Kiedyś znajoma mojej przyjaciółki, która zanim mnie poznała, słuchała o mnie różnych opowieści, przyznała się, że była zdziwiona, gdy zobaczyła mnie po raz pierwszy. W jej głowie stereotyp dziewczyny ze wsi był prosty: niemodnie, niechlujnie, brzydko ubrana, zahukana dziewczyna, która boi się odezwać i przy której wstyd wyjść na miasto, bo swoim nieudolnym ubiorem przykuwa wzrok. A zobaczyła wygadaną pannicę, która owszem, przykuwa wzrok, ale fajną fryzurą [miałam wtedy jazdę na asymetrię na włosach] i całkiem niezłymi ciuchami, które w większości wygrzebywała w ciuchlandach i nie miała problemu z przyznaniem tego wprost. A teraz, kiedy dostaję pytanie od czytelniczki, jak się ubrać na Mazury, otwieram szeroko oczy i odpowiadam:
– Jak chcesz! Tak, jak ci wygodnie, tak, jak ci najlepiej. Nie obowiązują cię żadne zasady, oprócz jednej: ma być ci wygodnie. Ma być ci tak wygodnie, żebyś mogła w każdej chwili mogła wejść do wody w pobliskim jeziorze. Ma być ci tak wygodnie, żebyś mogła wejść do wody, a jednocześnie spacerować po lesie i nie zawsze równych drogach. Weź torebkę, większą, mniejszą, żebyś mogła schować do niej buty, bo czasem prościej jest na bosaka.
Istnieją tylko trzy punkty prawidłowego ubioru na Mazurach:
- sukienka. Podstawa mojej garderoby, bo sukienkę mogę założyć na dżinsy, legginsy, jegginsy i na gołe nogi. Bije na głowę zwykły podkoszulek i przyznaję, że w mojej szafie podkoszulków mam trzy, a sukienek osiem. I to sukienki-tuniki noszę najczęściej i są moją bazą – bo mogę je założyć jako oddzielny strój, albo jako zestaw z legginsami i bluzą, mogę legginsy wreszcie zdjąć i mieć zwykłą sukienkę, a mogę sukienkę przykryć bluzą/kataną, założyć dżinsy i mieć cieplejszy strój. Do tego szybko schnie. W miejscu, gdzie na każdym kroku może zaskoczyć cię jezioro idealne do kąpieli, to bardzo ważne. Wiele razy wracałam w mokrej totalnie sukience do domu, bo naszła mnie ochota na pływanie. Lekka sukienka do tego, nawet jak się ubrudzi, to ma tak mało szwów i jest na tyle delikatna, że na słońcu wyschnie w godzinę, co ma znaczenie, że jeśli wybierasz się na Mazury na kilka dni. Pogoda na Mazurach bywa zdradliwa – rano jest chłodno, w południe już parzy słońce, żeby za cztery godziny było znowu wilgotno, a wieczorem zimno. Szczególnie daje się odczuć w pobliżu Śniardw, które często przyciągają opady i w okolicy Bełdan robi się wtedy chłodniej, zbierają się chmury, ale deszcz nie pada. Za ciepło na kurtkę przeciwdeszczową, deszczu wszak nie ma, ale trochę chłodno. Pod sukienkę można szybko założyć spodnie, a jak już się zrobi cieplej – zdjąć. I spoko 🙂
- legginsy/dżinsy/jegginsy. Osobiście jestem za leginsami. Tak, wiem, że to obciach, ble ble ble. Ale dżinsy długo schną, jeśli chcesz wyjechać na dłuższy wyjazd, to albo weź czarne, na których nie będzie widać brudu, albo weź jakieś z lżejszego materiału, żeby szybko wyschły. Pogoda na Mazurach bywa na tyle zmienna, że po upalnym poranku, nagle może przyjść burza i wilgoć i twoje ciężkie spodnie będą gnić na sznurku trzy dni, zanim wyschną. W mojej szafie mam tylko jedne dżinsy. Co prawda mieszkam w domu, nie w pensjonacie, czy pod namiotem, ale ubrania suszę na dworze i nie chcę, żeby wisiały dniami na sznurze. W szafie mam też tylko jedne dresy. Chodzę w nich po domu, ale czasem, kiedy wrócę z miasta w sukience i pogoda się zmienia, zakładam pod nią moje czarne dresy i opatulam się długą bluzą albo swetrem. Bywa, że wychodzę tak z psem na spacer. I co mi zrobicie? Nic. Bo mogę tak chodzić 🙂
