Kiedy zapada zmrok na naszym zadupiu jest po prostu ciemno. Kilka latarni rozrzuconych co jakieś 100 metrów nie zapewnia tej jasności, jaką daje miasto. Po prostu jest ciemno i nawet kiedy nagrywam coś wieczorem na dworze, często dostaję pytania, czemu nie pójdę w bardziej oświetlone miejsce. No cóż – bardziej oświetlone jest jakieś 10 kilometrów ode mnie. Ciężko pójść. Szczególnie z dwójką dzieci i dwoma starszymi psami. Ale! Plusem tej sytuacji jest to, że wieczorem widzimy… gwiazdy.
Przepiękne, doskonale widoczne, jasne i świecące i mam wrażenie, że moje dzieci jako jedne z niewielu będą wiedziały, co znaczy „iść w świetle gwiazd”. Faktycznie tak chodzimy. I dlatego Atlas Kosmosu ma u nas taki sam status jak atlas ptaków czy grzybów – jest pod ręką, żeby sprawdzić, co widzimy na niebie, jakie gwiazdozbiory, jak to się zmienia w przeciągu roku, jakie planety tam w górze są, jak powstał księżyc i wszystkie te rzeczy, które dla starszaka były, dla młodszego będą potrzebne w edukacji. Nawet jeśli gwieździste niebo to coś, czego twoje dzieci nie widziały lub widzą rzadko, warto mieć tę pozycję i po prostu wiedzieć, że nad nami nie ma tylko latarni i księżyca – jest ogromny świat mgławic, konstelacji i planet, które, nawet w mieście z odpowiednimi warunkami każdy z nas jest w stanie zobaczyć.