Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine

Kiedy dostałam propozycję przetestowania tego sprzętu, w pierwszym odruchu pomyślałam, że nie. Kilka systemów mycia? Zdalne sterowanie? Dobór programów przez AI? Po co mi to. Ale potem przypomniał mi się widok kuchni bez dziury między szafkami i pustym zlewem… W ciągu godziny odpisałam, że tak. Mam ich pralko-suszarkę, zaufam im. Sprawdzę tę zmywarkę.

 

Tutaj zmywarka, na którą się zdecydowałam >

 

Czy to będzie tekst o Haier i-Pro Shine? No właśnie nie do końca. To będzie tekst o nienawiści.

 

Nie lubię mojej kuchni…

 

Kiedy wybierałam moją kuchnię osiem lat temu, byłam w ciąży. I to w pierwszych miesiącach. Oznaczało to, że nikt jeszcze nie wiedział, bo bałam się cieszyć. Dodatkowo non stop mnie mdliło, a pęcherz miał pojemność zakrętki od butelki, więc ciągle biegałam do łazienki.

I podczas projektowania tej kuchni w sklepie biegałam tak w tę i z powrotem z dziesięć razy. A po drodze dwukrotnie zostałam rozpoznana przez czytelniczki i rozmawiałam z nimi, wymuszając uśmiech i nie wiedząc, czy pierwej zwymiotuję, czy posikam. NIE WYBIERAJCIE KUCHNI W CIĄŻY. Poczekajcie, aż Wam mózg wróci do normalnych rozmiarów, bo kiedy mi wrócił i któregoś dnia usiadłam w mojej kuchni, stwierdziłam przerażona, że wszystko jest tu nie tak. 

Górne szafki montował partner z wysokim kolegą, więc dla nich są idealne, a ja, żeby do nich sięgnąć, potrzebuję stołeczka i nijak nie zagonię dzieci do układania naczyń, bo dla nich to już Everest. Zlew przy kontakcie, z boku, a ja przecież chciałam pod oknem. Narożna szafka źle zmontowana i po roku już była obdarta przez piekarnik. I blaty też wysokie. Za wysokie nawet dla mnie. Układu szafek w półkach już nie skomentuję.

 

ALE NAJBARDZIEJ NIE CIERPIAŁAM ZMYWARKI. 

 

Nie pamiętam firmy, ale to była jedna z tych tańszych. Pod zabudowę. Przez trzy, cztery lata była bez frontu, bo wybraliśmy zły front i ciężko było wymienić. Przez trzy, cztery lata było ciężko. Bo wiadomo, jak poprosisz o coś chłopa, to nie musisz mu co pół roku przypominać 😉. Straszyła więc ta czarna deska zmywarki, niepasująca do niczego, a jak wreszcie front się zamontował, zmywarka zaczęła cieknąć. Ciekła w zależności od nastroju. Raz w ogóle, raz dużo, raz tylko trochę. W kuchni unosił się więc zapaszek starej wody bez względu, czy była wyczyszczona na maksa, czy nie.

 

Zmywarka zastrajkowała tuż po moim rozstaniu. Ostatnia kropla goryczy, choć młodszy syn – niesięgający do wyższych półek – i tak dzielnie pomagał, zmywając talerze pod prysznicem lub układał umyte na drewnianym blacie, który dzięki temu spuchł jak moja noga po skręceniu. I stała tak pół roku i śmierdziała, aż przyjaciele się zebrali i pomogli mi ją wynieść na wystawkę. Koniec. Never again. Nie chcę. Nie potrzebuję.

 

 

Zmywarka wywalona i musiałam się z tym pogodzić. Na początku w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo żyłam napędzana złością na starą, ale z biegiem czasu widok zlewu niezapełnionego naczyniami stał się nie tyle rzadkością, ile rzeczą niespotykaną. Zaraz to umyję – mówiłam, ale tu koty, tu dziecko, tam myszołów na kury poluje, tu ogród, tu pan od szamba, tu kurier, tu praca i te “zaraz” stało się wiecznym “nigdy”. A każde wyczyszczenie zlewu do zera, skutkowało tym, że po chwili lądowały tam znów kubki dzieci, miski kotów czy garnki po zupie.

I poczułam frustrację. I strach, że jeśli moja frustracja sprawi, że kupię zmywarkę, będzie ona kolejnym niewypałem jak poprzednia i skończy się na kilkuletniej walce o suche podłogi i domyte naczynia. 

Pomyślałam jednak, że skoro świat tak poszedł do przodu, to technologie mycia naczyń pewnie też. A niech tam, dam sobie ostatnią szansę. Przetestuję zmywarkę Haier i-Pro Shine.

