Przed kilkoma miesiącami napisałam taki tekst, w którym zastanawiałam się, czy warto projektować marzenia swojego dziecka [tekst tutaj]. Ogólnie doszłam do wniosku, że nie ma co wiele po dziecku oczekiwać i warto pogodzić się z jego wrodzonymi predyspozycjami i samą chęcią dziecka co do tego, kim chce zostać. Niemniej marzyć mi się czasem zdarza. Na szczęście mam Chłopa, który potrafi sprowadzić mnie na ziemię:
Przy stole. Babcia zdziwiona opowiada:
Babcia: Kosmyk od godziny układa swoje samochody! Od godziny! Najpierw ustawia je po lewej stronie, potem po prawej, potem od najmniejszego do największego i odwrotnie...
Ja [rozmarzona]: Może będzie znanym planistą... urbanistą... grafikiem...
Chłop [realista]: Albo cieciem parkingowym.
Ale pamiętajcie - czasem marzenia nie są takie złe! Można je dowcipnie zripostować, można je przecież zawsze zmodyfikować, a przede wszystkim czasem uda się je wprowadzić w życie, czego wam w nowym roku [nie tylko dzisiaj, czyli w Nowy Rok] serdecznie życzę 🙂