Dziś Drugie kończy pięć tygodni, wchodzimy więc powoli w okres, kiedy przestaje być noworodkiem, a zaczyna być niemowlęciem. Szkoda. Noworodków mogłabym mieć na pęczki, z niemowlętami już jest trochę gorzej… Ale nie poddaję się, a żeby uhonorować ten najcudowniejszy pierwszy okres, postanowiłam zrobić małe podsumowanie i wypisać pięć rzeczy, których z czasów pierwszego dziecka nie pamiętam, a dopiero przy drugim mnie zaskoczyły.
1. Ciemiączko
U Kosmyka w ogóle nie mogłam go zlokalizować. Pamiętam, że gdy lekarz lub położna pytały się o ciemiączko, z poważną miną odpowiadałam „Dobrze, dobrze, bardzo dobrze!”, a potem w domu histerycznie szukałam w necie, jak to ciemiączko wygląda. Raz jeden spytałam się pielęgniarki, gdzie to ciemiączko jest. Roześmiała się, powiedziała, że to przecież każdy widzi, pokazała paluszkiem i spytała, czy już wiem. Popatrzyłam, pokiwałam głową. Powiedziałam „Och! To takie oczywiste!” i wróciłam do domu przerażona swoją głupotą, bo… dalej żadnego ciemiączka nie widziałam. I to musiała być trema początkującego czy jakieś przejęcie, bo u Drugiego znalezienie ciemiączek nie jest dla mnie żadnym problemem. Jak się uprę, to w obserwacjach dopatrzę się jeszcze wielu innych rzeczy, którymi nie przejmę się tak bardzo, jak brakiem tamtego wgłębienia.
2. Sen
Przez pierwsze tygodnie Kosmykiem płakałam i złorzeczyłam, że nie mogę się wyspać, że najgorsze jest to niewyspanie, że jestem biedna, zmęczona i zmaltretowana. Nie wiedziałam, że te pierwsze tygodnie to był taki dar od Kosmy, bo potem, jako mama roczniaka, który wstaje sobie o czwartej nad ranem i spać idzie niewiele po ósmej [i to na godzinkę!], z rozrzewnieniem wracałam myślami do tych pięknych czasów regularnych dwugodzinnych drzemek. Faktem jest, że w późniejszym rozwoju dziecko robi ci przeróżne niespodzianki, takie jak gorączka, strachy nocne, kilkugodzinne wybudzenia, wieczorne niespanie, no różne, które bez zbawiennego poporodowego kopa znosisz masakrycznie źle. Przy Kosmyku myślałam, że gorzej być nie może, z Adasiem wiem, że może, więc czerpię ile się da z tego błogosławieństwa pierwszego snu. Wiem, że nocna pobudka to nakarmienie, przewinięcie i dalszy sen. Nie narzekam na nią, bo moje narzekanie może spowodować rzecz gorszą – obudzenie Kosmyka, co na pewno nie skończy się snem, a kilkugodzinną rozmową 🙂
3. Czas
Płynie szybciej. O matko, jak wiele szybciej. Pierwsze tygodnie pierwszego dziecka ciągnęły się jak makaron, nie mogłam się doczekać pierwszego uśmiechu, pierwszego przewrotu na brzuszek, pierwszego chwytu… Przy Drugim czas leci zdecydowanie za szybko, na pierwszy uśmiech nie czekam, pierwsze jego grymasy wręcz wypieram, niektóre oczekiwania prześmiewczo przyspieszam [widzieliście obrót na brzuszek? Tutaj!], wiem, że jak ruszy ta lawina „pierwszych” rzeczy, to Drugie najpóźniej pojutrze skończy trzy lata.
4. Głużenie
Żeby usłyszeć głużenie Kosmyka, o którym naczytałam się w książkach, czekam chyba do dziś. Nie zaobserwowałam momentu, w którym moje pierwsze dziecko zaczęło wydawać jakieś określone odgłosy, dla mnie „odzywał” się cały czas i tak mu zostało. Przy drugim natomiast kilka dni temu USŁYSZAŁAM. Dźwięki, jakich do tej pory nie wydawał, całkiem śmieszne, dziwnie brzmiące i gdybym nie wiedziała, że głużenie to odruch bezwarunkowy, już bym się chwaliła, że zaczął mówić 🙂
5. Troska
Pierwsze dziecko – obiekt nieznany, dopiero badany – ma trochę przekichane, bo zdenerwowani rodzice zjadają paznokcie do łokci nad każdym kichnięciem i trzęsą się nad każdą wysypką. Myślałam, że drugie przysporzy mi też tylu zmartwień, ale z zaskoczeniem odkryłam, że z niemowlęctwo Kosmyka dało mi dość sporą wiedzę. Nie przetrząsam internetu w poszukiwaniu informacji, czy potówki zabijają, nie dzwonię do lekarza, żeby skonsultować groźną, czyhającą na życie mojego dziecka, ciemieniuchę. Nie płaczę nad czkawką, wiem, że niemowlakowi ona wcale nie przeszkadza, i nie panikuję, gdy podczas spaceru niemowlak zapełni pieluchę [za pierwszym razem, trzy lata temu dokładnie, pędziłam z Placu Bankowego na Anielewicza, potykając się o własne nogi i dzwoniąc do Chłopa, żeby zwalniał się z pracy i natychmiast po mnie przyjeżdżał, bo Kosmyk zrobił coś wielkiego i ja z nim do autobusu nie wsiądę, trzeba go przebrać, o matko, matko, jaka katastrofa!, a ja taka samotna z tym dzieckiem, co mam robić! – do tej pory się z tego śmieję :D]. Podsumowując – oprócz standardowej troski o zapewnienie podstawowych potrzeb, drugie dziecko, muszę przyznać, nie jest tak chuchane, dmuchane jak Kosmyk. Ale też o wiele mniej od Kosmyka płacze, co jest znamienne :).
