Pięć rzeczy, bez których można przeżyć na wsi [i wszędzie]

Są pytania pewniaki. Takie, które wiadomo, że się pojawią. Moim pytaniem pewniakiem, które zadają praktycznie wszyscy, to to, czy brakuje mi na wsi czegoś, co miałam w mieście. No i zawsze mam problem z odpowiedzią, bo wiadomo, że w naszym lesie nie jeżdżą tramwaje ani autobusy, nikt mi chodnika nie odśnieża, wszędzie jest daleko i nie ma do kogo czasem gęby otworzyć – taka oczywistość. Ale lubię na przykład wymieniać rzeczy, bez których można przeżyć na wsi. I wszędzie w sumie.

 

 

 

Suszarka do włosów

 

Nie miałam jej już w Warszawie, bo działa ona zabójczo na moje tragicznie przesuszone włosy. Jakoś obywałam się bez niej, a że mam włosy podatne na modelowanie, histeria związana z fryzurą uformowaną przez poduszkę jakoś mnie nigdy nie dotyczyła. Włosy myję wieczorem, a do czasu, aż zasnę, zdążą wyschnąć przynajmniej w połowie. Przez pewien czas miałam problem z Kosmykiem, który u babci przyzwyczaił się do suszarki i gdy wreszcie zamieszkaliśmy u siebie, kilka razy po myciu odczuwał dyskomfort, ale jakoś się przyzwyczaił, a teraz, gdy ściął włosy, to już w ogóle nie ma problemu. Choć nie wykluczam, że gdy zapuści znów loki, nie kupię jakiejś fajnej suszary. Kiedyś. Teraz mi nie potrzebna.

 

 

Mikrofalówka

 

Choć udowodniono, że działanie mikrofalówek ani nie wpływa na jedzenie, ani na nasze zdrowie [klik], jakoś nauczyłam się funkcjonować bez tego sprzętu. Obiady zwykle sobie planuję wcześniej i mam czas rozmrozić mięso lub jakiś gulasz bez pomocy tego urządzenia. Nawet przez moment myślałam, czy sobie nie kupić, ale po wyobrażeniu sobie różnych eksperymentów, jakie mógłby zrobić z nią Kosmyk, to sobie darowałam. Puste miejsce zachowałam na…

 

 

Ekspres do kawy

 

Już kilka razy miałam w koszyku jeden czy drugi, ale zawsze rezygnowałam, bo… nie wiem czemu. Przecież jeszcze kilka lat temu o nim marzyłam! Może po prostu smak rozpuszczalnej albo zapach tej parzonej w kawiarce zaczął mi odpowiadać? I luz. Ta w kawiarce ma jeszcze taki plus, że szybko mogę ją zaparzyć i narobić zapachu świeżej kawy w domu [na wypadek niespodziewanych gości]. Kiedyś sobie kupię, ale brak ekspresu totalnie mi nie przeszkadza.

 

 

Waga

 

Nie staję na wadze, bo mnie pogrubia i to chyba tyle na ten temat. Nawet nie zamierzam wydawać pieniędzy na kupno swojej własnej. Od piętnastego roku życia moje kontakty z wagą ograniczały się do ważenia w czasie ciąży [i to tylko do siódmego miesiąca, bo potem zamykałam oczy]. Nie mam zielonego pojęcia, ile ważę, a jeśli spodnie zaczynają cisnąć mnie w boczki, to znak, że powinnam wprowadzić dietę MŻ.  I to jest mój sposób na pełnię szczęścia.

 

 

Parasol

 

Nie używam, nie noszę, nie płaczę, gdy deszcz mnie dopadnie, a ja go nie mam pod ręką. Ostatnio nawet chłopak mojej siostry podarował nam dwa eleganckie parasole, ale używam ich wyłącznie do odprowadzania Kosmyka do busiku i służą wyłącznie do ochrony dzieci. Sama nie znoszę trzymać w rękach czegoś innego niż torebka. A jeśli spadnie deszcz? To zmoknę. A jak zmoknę? To wyschnę 🙂

 

 

Macie jakieś przedmioty/rzeczy, które uważacie za zbędne i w ogóle z nich korzystacie? Piszcie!

