Kiedy dziecko traci to, co kocha najbardziej, a ty nie wiesz, jak mu pomóc

Żałoba kojarzy nam się  zazwyczaj ze śmiercią kogoś bliskiego i jest naturalnym stanem pojawiającym się po doświadczeniu straty. Żałoba dziecka podsuwa nam wyobrażenie pokrzywdzonej przez los sieroty, które utraciło mamę lub tatę. Od razu wyzwalają się w nas pokłady współczucia i bardzo dobrze to świadczy o stanie naszej empatii. Sytuacja utraty rodzica z powodu śmierci jest na szczęście sytuacją rzadko spotykaną w naszej kulturze. Zdarza się. Ale nie jest masowa. 

 

Tekst został napisany na moja prośbę przez Kamilę Piotrowską, stałą czytelniczkę bloga, mamę trójki dzieci. Kamila prowadzi gabinet psychologiczny stacjonarny w Ełku i konsultuje również online. Kontakt: kontakt@psycholog-piotrowska.pl. Kamila prowadzi też swój instagram

 

 

Zdecydowanie częściej mamy styczność z dziecięcą żałobą niż możemy się tego spodziewać. Jak to możliwe? Wszystko dlatego, że dziecko znacznie częściej doświadcza dużej dla siebie straty, niż wielu dorosłych się spodziewa.

 

 

 

Dziecko tracąc to co dla niego wartościowe, będzie przeżywało stratę, a co za tym idzie powinno przeżyć żałobę, aby pogodzić się ze stratą i otworzyć się na nowe doświadczenia. Chcąc, aby nasze dziecko wyrosło na człowieka dużego i silnego zarówno fizycznie jak i psychicznie, warto patrzeć na jego świat z jego perspektywy. Chociaż świat dziecka jest i powinien być dziecięcy, to emocje pojawiające się w tym małym świecie, są tak samo silne jak emocje dorosłego.

 

Wyobrażasz sobie, aby w obliczu śmierci ważnej dla Ciebie osoby, przyszedł ktoś komu ufasz, od kogo oczekujesz wsparcia i pocieszenia, pocieszając cię następującymi słowami:

 

 – Ale ty już przestań się mazać. Wcale jej tak nie lubiłaś. Nieraz mówiłaś, że jej nie lubisz. Pamiętasz jak cię ostatnio zdenerwowała i mówiłaś, że już jej nie chcesz. No to już jej nie ma. Na dobre to wszystkim wyjdzie.

 

Albo:

 

 – Po co ta cała histeria. Znajdziesz sobie drugiego męża. Mąż to nie rodzina. No już, uśmiech proszę i idziemy poszukać drugiego.

 

Mogłoby to brzmieć również tak:

 

On nie żyje przez ciebie, bo za mało o niego dbałaś. Jak tak ci na nim zależało, to było trzeba o niego lepiej dbać

 

Pocieszające? Podnoszące na duchu? A może dające wsparcie? Wyobrażasz sobie powiedzieć tak do kogoś bliskiego?

 

Przytoczone przeze mnie słowa, to luźne cytaty tego co słyszą dzieci, gdy… tracą ukochane zwierzątko. W dziecięcym świecie ich ukochane zwierzątko jest bardzo ważne, dla niektórych dzieci może być nawet ważniejsze od dalszych członków rodziny. Dziecko jest z tym małym stworzeniem związane silną emocjonalną więzią. Ta więź w naszym dorosłym świecie byłaby porównywalna z tą, którą darzymy najbliższe dla nas osoby.

 

Sugerując dziecku, że to co utracił „to tylko pies/chomik/rybka/itp”, dajemy mu informację, że jego uczucia są nie ważne, że nie powinien czuć tego co czuje, że my wiemy lepiej co ono powinno czuć. Oczekujemy, aby dziecko wyparło się swoich emocji, a najlepiej przestało je odczuwać, a już przynajmniej okazywać, bo „histeryzuje”. Jednocześnie, za kilka lat powiemy temu dziecku „zaufaj sobie, zaufaj swojej intuicji”, podczas gdy wcześniej sami nauczyliśmy je nie ufać swoim emocjom.

