Czy ateiści mogą obchodzić Wielkanoc?

 

Jak co roku obchodzimy jedno z ważniejszych świąt i jak co roku pojawiają się różne głosy wobec osób niewierzących lub zadeklarowanych jako niepraktykujące, żeby nie świętowali czegoś, co przypisane jest wyłącznie Chrześcijanom. Czy ateiści mogą obchodzić Wielkanoc? W internecie, co nawet widać po ostatnim wpisie Doroty Zawadzkiej, słychać wyraźnie: nie!

 

 

 

Dlaczego? Przecież ateiści lub niepraktykujący  [przepraszam za stawianie w jednym rzędzie, ale tak się złożyło] mają kilka ważnych powodów, żeby uczestniczyć w świętach i nie rozumiem nazywaniem hipokryzją czegoś, do czego w sumie wszyscy przykładamy swoją rączkę. Czy ateiści mogą obchodzić Wielkanoc? Oczywiście, że tak! Z kilku względów:

 

 

 

RODZINA

 

 

A teraz tak. Pewnego dnia, po miesiącach, latach przemyśleń, refleksji, stwierdzasz, że to wszystko to pic na wodę, fotomontaż. Widzisz tę hipokryzję wujka, co na co dzień upija się jak żbik, klnie jak praczka przy wyschniętej rzece, a przy okazji zdradza żonę w przydrożnych motelach, ale w sobotę pędzi z koszykiem, a w niedzielę pierwszy intonuje modlitwę przy stole. Widzisz miałkość i bezsens tego wszystkiego. Nie znosisz kościoła. Nie czerpiesz radości i ukojenia z modlitwy. I co? Należałoby powiedzieć „bawcie się beze mnie”, ale widzisz wzrok matki, patrzysz w stęsknione oczy babci, która nie może się tobą nacieszyć i co robisz? Tak po prostu zabierasz manatki, bo „ty nie wierzysz”?  Tylko ty się liczysz?

 

Sorry rodzino, w zeszłym roku udawałam, a teraz to już naprawdę nie chcę spędzać z wami czasu. Wybaczcie.

 

Trochę dziwne? Trochę samolubne. Może ateiści są „ludźmi, którzy żyją bez moralności” [słowa katoliczki], ale jednak cenią sobie empatię. Szanują swoje rodziny. Dlaczegóż bym, nie odmawiając modlitw, nie idąc do kościoła, nie mogła spędzić dwa razy w roku trochę czasu z rodziną, żeby podtrzymać więzy, porozmawiać, zwyczajnie podtrzymać kontakt?

 

Moja babcia może zrozumie, że nie chcę iść do kościoła, zrozumie też, że opłatek to nie jest dla mnie żaden symbol, ale nie zrozumie mojego bojkotu świąt, bo w jej świecie, czy się wierzy, czy nie, w każdą świąteczną niedzielę rano siada się rano do rodzinnego śniadania i rozmawia przy stole.  Co w sumie nie jest głupie, bo przecież:

 

 

 

RYTUAŁY

 

 

Są czymś, co nam, ludziom, jest niesamowicie potrzebne do uporządkowania naszego świata i do życia w jako takiej harmonii. Mamy swoje rytuały poranne, wieczorne, popołudniowe zwyczaje. Pielęgnujemy je, mimo że wcale nie należą do sfery religijnej, czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że je mamy [ja na przykład ciągle dowiaduję się od Chłopa, jakie dziwne mam przyzwyczajenia, które traktuję już niemalże jako rytuały i nie pozwolę zmienić ich biegu]. Rytuał jest nam potrzebny. Takie coroczne spotkanie z rodziną, na przykład. Często jedyna okazja, żeby spędzić trochę czasu z babcią, wujkiem, ciotką. Taki sposób, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o swoich korzeniach, bo na przykład dla mnie rozmowa przy świątecznym stole to często pretekst do uzupełnienia informacji o losach mojej rodziny. Okazja, której rzadko mam możliwość doświadczyć, bo zazwyczaj nie ma czasu, są inne tematy, nie ma ochoty…

 

