Samotność w… matce

O samotności  matek mówi się rzadko i niewiele. Bo przecież, jak masz dzieci, rodzinę, męża, to nie możesz być samotna.
 – Wszystko się zaczyna i kończy wraz z porodem – przeczytałam na jakimś forum. – Bezdzietne koleżanki na początku jeszcze trochę się tobą interesują, a potem jedna po drugiej przestają rozumieć, że ty nie możesz wyjść wtedy, gdy chcesz, i nie pójdziesz z nimi potańczyć w środę i nie będziesz siedziała pół dnia przy fajkach i piwku, gadając o facetach.
I wtedy powoli orientujesz się, że niewiele interesuje cię, kogo ona poderwała, a jednocześnie nie wiesz, komu powiedzieć, że te tańsze pieluchy to nieopłacalne, a dzieciak Twój nie lubi marchewki.
I nagle twoja matka mówi ci, że ona nie rozumie, dlaczego ty się tak trzęsiesz nad dzieckiem, bo ona jakoś kilkoro dzieci wychowała i wszystko było dobrze i wcale nie skakała, tak jak ty teraz. Gluten? Ona o glutenie nie słyszała!
 
A potem siostra, ci powie, że w zasadzie, jej nie interesuje, jak bardzo jesteś zmęczona, zniechęcona i wypluta, bo przecież sama chciałaś dziecko, to teraz musisz to znosić.
 
A potem przyjdzie chłop Twój i powie, że on był w pracy i to on jest zmęczony, a ty to pewnie pół dnia przy laptopie spędziłaś.
 
O samotności matek mówi się niewiele. 
Może dlatego, że jeszcze niedawno normalne było to, że cała wioska przejmowała pieczę nad dzieciakiem i matka w gronie innych matek tarła gacie nad rzeką, a dziecko z kluczem na szyi latało z innymi dzieciakami od wujka do babci, od babci do dziadka i ktoś zawsze przytulił, ktoś naprowadził, ktoś przypilnował. Napięcie jakoś się rozkładało. A i matka gębę do kogo miała otworzyć.
 
Dzisiaj za to o samotności matek mówi się niewiele.
 
Ale dzisiaj już nie można wypuścić dzieciaka z kluczem na szyi. Dziś już nie można dać pasem w dupę, żeby się słuchało. Dziś już nie można olać diety, olać szczepień, olać szkoły, olać wychowania, olać wszystkiego i pozwolić, żeby wychowywała je „ulica”, czyli plemię.
 
Dziś może mamy mniej pracy fizycznej, nie pierzemy w rzece, zmywamy w zmywarkach, jeździmy samochodami, ale ciężar psychiczny, jaki spoczywa na każdej jednej matce, jest wielokrotnie wyższy, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
 
I do tego w naszym otoczeniu jest coraz mniej osób, z którymi można o tym porozmawiać.
 
Kiedyś dorwałam na ulicy jakąś dawną znajomą i ucieszona tym, że nie jest ona ani moim dzieckiem, ani moim chłopem, ani moimi rodzicami, na pytanie, co tam u mnie, wyparowałam z grubej rury:
 
– Mam dość bachora, dość moich starych, dość wszystkiego! Pierdolę tabelę żywienia! Powinnam dostać dyplom z żywienia niemowląt! I tak każdy ma to w dupie i po kryjomu mu chleb daje! Czasem wstaję rano i mam ochotę na odległość rzygać! I każdy dzień: on i ja, on i ja, on i ja. I ten pieprzony plan dnia, którego nawet zmienić nie mogę, bo niby na co?  Mam dość! Wpadniesz na kawę?
 
I okrasiłam to przemiłym uśmiechem.
 
Znajoma bardzo szybko sobie poszła.
 
I w zasadzie nie ma komu powiedzieć, że dziecko cię czasem wkurza, piersią karmić nie lubisz, cierpliwość przy śniadaniu kończy się czasami za czwartym wypluciem kanapki, a kilka razy miałaś ochotę wymknąć się nad ranem z łóżka i wrócić dopiero wieczorem. Mówisz to do lustra.
 
