Jakiś czas temu powiedziałam wam na Facebooku, że wyciągnęłam Kosmykowi kleszcza. Wasze komentarze uświadomiły mi, że chyba niewiele wiecie o tych małych pajęczakach i koniecznie trzeba to nadrobić. Na początek kilka faktów:
– kleszcze należą do gromady pajęczaków, podgromady roztoczy, są bardzo małe, dlatego trudno je rozpoznać, ale kiedy „opiją” się krwi ich rozmiar znacznie się zwiększa. Tak jak nasz rozmiar po obfitym obiedzie.
– kleszcze zaczynają panować w lasach i na łąkach wtedy, gdy jest ciepło. Teoretycznie od marca do listopada, ale jeśli jest dość łagodna zima, to i w grudniu możemy znaleźć na sobie ohydę.
– najczęściej można je spotkać między innymi na Ścianie Wschodniej, Mazurach, Pomorzu i Dolnym Śląsku, ale praktycznie każda łąka czy skupisko krzewów jest prawdopodobnie domkiem jakiegoś kleszcza.
– kleszcze nie spadają z drzew na swoje ofiary. To nie rysie. Kleszcze żyją na wysokości do 1,5 metra – najczęściej w trawach i na krzewach. Na Mazurach bardzo sobie upodobały szczególnie młode leszczyny.
– kleszcze przenoszą dwie niebezpieczne dla człowieka choroby: kleszczowe zapalenie mózgu i boreliozę.
UWAGA!Kleszczowe zapalenie mózgu może prowadzić nawet do śmierci dziecka, serdecznie więc polecam zaszczepienie dziecka na tę chorobę, szczególnie jeśli mieszkacie w pobliżu miejsc trawiastych lub lasów. My szczepimy się na kleszczowe zapalenie mózgu cała rodziną, bo znamy zbyt dużo osób, które nigdy nie doszły do siebie po takim kleszczu, a jeszcze więcej już nie znamy, bo zwyczajnie takiego spotkania nie przeżyły. Szczepionka przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu jest płatna [u nas około 100 zł], ale warto, bo jak już Kosmyk złapie kleszcza, zostaje mi tylko szukać rumienia, nie muszę się obawiać dodatkowych komplikacji.
– nie wszystkie kleszcze przenoszą choroby. Można wyjąć sobie sto kleszczy, a sto pierwszy będzie zakażony, a czasami pierwszy kleszcz w życiu okaże się tym „felernym”.
W waszych komentarzach pojawiały się rady, żebym natychmiast pojechała do szpitala na badanie krwi. Hm… Nie zawsze jest to konieczne. Jeśli nie pokazał się charakterystyczny rumień [wędrujące, rozszerzające się plamy o czerwonkawym, nieregularnym zabarwieniu], najlepiej po prostu wnikliwie obserwować dziecko i zapisać w jego książeczce zdrowia, kiedy dokładnie kleszcz go ukąsił. Rumień nie zawsze występuje, nawet gdy doszło do zakażenia, ale i testy niewiele by dały, jeśli nie zauważono dodatkowych objawów, które występują często dopiero po pewnym czasie od zakażenia.
Jeśli po ukąszeniu kleszcza, pojawi się czerwona plama na ciele dziecka, należy niezwłocznie jechać do lekarza – leczenie antybiotykami w pierwszej fazie zakażania może dać pozytywne rezultaty.
Bo borelioza może uaktywnić się i zaatakować nagle, ale często po kilku latach od ukąszenia. Zaczyna szwankować układ mięśniowy i stawowy. Bolą korzonki, czujemy się jakbyśmy mieli zakwasy, objawy często też mogą podpinać się pod przeziębienie lub grypę. Jedyne, co możemy zrobić, żeby lekarz poprawnie zdiagnozował dziecko, to zawsze pamiętać, kiedy dokładnie ukąsił kleszcz i poinformować o tym lekarza. Jako że u Kosmyka nie było rumienia, a miejsce po wyjęciu kleszcza nawet się nie zaczerwieniło i nie było [jak do tej pory] żadnych dodatkowych objawów, pozostaje mi tylko obserwować dziecko i informować lekarza prowadzącego, który w razie konieczności i niepokojących objawów zleci badanie.
Śmieszy mnie czasami [mnie – mieszkankę Mazur, jednego z najbardziej obfitych miejsc w kleszcze w naszym kraju], kiedy widzę i słyszę, jak matki ostrzegają swoje dzieci, żeby te uważały na kleszcze, kiedy idą do lasu. Żeby zabrały ze sobą parasolki, nie szły pod drzewami, najlepiej, żeby biegały sobie po polu, a nie po lesie.
