Jakiś czas temu, z ciekawości, co tam o mnie myślicie, wypuściłam na szybko zrobioną ankietę i poprosiłam o jej wypełnienie. Miałam ambicję skomentować ją już po tygodniu, ale wiecie, jak to jest. Kosmyk zachorował, Adaś zachorował, wciąż i wciąż nie było czasu, żeby się zebrać. Ale wreszcie nadeszło to wolne popołudnie - chłop w pracy, dzieci u mojej mamy, a ja mogę spokojnie podsumować wszystko to, coście mi napisali i zdradzić kilka planów na najbliższe miesiące.
W takim razie - dzień dobry, drogi czytelniku. Widzę że w większości jesteś kobietą, dość młodą, bo przed czterdziestką i nie masz zielonego pojęcia o życiu na wsi lub właśnie z niej uciekłaś wiedziona wizją kin, muzeów i sklepów pod domem. Miło cię widzieć 🙂
Ty też wiesz doskonale, kim jestem ja, więc nie mam zielonego pojęcia, czemu jeszcze nie obserwujesz mojego profilu na fejsie, o tutaj.
Ktoś mi napisał, że te pytania były durne, ale jednak bardzo dla mnie ważne, bo widzę, że niewiele osób ostało się z samych początków bloga i dla nowych warto odświeżać czasem starsze wpisy, a do tego przekonałam się po raz kolejny, jak wielką władzę nad nami ma Facebook. Ponad 56 procent wchodzi na blog właśnie z Facebooka! A tylko 39 procent raz na kilka dni sprawdza, czy coś nowego napisałam. Wniosek? Jeśli Facebook ukryje moje posty, to stracę czytelników. To będzie taki mój argument na zarzuty jednej czytelniczki, że czasem przypominam czytelnikom, żeby lubili posty lub w jakiś inny sposób reagowali na nie. Wiecie, Facebook to taki dziad, który pokazuje wam to, co lubicie, co was interesuje. Jak nie lubicie, to wam nie pokazuje. I wtedy znikam. Z jednej strony wredne, z drugiej bardzo pomocne, bo dzięki lubieniu tego, co mi się podoba, mam ładny, zapełniony ulubionymi rzeczami newsfeed. To taka rada, co zrobić, żeby wyskakiwały wam fajne treści, bo zmusić do lubienia wszystkiego, co napiszę, was nie zmuszę 🙂
No i tu najciekawsze - wpisy, których chcecie, które wam się podobają, które lubicie czytać. Bardzo byłam ciekawa i trochę się zawiodłam, że wy ciągle o tym wychowywaniu i wychowywaniu. Kiedyś rozmawiałam z czytelniczką i ona chciała wiedzieć, po co zapycham sobie bloga takimi płytkimi rzeczami jak "Sposoby na ząbkowanie" czy jakieś muffinki marchewkowe. A ja starałam się jej wytłumaczyć, że bardzo lubię to robić [odpręża mnie to]. W sensie, wiecie, każdy głębszy/mocniejszy/dłuższy tekst pochłania trochę czasu, muszę się do niego przygotować, przemyśleć, trochę poczytać, zrobić sobie jakiś plan. Rzadko kiedy piszę z rozbiegu, ot, siadam i piszę. Czasem jest tak, że faktycznie, coś mną poruszy, a w głowie już mam ułożone zdania i muszę szybko je wylać z siebie, bo uciekną [Jak "Drogi mężczyzno..."]. A czasem tekst pisze się w głowie tygodniami [jak "Samotność w matce" czy "Wiejska matka"]. Teraz też pisze mi się jeden tekst, może uda mi się w marcu opublikować, ale, kurde, to nie jest zawsze takie proste, a po napisaniu - w łepetynie zostaje pusta jałowa pustynia. Lubię więc sobie ten czas zapełnić jakąś lekką treścią - na szczęście i na nią mam odbiorców 🙂
Zaskakuje mnie to, że chcecie czytać o związkach, relacjach i takich rzeczach... nigdy nie czułam się w nich ekspertem, ale myślę, że uda mi się to ugryźć z innej strony. Natomiast w kwestii życia na wsi myślę, że niedługo uda mi się was zaspokoić - mój ojciec zamierza mi podarować kury, a ja coraz bliższa jestem kupna szklarni i babrania się w ziemi 🙂 Cieszy mnie, że część z was chce, żebym podróżowała - ja też, bardzo. Agencje, weźcie mnie gdzieś wyślijcie, nawet z dziećmi! I Chłopem też, niech stracę 🙂
Tego pytania byłam bardzo ciekawa, bo dość długo nie mogłam się zdecydować, czy jeden tekst dzielić na kilka krótszych, czy może dowalić informacjami w jednym wpisie. Na szczęście wy lubicie różnorodność, więc mogę i tak, i tak. Dzięki!
