Idź już wreszcie spać!

Był spokojny grudniowy wieczór, śnieg jeszcze nie padał, ale wszystkie drzewa skuliły się w oczekiwaniu na pierwsze lodowate sople, a dzikie zwierzątka podchodziły coraz bliżej domu…

Mama synka bardzo usilnie starała się ukołysać do snu swojego jedynaka. Opowiadała mu historie, wymyślała kojące piosenki o kolorowych brumach, usiłowała nucić kołysanki… ale nic z tego! Synek nie myślał zasnąć i coraz bardziej brykał… Do sprawy wziął się Tatuś. Opowiadał synkowi historie, wymyślał kojące piosenki o brumach, usiłował nucić kołysanki… ale nic z tego! Synek nie myślał zasnąć i coraz bardziej brykał.
Zdesperowani rodzice wzięli spory młotek i przylutowali nim synkowi między oczy, dzięki czemu dziecko ocknęło się dopiero rano, a rodzice wreszcie mogli się wyspać…

Dobra, olejcie ostatni akapit. Poniosła mnie trochę fantazja, ale faktycznie – jesteśmy trochę zdesperowani. Kosmyk – dziecko wyjątkowo ruchliwe [babciu Kosmyka, gdzie tekst o integracji sensorycznej? :D] – sen traktuje jak najsroższą wymierzoną mu karę. A sen w łóżeczku – to więzienie.

Raz posłuchałam czyjejś rady i postanowiłam „przybliżyć” Kosmykowi jego łóżeczko. I owszem udało się. Kosma chętnie bawi się w swoim łóżku, ale za cholerę w nim nie zaśnie. Prędzej wyłamie ostatnie sztywno trzymające się szczebelki, niż skuli łebek na poduszce i zamknie oczy. A jak na dziecko z nadruchliwością przystało, im bardziej jest zmęczony, znudzony, zrozpaczony, zły, tym mocniej się nakręca. I wybucha awantura.

Kiedyś opiekowałam się pewnym trzylatkiem i byłam zdumiona tym, że wciąż zasypia w wózku. Nie miałam odwagi spytać jego matki, jak to się stało, że taki duży chłopak nie potrafi sam zasnąć i… dobrze, że nie spytałam. Ale i źle. Bo zanosi się na to, że i moje dziecko będzie do końca życia zasypiać w wózku, a biorąc pod uwagę fakt, że już teraz nogi mu z niego nadprogramowo wystają, to wizja ta jest dla mnie… przerażająca. Tak samo jak wizja kolejnego wieczora pełnego awantur, protestów, wyrywania szczebelków i krzyczenia „wózieczek! wózieczek!”.

Nie wiem, jak to się stało, że tamten trzylatek nie umiał sam zasnąć, ale wiem, dlaczego mój za dwa miesiące dwulatek, nie umie.

Bo go sama tego nauczyłam. Własnoręcznie przyłożyłam rękę do tego, że zamiast do łóżeczka, wkładałam go do wózka i jechałam w las. Fakt, robiłam to, bo był sezon i kupa ludzi w domu, którzy przy naszych oknach albo biesiadowali, albo rozmawiali, albo ich dzieci głośno się bawiły. Sama miałam trudności z zaśnięciem przy takim gwarze. Na piętrze nawet nie było go aż tak bardzo słychać, ale nasz pokój niefortunnie jest na parterze akurat „na wylocie” i po drodze wszystkich imprez.

Z tym że ja się nauczyłam zasypiać przy debatach, może i Kosmyk by potrafił? Dlaczego wtedy usiłowałam zepchnąć wszystko na zmęczenie po całym dniu intensywnej pracy oraz opieki nad niemowlakiem i szłam na łatwiznę, łudząc się, że „nic się nie stanie”?

I teraz mam problem. Tłumaczę sobie, że może on „jeszcze tego bujania potrzebuję, po co mu to zabierać”, ale tłumaczenie na nic się nie zda, kiedy widzę, że wózek jest już dla Kosmyka coraz ciaśniejszy, a szczebelki w łóżeczku coraz bardziej połamane.

