Nie zastanawiam się, gdzie wyrzucać stare zabawki. Po prostu to robię i nie przejmuję się, że dzieci to widzą

Każda uroczystość, święta, urodziny czy goście w domu zazwyczaj zaczynają się od przekupienia dzieci zabawką albo jakimś drobiazgiem. Wystarczą dwie takie wizyty w miesiącu i kilka wizyt w sklepie z dzieckiem, żeby sterta tych drobiazgów zagraciła pokój dziecka, a jak to zwykle bywa – również połowę mieszkania. Patrzysz się czasem na ten sajgon, poobtłukiwane samochody, lalki bez głowy, elementy plastikowej kuchni i zastanawiasz się, co z tym zrobić, gdzie wyrzucać stare zabawki, gdzie je schować i czy w ogóle jest sens to robić? Ja się nad tym nie zastanawiam. Nie mam litości. Wyrzucam praktycznie wszystko. Ważne tylko, gdzie to robię.  Zobacz, jak można sobie radzić z takimi sprawami.

 

 

 

Tekst o tym, jak pomóc dziecku zadbać o porządek w pokoju jest jeszcze w powijakach, ale tu dam spoiler: ogranicz drastycznie liczbę zabawek. Z maili  od czytelniczek i z własnych doświadczeń wnioskuję, że 80 procent problemów z porządkiem w pokoju dzieci związana jest z nadmiarem. Nadmiarem wszystkiego. Tysiącom klocków, pierdółek, gadżetów walających się bez ładu i składu,  nadmiarem nadpsutych, nie używanych, zawalających półki gratów. Oraz twoją frustracji, że codziennie od nowa to wszystko trzeba posprzątać. Tak, wiem. Dzieci czasem się przywiązują do tych zabawek, którymi się już nie bawią. Jasne. Tak bywa.

 

Bywa też tak, że te graty służą im do innej zabawy niż tak oczekiwana. Przykład? Trzy kartony puzzli w naszym domu zostały zniszczone, mimo że syn raz w życiu te puzzle układał i więcej nie chciał. Wiele razy go namawiałam, ale nie chciał, mimo że nie w kwestii puzzli zazwyczaj wybierał inne. Czemu nie chciał ich wyrzucić, mimo że były już niekompletne? I czemu były niekompletne? Bo używał pudełek jako podstawek do toru samochodzikowego, a jeden karton był wyrzutnią dla aut. Proste. Wystarczyło trzy kartony puzzli wyrzucić ma makulaturę i pokazać dziecku, że można je zastąpić tablicą do rysowania – bardziej stabilną, szerszą i zajmującą dziesięć razy mniej miejsca. Już żadne pudełko do puzzli nie zostało zniszczone.

 

OGRANICZENIE ZABAWEK, TO NAJLEPSZA RZECZ, JAKĄ MOŻESZ ZROBIĆ DLA SWOJEGO DZIECKA

 

Wystarczyło przypatrzeć się chwilę, na czym polega jego zabawa, żeby wyeliminować te zabawki, z którymi za żadne skarby nie chciał się do tej pory rozstać. A eliminacja jest potrzebna. Im mniej zabawek [tych działających też]:

 

  • tym mniej rozpraszania,
  • tym mniej opcji do rozwalenia,
  • tym większy porządek,
  • tym większa inwencja twórcza,
  • tym większa dbałość o zabawki, które już są.
  • tym większy kontakt z naturą [bo coś trzeba robić]
  • tym lepsze skupienie
  • tym mniej kłótni o zabawki [szokujące, ale prawdziwe, jeśli jest mało zabawek, dzieci intuicyjnie zaczynają się bawić nimi wspólnie, a z tego wynika kolejny punkt],
  • nauka empatii i relacji międzyludzkich, co najlepiej widać na przykładzie rodzeństwa. Kiedy liczba zabawek w pokoju moich dzieci drastycznie wzrosła, wzrosły też awantury o to, czyje zabawki są czyje i kto ma je sprzątać. Mniejsza liczba zabawek to brak awantur. Jest tyle zabawek, ile jest i jeśli ty, synku, nie dasz klocków bratu, to brat będzie przeszkadzał ci w rysowaniu. Jeśli nie podzielicie się klockami, których mamy tyle, to nie żadne nie będzie się bawić, bo będziecie się kłócić.

