Pamiętam, jak nie mogłam się doczekać tych pierwszych raczków Kosmyka. Nie wiedziałam, co mnie czeka, więc zamiast cieszyć się z chwil, gdy jeszcze jest w miarę unieruchomiony, ja przemawiałam, pomagałam, robiłam wszystko, żeby zachęcić dziecko do raczkowania. Dopiero później, gdy z wywieszonym jęzorem pędziłam przez pola, żeby nadążyć za synem, pukałam się w głowę zniesmaczona […]