Ale z was łajzy! I flejtuchy!

Joanna Jaskółka
10 stycznia 2014

Udostępnij wpis

kot

Kot - stworzenie przez niektórych uważane za nadzwyczaj głupie, inni zaś gotowi są stoczyć zażarte boje, by udowodnić, jak te stworzenia są mądre. Ja bojów nie toczę - z czyimiś przekonaniami i uprzedzeniami nie wygram. Mogę jedynie skłonić, żeby waleczny bojownik odwiecznego sporu - pies czy kot - zerknął na moje zwierzęta i przyznał, że co jak co, ale koty są fascynującym obiektem do obserwacji!

fleja

Phi! Do obserwacji.. Spróbujcie zrobić kotu dobre zdjęcie! Dziady jedne kręcą się ciągle i dwa dni latałam z aparatem [korzystając, że nie było dziadka, który z zamiłowaniem gania koty po domu] i usiłowałam cyknąć przynajmniej jedną sensowną fotkę. Wyszło, nie wyszło - nie ważne. Pora przedstawić moich domowników! Oto Fleja:

maine coon

Przyłapana na tyle flegmatycznej ucieczce przed Kosmykiem, że tylko trochę się rozmazała. Historia z Flejtuchem jest smutna. Musiała opuścić swój dom, ponieważ była tam intensywnie bita przez inne, większe maine coony i jej właścicielce bardzo zależało, żeby trafiła w dobre ręce. Jako znana wielbicielka kotów i uczestniczka [w swoim czasie] różnych "kocich" skupisk internetowych, zgłosiłam się po [wtedy] Afrodytę niemal natychmiast. Mimo że chłop mój [wtedy posiadałam go zaledwie kilka miesięcy] twierdził, że kota toleruje tylko na talerzu. Wiadomo, że faceta to się rzadko na serio bierze, więc nie zważając na jego opory, wzięłam chłopa za pięty i pojechaliśmy po Afrodytkę. Afrodytka po przybyciu do nas najpierw się zsikała, potem zrzygała, a na koniec zesrała na środku pokoju.
Obserwujący to wszystko chłop mruknął tylko z oburzeniem:
- To żadna Afrodyta, to Fleja jakaś!
I tak już zostało. Czy muszę mówić, że oboje od razu pokochali się głęboką miłością? Wystarczy, że przeczytacie TO.
Flejtuch jest powolna, długo się przyzwyczaja do nowego miejsca, jest nad wyraz wrażliwa [kiedyś spadła z parapetu, bo z drugiej strony usiadł PTAK] i ma niezwykle wyrafinowany smak. Uwielbia zlizywać cukier z ciastek, kocha nadgryzać świeże bułeczki [czasem kupuję jedną specjalnie dla niej], rozsmakowała się ostatnio w resztkach po jogurcie otrębowym Kosmyka [tak, czasem robię jej też osobny], a po byle jakiej karmie ma srakę jak stąd do Rzymu [dlatego darowałam sobie marzenia o wycieczce do Włoch]. Jest też niewyobrażalnie uparta. Będzie drapać w zamkniętą szafkę dopóty, dopóki ta się nie otworzy, nie zejdzie z kołdry nawet wtedy, kiedy siłą jej ją zabieram i nie ruszy się z miejsca, kiedy Kosmyk usiłuje wyrwać jej wąsa. Będzie pacać go bezpazurowym łapskiem po rączce, ale nie ucieknie. Za dużo zachodu.
To właśnie o niej myślałam z troską, kiedy miał się na świecie pojawić Kosmyk - martwiłam się, czy mój kot ogarnie to, jak wiele się zmieni z przyjściem na świat nowego członka rodziny. Na szczęście wcześnie się podjęłam przygotowania kotów do nowej sytuacji i kiedy piszę te słowa moje dziecko śpi, a na nogach leży jego kochana bura przyjaciółka. Kiedyś tak długo drapała w drzwi łazienki, w której zamknęłam się na kąpiel podczas drzemki kilkumiesięcznego Kosmyka, aż się zorientowałam, że coś jest nie tak i otworzyłam jej drzwi, dzięki czemu usłyszałam kwilenie wybudzonego z drzemki dziecka. Fleja wtóruje dzielnie każdej tragedii Kosmyka i wraz z nim zawodzi swoim jękliwym i długim "miaaaaaaaaau", przy czym zawsze do niego podchodzi i stara mu się zajrzeć w oczka, polizać po policzku lub przynieść w pyszczku pluszową mysz. Na razie nie wywiera to na synu moim większego wrażenia, ale ja jestem urzeczona.
Zresztą wszystkie moje przemyślenia związane z przygotowaniem kotów na dziecko znajdują się TUTAJ.