 

 

[Mi, jak widać na zdjęciu, czasem brakuje świętego spokoju, ale z tym nie poradzi sobie nawet mój syn, więc sprawa z góry przegrana -> tutaj. Zerkajcie na instagram -> tutaj, ostatnio coraz więcej zdjęć dodaję, bo fb robi sobie żarty :)]

 

 

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

DSC_0076

Czy czas się pożegnać i czy to będzie ostatni wpis na blogu?

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

IMG_1693 kopia

Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

0 0 votes
Ocena artykułu
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka Rochowczyk
Agnieszka Rochowczyk
8 lat temu

Piękne zdjęcie 😉
Pierwsze co pomyślałam to zdolna matka polka 😉
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu…
wiecznie zapracowana siostra

Dominika Skorupa
Dominika Skorupa
8 lat temu

no ale z ekspresem do kawy przesadziłaś. Wszystko rozumiem, bez wszystkiego da się żyć, a właściwie nie odczuwam braku żadnego z tych przedmiotów. Ale bez ekspresu jestem zwyczajnie nieszczęśliwa. Co prawda kawiarka też jest ok, ale nie tak idealna jak ekspres. Na szczęście to wydatek na lata (nasz ma już 5 i działa wciąż idealnie), żeby tylko tyle miejsca w kuchni nie zajmował…

nynka87
nynka87
8 lat temu

również mam tragicznie przesuszone włosy – rozjaśniane ale właśnie po wysuszeniu suszarką wyglądają super, są gładkie i błyszczące, ale mam suszarkę z jonizacją 😀 nie znoszę jak włosy schną mi same, są wtedy przyklapnięte i każdy wywija się w swoją stronę :/

no i potrafię się obyć bez nawilżacza powietrza i to do tego stopnia, że przydałby mi się wręcz osuszacz 😉

MotherDeerest
8 lat temu

Mój największy błąd: nawilżacz powietrza xD taki och ach, w kształcie kuli, ładnie świeci i w ogóle cudo, ale generalnie nasz pokój jest pokojem narożnym, a więc narażonym na ataki pleśni niestety przy zbyt wysokiej wilgoci – stąd mój prezent urodzinowy (TAK) leży bezczynnie w pudełku 🙁 a nabyliśmy go ze względu na bardzo suche, kaloryferowe powietrze zimą. Dopóki jednak w ruch nie pójdzie pędzel z antypleśniową farbą, to nic z tego D:

Gizanka
8 lat temu

Mam mikrofalówkę, ekspres i wagę i uważam to za całkowicie zbędne w moim domu przedmioty. W sumie przedświąteczne porządki to dobry czas by się ich pozbyć i zdobyć nieco miejsca 🙂
Suszary i parasola też nie używam, więc u mnie 5/5. 🙂

Pau - 5razones
8 lat temu

Mieszkam w mieście i z powodzeniem także obywam się bez tych przedmiotów. No dobra po suszarę czasami sięgam, jak chcę moje i tak średni podatne na jakiekolwiek fryzjerskie rytuały włosy, jakoś spacyfikować. Mikrofalówka to dla mnie coś, co psuje jedzenie, zwyczajnie nie znoszę tego sprzętu. W domu mamy dwa parasole, taki mały, w sam raz do torebki, który zawsze się gubi w czelusciach przedpokoju, jak akurat jest potrzebny oraz taki duży, piękny i tęczowy, który zakupiłam mając romantyczną wizję spacerów pod nim z moim małżonkiem, ale i okazji nie ma do takiego spacerowania, a ten dziad parasol, to zwyczajnie nieporęczny. Waga w domu jest, ale najczęściej korzysta z niej mój mąż. Ja też wolę moje walory i krągłości monitorować metodą: mieszczę się lub nie 😉 A na porządny ekspres do kawy w naszej tyci kuchni zwyczajnie nie ma miejsca, a mi i tak najbardziej smakuje kawa ze kawiarki.

