Pewnego dnia Chłop przyszedł do mnie zmartwiony, mówiąc, że syn nasz pierworodny to chyba go nie lubi. Nie chce się słuchać i nawet z nim bawić, ogólnie jest problem. Zastanowiłam się i odpowiedziałam:
Nie, nie wychowasz dziecka, mówiąc mu rano dzień dobry, a wieczorem dobranoc.
Nie, nie wychowasz dziecka, musztrując je przy stole.
Nie, nie wychowasz dziecka, pouczając je na wyjeździe.
Nie wychowasz dziecka zbywając go „super” i wsadzając nos w komórkę.
Nie wychowasz dziecka, strofując je na każdym kroku i czepiając się szczegółów.
Nie wychowasz dziecka, usiłując przeforsować wyłącznie twoje zdanie, a nie słuchając jego opinii.
I nie, nie nadrobisz straconego czasu, budząc się nagle, gdy dzieci stają się dorosłe, kiedy mają cię kompletnie w nosie.
I tak zrodził się rytuał, do którego od dawna się dostosowuję. Męskie wyprawy, ojciec i syn. Po lesie, tajnymi drogami, gdzie przewodnikiem jest syn, a tata jedynie pomaga przez między większymi drzewami. Tak się zrodziły wyprawy z psem po lesie, tak się zrodziło wspólne wyprowadzanie braciszka na sankach. I choćby się waliło i paliło, zawsze do tego ich czasu się pokornie dostosowuję. Czekam z obiadem, czekam ze wszystkim, daję prowiant, nie czepiam się o trawę we włosach czy zabłocone buty. To ich wyprawa, ich czas. Chwile, w których tata przestaje być tatą, a po prostu towarzyszem podróży. Ich wspólny czas, ich wspólna pasja, ich wspomnienia.
Polecam wszystkim.
Warto.
Pytaliście na insta o sanki – Piccolino, są różne rodzaje, sprawdźcie na Ceneo. Osobiście polecam wersję z rączką [tutaj] – przydatna.
Najpiękniejsze co ojciec dziecku może dać od siebie to właśnie takie wspomnienia, ze wspólnych wypraw 🙂
U nas tak samo było ale od kiedy córka (5 lat) zaczęła więcej spędzać czas z tatą jest o wieeele lepiej:) Nawet jak się uderzy i do mnie przytula to mówi”szkoda że nie ma taty bo by mnie przytulił”:) Ja mam czas żeby na spokojnie cośw domu zrobić i chwilę wytchnienia. Polecam takie rozwiązanie.
bardzo Cie taką lubię:))
Bardzo prawdziwe. Najprościej jest nie dać nic od siebie, a potem marudzić, że dziecko jest niewdzięczne, wyrodne, nie słucha i się nie interesuje. Ja obserwuję taki totalny brak więzi między moim mężem, a jego ojcem, ale niestety do chwili obecnej cierpi z tego powodu tylko mój mąż. Teść nawet po latach nie próbuje straconego czasu nadrobić.