maine coon
kot typu syberyjskiego

Co do Łajzy, to stała się ona zadrą w oczach babć, prababć i wszystkich innych zwolenników teorii, że kobieta w ciąży powinna koty przez okno wyrzucić, bo choroby, sroby i nieroby. Nic to, że żeby zarazić się toksoplazmozą od kota trzeba by było trzydniową kupę kota [po trzech dniach się uaktywniają wirusy] dotknąć gołą ręką i za pomocą tej samej ręki zjeść kanapkę. A i tak prawdopodobieństwo, że zarazisz się tokso od mięsa czy brudnej sałaty jest większe. Nieważne. Zabobony, przesądy i czarna magia zawsze wygrają 😉

kot rypu syberyjskiego

Łajza siedziała na szpitalnych schodkach, kiedy ja usiłowałam spiąć nogi i nie pozwolić, żeby moje dziecko przyszło na świat w piątym miesiącu ciąży. Łajza siedziała na schodkach również wtedy, kiedy Kosmyk się rozmyślił i postanowił zostać w macicy. Łajzę siedzącą na schodkach zauważyła rodzina, która przyszła mnie odwiedzić na szpitalnym wygnaniu. Łajza siedząca na schodkach była niewiele większa od Kosmyka. Chłop powiedział, że nie może tak Łajzy na tych schodkach zostawić.

Kiedy już wróciłam do domu, zastałam wymytą, zaszczepioną i odrobaczoną Łajzę, która z właściwym sobie urokiem usiłowała pobudzić Flejtucha do radosnej kociej zabawy.

koty

To ona jest motorem napędowym wszystkich katastrof, to ona ostatecznie rozruszała Flejtucha i sprawiła, że ta zechciała się ogarnąć w swojej nieśmiałości i uprzejmie wyjść na dwór, a nawet załatwić tam swoją potrzebę. Łajza jest motorem, ale na szczęście można nią kierować trochę łatwiej niż upartym Flejtuchem. Przede wszystkim nie stroi fochów przy jedzeniu i kiedy zabraknie Puriny, zadowoli się czymkolwiek bądź byle było w czystej misce. Jak miska jest brudna, Łajzisko ostentacyjnie wyjmuje łapką chrupki. I rzuca obrażone spojrzenia. Ale przynajmniej je!

Z każdym naszym kotem związana jest pewna przygoda. Flejtuch uciekła kiedyś chłopu na Modlińskiej w Warszawie i gnała tak przez kilkaset metrów między samochodami [a za nią gonił chłop, który zostawił otwarty samochód i leciał za zgubą - aż dziw, że nie pisały o tym gazety!]. Łajza zaś wypadła nam z okna. Kiedy ją wreszcie wysterylizowaliśmy, to w amoku, jeszcze z niezdjętymi szwami na brzuchu, wyszła przez niedomknięty lufcik i skoczyła z piątego piętra. Chłop mało nie osiwiał, kiedy się zorientował, że kota nie ma w domu, a kiedy wreszcie znalazł zgubę w szpitalu dla kotów, to prawie się ze szczęścia popłakał. Tutaj przestroga dla wszystkich, którzy ociągają się z kupnem siatki na balkon. My naszej nie założyliśmy, bo "zaraz" mieliśmy wracać na Mazury.

Na szczęście pod balkonem rosły gęste krzaki.

lajza

Zawsze mnie dziwią ludzie, którzy mają problem z rozróżnieniem moich kotów. Przecież to takie proste! Kiedy w nocy czuję lekkie stąpanie po kołdrze, wystarczy, że wyciągnę rękę i już wiem, że ta z trochę bardziej szorstką sierścią to Łajza, a miękka i gładka to Fleja. Ale rzadko wyciągam rękę, bo jestem w stanie je rozróżnić już po samym chodzie. Łajza jest szybka, porywcza, jej stąpanie nie jest twarde, ale jednak słyszalne. Fleja jest dostojna w swej ostrożności. Rzadko jej się zdarza szaleńczy bieg, a nawet jeśli, to zdaje się tym upustem emocji zawstydzona... Jej chód jest praktycznie niesłyszalny, za to jej poruszająca się podczas spaceru sierść wydaje charakterystyczny szelest. Nie da się tego nie poznać...
lajza bura
lajza
fleja