Powtarzam jeszcze raz: kleszcze nie spadają z drzew. Żyją w trawach właśnie i w gęstych krzakach. Idąc do lasu, wystarczy iść wyznaczoną ścieżką, mieć w miarę możliwości zakryte nogi i ręce oraz nie brodzić w gęstych trawach i nie penetrować krzaków. Warto przed takim spacerem psiknąć się odpowiednim specyfikiem przeciwko kleszczom [Pamiętajcie o tym na piknikach, w parkach, na spacerach, te specyfiki nie są drogie, a kilka psiknięć i jesteście bezpieczni]. I jazda na spacer, po którym zresztą na wszelki wypadek należy się dokładnie obejrzeć, szczególnie wszystkie „ciepłe” miejsca naszego ciała: pachy, zgięcia łokci, miejsca pod piersiami, brzuch.
Im szybciej zauważymy kleszcza i się go pozbędziemy, tym mniejsze ryzyko zakażenia.
UWAGA! Jeśli zobaczycie, że kleszcz wpił się w takie miejsce, że trudno wam go wyciągnąć albo zwyczajnie brzydzicie się go „tykać” – nie krępujcie się i jedźcie do szpitala. Tam pozbędą się paskudy w najbardziej profesjonalny sposób. A wyciąganie kleszcza przez niepewne ręce często kończy się urwaniem jedynie odwłoka i długim, nieprzyjemnym babraniem się ranki.
RADA DLA POSIADACZY ZWIERZĄT! Jeśli wasze zwierzęta wychodzą na dwór, zabezpieczenie ich przed kleszczami jest koniecznie. Chodzi tu nie tylko o zdrowie samych zwierząt, ale także o waszą ochronę – kot czy pies może przynieść na swojej sierści do domu nieproszonych gości. W każdym sklepie weterynaryjnym można kupić specjalne specyfiki, które całkiem nieźle chronią naszych podopiecznych. Najbardziej popularnym, ale i najdroższym, jest Frontline, ale ja znalazłam coś o podobnym składzie i o wiele tańszego.
Zestaw na pchły i kleszcze dla Flejtucha i Łajzy. Łącznie kosztował 37 złotych. |
Pamiętajcie, żeby po zakropleniu tego specyfiku zwierzęciu od razu wypuścić je na dwór. Dosłownie chwilę po zakropleniu, z Łajzy spadły trzy martwe kleszcze. Kosmyk już spał, więc ryzyko, że zjadłby kleszcza, było małe, ale nikt nie lubi jak mu się martwe pajęczaki po chałupie plączą, prawda?
Niestety kleszcze są okropieństwem dzisiejszego świata. Niby małe niepozorne, ale są śmiertelnie niebezpieczne. Najważniejsze, żeby wykonać diagnozowanie boreliozy zaraz po ugryzieniu przez kleszcza. Dzięki temu możemy w 100% potwierdzić lub wykluczyć chorobę, co jest kluczowe w dalszym postępowaniu, bo wcześnie wykrytą boreliozę można wyleczyć błyskawicznie i bezproblemowo.
Jakie preparaty na kleszcze polecasz dla dzieci? Jest tego sporo na rynku, ale przydałoby się coś sprawdzonego 😉
Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł o kleszczach.Miałam następujące doświadczenie-pierwszy raz w życiu jako dorosły już człowiek pojechałam zobaczyć Mazury i ugryzło mnie coś…czerwony rumień, z 5 konsultacji u różnych specjalistów i wreszcie przez cały miesiąc antybiotyk.Myślę, że dobrze się stało,że Matko poruszasz tego rodzaju tematy. Zwłaszcza Twój spokój odnośnie ugryzienia Kosmka przez kleszcza podoba mi się.Ja pewno z dzieckiem u lekarza bym już była z 10 razy……pozdrawiam.
ela_153@@disqus_f01wCkxapY:disqus
Znaleźliśmy kleszcza, skorzystali z usługi laboratoryjnej (www.kleszcz-lab.pl), okazało się, że był zarażony borelią. Zalecono nam, by przez 3 dni używać lekkich antybiotyków, by zminimalizować zarażenie. Tak zrobiliśmy, na razie objawów choroby nie ma, powinno tak zostać…Na podanej stronie można dowiedzieć się więcej o poprawnym wyciąganiu pasożyta i ochroną przed nim.
