Jeden, jedyny przypadek, gdy moje dziecko może kogoś uderzyć

Ostatnio syn wpadł w szał i zaczął mnie na oślep tłuc. Bił mnie, kopał, tak właśnie, jak to umie kopać i bić czterolatek. Ewidentnie był wściekły, a jego wściekłość wbijała mi się pazurami w twarz. Zaczęłam cierpliwie blokować jego ręce i spokojnym głosem próbować go uspokoić. Mówiłam, że rozumiem jego złość, wszak przypadkowe wdepnięcie w budowany skrupulatnie zamek, to poważna sprawa. W pewnym momencie Chłop nie wytrzymał tej szamotaniny i wtargnął do pokoju ze słowami:

 

– Kosmyku! Natychmiast przestań! Nikogo nie wolno bić, rozumiesz, nikogo i nigdy!

 

I dopiero wieczorem, gdy sobie rozmawialiśmy o atakach złości Kosmyka, zobaczyliśmy, jak bardzo Chłop okłamał nasze dziecko.

 

Czy na pewno powinniśmy wmawiać dzieciom, że bić nikogo nie należy? I że nie robi się tego nigdy? Przecież to totalna bzdura!

 

Nigdy więcej nie popełnimy tego błędu.

 

Bo będą takie sytuacje, że uderzyć kogoś będzie musiał. Że, chcąc nie chcąc, będzie zmuszony użyć pięści. I w tej sytuacji nie powinien mu chodzić po głowie cień zwątpienia, że nikogo bić nie wolno. [To chyba najgorsze sformułowanie na świecie, postanowiliśmy przestać go używać.]

 

 

 

Tak, to prawda. Bić nie należy, bicie nie jest sposobem na rozładowanie złości, bicie innych to jeden z gorszych sposobów na rozładowanie emocji. Jest masa różnych trików, żeby się z kimś dogadać, żeby sprawę wyjaśnić na drodze pokojowej. Ale jest jeden jedyny przypadek, kiedy twoje dziecko może i powinno użyć siły. Ma wtedy krzyczeć, bić, wrzeszczeć, uciekać, ryczeć, gryźć, szarpać. Dokładnie tak, jak mnie przed chwilą. Ma się nie bać, że ktoś na niego za to nakrzyczy. Nie może wtedy przestać, bo mamusia z tatusiem zabronili. Ma walczyć, ma szarpać, tłuc, wyrywać się, pluć, krzyczeć.

 

 

Jest jeden jedyny przypadek, kiedy nasze dziecko może kogoś uderzyć. Pamiętajcie o tym, bo to nie do końca prawda z tym, że „nigdy nikogo nie możesz bić”. Możesz. W obronie własnej. Kiedy starsi koledzy chcą ci zrobić krzywdę, a ty nie masz szans ucieczki. Kiedy starszy pan chce ci coś wcisnąć między pośladki. Kiedy twoje życie [lub życie kogoś innego] jest zagrożone. Ileż razy wypowiedzieliśmy te słowa, widząc nasze dziecko tłukące drugie i nie wiedząc, czy maluch się broni, czy atakuje. Ile razy nieświadomie skrytykowaliśmy tę dziecięcą obronę,  zamiast dać wskazówkę, co robić w takiej sytuacji?

 

 

Pamiętajmy. Bądźmy uczciwi. Nie wmawiajmy dzieciom, że nigdy nikogo nie mogą uderzyć.

 

Bo mogą. Muszą. Oby nigdy nie spotkała ich taka sytuacja, ale też gdy spotka, niech nie mają cienia wątpliwości, czy bronić się siłą, czy czekać  aż ktoś je zgwałci lub pokiereszuje. W milczeniu. Bo mama zabroniła  bić nawet we własnej obronie.

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Asia Prezentuje Prezenty
8 lat temu

My mówimy: „w naszym domu nikt nikogo nie bije” i wydaje mi się, że to jest prawdziwy komunikat. Bo rzeczywiście trzeba też uczyć, że są sytuacje kiedy siły użyć trzeba.