Nie wyobrażam sobie teraz życia bez kotów. Są o wiele mniej angażujące niż dziecko, a przy okazji potrafią same dziecko zaangażować do zabawy - w chowanego, w ganianego lub... w toaletę. Jak wtedy, gdy odpuściłam nocnik i zaczęłam przygotowywać Kosmyka do kibelka. Kilka dni tłumaczyłam dziecku, że kupa wpada do kibla i kiedy ten zobaczył załatwiającą swą potrzebę w kuwecie Fleję, zakrzyknął oburzony:
- Kotku! Nie tu! Do kibla!
No i weź się człowieku nie roześmiej... A wy? Macie jakieś zwierzę w domu? [bo o to, czy lubicie koty, nie zamierzam się pytać, bo zaraz będzie kłótnia :D]


Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    33 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Agnieszka M
    9 lat temu

    Słodka ta Fleja. Niestety, ja mam alergię na sierść (okropną)

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Agnieszka M
    9 lat temu

    Na sierść czy na ślinę? Bo to różnica!

    Lady Pantea
    9 lat temu

    3 sztuki 🙂 2 czarne mądre wieją przed młodym a rudy masochista pozwala się molestować i maltretować. Trzeba go chronić przed małym brutalem<br />Trochę są biedaki zaniedbane teraz 🙁

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Lady Pantea
    9 lat temu

    Wiadomo, moje miały też okres odstawienia, ale wszystko wróciło do normy 🙂

    MamaRysia
    9 lat temu

    Kocham koty. Miałam dwa - niestety zeszły na raka i to oba 🙁

    Joanna Jaskółka
    Reply to  MamaRysia
    9 lat temu

    🙁

    Daria
    9 lat temu

    Do mojego domu rodzinnego to ja sprowadziłam koty. U koleżanki ze szkoły w stodole okociła się kotka i od tamtej pory byłam jej stałym gościem. Patrzyłam jak maleństwa rosną, uczą się chodzić, otwierają oczy, aż w końcu jedzą samodzielnie. W końcu mimo stanowczego sprzeciwu mamy, zabrałam jednego czarnuszka do domu. Przez kilka pierwszych dni kot miał całkowity zakaz wychodzenia z mojego pokoju,

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Daria
    9 lat temu

    Ale kurde, musi być jakaś przyczyna tej wzajemnej niechęci i można to jakoś rozwiązać... Z chęcią bym się przyjrzała sytuacji. Może ona się czuje zaniedbana, potrzebuje jakiejś dodatkowego bodźca, który zwróciłby jej uwagę? <br /><br />A z rzyganiem mogę pomóc - lepiej nie dawać kotu &quot;żreć raz a dobrze&quot;, bo kot po głodówce się nawtrężala ponad miarę i resztę wyrzyga. Suchą karmę

    Daria
    Reply to  Daria
    9 lat temu

    Może faktycznie czuje się trochę osamotniona, gdyż przez cały dzień skazana jest na towarzystwo mojego przyszłego teścia, którego też średnio toleruje. Ale zawsze lepsze to niż jakby miała zostawać sama w domu. Nie mamy też innych zwierząt. Jednak po powrocie do domu chłop zawsze poświęca jej trochę czasu, bo pieszczoch z niej niesamowity i przez pół godziny ociera mu się szczęśliwa o nogi, a on

    Anna Pacek
    9 lat temu

    Nie mamy zwierzaków:(może jak kiedyś Lidka zechce to jej jakiegoś zafundujemy, na razie oboje jesteśmy przeciwni. Mąż nie lubi kotów( tzn.boi się ich, do czego oczywiście w życiu się nie przyzna) a na psa nie jesteśmy chyba jeszcze gotowi. Z reszta chałupa mała:/

    mati
    9 lat temu

    jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami rudego kocura Stefana

    Joanna Jaskółka
    Reply to  mati
    9 lat temu

    🙂

    Paulina Kamińska
    9 lat temu

    ej, ej a nie mieliście czasem trzech kotów?

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Paulina Kamińska
    9 lat temu

    Nie. Jeśli już wspominałam o kotach, to łączyłam - dwie nasze: Łajza i Fleja i dwie rodziców: Bura i Niunia 🙂

    Paulina Kamińska
    Reply to  Paulina Kamińska
    9 lat temu

    No to mi się zrobiło jakieś cudowne kocie rozmnożenie u Was 😉

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Paulina Kamińska
    9 lat temu

    Mogło się zrobić, bo ja często robię zdjęcia niezwykle fotogenicznej Burej rodziców 🙂 Ona zawsze z nami na spacer łazi 🙂

