Ten przecudny aniołek już prawie wyzdrowiał. Minęły te słodkie chwile bolesnej maligny i spokoju. Już biega, skacze, doprowadza mnie do zadyszki i robi wszystko, żeby kolejne spodnie okazały się nagle dużo za duże. Nie nadążam. W pewnym momencie ojciec przywołał do siebie Kosmyka, żeby przywołać go do porządku. Było ostro. Gdybym ja dostała od kogoś […]