Rytuał jest ważny i wcale nie musi być związany z religią. Już jako oficjalnie niewierząca, pędziłam z ojcem samochodem, dzierżąc w dłoniach koszyk, żeby zdążyć na święcenie. Nie traktowałam tego jako łaski, ale jako coś, co zawsze robiłam z tatą i trudno mi było od tego odejść. Pierwsze święta, podczas których z ojcem pojechała moja siostra ,odebrałam jako zupełnie nieświąteczne. To nie było to, co zawsze. I chociaż z biegiem czasu przyzwyczaiłam się i teraz już nawet nie zależy mi na święceniu koszyka, to wspominam ten okres, kiedy mama przekazywała mi kosz z upomnieniem, żebyśmy z ojcem pamiętali, gdzieśmy go położyli, z wielkim sentymentem.

 

 

 

 

KULTURA I TRADYCJA

 

 

 

Zostaliśmy wychowani w takiej a nie innej kulturze. Nikt się nas nie pytał, czy chcemy do niej należeć, zostaliśmy wciśnięci w białe szatki i zaprowadzeni do kościoła, wpojono nam, że „tak się robi”, że na wiosnę siadamy razem do wspólnego stołu i dzielimy się jajkiem, że zimą ubieramy choinkę. Niektórzy z nas, co ciekawsi, doczytali nawet, że te tradycje zostały przejęte z kultury pogańskiej i że chcąc nie chcąc, nie są domeną wyłącznie ludzi wierzących, ale kontynuacją starodawnych zwyczajów, co w sumie jest nawet bardziej podniecające niż zmartwychwstanie [wybaczcie, dla mnie jest].

 

W naszym świecie, mimo że na lekcjach historii odnosiliśmy inne wrażenie, niewiele było przewrotów, w czasie których z godziny na godzinę świat zmienił całe swoje oblicze. Poganie nie zostali wybici w jeden dzień. Nie było tak, że jednego dnia tańczyli wokół drzew, a następnego szli z koszykiem do kościoła. Do wszystkiego potrzeba było czasu i dziwne jest wymaganie od ateisty, żeby nagle z roku na rok, zmienił zwyczaje, do których był przez całe życie przyzwyczajany. Czym ma je zastąpić? Chrześcijanie dostosowali pogańskie święta na swoje potrzeby, ateiści mogą dostosować chrześcijańskie. Nie ma w tym nic dziwnego.

 

Dla mnie to satysfakcjonujące, że mając ramy, swój obraz świąt mogę pomalować na takie kolory, jakie chcę. W tym roku eksperymentuję. Zostałam na święta sama i tylko odwiedzam rodziców na czas śniadania. Co będzie w przyszłym? Nie wiem. Może zorganizuję święta u siebie? Ja, ateistka, zaproszę wierzących i niewierzących do jednego stołu i poproszę, żeby wszyscy uprzejmie uszanowali czyjeś zwyczaje? Może stworzymy nowe, które potem przejmą nasze dzieci? Albo nie przejmą, ale dostosują do swoich potrzeb?

 

 

W każdym razie święta zostaną świętami – dla wierzących, doświadczeniem wiary i czasem dla rodziny, dla niewierzących czasem dla rodziny i czasem,  w którym mogą zaspokoić potrzeby swoje lub swoich bliskich. Warto spędzić je w zgodzie z samym sobą, czasem warto też pójść na kompromis. A jeśli komuś przeszkadza katolik krzyczący „Alleluja” albo ateista z koszykiem w kościele, to może zachować to dla siebie i z czystej przyzwoitości [nie wiary] nie psuć innym tego, co zdaje się być dla kogoś ważne niekoniecznie z istotnych dla nas powodów.

 

Można przecież spędzić święta wspólnie, może niekoniecznie wypychając dzieci na siłę do kościoła „bo tak trzeba”, ale wspólnie – realizując coś, dzięki czemu od dawna wiele ludów uzyskało błogi spokój i szczęście – tolerancję i kompromis. Spróbujcie.