    Matka Prezesa
    9 lat temu

    A ja poznałam na ostatnim zdjęciu klocki z Biedronki i piramidkę z fishera. :D<br />Ahahahaha!<br />Zboczenie ,,zawodowe&quot; (matkowe?!).<br /><br />

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Matka Prezesa
    9 lat temu

    To były jedne z pierwszych zabawek, jakie kupiłam Kosmykowi 🙂

    Lucy eS
    9 lat temu

    Właśnie sobie uświadomiłam, że bałab ym się kota chodzącego nocą po domu . Jak ja zniosę nienadzorowane wyprawy Zuzy? 😉

    Matka Kwiatka
    9 lat temu

    Hehe. Tokso to jedno, zapomniałas o mitach o kotach przegryzajacych tetnice i wydlubujacych oczy noworodkom. Pazurem.<br />Mein coony sa spoko. Moja 15lernia meincoonka odeszla niedawno, zostal z pary jeszcze18letni syjam. Tu, we wlasnym domu mam 2 koty i oczywiscie w ciazy slyszalam, ze jak to, dziecko w brzuchu, a kota sie nie pozbywam? <br />Pozdrawiam, Matka Anna Od Kotow ;)))

    Matka Kwiatka
    Reply to  Matka Kwiatka
    9 lat temu

    oczywiście maine coon, na głowę mi padło 😉

    Asia
    9 lat temu

    Zawsze uważałam, że koty są fałszywe, przebiegłe, cwane i nijakie...opis Twoich fraglesów tak bardzo mnie rozczulił, że zmieniam o kotach zdanie. Kurka, nawet zaczęłam się nad kotem zastanawiać!

    Blueeny - Mamoholiczka
    9 lat temu

    My też mamy koty. Dwa duże psie koty. Czemu duże i psie? Bo to main i norweski ;)<br />Kocham stereotyp zarażania się od kotów toksoplazmozą przez ciężarne - ktoś kiedyś powiedział, że &quot;tak, oczywiście, że się zarazisz - wystarczy kota polizać po tyłku jak tylko wylezie z kuwety&quot;. Kwintesencja! 😉

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Blueeny - Mamoholiczka
    9 lat temu

    Mmmm... uwielbiam mainy. I z charakteru, i z wyglądu 🙂 Chociaż Fleja to dość dziwny przedstawiciel, ale moim marzeniem było kiedyś założyć hodowlę maine coonów albo norweskich. A o Łajzie dostałam kilka opinii, że wszystkie jej atrybuty pokrywają się z kotem syberyjskim. Więc oficjalnie mówię, że Łajza to kot typu syberyjskiego 🙂

    czarownica A.
    9 lat temu

    Mamy maine coona, młodego, jest boski 🙂

    Życie codzienne pi
    9 lat temu

    Mam psa, wabi się Goldi, golden retriver 🙂

    a.m.czerwinska
    9 lat temu

    W mojej najbliższej rodzinie każdy ma minimum 1 kota. Mój znalazł się u nas przez przypadek. Kupiłam go za złotówkę od koleżanki, która prosiła znajomych o wzięcie małych. W ten sposób 7 lat temu w naszym domu pojawił się Bandzior (imię ma takie jak charakter - nie jest przymilnym kiciusiem z reklam telewizyjnych). <br />

    a.m.czerwinska
    9 lat temu

    P.S. Jak przeczytałam, że u Ciebie Ojciec (vel Dziadek) z lubością goni koty, to odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że tylko mój Ojciec (vel Dziadek) ma takie hobby 🙂

    Cztery Czwarte
    9 lat temu

    No ja koty w domu miałam zawsze, psy zreszta też. Teraz mamy Berneńczyka i to mi wystarczy 🙂 Pozdrawiam, Mama A.

    Mama Kangurzyca
    9 lat temu

    My od Świąt mamy na stanie kota o jakże wiele mówiącym imieniu Ninja 😉

    Krystyna Bieniawska - Dąbek
    9 lat temu

    Pamiętam Łajzę biegającą po Waszym warszawskim mieszkaniu z foliową torebką zaczepioną na łapie. Ja wtedy (bardzo niesłusznie !!!!!!) zostałam posądzona o brak uczuć wyższych wobec kotów. Jak można było mnie o to posądzić?:( A nasza mazowiecka kotka, zwana Kotem (było tyle propozycji imion, że przez rok nie zdołaliśmy się zdecydować) pozdrawia koty z Mazur! Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka 🙂

    waan
    9 lat temu

    Ja mam dwa kociambry i Maniek, brachol Marcelki, troszke przypomina Flejtucha ;)<br />Idzie po prostym blacie - spadnie, zle wymierzy skok, upadnie itp itd. i flejtuchowaty jest jesli chodzi o toalete podogonowa 😉 no i wysypuje chrupki z miski, bo co maja w misce byc jak juz sie kocur najadl ;)<br />Jest chociaz w inny sposob, ale flejtuchowaty 😀 ale kochany, jak kumpel, jest wszedzie tam gdzie