– Cały dzień siedzę sama z dzieckiem – czytam znów na forum – w sumie moje dziecko jest jedyną osobą, do której się odzywam do późnego popołudnia. Koleżanki przestały dzwonić. Nie mam z nimi o czym rozmawiać. A jak mąż wróci z pracy, to zostaje mi tylko szybko zrobić te rzeczy, których przy małym zrobić nie mogłam i pora iść spać. I tak dzień w dzień. Miesiąc w miesiąc. W sumie nie mam z kim nawet o pogodzie pogadać, a co dopiero przedyskutować jakieś ważniejsze decyzje…
 
O samotności matek mówi się tak, jakby w ogóle jej nie było…
[fragment]

TEN TEKST ZOSTAŁ UKRADZIONY I SKOPIOWANY NA WIELU GRUPACH JAKO ANONIMOWY. SERDECZNIE PROSZĘ O PODESŁANIE MI SCREENU KAŻDEJ OSOBY, KTÓRA UKRADŁA GO BEZ PODPISU I UDOSTĘPNIŁA W CAŁOŚCI BEZ PODPISU I ŹRÓDŁA.

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
138 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
OffMatka
6 lat temu

Odgrzewam 🙂 Zupa i kupa….jak bardzo macierzyństwo odcina nas od świata? To zależy. Też od nas 🙂
http://www.offmatka.pl/2018/01/samotnosc-matek.html

Natalia Kubarek
Natalia Kubarek
6 lat temu

Dopiero teraz trafiłam do Ciebie. Standardowo zaczęłam od „o mnie”, kolejnym pierwszym postem, który przeczytałam był właśnie ten powyżej…
Sama prawda. Samo życie. Nie będę tutaj się żalić, jak to jest źle, jak to wszystkiego mam dość…
po prostu napisze: macierzyństwo jest polane lukrem, a w rzeczywistości nie jest tak słodko…

Tomasz
Tomasz
7 lat temu

No dobrze, a gdzie ja całość znajdę? Pazury se z nerwów poobgryzam

Magda
Magda
7 lat temu

Doświadczyłam tej samotności w pierwszych 3 miesiącach życia najstarszego dziecka. Tak bardzo mi dokuczyła, że po tych 3 miesiacach zaczęłam chodzić do pracy 2 dni w tygodniu, a pozostałe 3 dni umawiałam się na długie spacery z poznaną w necie dziewczyną z dzieckiem w tym samym wieku. Przy kolejnych dzieciach już w ciąży organizowałam sobie towarzystwo do spacerków/plotek/herbatek – mamy z dzieciakami w podobnym wieku z mojej okolicy. Na szczescie mieszkam w dużym mieście i nie było z tym problemu. Uważam, że samotność matek to bardzo czesty, ale nienagłośniony problem współczesnego macierzyństwa.

kinia1023
kinia1023
7 lat temu

Bardzo trafny wpis. Większość z nas się tak czuje, ale mało która potrafi się do tego przyznać. Może to strach przed „społecznym linczem”? Przyznasz się, że nie chcesz cały czas siedzieć w domu z dzieckiem, że czasem wszystko Cię wkurza, że nie jest tak różowo jak powinno być? A potem będą na Ciebie patrzeć jak na wyrodną matkę, bo przecież ona nie cieszy się z macierzyństwa! Skoro chciała dziecko to teraz musi je wychować i nie dla niej wyjścia ze znajomymi, na kawę, do kina…

Aga
Aga
7 lat temu

nie byłam nigdy w takiej sytuacji i faktycznie bardzo współczuję każdej matce, która rzyga tym, że dzień w dzień, miesiąc w miesiąc robi to samo i ma tego dość. ja nigdy nie zapraszałam tylu osób jak teraz, kiedy mamy dziecko, prowadzimy dosyć mocno towarzyskie życie i dziecko wcale nam w tym nie przeszkadza. moje relacje z przyjaciółkami wcale się nie zmieniły, mnie nadal interesuje to co się u nich dzieje, nawet u tych, które są na etapie podrywania, ich interesuje moje dziecko, które uwielbiają i reszta mojego życia, bo oprócz dziecka i domu mam ciekawe studia i wolontariat, o których lubię opowiadać. o problemach z dzieckiem mam czasem potrzebę pogadać, wtedy dzwonię do mamy, która zawsze mnie zrozumie i wspomoże dobrym słowem, albo zmieni temat, żebym nie myślała o tym, co mnie denerwuje. mąż nigdy mi nie zarzucił, że siedzę całe dnie i nic nie robię, nie ucieka od dziecka i od pracy w domu i codziennie mamy czas na to, żeby go spędzić z rodziną i żeby chociaż chwilę ze sobą porozmawiać, powygłupiać się, pośmiać. nie trzymam się sztywno planu żywienia, tylko tego, co moje dziecko chce, a czego nie. nie mam planu dnia, wiem po prostu co jest w domu do zrobienia, ale codziennie a to trzeba gdzieś wyjść, a to z kimś się widzimy, a to coś wymyślimy. nigdy nie rozmawiałam z lustrem, bo mam wystarczająco dużo osób wokół siebie, z którymi mogę porozmawiać, z moim mężem na czele. lubię być mamą, lubię swoje obowiązki, lubię też to co robię w życiu oprócz domu, nigdy nie miałam poczucia, że moje życie jest nudne, wręcz przeciwnie, jest ciekawe i jak dla mnie fascynujące i nigdy jako matka i żona nie poczułam się samotna