 

Wesołych Świąt 🙂

 

 Zdjęcie: Viola’s visions

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Andzia
Andzia
6 lat temu

A że święta się zbliżają, to znalazłam ten wpis 😉 Ja jestem niewierząca i nie uważam, żeby wielkanoc była tylko dla wierzących. Kiedyś naprawdę lubiłam te święta, jedzenie rano, potem wiosenny spacer, malowanie jajek też fajnie. Lubiłam właśnie te rytuały. Teraz już nie obchodzę, bo mieszkam z mężem, jego rodzina nigdy nie obchodziła, a moją nie obchodzimy my 😉 Byłam właśnie na drodze do szukania sobie w tym roku „nowej świeckiej tradycji” i szukam dalej. Pozdrawiam!

Mama z prądem i pod prąd
Mama z prądem i pod prąd
9 lat temu

Ręce opadają jak czytam, że niektórzy nawet mają monopol na Święta, większe i mniejsze, bo związane są one z naszą tradycja kulturowo-religijna. I innym wara… Poraża mnie brak tolerancji dla inności, i że ta inność ma czelność czerpać z naszego…
Przez ścianę mieszkamy z rodziną muzułmańską, co roku wymieniamy się kartkami na z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Mojego dziecka najlepszym kumplem jest chłopiec z mieszanej arabsko – angielskiej rodziny i oni obchodzili Boże Narodzenie i Nowy Rok i ich Nowy Rok niespełna miesiąc temu, co roku matka chłopca powtarza, że oni zbankrutuja przez tą ilość Świat i prezentów… I dla mnie to jest piękne. Jest takie słowo angielskie „embrace”, znaczy to, że się obejmuje czy zawiera w uścisku i właśnie oni Ci „inowiercy” pięknie obejmują ich tradycję i naszą, z naszej kultury, jakże innej, ale akceptują to, że mieszkają w innym kraju i że ich dzieci są obywatelami innego kraju i pokazują im, że są różne tradycje, i że da się z tym wszystkim żyć w zgodzie z własnym dziedzictwem…
Nie wspomniałam, mieszkam na Zielonej Wyspie…

Nasze Kluski
9 lat temu

Jest też kwestia tego, że większość świąt obecnie kościelnych, ma swoje odpowiedniki w tradycjach pogańskich. Osoby niewierzące mogą więc obchodzić sobie w tym czasie święto odrodzenia życia w przyrodzie. Jajka, króliczki, kurczaczki… wszystko to wpisuje się w symbolikę. A tak naprawdę każdy powód jest dobry, żeby spędzić miły czas wspólnie z rodziną.
Dla mnie osobiście jest to sposób na świętowanie cyklu przyrody. Tak samo z resztą boże narodzenie 🙂 Pozdrawiam

moniowiec .
9 lat temu

Czuję duży respekt przed tymi, którzy potrafią odmówić chodzenia z koszyczkiem, bo nie wierzą. Ale tak jak Ty rozumiem bliskość rodzinną we wszelkie święta i jestem za tym, by ja nadal kultywować. Więzów rodzinnych wiara czy jej brak przecież nie określa.

olguska
9 lat temu

a mnie to rybka kto to święto obchodzi wiem że ja obchodzę nie tylko bo tradycja ale bo wierze….

Krystyna Bieniawska-Dąbek
Krystyna Bieniawska-Dąbek
9 lat temu

Nie oburzam się! Nie razi mnie! Cieszy mnie każdy człowiek! Ponieważ nie przepadam za dywagacjami „ktoodkogocozaczerpnął” A Jezus jest moim Zbawicielem i Panem to… Życzę wszystkim, których spotykam u Matki tylko jednej – Niech Wasze życie wypełnia miłość i pokój serca! Alleluja! Weselmy się! Dbajcie o tych, których kochacie i niech Oni dbają o Was! Pozdrawiam! KBD 🙂 A Kosmyk, który jest ze mną w ten świąteczny czas – uśmiecha się do Was najpiękniejszym na świecie uśmiechem

asiaoasi
9 lat temu

dla mnie Święta to okazja aby fajnie i trochę inaczej spędzić czas z rodziną, boga nie ma w nich dla mnie od dawna, ale pogańska magia tego czasu pozostała 🙂

