I kolejny raz Ameryki nie odkryję, ale pokazywałam ostatnio na Instastories obrazki mojego syna i zapytałam, jak wy radzicie sobie z ogromem prac dzieci, które często bywają upychane w więcej niż jednym pudle i zajmują tyle miejsca, co zabawki. A jednak – okazało się, że większość preferuje pudła, może więc to wcale nie taki głupi pomysł podzielić się moim sposobem na to, jak przechowywać rysunki dzieci, żeby nie utonąć w ich pracach plastycznych?
Można wyrzucić. Jasne. Część na pewno. Niektórzy wyrzucają po kryjomu, ja wolę skonsultować to z synem. W obliczu ogromu jego prac, gdy musi ze mną przerzucać kolejne rysunki, mimo że na początku niczego nie chce na bok odłożyć, po jakimś czasie ma już dość przekładania i na makulaturę lądują kolejne twory. Ale jeśli twoje dziecko nie chce absolutnie niczego wyrzucić, to można inaczej i ostatnio do tego doszłam. Chcesz poznać ten sposób? No to jedziemy.
JAK PRZECHOWYWAĆ RYSUNKI DZIECI?
Jasne, jest kilka fajnych sposobów na to, jak przechowywać rysunki dzieci. Można w pudełkach, można w segregatorach, skoroszytach, teczkach harmonijkowych, można też wreszcie na takich wyróżnieniach, jak tutaj:
I to jest jeden z moich ulubionych sposobów, tyle że ja obrazki moich dzieci oprawiam jeszcze w ramki, jak tutaj:
Starszak ma ogromną potrzebę wyrażania swoich uczuć i przeżyć w formie rysunku, więc bezczelnie wykorzystuję tę jego pasję i wieszam na ścianach niczym obrazy najlepszych twórców. W przyszłości pójdę o krok dalej, stworzę z jego dzieł plakat [na instastory pytałyście, to podpowiadam, tu jedna ze stron, gdzie można wydrukować pracę dziecka ze zdjęcia, a tutaj można z obrazków dziecka zrobić obraz, naklejkę albo fototapetę klik].
Jest kilka takich prac, które już udało mi się uwiecznić. Między innymi tort urodzinowy, który syn sam sobie zaprojektował:
Post udostępniony przez Asia Jaskółka (@matkatylkojedna)
A ten rysunek, właśnie w tym sklepie, szykowany jest jako obraz, który powieszę na werandzie:
Syn produkuje swoje obrazki w tempie ekspresowym, w grudniu zorientowałam się, że jego prac mam już ponad trzy duże pudła i załamałam ręce, bo przecież on ma dopiero sześć lat, a jeszcze jest jego brat, który z równym zacięciem, choć tylko farbami, produkuje swoje pierwsze twory obrazkowe. I pomysł, jak sobie poradzić z nadmiarem i jak sensownie przechowywać rysunki dzieci, tak, żeby czuły się docenione i szczęśliwe, przyszedł wraz z dniem urodzin starszaka, gdy ktoś napisał mi pod zdjęciem tortu Kosmyka „Ale fajnie, że to udostępniasz, on kiedyś znajdzie to zdjęcie i się bardzo ucieszy!”. I nie, nie zaczęłam myśleć, żeby opublikować wszystkie prace mojego dziecka i wystawić je na widok, wcale nie! Jak do tej pory pokazałam tylko promil jego twórczości.
Ale syn na urodziny dostał tablet. Nowiuśki, całkiem niezły. Z tabletem dostał swoje konto google i gmaila, bo chcieliśmy zainstalować mu blokadę rodzicielską i do tego potrzebne było konto. Założyliśmy to konto, zerknęłam na jego maila i zobaczyłam coś niesamowitego – ogromną, jak na dziecko pojemność konta, możliwość dysku w chmurze, możliwość robienia zdjęć załączanych prosto do albumu na tym dysku i wtedy sobie uświadomiłam, jak bez sensu marnuję przestrzeń na rysunki, które mogą sobie siedzieć w sieci, dostępne tylko dla mojego syna. W każdej chwili może sobie wejść w galerię i zainspirować się swoimi obrazkami, bez rozrzucania papieru, grzebania w pudłach i w tym wszystkim – wielka oszczędność miejsca dla mnie!