A ja porządek jednak zrobiłam, zerknijcie po prawej 🙂 A bardzo mi się nie chciało, na szczęście którejś nocy nie mogłam spać i sobie podłubałam, co mogłam.
Coś, co podejrzewałam od dawna - na blogu za mało jest nas, rodziców i zamierzam to zmienić. Co prawda częstsze pisanie pewnie będzie niemożliwe ze względu na czas [myślę, że choćbym bardzo chciała, czasy pięciu wpisów w tygodniu już nigdy nie wrócą :(], ale w zamian postaram się produkować dłuższe teksty i przetykać je krótszymi. No i to pokazywanie się.... kurde, może vlog?
Ach, ten mój instagram. Moja blogowa pięta achillesa i choć w tym tygodniu sobie odpuściłam, to wcześniej mocno nad nim pracowałam i zamierzam to kontynuować. Już teraz mogę powiedzieć, że warto mnie obserwować, bo szykuję jeden konkurs, no i te fragmenty z życia zamierzam na waszą prośbę dołączać 🙂
Jeśli chodzi o poniższe: no to mi pomogliście 😀
I znów - wielkie dzięki 😀
Palący temat - współprace. Tu muszę kilka słów, bo się uduszę. Nie wiem, czy jest w Polsce blogerka, która uzyskała taki wynik. Nie dość, że czytelnicy wypełniający ankietę doceniają dobór reklamodawców, duża większość z nich uważa, że zarówno reklamy, jak i zwykłe teksty są na tyle dobre, że w tym aspekcie mogę robić, co chcę, to jeszcze 90 procent z nich kupiłoby coś z mojego polecenia. To spora odpowiedzialność i wiem, że jeszcze bardziej muszę tego pilnować.
Co do przedostatniego wykresu - celowo użyłam odpowiedzi "Nie jestem w stanie tego poznać", bo czasem o współpracy nie informuję wielkimi literami i banerem, a wspominam w tekście, że o, zobaczcie dostałam coś takiego, sprawdzamy. Bałam się, że może to nie być wystarczająco czytelne, ale na szczęście, jak widać, jest. I dobrze.
Ostatnim wykresem jestem zdumiona - przeważają teksty sponsorowane, testy i konkursy [heh, wiecie, że prawie wszystkie osoby, które wypowiedziały się na "nie" w poniższej ankiecie, za swój ulubiony tekst podawały właśnie tekst sponsorowany? A za najbardziej preferowany konkursy właśnie? Bardzo mnie podczas czytania bawiła ta zależność :)]. A ja bym chciała podróżować, zrobić coś kreatywnego, rozwalić system, a nie ciągła nuda, wpis sponsorowany, sponsorowany, ciągle to samo 🙂
Czego najbardziej ci brakuje na blogach parentingowych?
Odpowiedzi na to pytanie opublikuję bardzo okrojone. Bo każdy bloger powinien sam to ze swoimi czytelnikami ogarnąć. Jednak kilka odpowiedzi wbiło mnie w ziemię i powinno dać do myślenia nie jednej i nie dwóm blogerkom [i blogerom]. Moje odpowiedzi na pytania przeczytasz, gdy naciśniesz ten kluczyk i plusik pod cytatem.
Ej, jak dla mnie czcionka i nagłówki są w porzo 😉 Wiesz co mi bardziej... nie wiem, przeszkadza? (choć to za duże słowo)? Że zawsze data przy wpisach, nawet archiwalnych, pojawia się dzisiejsza. I muszę dopiero po komentarz się mniej więcej zorientować, kiedy to pisałaś.
No właśnie miałam pisać do Patryka z opiekunbloga.pl, ale tak głupio mi tą jedną sprawą głowę zawracać, szukam czegoś więcej, a czcionka mi jakoś tak... no nie wiem 😀
Też się gubię 🙂
Też mnie to wkurza 😉
fajna ankieta jakoś mi umkęła a szkoda :p