- Kalosze i kurtka przeciwdeszczowa. Jeśli w słoneczne dni wystarczy ci sukienka, ewentualnie szorty i bluzka, tak porządna przeciwdeszczowa kurtka i kalosze to absolutna podstawa. Nie, bój się, nie chodzi o to, że będzie lało cały wyjazd.Na Mazurach jest co robić nawet w deszczu. Ale bywa tak, że nagle przyjdzie nieoczekiwana burza i warto na ten czas mieć obuwie, które nie przemoknie od spaceru po trawniku. Rankiem też trawy i chaszcze okrywa zazwyczaj rosa. Wieczorem natomiast przy ognisku gryzą komary. Zapewniam cię, że zwykła bluza przed nimi nie ochroni. Będziesz kochać swoją kurtkę przeciwdeszczową podczas wieczornego pieczenia kiełbaski, gdy inni będą narzekać, że gryzą ich komary przez cienki materiał bluz 🙂
Osobiście nie polecam japonek. Serio. Jak już musisz chodzić w butach, kup sobie trampki. Trampki ujdą wszędzie. W japonkach możesz się potknąć albo zahaczyć o jakiś korzeń i je urwać [mi się zdarzyło to z każdą parą, jaką miałam]. W zabudowane sandały może ci wpaść na spacerze jakiś kamyczek i będziesz się zatrzymywać co pół kroku i wyjmować kolejne. Obcasy to chyba wiadomo. Liczne leśne drogi, piaskowe trakty, pomosty ze szparami czy stare mazurskie uliczki z wybojami lub kocimi łbami, nie będą łatwą trasą, jeśli chcesz je pokonać na obcasach. Trampki lub wygodne do założenia lekkie buty to najlepsze wyjście. Pamiętaj, że na jachcie najmilej widziane jest obuwie na jasnej podeszwie, które nie niszczy pokładu.
Materiały: ja mam w domu żelazko i choć często mam je w nosie i chodzę w lekko pogniecionych kieckach, to osobiście nie polecam zabierania na wakacje ubrań z lnu. Uwielbiam ubrania z lnu i pokażę wam kilka na zdjęciach, ale one mają jedną wadę – gną się niemiłosiernie. Jeśli chodzi o materiały polecam sukienki z wiskozy lub bawełny.
Moje trzy letnie stylizacje
sukienka – Baum der Erkenntnis [wyprzedana dzień po tym, jak pokazałam ją na fejsie, ale podobną możecie kupić tutaj]
buty – Comfortusse
torebka – Clayre&Eef [tutaj trochę mniejsza z kotwicą]
katana – Levis, aktualnie w promocji [podobna Billabong tutaj]
sznur na rękę – Destellos [tutaj taka sama niebieska]
kurtka – Tom Joule
tunika – Toutes en lin
legginsy – Benetton
kalosze – Vicky Rouge
torebka – nie pamiętam, ale podobna: Pepe Jeans
sukienka – Chloe [podobna żeglarska tutaj]
legginsy – Benetton
trampki – Tom Tailor
I na koniec – nie to, że jestem jakoś bardzo przeciwna innym sposobom na wygodne ubranie, jeśli lubisz chodzić w obcasach po nierównym terenie, to chodź, nikt ci nie zabroni. Jeśli uważasz, że dżinsy świetnie się nosi i pierze – wierzę. Miałam kilka par, które wręcz połykały plamy i były tak wygodne, że nie oddałabym ich za złoto. Jeśli sądzisz, że glany na łajbę są ok… no nic nie powiem, ale mam nadzieję, że na moją łódkę w nich nie wejdziesz 😉 Ale powtórzę – dziewczyny ze wsi wcale nie muszą chodzić non stop w workach jutowych, turystki, które przyjeżdżają na Mazury, wcale nie muszą łazić non stop w dresie, bo jest masa innych wygodnych ubrań, a jedynym wyznacznikiem tego, jak się ubrać na Mazury powinna być… wygoda. Twoja własna. wygoda. Więc wcale nie musisz się mnie słuchać. Bo to twoje wakacje i ty masz je spędzić tak, żeby się nie męczyć i kombinować nie wiadomo jakie kreacje. Masz szybko coś na siebie wrzucić i pędzić poznawać uroki jezior, lasów, rzek i pięknych mazurskich miasteczek. Bo atrakcji trochę u nas jest, o czym niedługo ci, oczywiście, napiszę 🙂
Z przykrością stwierdzam, że to jest jeden z ostatnich wpisów, na których mam kręcone włosy. Serio. Wyprostowałam na stałe. Więcej zobaczycie na naszym insta 🙂
[Tekst powstał przy wsparciu sklepu Limango – dziś u nich ogromna wyprzedaż w outlecie – oraz z mojej potrzeby zrobienia sobie zdjęć bez dzieci, o czym pisałam wam tutaj. No i przede wszystkim dlatego, że nie miałam żadnych, ale to żadnych zdjęć dla gazet, które prosiły mnie o wywiad. Jak myślicie, które z nich powinnam wysyłać, kiedy jakaś gazeta lub portal mnie prosi o fotkę? Zdjęcia wykonała Kasia Siwko].