 

To naprawdę najlepsze, w sumie, co możesz zrobić dla swojego dziecka – nie kupować mu za dużo zabawek i wyrzucać te, które są niepotrzebne. Niech myśli, niech sam kombinuje.  Ale co, jeśli dziecko ma problem z oddaniem lub wyrzuceniem swoich rzeczy? Mam kilka argumentów:

 

CO ZROBIĆ, ŻEBY WYRZUCAĆ STARE ZABAWKI PRZY PEŁNEJ ZGODZIE DZIECKA?

 

Nie lubię siebie za te kilka razy, gdy potajemnie wyrzucałam zabawki syna. To nie było w porządku. I niczego mojego dziecka nie nauczyło. Chyba tylko tego, że porządek robi się sam, a rzeczy magicznie znikają. Z przedmiotami trzeba się umieć rozstawać, żeby w przyszłości umieć sobie samemu zorganizować przestrzeń. Nie polecam wynoszenia po kryjomu, choć rozumiem, że czasem rodzicowi opadają ręce. Jeśli się praktykuje coś takiego, nie ma sensu od razu wymagać od dziecka, żeby zaczęło samo o wszystkim decydować. Zacznij od jednej zabawki i powoli do przodu. A teraz konkrety:

 

 

PO PIERWSZE: zaakceptuj i uszanuj fakt, że dziecko naprawdę kocha stare zabawki i nie chce ich oddać. Zaakceptuj, uszanuj, nazwij  [-> polecam tekst „Jak pocieszyć”, żebyś wiedziała, co zrobić, gdy dojdzie do łez] i zaproponuj zabawę, żeby dziecko ze wszystkich zabawek wybrało jedną, która będzie łączyła go z innymi zabawkami, kiedy one „pójdą” do innych domów. To w sumie ciekawe ćwiczenie na wyobraźnię. Jedna zabawka, która opowiada, co inne zabawki robią w innych domach, jakie mają przygody… Prawie jak bestselerowe „Skarpetki”.

 

PO DRUGIE: Opowiedz o tym, że inne dzieci nie mają zabawek. Absolutnie nie w formie umoralniającej, jak to inne mają źle, a ty, bachorze, dobrze. To nie zadziała. Poczekaj na moment, gdy dziecko zapyta albo coś obejrzy. U mnie na przykład dwa lata temu starszak obejrzał jakąś bajkę o dziecku bez rodziców i sam z siebie zaczął pytać. Opowiedziałam mu o tym, gdzie mogą mieszkać takie dzieci, że jest im ciężko. Na pytania odpowiadałam uczciwie. Pytanie o to, czym się bawią takie dzieci padło od syna. Odpowiedziałam, że niewiele mają takie dzieci tych zabawek. Jeśli inne rodziny mają za dużo, to mogą wysłać im swoje w prezencie. Od tamtej pory, dwa albo trzy razy do roku robimy paczkę.

 

PO TRZECIE: zepsute zabawki mogą zrobić krzywdę. Na klocki można stanąć nogą [ała], zniszczony plastikowy samochód może zranić, o kredkę można się potknąć itp. Kiedy proszę o zdjęcia pokoju dzieci, gdy ktoś pisze do mnie z tym problemem, dostaję zdjęcia pokoi z masą popsutych zabawek. Owszem, mamom przeszkadzają te zabawki, ale nie mają serca ich wyrzucić ze względu na przywiązanie dziecka. Bzdura. Jeśli dziecko przywiązuje się do jednej lub dwóch zabawek, to spoko, można sobie z tym poradzić, ale jeśli pała atencją do dwudziestu zepsutych samochodów, to jest to albo problem, albo po prostu brak odpowiedniej osoby, która wyniesie te śmieci z domu.