I zadziwia mnie tylko fakt, że kiedy Kosmyk obudzi się w nocy potrafi spokojnie się chwilę pobawić i znowu zasnąć. Albo przyjść do nas i z nami zasnąć. Albo przyjść do nas, powiercić się, wrócić nazad do łóżeczka i… zasnąć. W nocy to robi bez problemu! Pora wieczorowa natomiast, nieważne, czy to 20, 21 czy 22, jest porą, w której małe Kosmyki zrobią wszystko, żeby wylądować w wózku. Łącznie z brawurowymi ucieczkami między nogami starych i bezczelnym ładowaniem swojej owieczki do „wózia”. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to przyzwyczajenie, czy zwyczajny upór…

Kiedyś nawet rzuciłam wszystko na jedną szalę i przetrzymałam go maksymalnie jak tylko mogłam, licząc, że sam padnie.

Padł. W wózku. O pół do drugiej w nocy. Włożyłam go tam ostatecznie nie dlatego, że on już był zmęczony, ale dlatego, że ja ledwo trzymałam się na nogach… Zasnął, gdy tylko przyłożył głowę do poduszki, a wcześniejsza próba włożenia do łóżeczka skończyła się na głośnym proteście.

I teoretycznie wściekam się, kiedy ktoś podważa moje zamiłowanie do przestrzegania rytuałów Kosmyka: zabawa – czytanie – mleko – kąpiel – ubieranie – lulu. Wściekam się, choć sama zaczynam w to wątpić. Od jakiegoś czasu regularnie, zamiast do wózka, kładziemy Kosmyka do łóżeczka i usiłujemy ululać [książek nam nie starczy, ostatnio na jedno usypianie poszło na raz pół tomu „Muminków”], ale zamiast lepiej, jest coraz gorzej. Coraz oporniej. Coraz dramatyczniej.

Matka nawarzyła piwa i teraz się krzywi, że gorzkie, ale jeszcze jej się udaje wytrzymać bez grymasu. Ojcu też. Ojciec umie dłużej czytać niż Matka. Matka wymięka po 40 minutach.
I wiecie co? Tyle książek przeczytałam, tyle programów Zawadzkiej naoglądałam, tyle starych dzieciowych gazet plącze mi się jeszcze na strychu, ale jak człowiek czasem zgłupieje, to i przecinek przed „że” w „mimo że” postawi. Z jednej strony wiem, że Kosmyk jest nadruchliwy i że jemu z reguły trudno jest się uspokoić i być „grzecznym” [cudzysłów celowy]. Z drugiej, ja też jestem nadruchliwa. I ojciec Kosmyka też. I w zasadzie nie wiemy, jakie leki uspokajające przyjąć, żeby tę walkę o zasypianie w łóżeczku przetrwać.
A ten cholerny wózek to roztrzaskam na stromym zboczu. Następne dziecko będę nosić wyłącznie w chuście. I o! I w tym miejscu ostrzeżenie dla wszystkich przyszłych i obecnych mam niemowlaczków: dziewczyny, to się samo nie ułoży, nic się samo nie unormuje, ono się tego samo nie oduczy! Walczcie z tym parszywym przyzwyczajeniem, bo potem po po kryjomu [żeby się dziecko nie zestresowało] będziecie rwać włosy z głowy i wozić wózkiem piętnaście kilogramów chłopa, bo on chce i nie umie inaczej!
Moja walka trwa. Nikomu nie życzę.
[Tak, tak, moja wina, moja bardzo, i piwo też. Nie musicie tego jeszcze raz w komentarzach pisać – tak tylko uprzejmie uprzedzam, że wszelkie znęcanie się nade mną nie wyjdzie poza łamy mojej skrzyneczki mailowej 🙂 A zdjęcie z popołudniowego spaceru. Przydałby się śnieg, ale na szczęście jeszcze go u nas nie ma…]

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
34 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
K
K
10 lat temu

Hahaha! To to następne (faktycznie chcesz,je mieć? Dlaczego jedno nie wystarczy?) jak bedziesz nosic to bedziesz usypiac 15 kilo nosząc.<br />Nie! Wcale tak nie uwazam. Z moich obserwacji wynika, ze albo dzieci potrafia sie same uspokoic albo nie. Niewazne czy je wozisz, nosisz, turlasz czy co tam jeszcze. Znam, takie, ktore duuuzo noszone czy wozone wieczorem anielsko przytulaja glowe do

K
K
10 lat temu

Hahaha! To to następne (faktycznie chcesz,je mieć? Dlaczego jedno nie wystarczy?) jak bedziesz nosic to bedziesz usypiac 15 kilo nosząc.<br />Nie! Wcale tak nie uwazam. Z moich obserwacji wynika, ze albo dzieci potrafia sie same uspokoic albo nie. Niewazne czy je wozisz, nosisz, turlasz czy co tam jeszcze. Znam, takie, ktore duuuzo noszone czy wozone wieczorem anielsko przytulaja glowe do

Agnieszka M
10 lat temu

U mnie przy pierwszym babcia nauczyła zasypiać na rączkach. Musiałam po 40 min bujać już wielkiego chłopaka na stojąco. Myślałam, że nie dam rady. Gdy tylko się wyprowadziliśmy mój syn sam zaczął zasypiać – jakby urok babciny przestał działać 😀 Moja córcia zasypiała od razu w łóżeczku 🙂 Miło ,że Cię wypatrzyłam 🙂 Ja do Pisza ma 60 km. Pozdrawiam

Domcia
10 lat temu

a moja tylko na raczkach bujsjac zasypia.tez głupia byłam że nauczyłam. <br /><br />a kręgosłup mialam zdrowy, kiedyś, a teraz mam dziecko i zdrowia brak.

Matka Debiutująca
10 lat temu

To ja tylko napiszę, że współczuję. Ale i tak nie jesteś hardkorem. Siostra mi opowiadała ostatnio jak jej znajoma mająca trzylatka bodajże codziennie! powtarzam codziennie aby uśpić dziecko musi je wpakować od samochodu i jeździć dokoła osiedla. Wtedy tylko zaśnie. I jeszcze się kobita cieszy że ma niezawodny sposób na usypianie dziecka. Co więcej ten brzdąc daje znać ze czas spać i sam się

Joanna Jaskółka
Reply to  Matka Debiutująca
10 lat temu

Tak. BARDZO! 🙂

limonka
Reply to  Matka Debiutująca
10 lat temu

Mój chłop mi opowiadał, jak jeden taki w Gdańsku, w czasach, kiedy jeszcze paliwo było na kartki, też musiał usypiać dziecko w samochodzie 😀

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Nie obwiniaj się tak matko jedyna, taka jest potrzeba Kosmyka a Ty na tę potrzebę odpowiadasz, są dzieci starsze niż Kosma, które do wyciszenia, zaśnięcia potrzebują kołysania, lulania może ma to związek z wspomnianym przez Ciebie SI, ruchliwe dziecko potrzebuje więcej czasu czasem uwagi, czasem rytuału by się wyciszyć odciąć od bodżców. Nie zawiniłaś dałaś swemu dziecku to czego na dany moment

Mateczka syneczka
10 lat temu

To ja powiem tak, moje dziecko do 2r.ż zasypiało absolutnie samo ze smoczkiem. Po odebraniu smoczka w dzień nie było mowy o spaniu, a wieczorem zasypiał normalnie na łóżku ( tzn, nieraz i 1,5 h musiałam leżeć ). Jak chciałam, żeby spał w dzień woziłam go w wózku i woziłabym dalej, ale w żłobku nauczył sie zasypiać bujany delikatnie za poduszke na łóżku- efekt taki jak w wózku. Może taki sposób u

Joanna Jaskółka
Reply to  Mateczka syneczka
10 lat temu

POMYSŁ! DZIĘKUJĘ!

Anonymous
Anonymous
Reply to  Mateczka syneczka
10 lat temu

Ja jestem dzieckiem lulanym w wozku, ponoc bardzo dlugo bylam &quot;wozkowa&quot; az wyroslam z niego I zaczeli mnie bujac wlasnie na poduszce, dzialalo! Ja sama to pamietam do dzisiaj! Moze u Kosmyka tez zadziala, powodzenia! <br />Monika

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Mam dwóch synów 3 lata i 11 m-cy. Jak chłop w trasie, to synusie śpią z mamą. Jak chłop wraca to śpi ze starszym, a matka na kanapie z młodszym (jeszcze na cycu wisi). Też wiem, że to moja wina…

Jadźka
10 lat temu

Ja pewnie zrezygnowała z wózka i Juniory od samego początku kładłam o stałej, wyznaczonej godzinie do łóżka tylko dlatego, że sama byłam dzieckiem usypianym we wózku do moje pierwszego roku życia. Później wózek przejął brat, a ja całymi nocami płakałam nie mogąc zasnąć (wiem z opowieści). W końcu którejś pięknej nocy zaczęłam rzucać się na poduszce z lewej strony na prawą. Najpierw całym ciałem,

Matka Debiutująca
Reply to  Jadźka
10 lat temu

Ooo, to ja też jak byłam mała i taka troszkę większa to tez najlepiej zasypiałam jak się sama do snu kołysałam. Ale w sumie u mnie to raczej z perypetii szpitalno-rodzinnych, ale pamiętam jak sama przed sobą się tego wstydziłam.

lavinka
10 lat temu

My trochę inaczej, przyzwyczailiśmy do wózka, bo to była alternatywa dla noszenia na rękach. I śpiewania. Dopóki mała miała kilka miesięcy, to szło całkiem &quot;naturalnie&quot; zamiast cycka. Ale potem dziecko zrobiło się za ciężkie i nawet ja się poddałam. Teoretycznie powinnam próbować metodą Tracy Hogg, ale obawiam się że nie mam tyle wewnętrznej siły, by przeżyć ten tydzień walki i nauczyć

patita
10 lat temu

my też wozimy, niestety.

Cztery Czwarte
10 lat temu

My mamy takie walki od ponad 4 lat. Najpierw Młody teraz Młoda. Albo trzeba przywyknąć ( wiem, wiem nie da się 😉 ), albo zawalczyć. My jak na razie płyniemy trochę z prądem z własnego lenistwa no i innych rzeczy, które w między czasie powyłaziły i które usprawiedliwiają nam poniekąd zachowanie starszaka ( mówię własnie o zaburzeniach integracji sensorycznej 🙂 ). Trzymam kciuki i powodzenia

MiFufu
10 lat temu

Kochana trzymam kciuki za postępy w uczeniu syna spać.

Violianka
10 lat temu

Lubię to poczucie humoru! I dystans..<br /><br />Zapraszam na konkurs u mnie! Do wygrania świetne rzeczy:<br />http://violianka.blogspot.com/2013/12/swiateczny-konkurs.html

Kkasiulka
10 lat temu

Obie moje dziewczyny nauczyłam zasypiać samodzielnie, od początku, ale pomimo tego wcale nie jest mega różowo. Młodsza, dziś 2 lata i 4 miesiące, kilka dni temu wyrzuciła smoczka (bo już za duża, bo przegryziony, a powiedziałam, że nowego nie kupię, bo w nocy szukanie cycusia po ciemku, bo musiały byc dwa, jeden do rączki). I tydzień czasu bujamy się z nieumiejętnością samodzielnego zasypiania,

Mama Diabełka
10 lat temu

Nasza pipka spała od urodzenia sama – tzn w dzień musiałabyć bujana ale tak spała w łóżeczku po 5 mc już zasypiała sama i ja nie byłam jej do tego potrzebna. I nagle jakieś 1,5 mc temu jej się odwidziało i jak nigdy z nami nie spała tak teraz tylko w naszym łóżku. Na noc była przeniesiona do łóżeczka. A od kilku dni budzi się w nocy i śpi ze mną. A mąż u niej w pokoju :/<br />Jeszcze teściowa

Lucy eS
10 lat temu

Nie ma co się obwiniać. Umiałby w łóżeczku zasypiać to przyszedłby dzień, w którym by zaniechał takich praktyk. I tak dobrze, że jest wierny jednej metodzie.

Agnieszka broniszewska
10 lat temu

Jeszce dodam że mnie tez tak usypiano tzn w wózku mnie bujali i to musiało być tak żebym sie odbijała od boków hehe( moja mama mówi że teraz to takie wózki że nawet pobujać nie można :P) Tata co kilka dni paski w wózku zmieniał bo pękały (kiedys wózki na takie paski na dole były) i sie oduczyłam :P;P Od dłuższego czasu zasypiam sama 😀 hehe

AMBIwalencja stosowana
10 lat temu

mam podobny egzemplarz pod względem zasypiania i spania – on po prostu spać nie lubi, mogę Ci napisać na pocieszenie, że wszystko powoli się zmieni. Wit do dwóch lat był bujany w foteliku samochodowym (tym malutkim), potem usypiał przy cycku, a potem pojechaliśmy do Bułgarii, w 3 dni odzwyczaiłam od cycka, w dwa wieczory zaczął usypiać samodzielnie. Nie dałam piersi, nie bujałam, tuliłam i

maniamamowania
10 lat temu

Wiem, że to żadne pocieszenie, ale oduczy się na bank, bo przecież nikt nie zna osiemnastolatka, którego się usypia w wózku. Mój brat był pamiętam usypiany w ten sposób, ale jakoś odzwyczaił się bez stresu w okolicach 3 roku życia. Pamiętam jak i ja go woziłem. Wtedy zaprzysięgłam sobie, że jak tylko będę mieć dziecko, to żadnego lulania w wózku. I tej wersji się trzymałam, ku wielkiemu

Joanna Jaskółka
Reply to  maniamamowania
10 lat temu

A jak mój będzie pierwszy? 😀

Agnieszka broniszewska
10 lat temu

Mamo Kosmyka ja bedąc na dwumiesięcznym urlopie w Polsce u mamusi co wieczór usypiałam młodego(w sierpniu skończył 2 latka) w wózku bo szłam na łatwizne poprostu.Chciałam jak najszybciej iśc na grilla do znajomych albo na piwko do baru a babcia bardzo chetie posiedziała z Olim o ile juz spał. Żeby bylo śmieszniej to na drzemki tez tak go kładłam bo przeciez słonce na niebie i jak najszybciej

Magda M
Reply to  Agnieszka broniszewska
10 lat temu

Rodzice bardzo podobnie usypiali mojego młodszego brata – kładli go do łózka i tłumaczyli, że teraz mama/tata idzie do łazienki, ale jak skończy się myć to do niego przyjdzie. Łazienka była naprzeciwko pokoju młodego. Zapalali światło w łazience i udawali, że ktoś tam jest. Aż brat zasnął. Uważałam to za karygodne zachowanie – jak tak można oszukiwać dziecko? Teraz doskonale ich rozumiem 😉

Dzika Wózkowa
10 lat temu

O kurczę, tak bardzo współczuje. Bardzo nie chciałabym mieć tak z Młodym, on ma już wystarczająco dużo złych nawyków 😉 Żeby uniknąć takiej sytuacji, od małego kiedy spał przyzwyczajaliśmy go do hałasów i bardzo się cieszę, że to zadziałało.

mamamichalisia
10 lat temu

Mamy tak samo 🙂 zasypiamy w wózeczku bądź przy cycu;) a łóżeczko już dawno spakowane w piwnicy stoi, bo za chiny po 3 mc tam nie chcial spać :/

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Hmm…, nie uważam, że to Twoja wina i Ty nauczyłaś małego takiego zasypiania. Myślę, że może to wynikać ze złych przyzwyczajeń wszystkich, ale i pewnie z charakteru Kosmyka. Nie daj sobie wcisnąć takiego kitu! Mieliśmy podobny problem z córeczką, która, jako noworodek nie spała w ogóle. Jedynie spacery 2-3 godz. na dworze zapewniały jej porządny sen. Było tak przez 9 miesięcy, a teraz się

Joanna Jaskółka
Reply to  Anonymous
10 lat temu

Uh… trochę mnie pocieszyłaś…

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Mam tak samo, a nawet jeszcze gorzej bo moja mała Bestia śpi z nami już praktycznie całą noc. A kiedyś było tak pięknie. Do 9 miesiąca spał sam w łóżeczku, po prostu go tam odkładałam, gasiłam światło, a on zasypiał. Ale po przejściu na czas zimowy (rok temu) wszystko zaczęło się powoli zmieniać. Dalej niby odkładałam go do łóżeczka, ale już musiałam z nim siedzieć i czekać jak zaśnie. Potem

Majkowa mama
10 lat temu

Łączę się w bólu! U nas co prawda nie wózek i nie lulanie, ale wieczne odkładanie Majki do łóżeczka – bo dla niej pora snu – to pora największej zabawy i gadania! I o zgrozo takie odkładanie trwa u nas nawet godzinę (wymiękam czasem siedząc obok na dywanie ;)<br /><br />Pozdrawiam serdecznie!