Ale z was łajzy! I flejtuchy!

kot

Kot – stworzenie przez niektórych uważane za nadzwyczaj głupie, inni zaś gotowi są stoczyć zażarte boje, by udowodnić, jak te stworzenia są mądre. Ja bojów nie toczę – z czyimiś przekonaniami i uprzedzeniami nie wygram. Mogę jedynie skłonić, żeby waleczny bojownik odwiecznego sporu – pies czy kot – zerknął na moje zwierzęta i przyznał, że co jak co, ale koty są fascynującym obiektem do obserwacji!

fleja

Phi! Do obserwacji.. Spróbujcie zrobić kotu dobre zdjęcie! Dziady jedne kręcą się ciągle i dwa dni latałam z aparatem [korzystając, że nie było dziadka, który z zamiłowaniem gania koty po domu] i usiłowałam cyknąć przynajmniej jedną sensowną fotkę. Wyszło, nie wyszło – nie ważne. Pora przedstawić moich domowników! Oto Fleja:

maine coon

Przyłapana na tyle flegmatycznej ucieczce przed Kosmykiem, że tylko trochę się rozmazała. Historia z Flejtuchem jest smutna. Musiała opuścić swój dom, ponieważ była tam intensywnie bita przez inne, większe maine coony i jej właścicielce bardzo zależało, żeby trafiła w dobre ręce. Jako znana wielbicielka kotów i uczestniczka [w swoim czasie] różnych „kocich” skupisk internetowych, zgłosiłam się po [wtedy] Afrodytę niemal natychmiast. Mimo że chłop mój [wtedy posiadałam go zaledwie kilka miesięcy] twierdził, że kota toleruje tylko na talerzu. Wiadomo, że faceta to się rzadko na serio bierze, więc nie zważając na jego opory, wzięłam chłopa za pięty i pojechaliśmy po Afrodytkę. Afrodytka po przybyciu do nas najpierw się zsikała, potem zrzygała, a na koniec zesrała na środku pokoju.
Obserwujący to wszystko chłop mruknął tylko z oburzeniem:
– To żadna Afrodyta, to Fleja jakaś!
I tak już zostało. Czy muszę mówić, że oboje od razu pokochali się głęboką miłością? Wystarczy, że przeczytacie TO.
Flejtuch jest powolna, długo się przyzwyczaja do nowego miejsca, jest nad wyraz wrażliwa [kiedyś spadła z parapetu, bo z drugiej strony usiadł PTAK] i ma niezwykle wyrafinowany smak. Uwielbia zlizywać cukier z ciastek, kocha nadgryzać świeże bułeczki [czasem kupuję jedną specjalnie dla niej], rozsmakowała się ostatnio w resztkach po jogurcie otrębowym Kosmyka [tak, czasem robię jej też osobny], a po byle jakiej karmie ma srakę jak stąd do Rzymu [dlatego darowałam sobie marzenia o wycieczce do Włoch]. Jest też niewyobrażalnie uparta. Będzie drapać w zamkniętą szafkę dopóty, dopóki ta się nie otworzy, nie zejdzie z kołdry nawet wtedy, kiedy siłą jej ją zabieram i nie ruszy się z miejsca, kiedy Kosmyk usiłuje wyrwać jej wąsa. Będzie pacać go bezpazurowym łapskiem po rączce, ale nie ucieknie. Za dużo zachodu.
To właśnie o niej myślałam z troską, kiedy miał się na świecie pojawić Kosmyk – martwiłam się, czy mój kot ogarnie to, jak wiele się zmieni z przyjściem na świat nowego członka rodziny. Na szczęście wcześnie się podjęłam przygotowania kotów do nowej sytuacji i kiedy piszę te słowa moje dziecko śpi, a na nogach leży jego kochana bura przyjaciółka. Kiedyś tak długo drapała w drzwi łazienki, w której zamknęłam się na kąpiel podczas drzemki kilkumiesięcznego Kosmyka, aż się zorientowałam, że coś jest nie tak i otworzyłam jej drzwi, dzięki czemu usłyszałam kwilenie wybudzonego z drzemki dziecka. Fleja wtóruje dzielnie każdej tragedii Kosmyka i wraz z nim zawodzi swoim jękliwym i długim „miaaaaaaaaau”, przy czym zawsze do niego podchodzi i stara mu się zajrzeć w oczka, polizać po policzku lub przynieść w pyszczku pluszową mysz. Na razie nie wywiera to na synu moim większego wrażenia, ale ja jestem urzeczona.
Zresztą wszystkie moje przemyślenia związane z przygotowaniem kotów na dziecko znajdują się TUTAJ.