    Kresca
    7 lat temu

    Ha ja też mam dwa egzemplarze.... dwie z własnego chowu, spuścizna pewnej znajdy.. córka i nie pamiętam dokładnie czy cioteczny syn czy wnuk.. bo się w tych miotach pogubiłam... i Ona Inka ostoja kotka żyjąca swoim życiem przybywająca do domu, z łaską co dwa trzy dni.... cicha spokojna i kochana, i On Figaro, dokładna odwrotność... przyklejony do mnie, pod nogami, na łóżku, parapecie i zawsze w domu, zawsze obok.... zjawia się jak duch natychmiast po moim powrocie i wtulony w nogę podąża za mną jak cień.....uwielbia spać w świeżo posadzonych kwiatkach, i obdeptywać świeżo umytą łazienkę... dodatkowo jest ciągle tak usyfiony że aż się dziwię że jest kotem...

    20 marca 2023
    Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

    Rok temu, dokładnie w marcu, przyjechała do mnie ekipa Lenart, żeby zamontować mi w pokoju półkotapczan. Po raz pierwszy od wielu lat miałam mieć własną sypialnię i... trochę się tego bałam. Tym bardziej że wskoczyłam na nieznane wody - zamiast klasycznego łóżka - wybrałam półkotapczan. Mebel, który pamiętałam z czasów dzieciństwa z pokoju koleżanki, u […]

    18 marca 2023
    Rozgryzam "Rozgryzione", czyli jak karmić, żeby nie przekarmić lub nie zagłodzić

    "To, jak bardzo wmuszam mojemu dziecku jedzenie, może mieć gorszy efekt niż pozawalanie dziecku na wszystko" - usłyszałam od autorek książki "Rozgryzione'' Zuzanny Wędołowskiej i Marty Kostki. Książka ta zwaliła mi z serca kawał poczucia winy za to, że "źle karmię moje dziecko". Książka pokazała mi, że nie muszę karmić idealnie, żeby karmić dobrze. O […]

    16 lutego 2023
    Bezsenność - co zrobić, żeby zasnąć, kiedy nie możesz spać?

    Przez dwa lata mój sen był dziwaczny. Stany lękowe, leki, depresja, stres, to wszystko sprawiło, że spałam dziwacznie. Budziłam się wyspana o 3 w nocy, kładłam się o 8, wstawałam o 11, potem przerwa, żeby odebrać dzieci i znów drzemka na godzinę o 16. Cały mój wolny czas kombinowałam, kiedy mogłabym odespać nieprzespaną noc. Kiedy […]

    7 lutego 2023
    Sama kupię sobie kwiaty, czyli o piosenkach zemsty luźne przemyślenia

    - Mamo, czemu wciąż śpiewasz tę piosenkę, przecież wiesz dobrze, ze możesz sobie sama kupić kwiaty, a nawet je zasiać!    Tak mi powiedział syn, gdy po raz setny przesłuchiwałam najnowszą piosenkę Miley Cyrus “Flowers”. A przesłuchiwałam ją nie dlatego, że Miley swymi kwiatami odkryła dla mnie Amerykę, ja już to znałam, ale dlatego, że […]

    3 lutego 2023
    I tak to się żyje na tej wsi...

    Miesiąc urlopu to sporo, ale jak bardzo mi to było potrzebne wie każdy, kto pracuje praktycznie bez przerwy. Niestety, ale często tak właśnie wygląda praca w social mediach - nawet kiedy odpoczywasz, zerkasz w komórkę, bo a nuż, coś się pojawi, co można skomentować, ktoś się pokłóci na grupie, ktoś napisze obrażony, że został zablokowany […]

    20 grudnia 2022
    Jak zmusić dziecko, żeby coś zjadło, czyli świąteczne potrawy dla niejadka

    Od lat zmagam się z jedzeniową wybiórczością i taki problem dotyczy też mojego dziecka. Jeszcze pięć lat temu przyznanie się do tego, że nie dam rady zjeść wszystkiego, bo zwyczajnie nie lubię, było dla mnie ogromnym problemem, bo jak to, można czegoś tak bardzo nie lubić aż do odruchów wymiotnych? Syn nauczył mnie asertywności i […]

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official