Co prawda już Marlena z Makóweczek rozwiała sporo wątpliwości [TUTAJ] i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną [nie taką jak moja] merytoryczną część, ale czekając, mogę sobie poprowadzić spokojną refleksję o tym, jak bardzo mnie czasami świerzbi język, żeby odpowiedzieć bez ogródek [a przynajmniej z przymkniętym okiem]:
Jeśli chcesz być blogerką parentingową, rodzinną, matczyną czy jakkolwiek piszącą o dziecku, niezbędne ci będą następujące rzeczy:
1. Buta – nie oszukujmy się, nikt ci nie wmówi, że jesteś wypasiona w kosmos lepiej, niż ty sama. Nie masz buty, dumy, wysokiego mniemania o sobie? Podobno są na to leki i nawet sprzedają je w nocnych sklepach. Na mnie działa zazwyczaj jedna lampka. Ale słyszałam o jednej lasce, co pisze wyłącznie po trzech, bo wtedy nie krępują jej głupie skrupuły [patrz punkt 2].
2. Brak skrupułów – wiadomo, blogerka musi pisać, ale jeśli nie masz pomysłu na wpis, nie krępuj się zainspirować tekstem koleżanki. Nawet jeśli ręka się pośpieszy i przepisze każde słowo, to przecież zawsze możesz przeprosić. Ewentualnie zbanować. A poza tym inspiracja to pochlebstwo.
3. Cudowne życie – jeśli go nie masz, to sobie wymyśl. Co za problem? Myślisz, że ktoś się skapnie, że uwielbiany w peanach na blogu mąż to stary i wredny knur, na którego widok zbiera ci się na wymioty, a z ukochanym dzieckiem wytrzymujesz raptem pięć minut i oddajesz go potem na cały dzień babci? Nikt! Totalnie nikt! A do zdjęć to te parę minut z uśmiechem na ustach zakrywającym obrzydzenie wytrzymasz. Nie ma problemu. Oczywiście, trudno będzie ci wymyślać swój lajfstajl bez najważniejszego [patrz punkt 9], ale znowu słyszałam historię o takiej jednej, co i z tym sobie świetnie poradziła.
4. Idealni komentatorzy wychwalający twój doskonały gust, smak i brak błendow ortogfragicznych – Jak ich zdobyć? Pięć kont na google plus i sprawa załatwiona. Do tego kilka gróźb, próśb i szantaży rodzinnych i już mamy afirmującą społeczność podtrzymującą butę i pewność siebie [patrz punkt 1]! Pamiętaj powiedzieć pani z ciuchlandu, że jak się nie zachwyci ałtfitem twojego dziecka, to przestaniesz u niej workami robić zakupy! I nigdy nie zapominaj wylogować się ze swojego konta, kiedy dodajesz sobie obraźliwe negatywne pełne bluzgów komentarze [patrz punkt 7], którymi potem chwalisz się na „funpejdżu”.
5. Kontrowersyjny tekst – jeśli nie wiesz, jaki, to szybka odpowiedź: piersi, mleko modyfikowane, aborcja, wcześniactwo, choroba, poród naturalny, cesarskie cięcie, opieka okołoporodowa, picie w ciąży, palenie w ciąży, bycie w ciąży, nie bycie w ciąży, pobicie, depresja, ostatnio rajstopki i króliki [nie wiem why], zbyt drogi gadżet, zbyt tanie ubranie, przedszkole, żłobek, religia, praca, zakupy, spanie z dzieckiem, bez dziecka, w ogóle spanie, jedzenie, oglądanie bajek, nie oglądanie bajek, spacer, wózek, podróżowanie, zabawki, znowu piersi, a jeśli nudno, to kolejny raz poród, urodziny, brak urodzin, chrzest, szkoła, nauczyciele, przychodnia zdrowia, zwierzęta, kleszcze, biwak, hotel, dom, podwórko, miasto, tramwaje [kiedyś pisałam o tym TUTAJ, każdy punkt to gwarantowana burza i oczekiwany ruch na blogu].
6. Atak – pożądany, gdy wszystkie kontrowersyjne tematy się wyczerpią, najlepiej skutkuje na innej, większej blogerce. Mniejsza też może być, bo wtedy powstaje nagonka, mnóstwo komentarzy, zaangażowanie, ewentualnie podtrzymanie swojej pewności siebie [patrz punkt 1], gdy wierna społeczność zacznie prowadzić nagonkę na przeklętą ofiarę, domagać się jej nazwiska, imienia, adresu, ostatnich badań krwi. Co prawda, jakieś barany są przeciwne nagonce, bo przecież podobno karalna, ale kto by się przejmował, gdy pozycja w Hashranku rośnie?