Olga | Napisawszy.pl
Reply to  Asia Prezentuje Prezenty
8 lat temu

Bardzo sensowne, choć chyba lepiej „w naszej rodzinie”, bo skoro w domu nie można sprać brata, to wystarczy wyjść na podwórko… 😉

arbuziaki.wordpress.com
arbuziaki.wordpress.com
8 lat temu

Mój syn należy do dzieci z grupy…nazwijmy to łobuziaków i wiem że nieraz dzięki jego „metodom na piąchę” będziemy wzywani do szkoły na dywanik. I sukcesywnie mu tłumaczymy że bić nie wolno i takie tam, bo przecież u nas w domu nikogo nikt nie bije, i że w ogóle bicie jest fe i nie ładne, ale…w środku mojego ja, choć wstyd mi się do tego przyznać, poniekąd ciesze się że nie są z niego „ciepłe kluchy” bo wiem że we współczesnym świecie będzie mu po prostu łatwiej i choć nie pochwalam bicia innych to i takie umiejętności się w życiu przydają, niestety jak to mówią life is brutal…

Beta Kobieta
Beta Kobieta
8 lat temu

Dziękuję. Bo już myślałam, że to ze mną jest coś nie tak – próbowałam kiedyś w pewnym towarzystwie tę samą kwestię wyjaśnić. Bez powodzenia.

Panna Joanna
Reply to  Beta Kobieta
8 lat temu

Co to za towarzystwo? 😉 ! A tak serio… to czasem naprawdę zastanawiam się co ludzie mają w głowie! Są przecież takie przypadki, właśnie takie, w których musimy się bronić, bo inaczej sami zostaniemy fizycznie skrzywdzeni…. i wtedy właśnie trzeba dziecka uczyć walczyc!

Dobrze, że poruszyłaś tą kwestię!

Agata Filewicz
Agata Filewicz
8 lat temu

„nigdy” to jedno z bardziej zdradliwych słów. Używamy go w dobrej wierze, nie zdając sobie sprawy z tego jak wielu sytuacji dotyczy. Używamy go, gdy uczymy panowania nad emocjami, egzystowania wśród ludzi, cywilizowanego zachowania. Ale te zagrożenia, o których piszesz są w takich momentach schowane w zakamarkach świadomości. Dlatego bardzo dobrze, że wyciągasz je na wierzch. Dobrze jest pamiętać o TYCH sytuacjach, w których uderzenie jest konieczne i nasze „nigdy” nie powinno być blokadą przed użyciem go.

Czy ja to zrozumiale napisałam?

Matka Wyluzuj!
8 lat temu

Mój syn jest w wieku Kosmyka. Gdy u nas potrzebna jest rozmowa na temat agresji (niestety w tym wieku dość często), raz na jakiś czas tłumaczę, że bić może tylko we własnej obronie lub w obronie kogoś słabszego. Raz na jakiś czas mówię, że będzie mógł mnie uderzyć bez skrupułów, jeżeli kiedyś ja jego uderzę. A za każdym razem, gdy zdarza mu się w złości podnieść rękę na mnie, tatę, babcię, czy kogoś innego mówię: „W naszym domu nikt nikogo nie bije”. Tym zdaniem chyba udało mi się rozwiązać ten dylemat, o którym piszesz, a który sama miałam. W naszym domu nikt nikogo nie bije, ale w życiu czekają na moje dziecko różne sytuacje, z którymi mam nadzieję, że będzie umiało sobie radzić, nawet, jeśli trzeba, przy użyciu siły. Mam nadzieję, że uda mi się nauczyć go też rozróżniania, które to sytuacje.

Joanna Jaskółka
Reply to  Matka Wyluzuj!
8 lat temu

No właśnie, najtrudniej to nauczyć rozróżniać, ale też już kilka razy rozmawialiśmy o tym, że jego ciało to jego ciało i nikt nie może bez jego zgody nic z nim robić, więc powoli poruszymy i resztę spraw.