maine coon
kot typu syberyjskiego

Co do Łajzy, to stała się ona zadrą w oczach babć, prababć i wszystkich innych zwolenników teorii, że kobieta w ciąży powinna koty przez okno wyrzucić, bo choroby, sroby i nieroby. Nic to, że żeby zarazić się toksoplazmozą od kota trzeba by było trzydniową kupę kota [po trzech dniach się uaktywniają wirusy] dotknąć gołą ręką i za pomocą tej samej ręki zjeść kanapkę. A i tak prawdopodobieństwo, że zarazisz się tokso od mięsa czy brudnej sałaty jest większe. Nieważne. Zabobony, przesądy i czarna magia zawsze wygrają 😉

kot rypu syberyjskiego

Łajza siedziała na szpitalnych schodkach, kiedy ja usiłowałam spiąć nogi i nie pozwolić, żeby moje dziecko przyszło na świat w piątym miesiącu ciąży. Łajza siedziała na schodkach również wtedy, kiedy Kosmyk się rozmyślił i postanowił zostać w macicy. Łajzę siedzącą na schodkach zauważyła rodzina, która przyszła mnie odwiedzić na szpitalnym wygnaniu. Łajza siedząca na schodkach była niewiele większa od Kosmyka. Chłop powiedział, że nie może tak Łajzy na tych schodkach zostawić.

Kiedy już wróciłam do domu, zastałam wymytą, zaszczepioną i odrobaczoną Łajzę, która z właściwym sobie urokiem usiłowała pobudzić Flejtucha do radosnej kociej zabawy.

koty

To ona jest motorem napędowym wszystkich katastrof, to ona ostatecznie rozruszała Flejtucha i sprawiła, że ta zechciała się ogarnąć w swojej nieśmiałości i uprzejmie wyjść na dwór, a nawet załatwić tam swoją potrzebę. Łajza jest motorem, ale na szczęście można nią kierować trochę łatwiej niż upartym Flejtuchem. Przede wszystkim nie stroi fochów przy jedzeniu i kiedy zabraknie Puriny, zadowoli się czymkolwiek bądź byle było w czystej misce. Jak miska jest brudna, Łajzisko ostentacyjnie wyjmuje łapką chrupki. I rzuca obrażone spojrzenia. Ale przynajmniej je!

Z każdym naszym kotem związana jest pewna przygoda. Flejtuch uciekła kiedyś chłopu na Modlińskiej w Warszawie i gnała tak przez kilkaset metrów między samochodami [a za nią gonił chłop, który zostawił otwarty samochód i leciał za zgubą – aż dziw, że nie pisały o tym gazety!]. Łajza zaś wypadła nam z okna. Kiedy ją wreszcie wysterylizowaliśmy, to w amoku, jeszcze z niezdjętymi szwami na brzuchu, wyszła przez niedomknięty lufcik i skoczyła z piątego piętra. Chłop mało nie osiwiał, kiedy się zorientował, że kota nie ma w domu, a kiedy wreszcie znalazł zgubę w szpitalu dla kotów, to prawie się ze szczęścia popłakał. Tutaj przestroga dla wszystkich, którzy ociągają się z kupnem siatki na balkon. My naszej nie założyliśmy, bo „zaraz” mieliśmy wracać na Mazury.

Na szczęście pod balkonem rosły gęste krzaki.

lajza

Zawsze mnie dziwią ludzie, którzy mają problem z rozróżnieniem moich kotów. Przecież to takie proste! Kiedy w nocy czuję lekkie stąpanie po kołdrze, wystarczy, że wyciągnę rękę i już wiem, że ta z trochę bardziej szorstką sierścią to Łajza, a miękka i gładka to Fleja. Ale rzadko wyciągam rękę, bo jestem w stanie je rozróżnić już po samym chodzie. Łajza jest szybka, porywcza, jej stąpanie nie jest twarde, ale jednak słyszalne. Fleja jest dostojna w swej ostrożności. Rzadko jej się zdarza szaleńczy bieg, a nawet jeśli, to zdaje się tym upustem emocji zawstydzona… Jej chód jest praktycznie niesłyszalny, za to jej poruszająca się podczas spaceru sierść wydaje charakterystyczny szelest. Nie da się tego nie poznać…
lajza bura
lajza
fleja

Nie wyobrażam sobie teraz życia bez kotów. Są o wiele mniej angażujące niż dziecko, a przy okazji potrafią same dziecko zaangażować do zabawy – w chowanego, w ganianego lub… w toaletę. Jak wtedy, gdy odpuściłam nocnik i zaczęłam przygotowywać Kosmyka do kibelka. Kilka dni tłumaczyłam dziecku, że kupa wpada do kibla i kiedy ten zobaczył załatwiającą swą potrzebę w kuwecie Fleję, zakrzyknął oburzony:
– Kotku! Nie tu! Do kibla!
No i weź się człowieku nie roześmiej… A wy? Macie jakieś zwierzę w domu? [bo o to, czy lubicie koty, nie zamierzam się pytać, bo zaraz będzie kłótnia :D]


Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
33 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kresca
9 lat temu

Ha ja też mam dwa egzemplarze…. dwie z własnego chowu, spuścizna pewnej znajdy.. córka i nie pamiętam dokładnie czy cioteczny syn czy wnuk.. bo się w tych miotach pogubiłam… i Ona Inka ostoja kotka żyjąca swoim życiem przybywająca do domu, z łaską co dwa trzy dni…. cicha spokojna i kochana, i On Figaro, dokładna odwrotność… przyklejony do mnie, pod nogami, na łóżku, parapecie i zawsze w domu, zawsze obok…. zjawia się jak duch natychmiast po moim powrocie i wtulony w nogę podąża za mną jak cień…..uwielbia spać w świeżo posadzonych kwiatkach, i obdeptywać świeżo umytą łazienkę… dodatkowo jest ciągle tak usyfiony że aż się dziwię że jest kotem…

waan
10 lat temu

Ja mam dwa kociambry i Maniek, brachol Marcelki, troszke przypomina Flejtucha ;)<br />Idzie po prostym blacie – spadnie, zle wymierzy skok, upadnie itp itd. i flejtuchowaty jest jesli chodzi o toalete podogonowa 😉 no i wysypuje chrupki z miski, bo co maja w misce byc jak juz sie kocur najadl ;)<br />Jest chociaz w inny sposob, ale flejtuchowaty 😀 ale kochany, jak kumpel, jest wszedzie tam gdzie

Krystyna Bieniawska - Dąbek
10 lat temu

Pamiętam Łajzę biegającą po Waszym warszawskim mieszkaniu z foliową torebką zaczepioną na łapie. Ja wtedy (bardzo niesłusznie !!!!!!) zostałam posądzona o brak uczuć wyższych wobec kotów. Jak można było mnie o to posądzić?:( A nasza mazowiecka kotka, zwana Kotem (było tyle propozycji imion, że przez rok nie zdołaliśmy się zdecydować) pozdrawia koty z Mazur! Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka 🙂

Mama Kangurzyca
10 lat temu

My od Świąt mamy na stanie kota o jakże wiele mówiącym imieniu Ninja 😉

Cztery Czwarte
10 lat temu

No ja koty w domu miałam zawsze, psy zreszta też. Teraz mamy Berneńczyka i to mi wystarczy 🙂 Pozdrawiam, Mama A.

a.m.czerwinska
10 lat temu

P.S. Jak przeczytałam, że u Ciebie Ojciec (vel Dziadek) z lubością goni koty, to odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że tylko mój Ojciec (vel Dziadek) ma takie hobby 🙂

a.m.czerwinska
10 lat temu

W mojej najbliższej rodzinie każdy ma minimum 1 kota. Mój znalazł się u nas przez przypadek. Kupiłam go za złotówkę od koleżanki, która prosiła znajomych o wzięcie małych. W ten sposób 7 lat temu w naszym domu pojawił się Bandzior (imię ma takie jak charakter – nie jest przymilnym kiciusiem z reklam telewizyjnych). <br />

Życie codzienne pi
10 lat temu

Mam psa, wabi się Goldi, golden retriver 🙂

czarownica A.
10 lat temu

Mamy maine coona, młodego, jest boski 🙂

Blueeny - Mamoholiczka
10 lat temu

My też mamy koty. Dwa duże psie koty. Czemu duże i psie? Bo to main i norweski ;)<br />Kocham stereotyp zarażania się od kotów toksoplazmozą przez ciężarne – ktoś kiedyś powiedział, że &quot;tak, oczywiście, że się zarazisz – wystarczy kota polizać po tyłku jak tylko wylezie z kuwety&quot;. Kwintesencja! 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  Blueeny - Mamoholiczka
10 lat temu

Mmmm… uwielbiam mainy. I z charakteru, i z wyglądu 🙂 Chociaż Fleja to dość dziwny przedstawiciel, ale moim marzeniem było kiedyś założyć hodowlę maine coonów albo norweskich. A o Łajzie dostałam kilka opinii, że wszystkie jej atrybuty pokrywają się z kotem syberyjskim. Więc oficjalnie mówię, że Łajza to kot typu syberyjskiego 🙂

Asia
10 lat temu

Zawsze uważałam, że koty są fałszywe, przebiegłe, cwane i nijakie…opis Twoich fraglesów tak bardzo mnie rozczulił, że zmieniam o kotach zdanie. Kurka, nawet zaczęłam się nad kotem zastanawiać!

Matka Kwiatka
10 lat temu

Hehe. Tokso to jedno, zapomniałas o mitach o kotach przegryzajacych tetnice i wydlubujacych oczy noworodkom. Pazurem.<br />Mein coony sa spoko. Moja 15lernia meincoonka odeszla niedawno, zostal z pary jeszcze18letni syjam. Tu, we wlasnym domu mam 2 koty i oczywiscie w ciazy slyszalam, ze jak to, dziecko w brzuchu, a kota sie nie pozbywam? <br />Pozdrawiam, Matka Anna Od Kotow ;)))

Matka Kwiatka
Reply to  Matka Kwiatka
10 lat temu

oczywiście maine coon, na głowę mi padło 😉

Lucy eS
10 lat temu

Właśnie sobie uświadomiłam, że bałab ym się kota chodzącego nocą po domu . Jak ja zniosę nienadzorowane wyprawy Zuzy? 😉

Matka Prezesa
10 lat temu

A ja poznałam na ostatnim zdjęciu klocki z Biedronki i piramidkę z fishera. :D<br />Ahahahaha!<br />Zboczenie ,,zawodowe&quot; (matkowe?!).<br /><br />

Joanna Jaskółka
Reply to  Matka Prezesa
10 lat temu

To były jedne z pierwszych zabawek, jakie kupiłam Kosmykowi 🙂

Paulina Kamińska
10 lat temu

ej, ej a nie mieliście czasem trzech kotów?

Joanna Jaskółka
Reply to  Paulina Kamińska
10 lat temu

Nie. Jeśli już wspominałam o kotach, to łączyłam – dwie nasze: Łajza i Fleja i dwie rodziców: Bura i Niunia 🙂

Paulina Kamińska
Reply to  Paulina Kamińska
10 lat temu

No to mi się zrobiło jakieś cudowne kocie rozmnożenie u Was 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  Paulina Kamińska
10 lat temu

Mogło się zrobić, bo ja często robię zdjęcia niezwykle fotogenicznej Burej rodziców 🙂 Ona zawsze z nami na spacer łazi 🙂

mati
10 lat temu

jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami rudego kocura Stefana

Joanna Jaskółka
Reply to  mati
10 lat temu

🙂

Anna Pacek
10 lat temu

Nie mamy zwierzaków:(może jak kiedyś Lidka zechce to jej jakiegoś zafundujemy, na razie oboje jesteśmy przeciwni. Mąż nie lubi kotów( tzn.boi się ich, do czego oczywiście w życiu się nie przyzna) a na psa nie jesteśmy chyba jeszcze gotowi. Z reszta chałupa mała:/

Daria
10 lat temu

Do mojego domu rodzinnego to ja sprowadziłam koty. U koleżanki ze szkoły w stodole okociła się kotka i od tamtej pory byłam jej stałym gościem. Patrzyłam jak maleństwa rosną, uczą się chodzić, otwierają oczy, aż w końcu jedzą samodzielnie. W końcu mimo stanowczego sprzeciwu mamy, zabrałam jednego czarnuszka do domu. Przez kilka pierwszych dni kot miał całkowity zakaz wychodzenia z mojego pokoju,

Joanna Jaskółka
Reply to  Daria
10 lat temu

Ale kurde, musi być jakaś przyczyna tej wzajemnej niechęci i można to jakoś rozwiązać… Z chęcią bym się przyjrzała sytuacji. Może ona się czuje zaniedbana, potrzebuje jakiejś dodatkowego bodźca, który zwróciłby jej uwagę? <br /><br />A z rzyganiem mogę pomóc – lepiej nie dawać kotu &quot;żreć raz a dobrze&quot;, bo kot po głodówce się nawtrężala ponad miarę i resztę wyrzyga. Suchą karmę

Daria
Reply to  Daria
10 lat temu

Może faktycznie czuje się trochę osamotniona, gdyż przez cały dzień skazana jest na towarzystwo mojego przyszłego teścia, którego też średnio toleruje. Ale zawsze lepsze to niż jakby miała zostawać sama w domu. Nie mamy też innych zwierząt. Jednak po powrocie do domu chłop zawsze poświęca jej trochę czasu, bo pieszczoch z niej niesamowity i przez pół godziny ociera mu się szczęśliwa o nogi, a on

MamaRysia
10 lat temu

Kocham koty. Miałam dwa – niestety zeszły na raka i to oba 🙁

Joanna Jaskółka
Reply to  MamaRysia
10 lat temu

🙁

Lady Pantea
10 lat temu

3 sztuki 🙂 2 czarne mądre wieją przed młodym a rudy masochista pozwala się molestować i maltretować. Trzeba go chronić przed małym brutalem<br />Trochę są biedaki zaniedbane teraz 🙁

Joanna Jaskółka
Reply to  Lady Pantea
10 lat temu

Wiadomo, moje miały też okres odstawienia, ale wszystko wróciło do normy 🙂

Agnieszka M
10 lat temu

Słodka ta Fleja. Niestety, ja mam alergię na sierść (okropną)

Joanna Jaskółka
Reply to  Agnieszka M
10 lat temu

Na sierść czy na ślinę? Bo to różnica!