Aktywna mama
Aktywna mama
7 lat temu

Dziewczyny – jeszcze będąc w ciąży, bałam się jak cholera przejść na L4, a potem wziąć roczny macierzyński i…. Siedzieć z maluszkiem sama w domu przez te 9,10 godzin dziennie …
A rzeczywistość okazała się o wiele bardziej łaskawa niż myślałam. Jak tylko maluszek przyszedł na świat, zaczęłam szukać organizacji zrzeszających młode mamy i okazało się że takie są;)))!!!
W moim regionie są to zajęcia fitness kilka razy w tygodniu – wspólne z maluszkami oczywiscie. Ale wiem że pojawiają się warsztaty muzyczne, plastyczne, basen z niemowlakami itd. Tam można poznać inne aktywne, pełne zapału mamy i stworzyć nowe plemię. 😉 Jeśli nie ma u Was w okolicy takiej fundacji pomyślcie czy same nie możecie zacząć ją tworzyć. Trzymam kciuki za wszystkie samotne Mamy – oby Wam też macierzyństwo przyniosło tyle szczęścia ile daje mi ;)!

Beata Mama 24h
Beata Mama 24h
7 lat temu

Sama jestem na co dzień. Podobnie jak u Pani mąż jest codziennie 12 godzin poza domem. Wraca zmęczony. Mam 8 letnią córkę i rocznego synka, ale utrzymuje jakiś tam kontakt z koleżankami dzięki temu, że córka chodzi do szkoły i poznałam w ten sposób kobietki mamusie w podobnej sytuacji jak moja. Do tego dwie koleżanki na fejsie wychowujące małe dzieci i jakoś to się kula. Męża mojego mi głownie brakuje bo wraca z pracy zmęczony i nic mu się nie chce a jak mu się chce to robi coś poza domem, jakby wręcz unikał żony. Dziwne to jest. Maluszek jest absorbujący, ale wiem że wyrośnie. Rodziny nie mam na miejscu. Ostatnio gnałam w nocy do szpitala z małym bo miał prawie 40 stopni gorączki na szczęście to było tylko zapalenie gardła, ale stres mnie jeszcze dzień trzymał po tym zdarzeniu.

Karolina
Karolina
7 lat temu

Nie no, Matka, Ty jesteś mega mądrą kobietą! Poważnie piszę. Mam kompa to z fejsa w telefonie przelazłam do Ciebie, z buciorami wlazłam 😀 Fajna stronka i pierwsze co przeczytałam to o mnie wpis 🙂 Słuchaj… czy Ty gdzieś na tych Mazurach masz lornetkę, że do mnie na Warmię zaglądasz? No powiem (pisanymi słowy), że bardzo dobry tekst, poruszający tak naprawdę problem. Za kilka dni stuknie 8 miechów jak zamknęłam się w chałupie i z Młodym mym królujemy. Ludzie się dziwią, że stałam się bezpośrednia, noż cholera jak spotkam dorosłego, który ma chęć otworzyć do mnie gębę i jeszcze posłuchać co ja mam do powiedzenia to Boże drogi wylatuje ze mnie taki potok słów jak Niagara co najmniej. A, że nie mam czasu do stracenia to chcę powiedzieć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, więc bezpośrednio 🙂
Matka jesteś super! Fajnie, żeśmy się tu znalazły, chociaż ja bardziej Ciebie niż Ty mnie 😀