Edyta
Edyta
9 lat temu

Ja też się bardzo zastanawiałam swego czasu, czy „wypada” mi obchodzić Wielkanoc. Po czym zdałam sobie sprawę, że właściwie wszystkie celebrowane tradycje i symbole są pogańskie, obchodzone jeszcze przez Słowian, które Kościół sobie „przywłaszczył” zamiast zwalczać, co byłoby dalece trudniejsze.
Do kościoła ze święconką nie chodzę od lat, czułabym się tam nie na miejscu, ale nie widzę nic złego w malowaniu pisanek i przystrajaniu domu we wiosenne symbole, a tym bardziej w spotkaniach z rodziną w wolny długi weekend (u mnie akurat najbliżsi są niewierzący lub niepraktykujący).
Podobnie z Bożym Narodzeniem – jak ma się choinka i brodaty facet w czerwonym kubraku wchodzący przez komin do narodzin Jezusa (św. Mikołaj z Miry też pewnie chciałby to wiedzieć), nie wspominając już o dacie tego święta?

Z jednej strony tradycja słowiańska z drugiej tradycja kulturowa, tak jak piszesz.
Mam nadzieję, że wspomniani chrześcijanie-te-święta-są-tylko-dla-nas nie obchodzą w poniedziałek Śmigusa, bo to paskudny zwyczaj pogański przecież…

Ula Bachórz
9 lat temu

Ooo jakbym siebie słyszała . Szkoda tylko , ze np mój mąż obrał sobie za cel „nawrocenie ” mnie . Tak bardzo mnie to irytuje, ze nie do konca potrafi uszanowac to , ze ja po prostu tego nie potrzebuje i mam takie poglady a nie inne. Bardzo trudne jest to kiedy jedna połowka wierzy i praktykuje a druga nie praktykuje i ma problem z sytuacja wierzyc czy nie wierzyc…

Blog Ojciec
9 lat temu

Alleluja!

Joanna Jedlińska
Joanna Jedlińska
9 lat temu

Ależ mądrze i w punkt! Ja nie wierzę. Mąż-nie potrafi się określić. Dziecko koniecznie chce malować jajka-jak większość dzieci które zna i iść do kościoła. Mam jej zabronić? Tłumaczyć 5 latce kwestie związane z wiara lub jej brakiem? A rodzinie i znajomym życzacym Wesołych Świąt powiedzieć żeby spadali na drzewo?

Edyta Koch
Edyta Koch
9 lat temu

Mnie tylko raz zastanowiła postawa ateistki, która głosiła, że nie wierzy, że do kościoła nie chodzi, ale prezent na Boże Narodzenie ma być wielki i co roku na choince nowa ozdoba, ale oczywiście święta na nartach, a nie w gronie rodziny, no bo ona nie wierzy. Bo to dla glupcow ta cala tradycja, a i ozdoby maja być bardzo świecące 😉 większe niż u innych. To jest chyba hiokryzja, ale ja się nie znam.
Pozdrawiam Edyta

Sosnowa 11
Reply to  Edyta Koch
9 lat temu

Dlaczego hipokryzja? Co wspólnego ma choinka, grzybowa, karp i prezent z Jezusem? Tyle samo co wielkanocny króliczek i śmigus dyngus. Jaskółka napisała „Chrześcijanie dostosowali pogańskie święta na swoje potrzeby, ateiści mogą dostosować chrześcijańskie”. Teoretycznie prawda, ale w praktyce obchodzimy Święta tak jak nasi ojce i praojce, a te nowomodną, ledwie tysiącletnia tradycję można z nich obdrapać równie łatwo jak majonez z jajka.

Lumpsterka
9 lat temu

Dokładnie! Brawo! 🙂 Dla mnie właśnie święta są czasem przede wszystkim dla rodziny! Nie, dla umytych okien, godzin wystanych w kuchni, pochwalenia się zawartością święconki na fejsie, tylko zwyczajnie-nacieszyć się bliskimi w domowym zaciszu 🙂 P.S. Wesołych! 🙂