Iwona A.
Iwona A.
8 lat temu

Parasol, prostownica do wlosow, suszarka na pranie, toster. Nie mam, nie uzywam.

Monika Kilijańska
8 lat temu

W przypadku spaceru z wózkiem i psem (i biegającą dwójką dzieci) parasol jest jak najbardziej nieodpowiednim gadżetem. Mikrofalę uwielbiam, bo szybko mleko w kubku podgrzewa i czasem coś odmrozi, ale obiadu w niej nie ugotuję. Suszarki nie używam, kawy nawet nie lubię, a wagi trochę się boję… Mam, ale omijam z daleka. Ja jeszcze daję radę obywać sie bez żelazka, bo naprawdę ładnie pranie wiatr wytrzepie 😉

MamaCarla
8 lat temu

4/5 tak samo! Jedynie ekspres uwielbiam 🙂 Mikrofalówki nigdy nie miałam i nie widzę sensu w jej posiadaniu, wagi też nie mam – wystarczy mi jak się zważę raz na jakiś czas u rodziców. Suszarkę mam, ale jej nie używam – nie cierpię suszyć włosów. Podobnie z parasolkami – w dodatku odczuwam przed nimi awersję i może… lęk? Zwłaszcza jak ktoś idzie obok mnie z parasolką – mam wrażenie, że mi zaraz oko wydłubie 😛

Joanna Jaskółka
Reply to  MamaCarla
8 lat temu

Taaak… ja też coś mam z tym lękiem, to faktycznie czasem przeraża 😀

Matka Debiutująca
8 lat temu

Mikrofala – brak, ekspres-brak, bez wagi też bym się obyła, ale jest i leży, parasol się przydaje ostatnio jedynie gdy z Hanką w chuście na spacer wybywamy. Ciężko mi powiedzieć tak na szybko czego nie używam, co uważam za zbędne, czego nie mam – może te wszystkie lokówki do włosów, różnie super sprzęty do kuchni, tostery no i akcesoria dzieciowe typu pudełka/podgrzewacze na chusteczki lub butelki. Mam za to przedmiot, z którego żałuję że korzystam tak rzadko – wyciskarka do soków, ale jakoś za dużo burdlu i śmieci, a przyjemności kilka chwil 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  Matka Debiutująca
8 lat temu

Toster to akurat lubię, bo szybko mogę w nim podgrzać kromki ziarnistego chleba i Kosmyk pałaszuje grzanki z miodem albo dżemem, ale w sumie mogłabym równie dobrze podgrzać to na patelni 🙂 Co do reszty – zgoda, ani lokówek, ani podgrzewaczy [Adaś nie chce pić z butelki o.O], jedynie mój multicooker robi mi za piąty garnek 😀

Matka Debiutująca
Reply to  Joanna Jaskółka
8 lat temu

Wiesz, że kiedyś myślałam and tym multicookerem, by się pozbyć garów z kuchni, ale niestety mam chopa garów fetyszystę, który ostatnio nakupić w cholerę ikeowskich, więc już miejsca na multicooker już brak 😉
Aaa co do Adasia – spoko, niewiele cię omija, pamiętasz z Kosmykowych czasów te szorowania, te szczoty, te smoczki wszędzie walające się? 😉 ja już marzę o czasie niekapków, ale panna ma je centralnie gdzieś

Ola Urban
Ola Urban
8 lat temu

O taaak! Parasol to dla mnie też jest zbędny gadżet 🙂 Uwielbiam deszcz i nie przeszkadza mi gdy moknę. Ale bez mikrofalówki chyba bym nie potrafiła się obyć 🙂