W zeszłym roku stała w Iznocie na pastwę ptaków i przechodniów, którzy obficie z niej czerpali. Kiedy przyjechałam po owoce, jak książka kucharska kazała, po pierwszych przymrozkach, na gałęziach nie znalazłam nic. Kompletnie nic. W tym roku byłam sprytniejsza…
Zebrałam owoce wtedy, kiedy nikt się nie spodziewał – w pierwszej połowie wakacji. Nie czekałam, aż przemarzną, nie po to mamy w domu zamrażarkę o pojemności kilkudziesięciu litrów! A że tegoroczne lato było wyjątkowo łaskawe w słońce, to i owoce były już całkiem dojrzałe i gotowe na przerób. Jednak to nie ich obfitość wprawiła mnie w zdumienie, nie ich dojrzałość, nie smak – o nie! W zdumienie wprawił mnie syn mój pierworodny, który, gdy spytał
– Mamo, a co zrobimy z tom ajoniom?
i usłyszał odpowiedź, że przepyszny soczek, czym prędzej porwał się do roboty i zrywał aronię z werwą godną mojej zachłanności [„chłopie, ale zostawiłeś trzy kiście na górze, no weź „podciąg”* tę gałąź do dołu!”]. Mało tego – aronię, po zerwaniu, należy oczyścić z szypułek i tu mój syn okazał się nie dalej zawzięty ode mnie, bo równe półtorej godziny siedział na stołeczku i razem ze mną oraz chłopem przebierał prawie osiem kilogramów owoców [mam świadków!]. Dopiero pod koniec zostałam sama na placu boju, ale uwierzcie mi, po raz pierwszy w życiu widziałam dwulatka pracującego w skupieniu tak długo. Wiem już, że nawet nie spróbuję czytać mu bajki o Kopciuszku, bo pewnikiem mój syn stuknie się w czoło, gdy usłyszy, że Kopciuszek wzgardziła taką fajną zabawą jak oddzielanie maku. Czy co tam ten Kopciuch miała oddzielać.
Pośrednio znacie już odpowiedź na to pytanie, co zrobić z aronii – pyszny soczek. Ale o nim będzie później, bo muszę przetestować nowy przepis. Na razie owoce mrożą się w zamrażarce i czekają na więcej naszego wolnego, podejrzewam, że w przyszłym tygodniu rozpoczniemy produkcję i… relację, również tutaj 🙂
Jeśli macie jakiś aroniowy krzak blisko domu lub możecie kupić owoce u siebie na bazarze, polecam zrobić to czym prędzej. Aronia jest bardzo wdzięczną rośliną. Jest uważana za jeden z najzdrowszych owoców jagodowych na świecie, bo zawiera w sobie witaminy C, B1, B2, B6, E, mnóstwo składników mineralnych, antyutleniaczy i mikroelementów. Szukając w necie informacji o niej, dowiedziałam się, że jej właściwości są nieprzecenione w walce ze starzeniem się, nowotworami, chorobami serca i wszystkimi naszymi cywilizacyjnymi przypadłościami. Ale o tym, później, bo oprócz zdrowia, zyskujemy dzięki aronii doskonałe narzędzie do popisu w kuchennych umiejętnościach. Można z niej robić soki [o czym wkrótce], dżemy, galaretki, kompoty, można ją dodawać z powodzeniem do sosów i mięs, można wreszcie zrobić przepyszną nalewkę, na którą szybki przepis już podaję, tak jak obiecałam wczoraj:
Nalewka:
– 1 kilogram aronii
– 200 liści wiśni [przemrożenie plus liście wiśni niwelują dość gorzkawy posmak]
– 3/4 litra wódki [zwykła, 40%]
– korzeń imbiru
– laska wanilii
– 1/2 kilograma cukru
– sok z cytryny
Przemrożone owoce aronii płuczemy, wsypujemy do słoja [o fajnych słojach jeszcze napiszę] i zasypujemy cukrem. Możemy wziąć tłuczek i lekko je rozmiękczyć, żeby wycisnąć trochę soku. Potem wrzucamy do naszej aroniowej masy imbir, wanilię, wlewamy sok wyciśnięty z jednej cytryny i zalewamy alkoholem. Słoik zakręcamy i zostawiamy w nasłonecznionym miejscu na 3-4 tygodnie. Potem owoce filtrujemy, nalewkę przelewamy do pięknej karafki i możemy już dokonać pierwszej degustacji, choć najlepiej, gdy nalewka przeczeka swoje [dajcie jej chociaż pół roku!].
