– Mamo, czemu wciąż śpiewasz tę piosenkę, przecież wiesz dobrze, ze możesz sobie sama kupić kwiaty, a nawet je zasiać!
Tak mi powiedział syn, gdy po raz setny przesłuchiwałam najnowszą piosenkę Miley Cyrus “Flowers”. A przesłuchiwałam ją nie dlatego, że Miley swymi kwiatami odkryła dla mnie Amerykę, ja już to znałam, ale dlatego, że razem z Shakirą otworzyły rok silnymi, kobiecymi utworami, manifestującymi to, jak bardzo faceci są w tyle za kobietami. I jak wiele jeszcze muszą się nauczyć.
TEKST JEST ZAPISEM PODKASTU „CO SŁYCHAĆ W LESIE” DOSTĘPNYM NA SPOTIFY”.
Mi osobiście o wiele bardziej podoba się piosenka Miley i te subtelne prztyczki, jakie daje Liamowi – chociażby parafrazą zadedykowanej jej kiedyś piosenki Bruno Marsa. Mars śpiewa, że powinienem kupić ci kwiaty, powinienem trzymać cię za rękę, a Miley u siebie stwierdza, że sama może sobie te kwiaty kupić, sama może trzymać się za rekę i kij ci w oko głupia sroko, potrafię siebie kochać lepiej niż ty mnie kochałeś.
I na koniec piosenka Shakiry:
Dwie piosenki „Zemsty” dwóch silnych i znaczących kobiet.
I to jest takie znaczące, szczególnie w kontekście nowego roku i dla mnie te dwie piosenki to nie oznaka nowej ery – jak słyszałam, że się mówi o nich w internecie, ale takie zamknięcie roku 2022 i poprzednich. Zerwanie z tym, co się działo przez ostatnie 20- 30 lat.
A tak między nami – poszukaj ile odniesień i prztyczków w nos dla byłego męża ludzie odnaleźli w piosence flowers – podobno każdy wers coś znaczy, każdy obraz jest swoistym uderzeniem w byłego – nawet gdy Miley uroczo rusza biodrami, spiewając, że zapomniała wszystkie słowa, jakie do niej mówił, jasno daje do zrozumienia, o czym jeszcze zapomniała. Ale to jak znajdziesz chwilę.
Nie wiem, jak ty, ale ja wychowałam się w latach 80. i 90. na gazetkach „Popcorn”, „Dziewczyna”, „Cosmopolitan” i podobnych. Jedyną akceptowaną narracją było wówczas: dziewczyno, staraj się, zdobywaj, utrzymaj! To dziewczyny miały być odpowiedzialne nie tylko za “złapanie” chłopaka, ale też utrzymanie i odpowiednie nim manipulowanie, żeby został z nimi.
Wynikało to wyłącznie z historii – przez lata to mężczyźni byli odpowiedzialni nie tylko za zarabianie na dom, ale też za jego obrone, utrzymanie, wszelkie drobne prace. Chłopców od dziecka wychowywano na takich właśnie facetów. Dziewczynki zaś miały siedzieć w kuchni i dobrze wyglądać. Rozwalaly mnie swego czasu działy kulinarne w czasopismach dla dziewczyn – ugotuj mu coś, żeby zdobyć jego serce! Facet miał bronić chałupy, a dziewczyna w nim go utrzymać ogoloną cipką i dobrą kolacją. Do dziś panuje przekonanie wśród starszych pokoleń, że “chłop ją zostawił”. Czemu zostawił? A bo nie ugotowała, nie dała odpocząć, nie dała dupy i inne elementy stałej litanii, czego to kobieta nie robiła, żeby chłop na tyłku w domu siedział.
Jeszcze w czasach mojego dzieciństwa zainteresowałam się tworem typu stary kawaler – to pan, który nie znalazł żony. Tak mi to wyjaśniono i tak to mniej więcej funkcjonowało. No biedny pan, nie znalazł żony. Szukał, ale nie trafił na taką, która by się nim zajęła tak, jak żona powinna. Czym innym zaś była stara panna. To pani, której nikt nie chciał – takie znaczenie skrywały te słowa. Bo facet mógł nie znaleźć żony, kobiety jako żony po prostu ktoś nie chciał [ów stary kawaler]. I żyły sobie te stare panny, takie kobiety nie kobiety, bo skoro nie zostały matkami, szanować nie było za co, a jeśli nie były bogate, to nawet nie było po co ich szanować.
