Kiedy nauczyć dziecko jeździć na rowerze i jak go przekonać, żeby chciał?

A kiedy kupisz im pierwsze rowery? A kiedy zaczniesz ich uczyć jeździć na rowerze? A czemu oni jeszcze nie potrafią na rowerze? Kto to widział sześciolatek, a jeszcze nie umie… Taki duży, a jeszcze na biegowym jeździ? Takie teksty towarzyszyły mi bardzo długo i były połączone z różnymi staraniami, żeby zmobilizować dzieci do szybszej nauki jazdy na rowerze, jakby ta umiejętność miała zdecydować o ich przyszłym szczęściu w życiu. Spoiler: nie zdecyduje. Ale…

 

Ale daje ogromną satysfakcję i radość. Ja sama najwięcej fajnych wspomnień z dzieciństwa mam z roweru – wycieczki na pole namiotowe do koleżanki [kiedy jeszcze ośmiolatka na rowerze bez rodziców nie budziła zdziwienia], wyprawy leśne z psem [kiedy pies na smyczy był taką normalnością jak dziś pies bez smyczy]. Bardzo, ale to bardzo czekałam aż moje chłopaki dostąpią tej frajdy i poczują, jak cudownie jest mieć wiatr we włosach.  Dla mnie jazda na rowerze, obok pływania, i grzebania w ogrodzie, to ulubiona aktywność i drugie hobby tuż po czytaniu książek.

 

 

Partnerem wpisu jest marka Puky,  którą chłopcy znają od lat i która bez negocjacji była brana pod uwagę przy wyborze kolejnego roweru dla starszego i pierwszego poważnego roweru dla młodszego. Puky produkuje swoje rowery od 70 lat, również w fabrykach w Polsce, i udało im się stworzyć najlepsze i najlżejsze rowerki na rynku, nie tylko biegowe, ale również te dla starszych dzieci.  Bo przecież nie sztuką jest zrobić rowerek dla dziecka, który będzie ważył powyżej 12 kilogramów. Wtedy rowerek jest zrobiony, a nie zaprojektowany.

 

 

A chłopcy zaczynali jeździć, jak większość dzieci dzisiaj, na zwykłym rowerku biegowym Puky. Kiedy starszy wyrósł ze swojego i nie chciał przesiadać się na rower, dość długo szukałam jak największego rowerka biegowego [dość duże są aktualnie na stronie Puky tutaj].

Za to młodszy uwielbiał swoją niebieską strzałę i dopiero miesiąc temu przekazaliśmy ją innemu dziecku. Służyła nam ponad trzy lata. Biegówka niezniszalna.

 

Czy miałam wyrzuty, że dzieci nie potrafią jeździć na rowerze?

 

Dość długo. Przez pewien czas nawet godziłam się na dziwne machinacje – rowerki z bocznymi kółkami czy próby jazdy z kijem za siodełkiem. Dopiero później doczytałam, że takie wariacje bardzo zaburzają naukę jazdy. Dziecko, zamiast uczyć się łapać równowagę samodzielnie, polega na zewnętrznym pomocniku i tak naprawdę, kiedy zdejmujemy dodatkowe kółka i wyjmujemy kij, musi się uczyć tej równowagi od nowa.

Proste i logiczne, ale wytłumaczcie to dziadkom, którzy te metody pamiętają z przeszłości. W każdym razie w pewnym momencie odpuściłam i skupiłam się na przyczynach problemów z jazdą na rowerze – zaburzeniach integracji sensorycznej. W myśl zasady, że z pustego ciężko nalać, dziecko, które ma problemy z równowagą, bujaniem i huśtaniem, a często nawet chodzeniem bez wywrotki, daleko na rowerze nie zajedzie.

Terapia SI [o której pisałam tutajtutaj] trwa już cztery lata. Pokonaliśmy różne nadwrażliwości, możemy myć głowę, smarkać nos, kąpać się w zimnej i ciepłej wodzie i jeść coraz więcej rzeczy. Na naszym koncie mnóstwo małych sukcesów, które dla nas były kamieniami milowymi, a dla innych są oczywistością. Kiedy starszy któregoś dnia wsiadł na rower i pojechał, myślałam, że się popłaczę. Jeździ już dwa lata i na koncie ma setki kilometrów oraz spenetrowane wszystkie leśne dróżki w naszej okolicy.

Moja wizja wspólnych wypraw rowerowych zaczęła się krystalizować, ale… został młodszy. Który na biegowym nie mógł nas dogonić,  na fotelik z tyłu był już stanowczo za duży i żeby gdzieś pojechać ze starszakiem, musiałam mu organizować opiekę.

 

 

Kiedy zacząć uczyć dziecko jeździć na rowerze?

Oczywiście jest jeden i tylko jeden moment, kiedy możesz zacząć pomóc dziecku nauczyć się jeździć. Jest to moment, w którym…

 

Dziecko samo chce. I nic tego nie zmieni. I to nie tak, że nie da się na siłę nauczyć dziecka jeździć. Da! Można dziecko zmusić pertraktacją, szantażem, przymusem, zawstydzaniem. Ale  istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie z tym będzie się dziecku ta jazda kojarzyła, a po co? Jazda na rowerze to czysta radość, cudowne ćwiczenie sensoryczne i fizyczne, pomijając już korzyści ekologiczne. Rower jest po to, żeby wsiadać na niego z chęcią i ekscytacją, a nie po to, żeby ludzie nie gadali i jeśli twoje dziecko nie jest jeszcze gotowe lub woli dalej swój rowerek biegowy, daj mu czas. To najlepsze, co możesz zrobić.