I, jak to mówi mój syn, gdy kończy przebierać owoce aronii – gotowe 🙂
Ps. Wszystkie przepisy z mojej kuchni znajdziecie po etykiecie „kuchnia„. Do tej pory udało mi się pokazać wam dwie moje nalewki: tę z czarnej porzeczki [KLIK] i tę z jarzębiny [KLIK]. Nie martwcie się – będzie więcej!
Ja zrobiłam sok z aronii, smakuje pysznie. W tym roku u mojej mamy aronie wyjątkowo są dość słodkie, w ogóle nie czuć cierpkości 🙂
krzak Aronii znaleziony 🙂 coś czuję, że w tegoroczne święta będziemy się delektować nalewką Twojego przepisu 🙂
Zainteresował mnie ten przepis. Nigdy wcześniej nie robiłam nalewek, ale spróbuję zrobić pierwszą z twojego przepisu. <br />Ile imbiru należy dodać?
To zależy, jak bardzo chcesz czuć imbir w nalewce. Ja zawsze daję na oko. Ale raczej korzonek niż korzeń 🙂
Hmmm chyba spróbuję, niestety nie mam nigdzie dostepu do krzaczka aronii i bym musiała na targu kupić, ale brzmi cudownie 🙂
Wśród składników są liście wiśni a potem ich już nie ma. Czy dorzucać je razem z imbirem i wanilią?
Tak! Tak! Zapomniałam dopisać liści! Zaraz to poprawię!
Serio trzeba dłubać w tych szypułkach? Ja mroziłam całe…chyba mnie zmartwiłaś:(
Koszulka mówi sama za siebie 😀 Miał awarię systemu 😀
Wszystko co jest wyprodukowane z aroni jest pyszne i zdrowe:) Zwłaszcza sok:) Chciałabym mieć własna aronię, wiedziałabym, jak ja wykorzystać:)
Naleweczka musi byc przepyszna . Ja aronie jednak lubie taka prosto z krzaczka mimo że język na sama mysl cierpnie 🙂
jejku, ja mam z aronią złe wspomnienia. U mojego Taty krzewy tak obradzały, że nie wiedzieliśmy co z tym robić. Babcia robiła jakieś dżemy jabłkowo-aroniowe i wpychała nam ją do kompotów, blee… Ale taką naleweczką to bym nie pogardziła :D<br />
Uwielbiam sok z aronii…to smak mojego dzieciństwa. Podobnie jak dżem z kaliny, mmmm ….pychotka. Nalewkę zrobię, tylko jeszcze nie wiem kto ja wypije;)
A mogę prosić o przepis na dżem z kaliny? Mam dwa krzaczki w ogrodzie, w zeszłym roku wszystko się zmarnowało, w tym roku planuję nalewkę z kaliny z miodem, a i dżem chętnie bym zrobiła:) <br />To jakaś specjalna receptura czy działać tak jak w przypadku innych owoców? Będę wdzięczna za podpowiedź:)<br /><br />Podrawiam,<br />Eliza
Witaj, rozmawiałam z moja mamą,która ten dżem robiła. Kalina musi być przemrożona, dopiero wtedy owoce są odpowiednie. Jagody trzeba umyć i zasypać cukrem, trochę podgotować.Jak zaczną się rozpadać to należy je przecisnąć przez sitko. Niestety mama nie podała mi dokładnych proporcji, kalina ma specyficzny smak i chyba trzeba ja nieźle dosłodzić.W ten sposób powstaje taki gęsty sok, dżem,
Dziękuję bardzo za wskazówki, będę działać:) <br /><br />Pozdrawiam serdecznie, <br />Eliza
Joasiu i wszystkie zakręcone na punkcie aronii dziewczyny : uwaga na te śliczne owoce i pyszne soki : aronia obniża ciśnienie krwi. Przerobiłam to na sobie …po wypiciu soku bardzo szybko doszło na nagłego i znaczącego spadku ciśnienia i złego samopoczucia…historie znajomych osób także potwierdzają , że takie coś się może stać….mimo to polecam soczki ale z umiarem i nie na pusty żołądek.
O matko, ja mam nadzieję ponownie spróbować tych nalewek osobiście we wrześniu jak da radę 😉
Ooo! W parku w pobliżu rośnie parę krzaków 🙂 już wiem, po co się wybiorę na dniach 😀 <br />PS. Czekam na przepis na sok – Majkowej do kaszy się nada 🙂
mam w ogrodzie trzy dorodne krzaczory aronii, więc co roku robimy wszystko co się da :D<br />co więcej, pewien lekarz powiedział mojej schorowanej babci, że jedzenie aronii spowalnia rozwód choroby parkinsona.