 

Sprawdź cenę zmywarek Haier >

 

 

Pierwsze dni ze zmywarką Haier i-Pro Shine

 

Kiedy przyjechała, stała dwa dni na werandzie, bo bałam się, że montowanie mnie przerośnie. Nerwy i przekleństwa przy montowaniu pierwszej tak wryły mi się w pamięć, że zwyczajnie bałam się powtórki. Na szczęście przyjechali moi rodzice i bezproblemowo zamontowaliśmy zmywarkę w godzinę. W godzinę. Po godzinie mogłam ją włączyć po raz pierwszy i obserwować, jak po myciu drzwi zmywarki same się otwierają, żeby naczynia odparowały. Kosmos!

Kolejnym kosmosem jest dla mnie system AI. Tego AI, który zawładnie kiedyś światem i odbierze pracę pisarzom [ironia, nie odbierze]. Program z AI jest moim ulubionym – specjalne czujniki same kontrolują stopień zabrudzeń i dopasowują optymalną temperaturę i czas mycia. Jest to przydatne, szczególnie dla osób z ADHD, które wieczorem włożyły naczynia, rano po śniadaniu dołożyły i nie pamiętają, co włożyły dzień wcześniej, a nie chce im się grzebać w bebechach. W takich sytuacjach zdaję się na inteligencję zmywarki i po prostu włączam program AI. Jeszcze mnie nie zawiódł.

Najbardziej mnie ucieszył fakt, że po wyjęciu ze zmywarki… mam czyste naczynia. Fakt, że poprzednia zmywarka ustawiła poprzeczkę na najniższym możliwym poziomie, ale nawet w porównaniu do zmywarek moich znajomych, kiedy wyjmuję szklanki – one się błyszczą jak na reklamie. Brakuje tylko tej uśmiechającej się iskierki na kieliszku.

 

Kolejną rzeczą, na którą zwróciły uwagę osoby mnie odwiedzające, to… światełko na podłodze. Większość zabudowanych zmywarek trzeba otworzyć, żeby sprawdzić, czy naczynia jeszcze się myją (lub nasłuchiwać, ale w tym przypadku byłoby to niemożliwe, bo ta zmywarka jest bardzo cicha). Haier i-Pro Shine o tym, że wciąż pracuje, informuje uroczym światełkiem na podłodze. Sama na początku uznałam to za fajny standard, ale dopiero po odwiedzinach gości dowiedziałam się, że nie, nie wszystkie zmywarki są tak uprzejme.

Oprócz wymienionych zmywarka Haier i-Pro Shine ma te świetne drzwi, które automatycznie otwierają się po umyciu i światełko podłogowe, które jest urocze i faktycznie pomaga, co zmywarka całkiem cicho pracuje, więc można nie wiedzieć, że pracuje. Dodać do tego tę ogromną przestrzeń energetyczną i najwyższą klasę energetyczną A i można, hehe, zmywać.

 

 

Czemu front zmywarki różni się od frontów szafek? Bo mam ADHD i jestem antykrólową mierzenia rzeczy, więc nie mam pojęcia, co wymierzyłam źle, że nie jest równo. Żeby było na glanc i tip top, musiałabym wymienić fronty wszystkich szafek, żeby były spójne, ale czy ja wspominałam, że nie lubię tej kuchni i nie chce mi się inwestować pieniędzy w coś, co – marzę – kiedyś zrobię jak w moich snach?

 

 

 

Jedyną rzeczą, którą lubię w mojej kuchni, jest zmywarka!

 

Haier i-Pro Shine to jest taki Cadillac wśród zmywarek – obecnie na rynku ma największą przestrzeń załadunkową, co widać, bo poprzednią zmywarkę (jak jeszcze działała) włączałam codziennie. Zmywarka Haier i-Pro Shine czeka na włączenie czasem dwa dni – a przypominam, my praktycznie non stop jesteśmy w domu, ja pracuję, a chłopcy się uczą. Liczba herbat, kawek, talerzyków, miseczek jest trzy razy większa, niż jakbyśmy pół dnia byli poza domem. Do tego miski zwierząt, talerze po obiadach, kolacjach – zmywarka wszystko przyjmie.