I tak sobie to pięknie funkcjonowało – dziewczynki garnki i makijaż, chłopcy majsterkowanie i obrona, aż kropelki feminizmu wydrążyły skałę i pomogła im w tym trochę też technologia i możliwość komunikacji takiej, jakiej nigdy na świecie nie widziano. Nagle się bowiem okazało, że żeby naprawić telewizor, nie wystarczy śrubokręt i młotek – trzeba wezwać serwis i zrobić to może nawet dziecko, nie trzeba do tego rosłego chłopa. Nagle się okazało, że kobiety mogą pracować i że godzą to z wychowaniem dzieci, a skoro słabe kobiety mogą, to czemu faceci mieliby nie potrafić pogodzić dwóch rzeczy?
Nagle się okazało, że dziewczynki, wychowywane jako te służące pomocą i opieką, mają do zaoferowania o wiele więcej niż chłopcy, którzy bezradnie machają tymi młoteczkami. Wynudzone siedzeniem w domu matki, zaczynają rozwijać swoje umiejętności, nauczone proszenia o pomoc i wychowane w duchu większej wrażliwości, szukają pomocy i wsparcia i często je znajdują. Rozwijają się, uczą się komunikacji, stawają się coraz bardziej świadomymi siebie i kompetentnymi obywatelkami i zerkają na tych chłopców z młoteczkami z coraz większym zdziwieniem.
Czytam czasem o feminizmie i śmieję się w kułak, słysząc powtarzane jak mantrę przez inceli zdanie: kto ci koło wymieni, kto lodówkę wniesie, kto gwóźdź wbije. Ci faceci wciąż jeszcze oddychają powietrzem lat 80., gdy przyjazd pana z serwisu samochodowego był średnio możliwy – bo jak do niego zadzwonić z trasy bez komórki? Gdy dowóz z wniesieniem był jakimś kaprysem, a wbicie gwoździa pokonaniem niemalże hydry. Swoją drogą, ostatnio nie mogłam znaleźć młotka, żeby złożyć regał dla syna, ojciec mi pomagał, poszedł szukać tego młotka, ale zanim wrócił, wbiłam połowę gwoździków zwykłym jakimś śrubokrętem. Potrzeba nauką wynalazków.
I trochę współczuję tym facetom. I kobietom. W zeszęym roku posiedziałam (chwilę na tinderze i też na portalu zbierającym incelowe odpadki z tindera – badoo) i przecierałam oczy ze zdumienia – jak faceci myślą o zdobywaniu kobiet. Siedzi taki i widzi mnie. Myśli, jak jej zaimponować. Mózgownica paruje, typ naprawdę bardzo rozkminia i wreszcie wpada na pomysł – wysyła mi gif bukietu kwiatów. On wysyła, ja dostaję, on czeka na eksplozję macicy, tornado radości, bryzę szczęścia co najmniej, ja wgapiam się w ekran i zastanawiam, po kiego wała mi gif z kwiatami i czy w ogóle chcę rozmawiać z kimś, kto uważa, że gifem zachęci mnie do rozmowy. Decyduję, że nie chcę, a po 15 minutach dostaję wysryw, że teraz to kobietom się w dupach poprzewracało – człowiek się stara, zagaduje, a ona nawet nie odpisze.
No i fakt, trochę nam się w tych dupach poprzewracało – kiedy mężczyźni do obrony, prac domowych, a nawet seksu nie są nam do końca potrzebni, staromodne metody odpadają do lamusa. I weź tu zaimponuj dziewczynie. Z jednej strony faceci wyśmiewają te, które na portalach bardziej lub mniej oficjalnie szukają sponsora – chłopa z mieszkaniem, autem, dobrze zarabiającego, który pokupuje im prezenty. Z drugiej, dziewczynom, które same mają mieszkania, auto, dobrze zarabiają i same sobie kupują kwiaty, nie za bardzo mają co zaoferować. Wychowani, żeby swoją wrażliwość tłumić, wręcz się jej wstydzić, przekonani, że terapia czy samorozwój to dobre dla bab pierdoły, zostawiają babom te pierdoły, a sami wygodnie się moszczą w pozycji rozglądającego się Johnny’ego Travolty. No bo o co właściwie tym babom chodzi?
Żeby nie było – baby też są w tym zagubione – oto po raz pierwszy w historii oficjalnie żyje im się równie dobrze, jeśli nie lepiej, niż facetom. Po raz pierwszy nie musimy prosić męża o wniesienie lodówki, możemy sobie zamówić wniesienie i ktoś to za nas zrobi. Kiedy postanowiłam mieć w salonie tapetę i opowiedziałam o tym jakiemuś typkowi z tindera, że wybrałam tapetę do salonu, zapytał prześmiewczo, że hehe, on teraz będzie musiał przyjechaĆ i mi ją przykleić. Odparłam, że hehe, przykleją mi ją panowie, którym za to zapłacę i nie musi się kłopotować. Nastąpiła niezręczna cisza i ziściło się to, co pisały mi dziewczyny, gdy ogłosiłam, że nie szukam sobie stałego partnera, bo sama sobie radzę.