Uruchamiamy właśnie usługę dzięki której będzie można zbadać czy dany kleszcz miał boreliozę i uniknąć skutków tej strasznej choroby. Serdecznie zapraszam! zbadajkleszcza.pl
A korzystaliście może z Foresto? My w tym roku zdecydowaliśmy się właśnie na tę obroże po namowie weterynarza, bo w zeszłym roku przy kroplach Franek złapał nam w sumie 3 kleszcze, teraz póki co ani jednego… 🙂
Bardzo potrzebny wpis! Dzięki! :-)<br />Wiedzy nigdy za wiele! 🙂
Ja kleszcza nigdy nie miałam, ale na moim synku zemściło się kiedyś siusianie w plenerze 😛
Ehhh ile razy musiałem się kłócić z ekspertami kleszczowymi….<br />…ile razy musiałem tłumaczyć, że kleszcze nie mają spadochronów i nie skaczą z drzew<br />ehh ludzie 😛
Przyznaje ze malo wiedzialam o kleszczach:-/ przydatny artykul.
miałam kleszcza 3 tygodnie przed urodzeniem Oliśki.Dostałam antybiotyk ,nie miałam rumienia!!! Chcąc karmić piersią zrobiłam testy i okazało się ,że mam boreliozę, leczyłam się pół roku…
Przydatny artykuł, mogłaś jeszcze napisać jak dziadostwo wyciągać 😀 Bo nie wiem :D<br />No i skoro piszesz że ten preparat do zakraplania działa, to kupię naszemu sierściuchowi, bo ostatnio te które kupowałam się nie sprawdzały.
Działa, a jak nie wypadną wszystkie kleszcze, to uschną. Wczoraj na flejtuchu znalazłam uschnięte dziadostwo, dotknęłam i samo odleciało. A jak wyjąć? Ja nie ufam pęsecie,za dużo razy urwałam nią odwłok, zdecydowanym ruchem mocno wyciągam kleszcza trzymając palcami jak najbliżej miejsca wpicia. Więcej informacji tutaj: http://kleszcze.net/usuwanie-kleszczy.html<br /><br />W aptekach można kupić
Kleszczołapki w aptece za 9 zł, dużo lepsze niż peny i lassa 😀 dobrze wyrywają też z psiego i kociego futra, jakby jakiś się jednak trafił.
Może jestem jakimś androidem czy jak, ale NIGDY nie miałem kleszcza żadnego. Za to koleżanka mojej Żony (obie harcerki, całe tygodnie młodości spędzane w lasach pod namiotami) miała kleszcza na powiece.<br /><br />Zgroza!
Bardzo dobrze napisane. Ostatnio mnie rozśmieszyły komentarze pod pewnym artykułem na onecie, że plaga kleszczy jest dlatego, bo ekolodzy walczą, żeby nie wypalać traw. 😉
Mi kiedyś wlazł tam gdzie światło nie dochodzi 🙂 hehe<br /><br /> Na Warmii tez tych paskud pełno
Mój mąż np miał w życiu ze 30 kleszczy i zdrów jak ryba 😉
coś o tym wiem, miałam zapalenie mózgu od kleszcza :/<br />obserwuj Kosmyka<br />u mnie objawy (gorączka) pojawiły się po 2 tygodniach ale podobno kleszcze zarażają tym ohydctwem tylko w w 5-10% przypadków więc po prostu widocznie zasłużyłam na to 😉
Cały czas obserwuję, na kleszczowe zapalenie mózgu już jest jedną dawką zaszczepiony, a dziś byliśmy na szczepieniu na ospę i podpytałam lekarza – mam cały czas obserwować. Będzie dobrze 🙂
Przydatny wpis!
Chyba kilka razy napisałam, że rumienia nie należy lekceważyć 🙂 <br /><br />A co do obroży – na razie zakropliłam, obrożę założę, kiedy zjadą się goście i koty w popłochu zaczną spędzać noce poza domem i raczej kontaktu z dziećmi nie będą wtedy miały 🙂
Około 1:2500 – 3500 ukąszeń kończy się zakażeniem czymkolwiek {oprócz borelii kleszcze mogą przenosić inne drobnoustroje).<br /><br />Rumienia nie należy lekceważyć, w ciągu pierwszych ok. 48 h od wystąpienia objawów można zatrzymać inwazję drobnoustroju w ognisku, podając uderzeniowe dawki antybiotyków. Kiedy przedostanie się do narządów – a nigdy nie wiecie, czy wybierze jakiś odosobniony staw,
Mężny mój miał boreliozę po kleszczu, a kleszcza po posiadówce na regularnie strzyżonym trawniku przy stawie koło domu na wsi, wielkich chaszczy więc nie potrzeba, a lasu tym bardziej.<br />Ahh.. gdyby tak znalazł się ktoś, kto to dziadostwo wytępi.
Cudnie –spokojnie i rzeczowo podeszłaś do tematu.<br />Bez histerii,która niektórym się udziela.<br />Twój wpis powinien być lekturą obowiązkową dla wybierających się do lasu,nad jezioro,w krzaczory czy inne łono natury.<br />Pozdrawiam Ela
dobre spojrzenie na kleszcza 🙂