Pokazywałam już w w weekend na insta nasze porządki obrazkowe. Dziś obfotografowaliśmy już prawie wszystko, jutro skończymy i wielką pakę obrazków [oprócz tych na ścianach] wywieziemy na makulaturę. Po ile dziś stoi makulatura? 😀
I jestem tak zadowolona z tego pomysłu, że koniecznie musiałam się nim podzielić. Internet daje takie fajne możliwości, że żal z tego nie skorzystać! Do tego odpada mi problem z pomieszaniem obrazków, które jest którego dziecka – Adasiowe od razu są fotografowane z mojej komórki i wrzucane do galerii, skąd mogę ją udostępnić do odpowiedniego folderu. Wszystko z datą zrobienia zdjęcia, nie muszę się martwić, żeby każdy obrazek podpisywać [zresztą i tak o tym zapominałam].
I jeśli mogę podsumować pozytywnie ten pomysł – zauważyłam, że syn coraz więcej myśli nad tym, co z danym rysunkiem zrobić. Wcześniej zarysowywał piętnaście kartek i wrzucał każde do pudła. Teraz wie, że musi zrobić zdjęcie i myśli nad tym, czy warto – bardzo mi się to podoba, kiedy widzę, jak się skupia i stara. Dla niego, takie wysłanie zdjęcia, jest bardziej znaczące niż wrzucenie do pudełka w szafce i przez to, solidniej pracuje nad każdym swoim małym dziełem sztuki 🙂
A żeby nie było tak sucho, odeślę na koniec do wpisu „Jak chwalić dziecko, żeby umocnić jego pewność siebie” oraz zachęcić do korzystania z obrazków dzieci w przeróżnych formach. Dla nich to duże dowartościowanie ich pracy i podkreślenie, że ich dzieła są dla ciebie ważne [a cholera wie, czy kiedyś te prace nie będą warte więcej niż zrobienie z nich plakatu?], a dla nas… oszczędność na sztuce 😀 Obraz pierwszego lepszego malarza to koszt zaczynający się od stu, może dwustu złotych. A my mamy niewiele gorsze dzieła totalnie za darmo 😀
NA RAZIE. Bo wiadomo, że kiedyś będą kosztować miliony 😀 W najgorszym razie, gdy cena makulatury podskoczy 😀
A ty jaki masz sposób na to, jak przechowywać rysunki dzieci? Pisz mi szybciutko i nie śmiej się, że dopiero teraz odkryłam gmaila 😀
Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby zrobienie zajęcia, np. chłopaków, albo rodzinnego skomponowanego z takich rysunków, są do tego darmowe programy, albo można zlecić. Potem wydrukować na papierze lub płótnie.
Mimo wszystko, warto te prace potem przerzucić na komputer albo dysk zewnętrzny, nie trzymać w chmurze bo to zawsze zewnętrzny serwer i nigdy nie wiadomo co się może stać i czy ileś lat Google jeszcze będzie istnieć 😉
Pomysł świetny, choć na razie lubię też te wszystkie papierowe rysunki, mam do nich sentyment. Może dlatego, że mam jeszcze swoje rysunki z przedszkola, pożółkłe 🙂
Kolejny raz jestem pod wrażeniem talentu Kosmy, te rysunki są mega dopracowane.
A pomysł z wydrukiem na ścianę jest rewelacyjny! 🙂
U nas był plan, żeby skanować i trzymać w specjalnym folderze 🙂 ostatecznie mamy segregator na najważniejsze prace.
O losie, genialne w swej prostocie! Zdjęcia rysunków!? Czemu wcześniej na to nie wpadłam 🙁 Dzięki za tipa!