– Oj, nie chwal się, że sama sobie radzisz, bo naprawdę nikogo nie znajdziesz. Facet musi wiedzieć, że jest potrzebny.
I faktycznie – typ usunąl mnie z pary, ale za to porozmawiałam sobie z dziewczynami prywatnie i powymieniałyśmy się uwagami o tym, czemu do licha nie szukam partnera. Dla wielu było to nie do pomyślenia! Mają w głowie pewnie wciąż te teksty z gazet, że trzeba znaleźć chłopa, trzeba mieć go, trzeba go zdobyć, utrzymać, pisały mi komunaŁy, że z facetem to prościej, że pomoże w domu, że jest się do kogo przytulić.
I kiedy jednej z nich wreszcie wyjaśniłam, że ok – ona potrzebuje faceta do tych wszystkich rzeczy, ja aktualnie nie i że to, że ja nie, nie znaczy, że ona ma zaraz się rozwodzić i żyć jak ja. I kiedy ona wreszcie to zrozumiała, życzyła mi znalezienia tego jedynego [no, musiała, bo czegóż innego by mogła życzyć] i w ogóle, to wtedy puściła tama i wylało się szambo męskich przewinień – a że zawsze czegoś zapomni, jak idzie na zakupy, a że nie sprząta kibla, a że w zasadzie to ma inny styl wychowania i dzieciom jest źle, a że tak naprawdę to najlepiej leżałby na kanapie i grał. I ja to czytałam i myślałam – dziewczyno, czemu mnie tak nienawidzisz, że życzysz mi życia z takim wybrankiem, który nawet szczotą po sraczce w kiblu nie zamerda?
Ale fakt – coraz bardziej się to zmienia – faceci coraz częściej są świadomi tego, że jednak jakieś tam uczucia tlą się w tych ich małych zaniedbabnych serduszkach i że warto by się im przyjrzeć. I przyglądają im się tak bardzo, że ostatecznie szukają dziewczyny, która zamiast partnerką byłaby dla nich mamusią, – pocieszycielką, wspierającą psychoterapeutką, przewodniczką po życiu, ktore jest takie trudne do zrozumienia, gdy w grę wchodzi coś innego niż danie w mordę i pójście chlać do kolegów.
Straszne rzeczy na płaszczyźnie socjologicznej i politycznej zrobiły z nami te sztywne wzorce kulturowe, które kiedyś, owszem, porządkowały nam życie, a teraz są wyłącznie przyczyną awantur i kłótni. Nie, nie jestem zwolenniczką teorii, że między płciami nie ma różnic – no są, przede wszystkim biologiczne, fizyczne, ale też wynikające ze sposobu wychowania, kulturowe. Bardzo bym chciała, żebyśmy umieli je ze sobą jakoś łączyć – uzupełniać się w parze, niekoniecznie w tradycyjny sposób, bo ja o wiele lepiej prowadzę auto niż gotuję. Ale mam wrażenie ostatnio i dziewczyny, z którymi rozmawiam również mają poodbne przemyślenia, że czasem zwyczajnie nie umiemy się aż tak bardzo schylić, starość nie radość, plecy nie te.
– Mamo, czemu wciąż śpiewasz tę piosenkę, przecież wiesz dobrze, ze możesz sobie sama kupić kwiaty, a nawet je zasiać!
i patrzę na tego mojego syna, który już w wieku 11 lat wie, że nie potrzebuję od niego kwiatów, nie potrzebuję laurek, ale który musi się jeszcze tylu rzeczy nauczyć o byciu facetem i pytam:
– A pomozesz mi je posiać?
– No pewnie!
A ja wiem, że chwilowo gadanie do samej siebie godzinami mi nie grozi. Choć zawsze to miło pogadać z kimś inteligentnym.
Aktualnie przygotowuję się do drugiego odcinka i tak jak wybór tematu pierwszego nie był problemem, tak z wyborem drugiego gryzę się od jakiegoś czasu. Jeśli chcesz coś zasugerować, nie wahaj się!
A jeśli chcesz wesprzeć mnie na Patronite, zachęcam:
Dobrze z rana poczytać coś dobrego. Dziękuję Co za ten tekst Joanno ♥️
Oo tak te wszystkie młodzieżowe gazetki powielały jeden przekaz – dziewczyno musisz mieć chłopaka bo inaczej będziesz samotna ergo nieszczęśliwa.