7. Opublikowanie neagtywnych, pełnych bluzgów anonimowych komentarzy – efekt ten sam, co przy 6 punkcie. Same profity, zaangażowanie rośnie, liczba komentarzy szaleje, wejścia na bloga, żeby sprawdzić, czy faktycznie ten komentarz jest, również są. Żyć nie umierać. Gorzej, jak ktoś się skapnie, że sama je sobie dodajesz… [patrz punkt 4]. Ale i to będzie można jakoś zatuszować, bo przecież nie ma takiej kupy, której by robaki nie zjadły.
8. Spam, spam, spam – ale wiecie, nie taki po tablicach znajomych blogerek! Nie, to dobre dla cieniasów! Trzeba ogarnąć wszystkie największe fanpejdże i regularnie zalewać ich feedy informacjami o tym, że dziś, własnie dziś, dodałam nowy kontrowersyjny post [patrz punkt 5], który z pewnością zainteresuje wszystkich, w związku z tym pozwalam go sobie udostępnić i wywalę jęzor na podłogę, jeśli będzie pan/pani tak miła zrobić to samo dla swoich czterdziestu pięciu tysięcy czytelników, bo, kurde, coś mi statystyki szwankują w tym miesiącu i, szczerze mówiąc, mam w nosie tych wszystkich czytelników, chodzi mi o wyłącznie o moje kulejące biedne statystyki.
9. Dziecko – niewątpliwie niezbędne. To na nim opiera się przecież cała historia, więc musi też być niezwykłe. Oczekiwania są spore, więc najlepiej, żeby było: czyste, brudne, śpiące, mało śpiące, wygadane, ale nie za bardzo, grzeczne, niegrzeczne, jedzące, niejedzące, ładne, brzydkie, czasem chore, ale częściej zdrowe, uczące się, ale też nie bardzo, no i oczywiście fotogeniczne. Zresztą, jakiekolwiek by nie było, ważne, żeby go nie było za często, bo przeszkadza [patrz punkt 3], a najlepiej, żeby miało rodzeństwo, bo z jednym to fala komentarzy „a kiedy drugie” nie pozwoli ci spokojnie myśleć nad kolejnym kontrowersyjnym tekstem [patrz punkt 5].
10. Dystans – jeśli go nie masz, twoje szansę na karierę w parantingach są… takie same jak u innych. Po prostu z dystansem łatwiej będzie ci przepychać się przez te aferki, kłótnie, zarzuty, rewelacyjne prezenty, jakie dostają inne niż ty blogerki, zasikany dywan… a nie, to ostatnie, to moje prywatne doświadczenie… W każdym razie dystans pomaga, serio! Ułatwi ci on rozmowę z czytelnikami, pomoże pokonać porażki, a przede wszystkim pozwoli przegryźć ten tekst bez uczucia zgagi w gardle.
Mam nadzieję, że nikomu się nie odezwała 🙂
Wszystkie fakty, zdarzenia, imiona i osoby wymienione w tekście są całkowicie fikcyjne, łącznie z autorką, dzięki czemu ta ostatnia nie powinna ponosić odpowiedzialności za wszelkie skojarzenia lub powiązane fakty, które wynikać mogą wyłącznie z poczucia winy lub chęci uderzenia w postronne osoby, co, zdaniem fikcyjnej autorki, nie jest rzeczą, która powinna zaprzątać głowę matce, a już tym bardziej, blogerce.
A tak poza tym, to pierwsza rzucam kamieniem, if ju noł łot aj min.
Zdjęcie: Chris Devers
Świetne
🙂 świetny tekst
dzięki za rady, może dzięki temu moj nowy blog bedzie SUPER WYPASIONY 😛
Rewelacyjny tekst 🙂
Dobre 😀 Jakoś mi umknął ten wpis, ale nadrobiłam.
Kurcze to ja chyba słabo w parentingach siedzę bo mnie wszystkie afery omijają i nigdy nie wiem o co kaman w takowch:D
Genialne 😀
Brawo!
już wiem czemu hejterów nie mam, bo sama sobie smrodzić we własnym domu nie zamierzam.
Jak zwykle świetny tekst.
O żesz… że ja na to nie wpadłam! to se powstawiam komentów, hehehehe!
Na pewno twarda d… w blogosferze rodzinnej się przydaje. Zauważyłem to po emocjach jakie wywołała dyskusja pomiędzy Kamilem, Marleną i mną o chodzeniu z dziećmi po drogach dla rowerów :)<br /><br />Cóż, z matkami lepiej nie zadzierać 😉
ale się uśmiałam. No i nie będę popularną blogerką 🙂
🙂
Gorzko. No nie będę się inspirować i trzaskać oddzielnego posta ale temat niewyczerpany, choć w punkt 🙂 Mało komentuję ale dużo obserwuję i dostrzegam, że potrzeba jeszcze wiadra wazeliny, co by smarować tam gdzie trzeba nawet za cenę otarcia się o absurd (może nikt nie zauważy), sporej dawki egoizmu, no i pochowania autentyczności. Kurczę, a o królikach mnie chyba ominęło. pozdrówka
Kolejny świetny tekst! Teraz już wiem, dlaczego nikt mnie nie czyta… za mało afer na moim blogu :D.