 

I tak, któregoś dnia, po ponad roku nieporuszania tematu jazdy,  młodszy oznajmił, że jednak on marzy o rowerze i o tym, żeby wreszcie nauczyć się go prowadzić. Wybrał sobie rower w ulubionym kolorze i pełen zapału wsiadł na niego tylko po to, żeby spaść z hukiem na ziemię. Oj, było gorzko, jak to mówi starszy.

 

 

Dopiero po jakimś czasie, gdy młodszy poobserwował starszego i to, jak fajnie jego rower dźwięczy dzwonkiem, jak świetnie mu świeci tylna lampa, jak czadersko wygląda w swoim kasku czarnej strzały, kolejna próba nauki została podjęta.

 

Czemu wybrałam rowerki Puky?

Młodszy, kiedy wybierał rowerek, kierował się jedynie kolorem – chciał w kolorze kiwi  – oraz tym, że musi mieć bagażnik i takiego musiałam szukać. Zdecydowałam się na Puky CYKE 20-3. Starszy z kolei chciał czarny, z bagażnikiem, dzwonkiem i  jeździ na PUKY CYKE 24-3 Light. Oba te rowerki całkowicie spełniają nasze potrzeby:

 

  • PUKY CYKE jest odpowiedni dla dzieci w wieku od 6 lat i wysokości 122 cm
  • ma lekką aluminiową ramę
  • 3-biegowa piasta Shimano Nexus
  • przednie oświetlenie LED z automatycznym włączaniem / wyłączaniem oraz tylne światło LED z funkcją oświetlenia postojowego
  • opony RUKY posiadają odblaskowe paski, które dają dodatkowe bezpieczeństwo
  • wyposażony jest w bezpieczne chwyty kierownicy,
  • antypoślizgowe pedały dziecięce z odblaskiem
  • błotniki SKS z zabezpieczeniem krawędzi
  • bagażnik
  • duży zakres regulacji siodełka i kierownicy
  • wyposażone zgodnie ze standardem StVZO, żeby mogły być używane na drogach publicznych

 

Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze?

 

I jednego, i drugiego syna uczyłam jeździć z górki – to chyba najprostszy sposób, a żeby uniknąć częstych upadków [szczególnie na trawie, bo jest miękko], po prostu biegłam wzdłuż niego i łapałam za ubranie lub podtrzymywałam, gdy leciał. Starszy bardzo szybko załapał, ale on uczył się jeździć w wieku około 8 lat. Młodszy wciąż ćwiczy i dzielnie walczy ze swoją równowagą. Przede wszystkim dlatego, że chce, a nie z przymusu. Marzy o tym, że pojedzie kiedyś z nami w chaszcze na wyprawę, taką, jakie fundowaliśmy sobie w tym tygodniu, korzystając z wolnego [bo egzaminy ósmoklasistów].

 

– A może po obiedzie na rower was zabiorę?
– Gdzie? – pyta się Kosmyk z buzią pełną ziemniaków.
– Na rower. – odpowiadam grzecznie.
– Gdzie? – pyta się znów syn.
– Na rower. – odpowiadam spokojnie.
– Gdzie? – nie może najwyraźniej zrozumieć Kosmyk.
– NA ROOO WEEEER – sylabizuję głośno, bo jak on może nie rozumieć tak prostej odpowiedzi.
– Ale gdzie? – pyta ten mały wkurzający czterolatek, którego zaraz normalnie skrzyczę, opierniczę, wścieknę się na niego.
– Na rower! – mówię raz jeszcze. – Na rower synku, na nasz rower z czerwoną skrzynią, czarną ramą, z siedzonkiem dla ciebie i Adasia, z kołami… dziecko, na rower!
– ALE GDZIEEEEEE! – wrzeszczy już ze łzami w oczach synek. – GDZIE NA TEN ROWER, GDZIEEEEE!
– Aaaa…. gdzie? Czemu nie mówisz od razu? Do lasu, no przecież! A gdzie jeszcze mielibyśmy jechać?
– Na rower. Gdzieś. – odpowiada synek i spokojnie nakłada sobie kolejną porcję ziemniaków do buzi.
Co jak co, ale trochę jesteśmy siebie warci
[dawny dialog opublikowany na Facebooku]

 

I pewnie niedługo już pojedziemy – czekałam na ten moment długo, oj długo, ale właśnie oczekiwanie dobiega końca. Chłopcy, jak widać, też są wniebowzięci.

 

nauczyc dziecko jezdzic na rowerze
Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

DSC_0076

Czy czas się pożegnać i czy to będzie ostatni wpis na blogu?

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Aleksandra
2 lat temu

Puky są całkiem niezłe, tu nie ma co oszczędzać.

Agata
Agata
2 lat temu

Osmiolatek dopiero uczacy sie jazdy na rowerze? Niezle… Na szczescie moje dzieciaki „zdecydowaly” sie znacznie wczesniej. Zadne nie mialo biegowego, ale corka zaraz po skonczeniu 6 lat twardo zazadala odkrecenia bocznych kolek. Ruszala, przewracala sie, czasem rowerem rzucila z wscieklosci, ale w ciagu jednego dnia sie nauczyla. Syn uzywal sobie jej starego, malutkiego rowerka jako „biegowki”, czyli odpychal sie i jechal nie uzywajac pedalow. Widzac, ze siostra nauczyla sie jezdzic, po prostu tego samego dnia zaczal pedalowac, probujac ja dogonic. Mial cztery lata. 😉 Ciesze sie, ze chociaz z jedna rzecza poszlo bezproblemowo. 😀

Krzysztof Kłubczuk
Krzysztof Kłubczuk
2 lat temu

To jakaś chora kobieta z kompleksami pisała, baby do garów!