 

Dlaczego tak robimy jako dorośli? Jesteśmy złymi ludźmi? Złymi rodzicami? Nie! Po prostu mamy problem z przeżywaniem trudnych emocji. A dlaczego? Bo sami jesteśmy odcięci od swoich emocji. Nie mieliśmy okazji nauczyć się radzić sobie z nimi, skoro nie wolno nam było ich wyrażać. Przez to łatwiej nam się poświęcić i towarzyszyć dziecku w przeżywaniu silnych i trudnych emocji, gdy rozumiemy powód. Jeśli go nie rozumiemy, to oczekujemy, że dziecko zrobi to samo, czego od nas latami wymagano. Nie umiejąc radzić sobie ze swoimi trudnymi emocjami, robimy z emocjami dziecka to, co dopracowaliśmy przez lata do perfekcji – zamiatamy pod dywan, ukrywamy, wypieramy oraz udajemy, że nie istnieją.

 

Gdy już zobaczymy swoją bezsilność wobec trudnych emocji, jesteśmy w odpowiednim miejscu by wpierać dziecko. Teraz najbardziej potrzebna jest empatyczna obecność i zgoda na emocje które się pojawiają.


– Widzę, że Ci ciężko. Mi też jest ciężko. Posiedźmy tu razem.


– Nie jestem w stanie przywrócić życia twojemu zwierzątku, ale jestem obok jakbyś mnie potrzebował.


– Opowiedz mi co czujesz.


– Widzę, że za nim tęsknisz. Wiem, jak bardzo go kochałeś.


– To musi być trudne dla ciebie.

 

Utrata ważnego dla dziecka zwierzątka najczęściej jest dla dziecka pierwszym zetknięciem ze śmiercią. Dziecko zauważa kruchość życia, dlatego oprócz opłakania utraconego ukochanego pupila, mierzy się w tym czasie z lękiem przed śmiercią swoją lub ważnych dla niego osób. Dzięki wsparciu, które od nas otrzyma, lepiej poradzi sobie nie tylko z żałobą ale również z tym lękiem.

 

Po stracie, dzieckiem będą targać różne emocje. Niekoniecznie będzie się to przejawiało tylko smutkiem, na który w naszej kulturze jest dużo większe przyzwolenie, niż na agresję wynikającą z gniewu, który również jest normalnym elementem procesu żałoby. Tak się jednak składa, że nasze emocje pojawiają się nic sobie nie robiąc z wymogów kultury i oczekiwań społecznych.

 

Żałoba składa się z 5 etapów (wg modelu Elizabeth Kübler-Ross) i aby przeżyć stratę bez utraty siebie dziecko powinno przejść przez każdy z tych etapów jak każdy inny człowiek, niezależnie od wieku.

 

  1. Zaprzeczenie – „to niemożliwe, że go już nie ma”;
  2. Gniew – złość, agresja, krzyk, „niegrzeczne zachowanie w szkole czy przedszkolu” czasem wobec utraconego zwierzątka, osoby, innym razem np. w kierunku rodziców, czy kolegi, który swoje zwierzątko wciąż ma
  3. Targowanie się – „jak będę grzeczny to on do mnie wróci”, „jakbym bardziej je kochał, to by nie umarło”;
  4. Depresja – smutek, płacz;
  5. Akceptacja – zaakceptowanie faktu straty, pogodzenie się z nią.

 

Czas trwania żałoby będzie bardzo indywidualny. U dzieci żałoba trwa krócej niż u dorosłych, ale nadal nie da jej się zamknąć w sztywnych ramach czasowych. Jeśli widzimy, że dziecko nie radzi sobie z silnymi emocjami, które w nim się pojawiają, lub my jako rodzice nie radzimy sobie z emocjami, które pojawiają się w dziecku badź w nas, warto zgłosić się po wsparcie z zewnątrz.

 

 

Tekst został napisany na moja prośbę przez Kamilę Piotrowską, stałą czytelniczkę bloga, mamę trójki dzieci. Kamila prowadzi gabinet psychologiczny stacjonarny w Ełku i konsultuje również online. Kontakt: kontakt@psycholog-piotrowska.pl. Kamila prowadzi też swój instagram

 

 

Ale ja dodam coś od siebie. Bo osobiście w moim własnym domu zetknęłam się z żałobą po ukochanej zabawce. Tak jak w tym memie o zgubionej koronie króla i zgubionej lalce. Żałoba nie była przeżywana bardzo intensywnie. Ale była. I moje dziecko dostało wsparcie w tej tęsknocie za ukochaną zabawką. To po tym zdarzeniu napisałam tekst „Jak pocieszyć”, do którego przejrzenia również gorąco zachęcam.

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy