Jak fajnie ubrać siebie i dzieci, nie wydając na to majątku?

Kiedy to piszę, mam do spakowania dwie paczki ciuchów, które jeszcze dziś pójdą w świat. Planuję kupić sobie i chłopcom nowe kurtki zimowe i nie chcę wydać na nie grosza z pieniędzy odłożonych na życie. Jak to zrobię? Wykorzystując idealnie to, co mam.  Od lat udaje mi się fajnie ubrać siebie i dzieci, nie wydając na to majątku.

 

 Partnerem wpisu jest serwis OLX

A historii tego swetra i tak nie zrozumiesz…

 

Jakiś czas temu ktoś mnie zapytał, po co mi tyle żółtych swetrów – faktycznie, ostatnio dość często wrzucałam zdjęcia z żółtym akcentem, bo ten kojarzy mi się z jesienią. Ale sweter jest jeden – ten sam od trzech lat, tylko w różnych konfiguracjach. Kiedyś, dawno, oj dawno, miałam przekonanie, że na każdym zdjęciu w social media, baaa – na każdej imprezie rodzinnej czy ze znajomymi – powinnam być w innym ubraniu i chodzenie w tym samym to niefajne jest. Na szczęście przeszło mi dość szybko i zamiast kupować, co chwilę coś nowego, zaczęłam kupować rzeczy, które będę mogła nosić na nowe sposoby. Poniższy kolaż to miks zdjęć z okresu trzech lat

 

 

 

Zdjęcia w tym swetrze, to był taki mój osobisty protest przeciwko przekonaniu, że jeśli robisz sobie ładne zdjęcia, na każdym musisz być ubrana w modne i nowe ciuchy. Oprócz jednego pytania, po co kupuję tyle żółtych swetrów, nikt nie zapytał, czemu tak często robię zdjęcia w tym jednym, nikogo nie interesowało, czemu konsekwentnie wkładam go do moich wiejskich stylizacji i czy nie mam innego ubrania. Ludzie, oglądając moje zdjęcia, zwracali uwagę na to, co stworzyłam do ich opisu i czy jestem na zdjęciach zadowolona, czy zdjęcie jest ładne, czy klimatyczne i… to wszystko. Potwierdziłam tylko sama sobie, że…

 

Nie musisz mieć tysiąca nowych ubrań, żeby dobrze się czuć i dobrze wyglądać

 

I dlatego kupowanie nowych ubrań ograniczyłam w ostatnich dwóch latach bardzo mocno – żółty sweter wystawiłam na OLX, po raz pierwszy testując tę aplikację, i sprzedałam w ciągu dwóch dni razem z kilkoma przeczytanymi książkami i jedną grą planszową. Za zarobione pieniądze kupiłam sobie  zielony sweter na ciuchach i bluzę z kwiatowymi rękawami. Jeśli zdecyduję się kupić coś nowego [lub używanego] zrobię to tylko wtedy, gdy pozbędę się kolejnych sztuk odzieży z szafy.

Przesyt liczbą ubrań odczuwa coraz więcej osób i stawia na minimalizm w szafie – ja bardzo długo źle się czułam, pokazując się w jednym swetrze dwa lub trzy dni z rzędu, czułam się wtedy biednie i jakoś tak niechlujnie. Potem długo było mi wstyd z powodu za dużej liczby ciuchów – widziałam je przy kolejnych przeprowadzkach – ubrania, które założyłam raz lub nie nosiłam od kilku lat.

W końcu mi przeszło, pokonałam swoje przekonania, zdobyłam nowe i zaczęłam wystawiać – najpierw delikatnie, ciuchy po dzieciach. Potem powoli rzeczy z mojej własnej szafy.

 

Zielony, używamy sweter – może nie wyglądam w nim szczupło i pięknie, ale jest ciepły, pasuje do kamizelki, mieści mi się pod kurtką i ma niesamowicie pasujący mi kolor.

 

JAK OGARNĄĆ SWOJĄ SZAFĘ I CO ZROBIĆ Z NIEPOTRZEBNYMI UBRANIAMI?

 

Podczas wymiany szafy i remontu sypialni, zrobiłam ostateczny ogromny remanent – rzeczy dobre i fajne oraz rzeczy, które muszę po prostu zużyć. Przejrzałam wszystko, co mam, po kolei, zastanawiając się nad kolejnymi punktami:

 

  • czego tak naprawdę potrzebuję [ile sztuk bluz, swetrów, spodni, legginsów, bluzek]
  • jak długo danej rzeczy nie nosiłam,
  • czy mam szansę ją założyć,
  • czy mi się podoba,
  • czy dobrze się w niej czuję.

 

Selekcję moich ubrań robiłam pod kątem rzeczy, których potrzebuję – moim celem było mieć tyle rzeczy w szafie, żebym dała radę każdego dnia w coś się ubrać bez robienia prania w tygodniu.