 

PO CZWARTE: ciężko kupić nową zabawkę, kiedy nie ma w pokoju miejsca, żeby ją postawić. Ja na przykład nie kupuję, jeśli nie mam miejsca na półce i taką mam umowę z synem: nowe zabawki kupujemy wtedy, kiedy będzie miejsce na półce. Wynika to w dużej mierze z tego, że pokój chłopców jest mały i dzięki temu syn widzi, że ciężko się ogarnąć, gdy rzeczy jest dużo. Przed świętami wspólnie decydowaliśmy, których zabawek się pozbędziemy, żeby zrobić miejsce na nowe, które dostanie pod choinkę. [Nie polecam lokowania dzieci specjalnie w małych pokojach, ale można na przykład określić, na ilu półkach mogą stać zabawki :)]

 

PO PIĄTE: sama wyrzucaj/oddawaj. Pierwsze przetrzebienia w zabawkach zaczęły się od tego, że syn naśladował mnie. Zamiast gadać i prawić morały, sama zaczęłam segregować swoje rzeczy i wyrzucać bądź przerabiać/oddawać niepotrzebne. To przy robieniu paczki moich ubrań dla domu samotnej matki, syn spytał, czy może dorzucić swoje za małe koszulki. Jeden telefon i dowiedziałam się, że może. Nawet kilka samochodzików pojechało. Dzieci uczą się od nas. Jeśli sami nie umiemy ogarnąć sprzątania, nie oczekujmy, że dzieci nauczą się tego z nieba.

 

PO SZÓSTE: higiena pracy. Panuje przekonanie, że niektórzy ludzie muszą mieć bałagan, żeby bardziej twórczo myśleć. Jako osoba, która musi twórczo myśleć i jest bałaganiarą [w genach], chciałabym zakwestionować tę teorię. Z jednej strony: teoria jest błędna, bo nasz mózg lepiej się skupia, gdy ma jako taką symetrię i spokój przed oczami, z drugiej strony, jeśli ktoś jest twórczy, to kartka papieru, piórnik i kubek z kawą starczą na zrobienie pierdolniczka. Serio. Warto pokazać dziecku, jak przyjemniej się pracuje przy pustym biurku, gdzie jest miejsce na położenie kredek, ułożenie klocków, postawienie soczku, który nie wywraca się od śmieci i jak fajnie przejść po pokoju nie potykając się o nic [jedna z zasad w naszym domu: można biegać, kiedy rzeczy z podłogi odłożone są na miejsce]. Nawet nie trzeba zmuszać dziecka do sprzątania. Zawsze, kiedy siadam do jakiegoś tekstu, ogarniam swoje otoczenie. Bo lubię tak pracować. Bo lepiej mi się myśli, przyjemniej pracuje. Syn to widzi. Czasem nawet proszę go o wyjęcie zaplątanych papierów spod stołu, bo dokucza mi na przykład kręgosłup. Sama nie wiem, kiedy zaczął naśladować moje ruchy, gdy zabiera się za malowanie. Pewnie sam sobie nie zdaje sprawy, że naśladuje i ręką porządkuje biurko, żeby mieć miejsce na rozłożenie kredek.

 

A TERAZ NAJWAŻNIEJSZE: GDZIE WYRZUCAĆ STARE ZABAWKI? 

 

Mimo że czasem ciężko przekonać dziecko do oddania lub wyrzucenia zabawek, największym problemem, o którym już wspomniałam są nasze opory i często niewiedza, gdzie takie zabawki można wyrzucić. Konsultowałam się w tej sprawie z moją koleżanką Julią z nanowośmieci.pl, która zajmuje się recyklingiem i w oparciu o jej wiedzę i moje doświadczenia, przygotowałam mały poradnik, gdzie wyrzucić konkretne zabawki i czy w ogóle niektóre warto wyrzucać:

 

 

 

  • Pluszaki. Wiem, że cyklicznie odbywają się zbiórki używanych pluszaków dla różnych placówek, wystarczy wpisać w google „zbiórka pluszaków 2018„. Warto pamiętać, że nie wszystkie szpitale przyjmują używane pluszaki, bo oprócz miłego futerka takie zabawki mają też zarazki, ale warto się dowiadywać. Niektóre przedszkola i ośrodki zdrowia również przyjmują pluszaki. Ostatecznie, tak jak zresztą wszystkie nieużywane ubrania, pluszaki możesz spokojnie wyrzucić do koszy na tekstylia. O koszach napisała Julia w tym tekście. Bo zazwyczaj jest tak, że mamy opory przed wyrzucaniem ubrań do przeznaczonych na nie kontenerów itp.  ale Julia rozwiewa wątpliwości. Nawet trzeba to robić.

