Kojarzą się głównie z czasami popularności barów mlecznych, stołówek, a dla mnie – kolonii, bo właśnie tam, a nie w domu, posmakowałam po raz pierwszy tego dziwnego tworu – klusek lanych na mleku. Nie wiem, dlaczego moja mama nigdy nam tego przysmaku nie robiła, być może ze względu na moją siostrą, która zupełnie nie jest mleczna, ale do dziś pamiętam zdziwienie koleżanek i kolegów, kiedy zajadałam trzecią miskę wzgardzonej przez inne dzieci zupy mlecznej i niczego innego na śniadanie nie chciałam tknąć. Jakoś te kluski lane zawsze kojarzyły się z obciachem i biedą, a dla mnie okazały się smakiem, którego nigdy nie zapomnę.
Potem po raz pierwszy zrobiłam je samodzielnie już na studiach. W mieszkaniu, które wynajmowałam, znalazłam staruśką „Kuchnię polską” i w niej przepis na smak mojego dzieciństwa. Składniki proste, wykonanie jeszcze prostsze i tak od czasu do czasu nagradzałam siebie takimi kluskami.
Apogeum przyszło w pierwszej ciąży. Nie miałam w niej zachcianek [oprócz KFC o północy – dopisek: Chłop] na nic konkretnego, chłop nie latał po okolicznych sklepach w poszukiwaniu akurat tej konkretnej czekoladki [oprócz KFC o północy – dopisek: Chłop], a ja, zastanawiając się, co mogłabym jeść, żeby było sycące, smaczne i zdrowe [oprócz soku pomidorowego z pietruszką, którego teraz nie mogę przełknąć (i KFC o północy – dopisek: Chłop)] przypomniałam sobie o lanych kluskach.
Robiłam je praktycznie codziennie, a jadłam o najdziwniejszych porach dnia i nocy. Pamiętam, że którejś z nich, mniej więcej koło trzeciej, pałaszowałam nocny posiłek i zamarzyłam sobie, że kiedyś usiądę rano z moim synkiem [wiedziałam już, że Kosmyk będzie Kosmykiem] i razem zjemy sobie zupkę mleczną. Nie przyszła mi wtedy do głowy opcja, że mój syn nie polubi ulubionego dania mamusi. Wiedziałam, że ten czas wspólnego pałaszowania klusek lanych nadejdzie. Po prostu wiedziałam. I czekałam.
I wiecie co? Kosmyk za kluskami lanymi, którymi zresztą był zapychany przez całe życie płodowe, przepada. Mało tego – kluski potrafi już prawie przygotować sam, tylko z laniem na mleko musi się jeszcze powstrzymać, bo kuchenka na razie jest dla niego zakazana.
Myślę teraz, czy moje drugie dziecko będzie lubiło, tak jak mama i brat, zupy mleczne… ale chyba niepotrzebnie, bo mimo wielu różnic między tamtą ciążą a tą, jedno się nie zmieniło. Nasza kolacja:
Kluski lane na mleku:
1 jajko
3 łyżki mąki
sól
szklanka mleka
[resztki brokułów dla zmyłki, żebyście się dziwili :)]
Jajko rozbić i wlać do szklanki z mąką. Dodać soli i dokładnie wymieszać. W razie potrzeby można dodać trochę mąki i mleka, żeby ciasto na kluski było zbite, ale lejące. Proporcje można podwoić [ja zawsze robię kluski na pół litra mleka]. Mleko zagotować i w momencie wrzenia lać delikatnie kluski do garnka. Kluski będą się same zbijać, ale ja zawsze pomagam, mieszając je widelcem.
I gotowe!
Pamiętacie smak tych kluch z dzieciństwa?
PS Ej, jak leciała ta piosenka, „lalalalala no i zupa mleczna!”? Ktoś kojarzy? Wiem, że coś takiego się śpiewało, ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć, jak to szło…
PS2 Tak, wiem, że mleko krowy jest szalenie niezdrowe, niszczy żołądek, wątrobę, serce i powoduje, że wyrastają z pleców ostre szable, ale… kaman. Zanim zaczniesz się wściekać na mleko, pomyśl, ile niezdrowych rzeczy w swoim życiu spożywasz i weź pod uwagę, że już nie mam KFC pod domem, tylko króliki 😀
Wpis cudo! Od jakiegoś czasu czuję brak śniadaniowej weny a tu proszę. Przepisy niby banalne a jednak… lecę gotować, najlepiej to co na drugi dzień się nada 😉
za kluskami lanymi nie przepadam ale mleko od krowy…. hmmmm miód w gębie. W dzieciństwie gdy kuzyn doił krowę to ja już stałam nad nim z kubkiem i nie mogłam się doczekać. Nigdy nie zdążył przecedzić mleka przez tetrę bo ja od razu zanurzałam kubek w wiadrze i… rozkoszowałam się. Ekh ten smak:) a przede wszystkim wąsy:))
ja nigdy nie jadłam zupy mlecznej ;)<br />natomiast kluski lane z rosołem – pycha!
chyba będę jedyna inne bo ja lane kluski uwielbiam ale …ale ….na rosole !!!! 🙂 polecam !! na mleku nie przełknę :bo ja mleko tylko do kawy:)
U nas na taką zupę mleczną mówiło się zacierki, chociaż kluski były lane a nie szarpane 🙂 Ale też uwielbiam, im większa klucha tym lepiej, mój tata jest mistrzem w laniu klusek na mleko 🙂
A mój mąż R nie lubił jeść klusek na mleku (posiłek bez mięsa to dla niego zło) i o dziwo pierwszy raz zjadł je u teściowej…jednak z garnka teściowej wszystko smakuje lepiej ;D<br />Pozdrawiam, Natasza
No aż sobie zrobię jutro na kolację!