Bazując na tym, czego konkretnie potrzebuję, robiąc porządki w szafie, zastosowałam system – rzeczy dobrych i fajnych nie wyrzucam, tylko naprawiam, dbam, szanuję i ewentualny zamiennik mogę kupić, jeśli sprzedam/oddam komuś dany ciuch. Rzeczy do znoszenia, ale które lubię, noszę, póki się nie zedrą, ale na ich miejsce kupuję coś z dobrym składem i porządnej jakości. Tak jak moją bluzę z kwiatowymi rękawami.

 

 

Jestem też na bieżąco z tym, czego potrzebuję – aktualnie ze spodni szukam tylko jednej pary dresów, przydałoby się też uzupełnić bieliznę – staniki i skarpetki na zimę oraz bieliznę termoaktywną. I… to wszystko. Z ubrań, które mam, a nie jestem w stanie nimi zapełnić nawet połowy mojej szafy, jestem w stanie skomponować ubrania na cały tydzień. I to nazywam komfortem.

 

 

Niepotrzebne ubrania można oddać [część ubrań po chłopcach przekazałam mojej siostrze oraz osobom, które potrzebowały albo… wystawić na OLX, żeby przynajmniej część zainwestowanych w ubrania kosztów nam się zwróciła. Nie miewam już sentymentów do moich ulubionych ubrań – z faktem, że z częścią z nich wiążą się wspomnienia, radzę sobie w ten sposób, że… mam te ciuchy na zdjęciach. Nawet najukochańszy żółty sweter może się znudzić i po co ma mi zajmować miejsce w szafie i blokować kupno zielonego lub nawet również żółtego tylko w innym fasonie i na przykład z o wiele lepszym składem?

 

Jak kupować ubrania, żeby nie tracić na tym majątku?

 

Przede wszystkim wyprzedaże. Bluzę z kwiatami kupiłam ze sporą przeceną, tak samo mój kolorowy płaszcz i na moment, gdy cena spadła trochę czekałam – na pewno  mój impuls „muszę to szybko mieć” opanowałam do perfekcji.

 

Zapisuję się również do newsletterów, klubów klienta i wszystkiego, co pozwoli choć trochę obniżyć cenę.

 

Szperam w ciuchlandach – ostatnio upolowałam w nich kurtkę dla mnie i stroje na wf dla chłopaków.

 

Kupuję czasem więcej niż potrzebujemy – szczególnie dla dzieci, bo kiedy noszą trzy koszulki na zmianę, to te koszulki zużywają się o wiele szybciej. Jeśli mają więcej rzeczy, zużywają je o wiele wolniej plus mam co wkładać do pralki, zamiast czekać aż nazbiera się wsad na pranie dedykowane na przykład jasnej bawełnie.

 

Patrzę na jakość – już się nauczyłam, że kupując tanio, kupujesz drożej. Kilka razy nacięłam się bawełnę, która obok bawełny leżała i po praniu ciuch był w strasznym stanie. Naprawdę, zanim kupi się ciuch, warto sprawdzić jego skład, ale przede wszystkim… polecenia. Na wielu platformach ubraniowych [i w sieciówkach również] jest możliwość dodawania opinii o ubraniach – naprawdę warto je czytać. Żeby się nie naciąć i móc potem coś z tym ciuchem zrobić, kiedy się znudzi – chociażby puścić dalej.

 

Kupuję używane – cooooo? Zapytacie. Ale jak najbardziej tak – jeśli ktoś sprzedaje ciuch [obojętnie czy na OLX, czy w lumpeksie], to sprzedaje ciuch po praniach, prasowaniach, suszeniach i raczej mamy gwarancję, że po wyjęciu z naszej pralki nie będzie zaskoczenia. Poza tym używane rzeczy to idealna okazja na kupno droższej części garderoby, ale za to doskonałej marki. Aktualnie obserwuję ofertę świetnej kurtki Bergans [markę poleciła mi koleżanka z Norwegii] oraz szukam rzeczy marki Janus czy Aclima, żeby uzupełnić chłopcom zapasy bielizny termoaktywnej.

 

 

JAK WYSTAWIĆ RZECZY NA OLX, ŻEBY SIĘ SPRZEDAŁY?

 

Moim pierwszym problemem były dobre zdjęcia – żeby rzecz sprzedała się szybko, muszą być dobre zdjęcia, najlepiej na białym tle – na ścianie, stoliku, wiszące na wieszaku. Od 10 lat siedzę w social mediach i od 10 lat kilka razy zdarzyło się, że miałam dobry telefon, którym udało mi się zrobić naprawdę fajne zdjęcie ubrań. Mimo to i tak je robię, bo jakieś zdjęcie musi być i wiadomo, że zrobione jest lepsze od doskonałego. Po prostu staram się jak najmocniej, żeby zdjęcia były estetyczne i pokazywały, że ubrania są wyprasowane i w dobrym stanie [ewentualnie pokazywały delikatne uszczerbki, typu mała dziurka pod ramieniem bądź brak jednego guzika]. Ubrania przed zrobieniem zdjęć zawsze piorę i prasuję, żeby nie zostawić tego na ostatni moment tuż przed pakowaniem, a poza tym na zdjęciach widać każde zagniecenie. Zawsze staram się dodawać zdjęcie metki, żeby był widoczny skład ubrania.