Macie jakieś swoje noworodkowe zaskoczenia? Pytanie trochę dla rodziców więcej niż jednego dziecka, ale mnie przy pierwszym zaskoczyło na przykład to, że zmiana pieluchy na samym początku wcale nie była tak „pachnąca”, jak to widać często na filmach. Według mnie im starsze dziecko, tym gorsza pielucha, a te pierwsze nawet nie są za bardzo obrzydliwe – może rodzice jednego dziecka też mają jakieś swoje zaskoczenia?
Przy pierwszym zaskoczyło mnie to jak można niemowlaka położyć spać o 17 i dośpi do godziny 6 z jedna pobudką na judzenie. Tak mu zostalo do dziś okolo 12 godzin snu musi miec choć ma 7 lat. Drugie dziecko nie tknie nic poza mlekiem choc ma 6 mc o żadnych słoiczkach, zupkach, konsystencja papko-brei nie wchodzi w grę, za to normalne jedzenie którego nie może jak najbardziej.
Znowu (po raz trzeci już) zaskoczyło mnie, jakie to to może być małe. I włochate 🙂
Mysle ze te drugie dzieci – przynajmniej z poczatku 😉 sa spokojniejsze tez dlatego, ze rodzice maja juz wprawe po pierwszym i sami sa spokojniejsi. Nasze drugie w porównaniu do 1 tez mi sie wydawalo aniolkiem. Ale teraz jak ma 10 miesięcy to jest większym brojem niż 1. Czyli przyczajony tygrys, ukryty smok 🙂
Kalinka, młodsza córka, zaskoczyła nas tym, że była trudnym noworodkiem i niemowlakiem. Pierwsze dziecko, Pola, dużo spała, pięknie jadła, bez problemu mogłam ja już po 6-7 miesiącach oddać pod opiekę babci i wyjść na dwie godzinki na zakupy. Wszyscy nam zazdrościli takiego grzecznego malucha. Za to Kalinka… no masakra jakaś przez pierwsze miesiące była. Spała mało, jadła mało, ale często i tylko pierś, była strasznym nerwusem, wszystko jej przeszkadzało. Do 3,5 miesiąca spała w gondoli, bo na łóżeczko reagowała wrzaskiem. Ale najgorsze były jej krzyki i wrzaski. No darła się, jakby ją ze skóry obdzierał. Myślałam, że nabawię się nerwicy, bo nie dość, że ja byłam wykończona, to strasznie martwiłam się jeszcze o starszą, która bardzo te lamenty Kalinki przeżywała. W nocy krzyki młodszej nie raz budziły starszą.
Kalina tak skutecznie wystraszyła rodzinkę, że nikt nie chciał z nią zostawać nawet na pół godziny. Teraz dopiero od jakiegoś miesiąca dwóch teściowa z nią zostanie, ale tylko na tyle, żebyśmy zdążyli zrobić zakupy. Za kilka tygodni nadejdzie czas próby, bo jedziemy z mężem na tydzień nad morze, a panny zostawiamy moim rodzicom.
Na koniec tylko dodam, że z każdym miesiącem następuje u młodej poprawa, co wiąże się chyba z tym, że stała się w końcu bardziej mobilna, więc mamy nadzieję, że jednak da nam w końcu odsapnąć.