Hahahaha a ja się zastanawiałam do czego ten brokuł 😉 U nas babcia robiła najlepsze lane kluski, na słono….mhhhhmmm zdecydowanie smak dzieciństwa 🙂
U nas na zacierkę mówiło się ścierka bo ścierało się ją do mleka z rąk.A lane ciasto to tylko do rosołu było robione i nosiło i nadal nosi niemiecką nazwę jak to na Śląsku:)
Uwielbiam takie kluski. Sama nie wiem czemu tak dawno ich nie jadłam, przecież to takie proste. Chyba od czasu, kiedy zabrakło mojej babci.
U mnie w domu często je jadałam, ale raczej na rosole niż na mleku. To był mój szybki obiad, gdy nie chciało mi się nic więcej robić- rosół z kostki i lane kluski 🙂
Hm… To już wiem co będzie dziś na kolację 😉 Lubię zupy mleczne, zwłaszcza owsiankę, ale klusek lanych jakoś nie robiłam. Ciekawe, czy mój mały niejadek raczy chociaż posmakować…<br />BB
Takie lane to też jadłam za młodu :)<br />A później teściowa przypomniała mi o nich, jak zaczęła robić mojemu synowi. <br />I przepadł 🙂 Uwielbia je 🙂
Ja mam nieco innych sposób przygotowania i proporcje, ale kluseczki na mleku (czyli u nas zacierkę) też uwielbiam!
Ja to w ogóle uwielbiam wszystkie zupy mleczne! I zawsze dziwię się ludziom, którzy twierdzą, że to dla nich trauma z dzieciństwa (na patologii ciąży byłam swego czasu jedyną ciężarną, która dzień dnia na śniadanie wybierała zupę mleczną) 🙂
Ja kluseczki na mleku do dziś uwielbiam!!! Z dynią czy bez, to przysmak mój i dzieci. Mąż też lubi, oby nie za często. 🙂
My też uwielbiamy:) to moje wspomnienie błogiego dzieciństwa. U mnie w dony jadło się jeszcze kluski szarpane,tzn.na gotujące się mleko(najlepiej z dodatkiem kilku ziemniaków) wrzucało się odrywane w naprędce kawałki ciasta makaronowego-takie nieregularne łazanki…pychota! <br /><br />Dziękuję Ci za ten tekst,mój Ś.P.tata był wielkim fanem zup mlecznych,wróciły do mnie dobre wspomnienia<br />
*domu 😉
U nas się na to 'zacierki' mówiło, a mistrzynią była moja prababcia :D<br />Agnieszka – mama Zu
Kujawsko -pomorskie?
Najbardziej lubię taka mleczna zupę z kluski i z dynia:) pycha!
U nas w każdą niedzielę na kolację są lane kluski. Pychota. 😉
Marynarz.<br />Sypał pieprz do konfitury i do zupy mlecznej.<br />Hej ha kolejkę nalej (mleka of kors).<br />Mieszka na Mazurach i nie zna. Skandal.
O! Wiedziałam, że to z szant, ale byłam pewna, z której! Dzięki wielkie! Teraz chłop ma przechlapane, będę mu śpiewać 😀
Śpiewam to non stop od pół godziny do pustych ścian. Ja mam gorzej. jestem swoim jedynym słuchaczem 🙁
Do niedawna zupy mleczne to był mój wróg nr jeden :)Kiedy mama w dzieciństwie robila paciajke (rozpapciana w mleku bulka), jakas kaszke cierpiałam prawdziwe męki 🙂 Idąc do szpitala ( poród 😀 ) powaznie obawialam sie,że umre tam z głodu… a jednak ! Od momentu powrotu do domu pałaszuję zupki mleczne niemal codziennie 😉
sypal pieprz do konfitury i do zupy mleczneeeej, of kors.<br /><br />ten marynarz przecież.<br />no na Mazurach żyje i nie pamięta.<br />Oburzonam.
Też chcę! Uwielbiam 🙂 zrobię sobie jutro na śniadanie. <br />Picie mleka krowiego przyczynia się jeszcze do wyrastania kopyt 😉
Zachodziłam w głowę na cóż Ci odpadki z brokuła do zupy mlecznej, a tu taka niespodzianka – dla zmyłki! Ty to nawet przepis kucharski potrafisz napisać tak, że czytam z totalnym zaangażowaniem i zaciekawieniem. Pozdrawiam i życzę smacznego!
Lubię bardzo! Reszta Rodziny też. Zwłaszcza Ciotka Kosmyka. Czasami robię też lane kluski na rosole. Polecam! Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka i jego Siostrzyczki lub Braciszka 🙂 matka Damiana
ooo Matko, ale mi przypomniałaś smak babcinych klusek <3 lece do kuchni, dziękuję! Karolina