę, nie boi się kolein i nie czuje strachu.
 
Ale wtem za mną znów czerwone widzę. No co za dziad. Nie wie, że nie lubię towarzystwa? Dodaję gazu, żeby dać znać, że nic z tego, nie wyprzedzisz mnie, ale z tyłu dobiega mnie soczysty głosik:
 
- Mamo! Niama!
 
 
- Adasiu, zjemy, jak dojedziemy!
 
 
 
I płacz. Dżizas. Tak to ja nie będę prowadzić. Zwalniam i zjeżdżam w jakąś leśną drogę. Wzrokiem odprowadzam czerwone. On dojedzie na czas, ja nie. Podaję dziecku wyciskany mus i jakąś bułę. Niech ma. Staram się nie wyobrażać sobie tego musu, jak spływa za chwilę po szybach i wsiąka w fotelik. Ruszam.
 
 
Czerwonego nie muszę nawet doganiać. Stoi gdzieś na poboczu. No wariat jakiś. Jedzie, zatrzymuje się, jedzie, zatrzymuje się. Ludzie to mają pomysły. A może on czeka na mnie? Może to jakiś stalker i chce mnie dopaść?
 
 
Mijaliśmy się jeszcze z trzy razy. Ja musiałam się zatrzymywać, bo Adasio raz upuścił bułkę i wrzeszczał. Potem odpiął się z pasów i sorry, ale jechać z dzieckiem skaczącym po kanapie nie będę. A potem znów płakał, bo mus faktycznie spłynął po szybie i nie było widać koników na polu. Nie, że mi jakoś jego płacz przeszkadza. Tylko trochę, bo zagłusza audiobook. Akurat na rozdziale z Deanerys, ja pitolę, kurde blać, niczego nie zrozumiałam.  Ale kiedy ja stawałam, po jakimś czasie stawało i czerwone. Mijaliśmy się i mijaliśmy, do mikołajskiej biedronki dojechaliśmy jednocześnie, ale na parkingu stanęłam jak najdalej od niego, bo mnie wkurzał, śledczy jakiś, paparazzi od siedmiu boleści. Jeździć tak za człowiekiem. Czekać na niego w krzakach.
 
 
Po zakupach, wychodzę ze sklepu i w progu słyszę głos:
 
- Aśka?
 
Wow! Moja koleżanka! Kopę lat, kurde, chyba z cztery, się nie widziałyśmy.
 
- Na zakupy przyjechałaś? Masz prawko?
 
- Mam! Z Giżycka wracam, ale zapomniałam świeżaka i sama wiesz.
 
- Z Giżycka? Ja też! Żebyś wiedziała, jaki wariat jechał przede mną! Nie chciał się odczepić, wciąż mi na ogonie siedział. A jak już mnie wyprzedził, to potem stał w krzakach i czekał na mnie, słuchaj! Normalnie jakiś wariat, stalker normalnie! A mi ciągle pasy piszczały, bo jakieś zwarcie wyszło i co ja się zatrzymywałam, żeby poprawić, to on stawał zaraz po mnie!
 
Powiedziała, kierując się ze swoim małym dzieckiem, w wieku mojego młodszego, do samochodu.
 
Czerwonego. 
 
A potem odjechała, zatrzymując się tylko raz, żeby poprawić te jej psujące się pasy. A kiedy ja wracałam, to nie zatrzymałam się w ogóle. Moje dziecko usnęło.
 
Mogłam odetchnąć i jechać spokojnie. Jak człowiek. A nie matka.
 Zdjęcie: Sebastien Hamel

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Katarzyna Pruba
    Katarzyna Pruba
    6 lat temu

    Przy mojej najstarszej córce byłam mistrzynią prowadzenia jedną ręką, bo w drugiej trzymałam grzechotkę, żeby nie wrzeszczała, a raczej żeby ten wrzask zagłuszyć ? Teraz mam trójkę na pokładzie i na szczęście. Starszakizabawiają malucha.

    4 marca 2024
    Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

    Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine. 

    14 grudnia 2023
    Czemu bolały mnie plecy i jak mata Pranamat ECO pomogła mi zwalczyć ból?

    Od pół roku regularnie narzekałam na relacjach zamiennie albo na migreny, albo na pól pleców. Bywały dni, że ledwo co zwlekałam się z łóżka, a jak już dowlokłam się do lekarza rodzinnego, dostałam po prostu środki przeciwbólowe i poklepanie po ramieniu. I choć dzielnie się broniłam przed wypróbowaniem maty do akupresury Pranamat ECO, po kolejnej […]

    1 grudnia 2023
    Dom to nie laboratorium! Sprzątanie bez spiny z nowym Hoover HFX

    Jak Ty dasz radę? – pytała mnie mama, gdy zaadoptowałam dwa psy. – Przecież nie ogarniesz tego sprzątania! “Ogarniesz” – napisała mi ekipa Hoovera, gdy zobaczyli w moim domu nowe zwierzaki. “Dom to nie laboratorium, ale przynajmniej podłogi będą czyste!”.   

    27 listopada 2023
    Inspiracje: prezenty świąteczne dla dzieci, które rozwaliły system w naszym domu

    Co roku to samo - co kupić dziecku pod choinkę. Zabawki, słodycze, akcesoria? Czasem prezenty świąteczne dla dzieci są bardzo oczywiste, bo dziecko wyraźnie mówi, czego pragnie. Czasem jednak dziecko jest za małe, żeby znać swoje potrzeby lub zwyczajnie samo nie wie, czego chce. Co wtedy? Przygotowałam kilkadziesiąt inspiracji, które pomogą Ci zdecydować.  

    26 listopada 2023
    Idealne na prezent książki, które wspierają nas w edukacji domowej

    Jednym z przewag edukacji domowej nad systemową edukacją są książki. Dzieci uczące się w domu mają o wiele więcej czasu nie tylko na czytanie książek dla przyjemności, ale też na samodzielny wybór, z których książek będą korzystać, przygotowując się do egzaminów końcowych z całego roku. Nasza biblioteczka mądrych, edukacyjnych książek coraz bardziej się powiększa i […]

    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official