Łe tam, to ja się nie nadaję;)
Nie wiem czy dokładnie przeczytałam, ale nie znalazłam: zdrowia psychicznego i poczucia humoru. No i oczywiście konieczna jest życzliwa teściowa lub kandydatka na teściową 🙂 Jeśli KTOŚ nie ma w "realu", to niech sobie stworzy według wskazówek Asi w punkcie 4 🙂 Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka 🙂 matka Damiana
Jak tak możesz, niszczyć ludzi? Teraz zadaję sobie pytanie: czy ja w ogóle jestem blogerką? Nie napiszę, że jestem żałosna i nie wykorzystuję swego potencjału, bo w świetle tego tekstu, mogłabym zostać posądzona o próbę grania na uczuciach, a konkretnie: wzbudzanie litości celem wyłudzenia żebrolajków i komentarzy mówiących, że jednak jestem fajna. Nie napiszę nic, idę się wylogować…
Padłam! Ale pomysły dobre! Trza działać, co by sobie statystyki podnieść 🙂 Albo Tobie 😛 To jak to było? Hejta jakiegoś?
"przecież nie ma takiej kupy, której by robaki nie zjadły" staje się moim mottem :-D<br />
Musisz sobie strzelić hejcika pod tym postem bo za bardzo Cię chwalą 😉
Co za głupi, głupi tekst. Naprawdę!<br /><br /><br />Fak.. chyba zapomniałam się wylogować :/
Droga Asiu, napisałam ostatnio świetny post, w kosmos wypasiony i taaaaki kontrowersyjny. Na pewno wszystkich zainteresuje. Byłabym wdzięczna gdybyś go u siebie udostępniła. Jeśli chcesz, w zamian mogę anonimowo hejtować Cię pod Twoimi pięcioma najbliższymi postami. Jeżeli współpraca nam się ułoży, możemy umówić się też na rozkręcenie jakiejś blogowej aferki czy wojenki.<br />Pozdrawiam. Lajk za
Pierwsza godna rozważenia propozycja. To co, zgadamy się na priv? 😀
Jasne. To będzie dil sezonu. Pozostaje ustalić czy ja będę za aborcją a Ty przeciw czy odwrotnie. Chociaż nie, przy rajstopach i królikach to jednak banalne. If ju noł łot aj min. Wymyślimy coś lepszego. Co dwie blogerki to nie jedna.
Haha!! Świetny tekst 🙂
O, to słaba ze mnie blogerka.<br />
Sama prawda!
W dziesiątce masz byka 😉 poza tym chyba prawda 😉
Wymiatasz. (I tym jednym słowem podniosłam Ci statystykę 🙂 )
Płaczę 😀
Jesteś miszczem!!! No to czekam na aferkę:P <br /><br />Ps. Humor mi się poprawił:)
🙂
Dobra. To zadam mega banalne pytanie.<br />Co do punktu o hejtach.<br />Dlaczego?<br /><br />Kiedyś chyba Przewijak o tym pisała, ale myślałam, że dla jaj. 😀 <br />Ktoś mi wytłumaczy to zjawisko?
Też mnie fascynuje, że komuś się chce…
Nie kumam pytania. Co "dlaczego"? Dlaczego hejty, czy dlaczego o nich napisałam?
Chyba chodzi o to, że są blogerki same siebie hejtują, żeby (chyba) podbić statystyki. Słyszałam o takim zjawisku.
Hahahahahahahhahaahahahaahah sto pro ostatnich sytuacji *_*
Fanfary!
zapomniałaś o grafice! pełno różowych kokardek, nocników, kucyków i wszystko to posypane brokatem, kursor w kształcie smoczka oczywiście
Nie zapomniałam, po prostu takie blogi są już ewidentnie nie w modzie. Żadna szanująca się blogerka nie pokusi się o taki wygląd, bo łatwiej sprzedaje się aferka niż róż 😀
Racja 😉 Aj noł łot ju min 😛
hejterzy się sprzedają, to racja. Poza tym ostatnio jeszcze więcej tematów się powtarza 😉
Teraz nas zaleje fala :))
ha! dobreee!
Nosz że ja wcześniej nie wpadłam na to,by komentowac swoje posty:) wkoncu mam szanse na wysoki licznik wyświetleń! Listę zapisuje i wklejam na pulpit- 10 przykazań blogera!:)
Hahaha :)<br />Widzę, że dziś u nas w ciut podobnym tonie. Tekst świetny!
Asiu dziękuję za ten cudowny tekst 🙂 Dziękuję za te cenne rady 😀 Teraz stanę się popularną blogerką 🙂 <br />Ps. Masz Ty te poczucie humoru, jakby ktoś nie zrozumiał mojego komentarza 🙂
Hahaha