 

  • Zabawki drewniane  – z nimi jest największy problem, bo  w sumie nie wiadomo, gdzie wyrzucić lakierowane lub pomalowane drewno. Ale drewniane zabawki są zdecydowanie trwalsze niż plastikowe i osobiście takie preferuję. Plastikowych klocków nie przerobiłabym tak ładnie jak tych, na zdjęciu głównym. Drewniane zabawki można też kompostować, jeśli ktoś ma odpowiedni kompostownik, ale, jak tłumaczyła mi Julia, grządek takim biohumusem lepiej nie nawozić. Zostaje: renowacja [ja to zrobiłam z klockami chłopców, zobacz tutaj], oddanie dalej potrzebującym lub znajomym, ewentualnie odstawienie do gabarytów. W miastach takie miejsca na śmieci gabarytowe są częściej spotykane, w mojej gminie organizowane są tzw. „wystawki”. Trzeba się zgłosić, że chce się oddać takie odpady i konkretnego dnia miesiąca podjeżdża ciężarówka i wszystko zabiera.

 

wyrzucać stare zabawki
wyrzucać stare zabawki

 

  • Sanki, rowery, duże zabawki wielomateriałowe i inne takie rzeczy [również wózki] również możemy wyrzucić do gabarytów.

 

  • Wszystkie zabawki elektroniczne, z kablami, bateriami można oddać do punktów zbioru elektroniki [tutaj mapa większości placówek] albo do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych [w każdej gminie powinien być przynajmniej jeden].

 

  • Lalki – z nimi mam problem, bo teoretycznie większość to plastik, ale włosy to jeszcze plastik czy już nie? W każdym razie bardzo łatwo można znaleźć dziewczyny które zajmują się odnawianiem lalek, jeśli jakiejś ci szkoda, warto zobaczyć, co można z taką zrobić.

 

  • Zabawki metalowe – metal to wiadomo, gdzie 🙂 Ale akurat dla metalowych mam litość. za kilkadziesiąt lat metalowe samochodziki z limitowanych edycji albo nawet zwykłych mogą stać się dodatkowym zastrzykiem pieniędzy dla naszych dzieci, serio 🙂 Na pełne zestawy klocków lego też bym zwróciła uwagę… i na niektóre książki.
wyrzucać stare zabawki
Zdjęcie: Max Kaharlytskyi wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki

 

 

  • Książeczki, kartki, bloki, rysunki, gry planszowe, puzzle – tu muszę się przyznać, ale mamy zdecydowanie za dużo książek. Część planuję oddać, część może sprzedamy po niższej cenie. Część rozwiązanych zagadek i bloków z zadaniami oddamy na makulaturę, podobnie z rysunkami. Po świętach syn zrobił selekcję i te jego ulubione rysunki sfotografowaliśmy i przesłaliśmy na dysk google. Jak już są zarchiwizowane w tej formie można je wyrzucić. Najpiękniejsze rysunki zawisły w ramkach na ścianie.

 

  • Ołówki, kredki, długopisy, mazaki – najczęściej do ogólnych, chociaż kredki [szczególnie świecowe] można spokojnie przetopić. Kredki ołówkowe można pociąć jak kiełbaskę  i z kawałków stworzyć specjalną mozaikę albo ramkę – pięknie to wygląda. Jeśli chodzi o mazaki, to ja sztyft wyjmuję i wyrzucam do ogólnych, plastikową resztę do plastików. Zawsze mam problem z pędzlami, bo końcówka to metal i włosie, a reszta drewno zazwyczaj. Zazwyczaj wpada do ogólnych.

 

wyrzucać stare zabawki
Zdjęcie: Evan Kirby wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki wyrzucać stare zabawki

 

 

Wszystko, czego nie chcesz wyrzucić, ale chcesz się pozbyć: sprzedaj albo oddaj. Domy dziecka i domy samotnej matki coraz częściej odmawiają, wolą pieniądze [wcale im się nie dziwię, to tylko pokazuje, jak dużo za dużo produkujemy i kupujemy zabawek]. Można spróbować jeszcze oddać do Mopsu albo do punktu PCK. Albo podarować znajomym/rodzinie, jeśli zechcą i wyrażą to głośno i pewnie. 