Super 🙂 Genialne zdjęcia, bardzo naturalne 🙂
Legginsy mam, sukienki mam, trampki i kalosze też – jadę!
Piękna ta sukienka! Złamałaś mi serce informując, że już jej nie ma.
A cała sesja i Ty na tej sesji – och i ach!
Przepiękne zdjęcia. Matka Natura <3. Sobie możesz pytać, które do gazety, a i tak zależy do jakiej i o czym 😉 Ale powalające jest zdjęcie w kaloszach nr 6. Magiczne nr 3 również z sesji w kaloszach. Ale pozostałe też cudne. Piękną masz okolicę.
Asiu, bardzo ale to bardzo podobasz mi się na zdjęciu w drugiej stylizacji, gdzie siedzisz bokiem do fotografa i pięknie się uśmiechasz do obiektywu.
Dziękuję 🙂
Piękna jesteś Matko jak gwiazda na niebie ?
Piękne stylizacje i urocza modelka. Pokazałaś, że w plus size też można być modną i atrakcyjną!!! 🙂
Pewnie, że można <3
Znaczy się, że Matka jest plus size?
Super ogląda się Twoje zdjęcia. Gratulacje dla autora. Naturalność, natura i TY- wszystko ze sobą współgra 🙂
Kasia Siwko zrobiła dobrą robotę 🙂
Ja zachwycam się i Tobą, Twoją naturalnością i tym co w około! Aż chce się tam być! 🙂 Chcę wyjechać!
Piękne zdjęcia, a Ty Aśka cudnie wyszłaś na każdym jednym. 🙂
Ja bym słała każde jedno foto do gazety, z tym, że każde do innej gazety i pewnie musisz jeszcze dorobić kilka:)
super zdjęcia, świetna sceneria, świetny fotograf i Ty bardzo ładnie wyglądasz. najbardziej podobasz mi się chyba na tym zdjęciu, na którym siedzisz w długiej sukience po turecku 🙂
Zrób sobie jeszcze sesyjke z prostymi wlosami i wtedy wybierz odpowiednie zdjęcie ?
Piękne zdjęcia, fajne stylizacje i piękny zaraźliwy uśmiech 🙂 A do tego w tle moje ukochane Mazury! 😀 Pozdrawiam ciepło.
Świetne masz te zdjęcia! 😀
Przepiękne zdjęcia! Liczyłam że do trzeciej stylizacji też dobierzesz czerwone buty, ale te marynarskie też mają swój urok 🙂 Więcej takich zdjęć mamo 😉
Uwielbiam ósme od góry <3 Ale do gazet moje drugie ulubione: czternaste od dołu <3
Obawiam się, że Twoje proste włosy są jak branie samych dżinsów na Mazury. Podobno wilgoć strasznie zabija efekt zabiegu. Ale oczywiście trzymam kciuki, że Ci się uda! Kręcone włosy są super, ale rozumiem, że w życiu potrzebne są czasem jakieś zmiany.
Piękna sesja!
A kto jest autorem zdjęć, jeśli mogę spytać?
Podpisałam, bo mi umknęło – Kasia Siwko, z Mazur 🙂
Moim zdaniem magiczny obraz to ten w którym zadzierasz kiece i idziesz w czerwonych bucikach w bór. Zagapiłam się w niego.
Asiu, w sukience wyglądasz zjawiskowo. Zdjęcie tyłem z drzewami odbijającymi się w tafli jeziora – bajka. BAJKA!
Szkoda, że wyprostowalas te piękne loczki. Przepięknie w nich wyglądałas, jeszcze w tym kolorze i jak Ci urosły takie długie ☺️ nie szkoda Ci było? 🙂
Krótkich bym nie prostowała, z długimi już nie mogłam sobie poradzić 😀
Piękna sesja, piękna kobieta 🙂
Jak się prostuje włosy na stałe? I w sumie… dlaczego się to robi?
Trwała prosta 🙂 robi się ją tak jak trwałą kręconą, ale odwrotnie xD
Prostowanie keratyną – szczegółów nie znam, bo włosy to nie moja bajka, ale po tym haśle znajdziesz info w google 🙂
cudnaś! <3 ale w pierwszym odruchu przeczytałam "moje TRZYLETNIE stylizacje" i tak bardzo mi to pasowało do matki… że aż Cię za to przepraszam 😀
Joanna! Przeczytałam dokładnie tak samo :D, również przepraszam 😛
Cholerka, faktycznie 😀 Sesja trzylatka, albo ja z ostatnich trzech lat 😀
albo ciuchy z dna szafy 😉
WOW! Wszystko wow. 🙂
Boska sesja <3 Cudowne kolory.Świetna pamiątka na lata.Bije od Ciebie szczęscie! Widać,że to Twoje miejsce!