Pierwsze pieluchy to perfumy paryskie w porównaniu do tego, co się dzieje po stałych pokarmach 😛 im intensywniej coś pachnie, jak wchodzi, tym mocniej wonieje, jak wyjść musi… Co prawda jedno dziecko mam własne, ale z racji licznej rodziny trochę tych dzieciaków się przewinęło. Ale sam oryginalny pierworodny zaskoczył mnie tym, że gdy się sturla w nocy na ziemię z tapczanu i ryknie płaczem, to jak się go przytuli i na chwilę pohusia (dziwaczne słowo, nie jestem pewna, jak je napisać), to wraca do przerwanej drzemki natychmiastowo. Byłam w takim szoku, że też prawie z miejsca zasnęłam 😀
Mnie zaskoczyło, że takie nowe dziecko w ogóle nie jest podatne na moje sugestie. Mówię, że noc i czas spać – a tu nic, zero posłuchu. Tłumaczę, że prochy to tylko w szpitalu, a w domu powrót do natury i nic – 3 miesiące tłumaczę i biust to se mogę w stanik schować. Buczy dwie godziny, więc sugeruję, iż czas zaniechać – totalne zignorowanie mojej opinii. Wdrażam jakieś zwyczaje i rytuały, a ono wciąż anarchiczne.
Serio zdziwiło mnie, że ja prawie w ogóle wpływu nie mam na to co się dzieje.
Aaale aktualna wersja Zołziny pewnie zmieniłaby mi postrzeganie. Teraz taki noworodek to byłby model kompromisu.
Witaj po raz pierwszy 🙂 Trafiłam na Ciebie całkiem niedawno w trakcie pobytu w szpitalu pod koniec maja kiedy to rodziłam Drugie Dziecko. Pierwsze jest w wieku Kosmyka. Podpisuję się pod każdym zdaniem w tym wpisie. 3 lata temu też wydawało mi się, że nigdy nie odzyskam swojego życia, że córka ma jakąś straszną chorobę genetyczną bo ma ciemieniuchę, trądzik niemowlęcy a do tego wszystkiego nagle wyrzuca rączki nad główkę. Przyszły wakacje mam w domu noworodka i przedszkolaka. Zgadnij kto jest bardziej absorbujący 🙂
Mnie przy drugim noworodku zaskoczyło, czemu to dziecko nie chce spać. Lulka to była cud dziecko przez pierwsze trzy miesiące: jeść, walnąć w pieluchę, trochę pomarudzić, spać. A to młodsze – ło matko! ale ona się drze. O wszystko. I spać w dzień nie chce. Ło matko! I tak już siódmy miesiąc.
Odwrotnie jak u nas 😀 Ja mam wrażenie, że Adaś śpi przynajmniej o połowę więcej niż Kosmyk [to, że o połowę więcej je i gdy nie śpi, to na mnie wisi, to inna historia :D]
Drugie rośnie zdecydowanie zbyt szybko… I drugie jest chowane inaczej (u mnie przynajmniej). Tak jak piszesz, bez histerii i lamentów. Może z lekkim porównywaniem, że starsza w tym okresie robiła to i to a młoda tego nie umie albo umie coś czego starsza nie umiała. A co do historii z przewijaniem… przy młodszej 2 razy musiałam rozciąć body bo inaczej się nie dało…
Mnie córka zaskoczyła tym jak niewiele snu potrzebuje. Ma 10 miesięcy i przez cały okres jej życia zdarzyły się 4 drzemki 2-godzinne (w nocy śpi 21-6, z przerwami na karmienie), tak na codzień ma 2-3 drzemki po pół godziny… Power ma niesamowity, gaworzy, raczkuje i śmiga wszędzie,a ja tylko czekam aż padnie 😉
Jeśli chodzi o kwestie pieluszkowych cudów to dopóki jadła tylko mleko mówiłam „o co tym ludziom chodzi, skąd ta panika że coś śmierdzi”, odkąd je stałe pokarmy mówię „całe szczęście, że pampers wytrzymał i ludzie w promieniu 50 metrów też”.
Zaskoczyło mnie, że tak szybko rośnie i że niektóre ubrania miała na sobie ze dwa razy.
Moje drugie ma wyjść za 2 dni (podobno..) więc na razie nie wiem co mnie zaskoczy a co nie 😉 Z chęcią podzielę się swoimi spostrzeżeniami za kilka tygodni .
Aaaa! Czekam, trzymam kciuki i ciepło myślę! Będzie dobrze 🙂
Ja także myślę, że będzie dobrze ale stracha już mam 😉 Kciuki mogą pomóc.
O, pierwsze pieluchy pachna fiolkami! 🙂
Jestem ciekawa co mnie zaskoczy, ale przyznaje ze przy pierwszym nie panikowalam przy wysypce, odparzeniu czy ciemieniusze, za to napiecie miesniowe, alergie pokarmowe i pare innych spedzalo mi sen z powiek.
No właśnie, miałam to szczęście, że Kosmyk, oprócz przepukliny pępkowej, nie miał większych kłopotów. To akurat [to szczęście] uświadomiłam sobie podczas drugiej ciąży, kiedy wyobrażałam sobie, jakie choroby mogłoby mieć drugie… W każdym razie dopiero teraz rozumiem, jak człowiek czasami płacze nad błahostkami, a tuż obok ktoś ma tysiąc razy poważniejsze zmartwienie.