 

 

Nie miej litości. Pozbywaj się nadmiaru. Nie rób sobie i dziecku kłopotu, połowa tego badziewia wcale nie jest ci potrzebna. Wystarczy usiąść i popatrzeć się, czym tak naprawdę bawi się twoje dziecko. Tylko tyle. Widać, jak na dłoni, co mu się najbardziej podoba, co mniej, a co w ogóle nie jest potrzebne. Nie miej oporów, nie miej litości, wyrzucaj

 

 

 

 

A jeśli chcesz dostawać info o nowych wpisach, możesz od jakiegoś czasu zainstalować sobie blog na komórce. Na święta dostałam własną blogową aplikację.  Tu wersja na Android, a tu na IOS. Możesz też udostępnić wpis i polubić go na facebooku,  zawsze też jestem na instagramie, dziękuję! Zdjęcie główne: Markus Spiske.

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Sakinimod
Sakinimod
6 lat temu

Dzięki stokrotne za pomysł z fotografowaniem. Syn z przedszkola przynosi sporo różnych rysunków i prac. Nie wiedziałam, jak się zabrać do zrobienia przeglądu i przekonania młodego, że część trzeba wyrzucić. Po obietnicy, że będzie miał galerię swoich prac spowodowała, że selekcja poszła bardzo sprawnie.

Emiliajjj bbhbnhfgghg bvbbmmjf
Emiliajjj bbhbnhfgghg bvbbmmjf
6 lat temu

My po świętach kupiliśmy w Ikei 3 półki na zabawki, bo na podłodze zwyczajnie nie było już na nie miejsca.
Nie umiem wyrzucac zabawek. Jeszcze.

Mari Labo

My po przeprowadzce od miesiąca mamy pudło klocków, zestaw torów, kilka aut, lala pipi i to wszystko 😀 dla dwójki dzieci. Polecam przeprowadzki ;).

Emilia
Reply to  Mari Labo
6 lat temu

W sumie chętnie bym się gdzieś przeprowadziła, najlepiej do 200 metrowego domu na wsi 🙂 ale nie ma tak dobrze. Rodzinie zapowiedziałam, czy raczej poprosiłam, żeby nie kupowali już ubrań, ani zabawek. Jedną torbę z zabawkami już wydałam, ubranka w 4 torbach i 2 kartonach też. Mam dwoje dzieci, starsze ma dwa lata, a zabawek i ubrań tyle, jakbym od dekady zbierała.

Mari Labo
Reply to  Emilia
6 lat temu

Współczuję. U mnie też się w pewnym momencie nazbierało. Starszy ma trochę ponad dwa lata, więc podobnie jak u Ciebie. I to Starszy miał najwięcej ubrań/zabawek, Młodsza ma tego znacznie mniej, jak czegoś nie ma z ubrań, to zastanawiam sie po prostu czym to zastąpić. Nauczona doświadczeniem sortuję, zostawiam tylko to co naj-naj i wiem, że mniej znaczy lepiej.

Marta "Nefertari"
6 lat temu

Dzięki za ten wpis.
Jakoś sobie w miarę radzę z problemem, ale w sumie ostatnio zastanawiałam się, co robić z zabawkami, które chcę oddać… Albo pozbyć z domu po prostu…

Dzięki 🙂

Michalina
Michalina
6 lat temu

Zepsute zabawki bez sentymentów wyrzucam, ale te sprawne na razie wynosimy na strych, dla młodszego. Wiem, że będę tego żałować ?

Marysia Krupka
Marysia Krupka
6 lat temu

My też tak robimy, tzn. przebieramy zabawki kilka razy do roku, żeby zrobić miejsce na nowe lub, bo się po prostu nie mieścimy.
Najgorzej ile się tego gówna kinderkowego, itp nazbierała! Często przerabiamy na jakieś cuda artystyczne, ramki, prezenty dla rodziny.
A jak do wyrzucenia są figurki to wysprejowane na złoto czy ew. metaliczny róż wyglądają dizajnersko jak się patrzy XD