Więcej o serii Haier i-Pro Shine tutaj >

 

Do tego zdradzę Ci sekret – nienawidzę tych półek na sztućce. Poprzednia zmywarka też miała taką półkę i kiedyś ze złości po prostu ją wyjęłam i kupiłam koszyk. To była taka złość. Kiedy czekałam na zmywarkę do testów, błagałam w myślach, żeby tej półki nie było i… no oczywiście, że była! Ale było jedno “ale”. Bo ta półka też jest podświetlona! I wyjaśniło się, czemu ja tej poprzedniej półki nie lubiłam – bo kurza ślepota, nie dość, że mam ciemną kuchnię, to jeszcze ciemna półka i nic dziwnego, że układanie na niej sztućców było koszmarem. W Haier i-Pro Shine półka kompletnie mi nie przeszkadza, bo… WIDZĘ. Widzę te przegródki, widzę dokładnie, gdzie wcelować sztućce, ba! Nawet układanie ich sprawia mi przyjemność!

Totalną nowością w tej serii jest też system Cutlery Shine Plus, czyli dodatkowe dysze i ramię natryskowe umieszczone tuż nad koszem ze sztućcami. Oznacza to, że strumień wody dociera do każdej najmniejszej łyżki i widelczyka.

Głównym systemem mycia jest H-Spray Arm, czyli dolny mechanizm natryskowy w kształcie litery “H”. Specjalna konstrukcja i podwójny ruch ramienia w obu kierunkach zwiększa zasięg i siłę strumienia, dzięki czemu naczynia są doczyszczone na błysk. Nawet mocno zabrudzone garnki i miski po płatkach na mleku zniesione przez chłopców z góry trzy dni po konsumpcji (kiedy myłam ręcznie, musiałam je przez godzinę odmaczać).

Na dole, po prawej stronie zmywarki, znajduje się jeszcze Powerwash, czyli dodatkowe ramię myjące. Jeśli położymy naczynia dokładnie nad nim, domyją się nawet garnki z zaschniętym sosem i przypalone patelnie.

Zmywarka też ma wspomniane przeze mnie inteligentne czujniki, które wykrywają stopień zabrudzenia naczyń i dopasowują optymalną temperaturę i czas mycia. Wszystko po to, by myć jak najefektywniej, przy jak najmniejszym zużyciu wody i prądu. 

A przegródkę na sztućce, jak mnie wkurzy też łatwo wyciągnąć – wtedy zmieszczą się wysokie kieliszki czy szklanki. Ustawiamy je na gumowych podpórkach, żeby nic nam się nie potłukło. 

Dodać do tego najwyższą klasę energetyczną A i można, hehe, zmywać.

 

Sprawdź cenę zmywarki z tej serii >

 

Nie cierpię mojej kuchni, ale zmywarkę mam fajną!

 

Pamiętam, kiedy rok temu rozmawiałam z moją terapeutką o tym, że czuję jakieś wypalenie, że nie chce mi się pracować, nie chce mi się robić ogrodu, nie chce mi się sprzątać, bo tu zepsute, tam nadszarpnięte, wszystko jakoś tak na odwal i wszystko ble. I moja terapeutka spytała mnie, co ostatnio sprawiło, że czułam chęć robienia czegoś. Odpowiedziałam – remont poddasza, sypialni i werandy. Wreszcie mam piękną werandę, ładne drzwi do piwnicy i tapetę w korytarzu. I kiedy się patrzę na to, jest mi trochę lżej.

I ona mi powiedziała, że nie zawsze damy radę wszystko zrobić na 100%, ale można mieć swoje bezpieczne miejsca lub rzeczy dopieszczone na maksa, które dają energię. I że warto o te miejsca/rzeczy dbać, walczyć, zabiegać, jeśli mają pomóc zmotywować się do kolejnego kroku.

I tym samym zmywarka sprawiła, że jeszcze nie wysadziłam tej kuchni w kosmos. Przede wszystkim, dzięki niej, spędzam tam mniej czasu, ale dodatkowo, kiedy przechodzę, nie straszy mnie tamta dziura pod blatem.

Może kiedyś szarpnę się na remont kuchni. Marzę o tym, żeby ją poszerzyć, mieć miejsce na duży stół, zlew pod oknem i półki zamiast szafek, a na dole po prostu deski zasłonięte firankami jak na wsi. I kiedyś pewnie to zrobię. Na razie jestem po prostu bardziej zadowolona. O wiele bardziej niż miesiąc temu, kiedy nie miałam zmywarki i wieczorami walczyłam ze ścierą i gąbką. Teraz piję kawę i patrzę na moje ulubione rzeczy w domu, dziwiąc się, że jednym z nich jest urządzenie w kuchni. Urządzenie, które kiedyś najbardziej mnie frustrowało.

Wpis powstał we współpracy z Haier.

 

 

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...