 

Dobry opis to podstawa – więc moment, w którym dodaję kolejne ogłoszenia, to czas mojego kompletnego skupienia – im więcej charakterystycznych słów znajdzie się w naszym opisie, tym większa szansa, że ktoś trafi na naszą ofertę. Jeśli brakuje ci słów i nie masz pomysłu, jak opisać dany przedmiot, zaczynaj po kolei: buty [jakie?] czarne [jakie?] mokasyny [jakie?] nowe [jakiej marki] Wojas [jaki rozmiar] 39-40 [materiał] ze skóry [z wadami?] bez wad [styl] casual, swobodny [co jeszcze?] no na przykład to, że mimo że rozmiar 40, buty zdecydowanie są rozmiaru 39 i dla mnie okazały się ciut za małe.

 

Czas – warto też myśleć logicznie. Wiadomo, że przed zimą wystawianie oferty ze strojem kąpielowym będzie strzałem w kolano. Już od września ludzie szukają przede wszystkim swetrów, kurtek ewentualnie ubrań pod swetry i kurtki i nasze letnie ubrania powinny poczekać w szafie przynajmniej do marca.

 

Zestawy – z mojego doświadczenia ubrania dziecięce najlepiej sprzedają się w zestawach, ale te zestawy warto też robić z głową. Kiedy widzę pakę ubrań od 98 do 116, w których są spodenki, bluzki, bluzy w różnych rozmiarach i widzę, że jeśli ją kupię, będę na mieć na aktualne zużycie może 3 sztuki ubrań, odechciewa mi się kupować. Zdecydowanie preferuję i widzę też po swoich ofertach, że o wiele większe zainteresowanie osiągają zestawy np. 4 koszulek w tym samym rozmiarze [lub zbliżonym] lub trzech par spodni w tym samym rozmiarze. Warto, zamiast jednego zbiorczego wora, sprzedawać ubrania rozmiarami. Ktoś, kto szuka spodni dla dziecka, niekoniecznie chce je mieć z bluzą i trzema koszulkami w innym rozmiarze.

 

Gdzie wystawiać – ze wszystkich platform, na których wystawiałam ubrania, w tym roku przekonałam się do OLX, głównie dlatego, że tylko na tej platformie na wiosnę mogłam kupić moje kury. Żeby kupić kury, założyć konto. I potem, kiedy szukałam konkretnych marek ubrań dla dzieci na naszą wyprawę do Norwegii [którą musieliśmy przenieść], to właśnie na OLX znalazłam najtańsze oferty i najlepszą możliwość przesyłki. I to właśnie na OLX zdecydowałam się wystawić moje i dzieci jesienne ubrania, co okazało się o wiele prostsze, niż się wydaje. Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że system bezbłędnie kwalifikuje zdjęcia do odpowiedniej kategorii – kiedy dodałam zdjęcie sukienki, automatycznie pokazała mi się opcja „sukienki, kiedy dodałam zdjęcie koszuli chłopców, automatycznie pokazała mi się opcja „koszule dla chłopców”. Nie muszę walczyć z systemem, że koszula na zdjęciu to nie koszula męska czy bielizna męska, a to mi się często zdarzało.

 

Strasznie bałam się też paczkomatów – mój mózg ma naturalny opór przed zrobieniem czegoś, czego nie zna, a nigdy niczego w paczkomacie nie nadawałam. Na szczęście zebrałam w sobie całą odwagę i odważyłam się nadać coś pierwszy raz – poszło sprawnie i następnego dnia paczka pojawiła się u kupującego. Moja euforia, że nie musiałam stać na poczcie i wypełniać przekazów była ogromna. Bezetykietowe nadawanie przesyłek to sama radość i ogromna wygoda.

 

Nowy czas, nowe możliwości, nowe spojrzenie

 

Pamiętam czasy, gdy do lumpeksu wchodziłam ukradkiem, starając się nie być widzianą, a później udawałam, że mój używany ciuch to tak naprawdę coś, co już miałam, tylko nie chodziłam. Teraz, na szczęście, świadomość tego, jak bardzo marnujemy nasze zasoby, jak masowa produkcja ubrań nie tylko niszczy środowisko, ale też wykorzystuje ludzi, moda na używane ubrania nie jest już modą – jest koniecznością, jeśli chcemy, żeby coś z tej naszej planety zostało. Warto więc wykorzystywać wszystkie sposoby, żeby nie tylko recyklingować ubrania, dbać o nie, ale też odpowiedzialnie kupować i… puszczać dalej, jeśli przestają nam pasować. To również daje tyle samo satysfakcji, co zakupy – zapewniam 🙂

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Aleksandra
2 lat temu

Jedna zasada, ubranie fajne to takie w którym się dobrze czujemy.

Ewelina
Ewelina
2 lat temu

Świetny wpis! To mega budujące, że o zakupach w SH i na portalach mówi się już głośno. Że już nie jest wstydem wychodzenie z takich miejsc. 🥰