As
As
8 lat temu

Stary wpis, ale problem stale aktualny. Czuje to samo. Teraz wychowywanie dziecka to sprawa JEDNEJ kobiety, a nie plemienia. Dlatego my kobiety tak swirujemy, bo to co zostalo nam narzucone jest sztuczne i nienaturalna. Kobiety nigdy nie byly same. Byly otoczone innymi kobietami, siostrami, bracmi. Wychowywanie dziecka rozkladalo sie na grupe, stres byl rozdzielony na 20 innych doroslych. Teraz to kobieta ma robic wszystko sama. A obowiazkow dodatkowo przybylo – edukacja, zywienie, ubieranie. Ja dodatkowo ma jedno dziecko niepelnosprawne. Stres jaki przezywam, ze do konca zycia bede skazana na samotne siedzenie w domu, brak pracy, brak niezaleznosci, brak rozmow z innymi doroslymi jest przybijajacy. Mam juz stany depresyjne. Nie chce mi sie wstawac rano, nie chce mi sie nic robic. Po kilku latach nieustannej pracy nad osoba lekko uposledzone umyslowo, jestem tak wypalona, ze nie chce mi sie juz nic robic. Dzieci sie ciagle kloca, albo sa halasliwe. Czasem siedze tylko i czekam,az przyjdzie maz i wtedy wychodze z domu. Chodze samotnie po ulicach, do sklepu, byleby wyjsc.
Maz jest pracoholikiem, nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie. O 20tej siada znow do kompa i warczy gdy probuje porozmawiac albo prosze o cos do zrobienia.

Ewelina
Ewelina
8 lat temu

Matko TYlko jedna! Czytalam i wzruszalam sie ze zrozumienia, bo jakbyn czytala o sobie. Chyba nie tylko ja w sumie. ALE Kobieto Droga, gdybys kiedys miala o chote cyca zabrac i wyrzygac sie emocjonalnie, to smialo wal ja w dym: 🙂

Nieszka04
Nieszka04
8 lat temu

Jakbym opisała siebie… Wychowuje samotnie Synka, nie dawno skończył roczek. I pewnie wiele matek powiedziało by że powinnam być szczęśliwa.. i jestem szczęśliwa… że go mam. Kocham go bardzo mocno, i jest dla mnie bardzo ważny ale to nie wystarcza..
Znajomi się oddalili, bo nikt nie rozumiał ze kolki mogą tak dlugo trwać, ze karmienie
Piersią bylo trudne ale dałam sobie radę pomimo ze potem przez stres musialam przejsc na butelkę, że dzis nie zrobił kupki itp.. oczywiście to nie tylko ich wina moja również bo przeciez nie wiedzialam ze byl koncert, nie udalo mi sie wyrwac w piatek wieczór, bo nie piję itp. Bo się zmieniłam. Trudno się nie zmienić gdy życie przez caly czas kopie leżącego.. ciężko poznawać nawet inne rodziny z dziećmi gdy te wołają ” tatusiu…” a mnie leca wtedy łzy, bo my nie mielismy tyle szczescia..
Moje codzienne dialogi kończą sie na słowach: mama, baba, idziemy dada, kotek, hau hau robi piesek, nie, nie, nie, nie… nie wolno tak robić..( i wiele innych słówek ). .. i w dzień co dzień to samo. Porządki, gotowanie, przewijanie, ogladanie bajek, bawienie się, spacery, wyciaganie zabawek z szafek wc szukanie pary butow lub skarpetek zapewne w smietniku ..itp, mycie, spanie… nucąc caly dzien ” Twinkle twinkle „( niby nic… a wyczerpujące bardzo..)
Wieczorem przychodzi moment ze mam dosc i chcialabym by juz zasnął bym miala chwile dla siebie.. gdy przychodzi ta chwila w domu robi się cicho, pusto.. kładę się steskniona obok niego z łzami w oczach przytulam i zasypiam, myśląc że jutro moze bedzie inaczej…

kuszak
kuszak
8 lat temu

Po tym tekście zaczęłam Cię czytać.

Ada Gr
Ada Gr
8 lat temu

U mnie jest na odwrot… Mam dwójkę maluchow – 3-latka i roczną córkę, zazwyczaj jestem z nimi sama po kilka dni, znana na siebie, bo obie rodziny są daleko… Ale gdy mąż jest w domu, chciałbym i mogłabym pójść z jakąś koleżanką na miasto, tylko… nie ma z kim! Autentyczna sytuacja – umawiam się już od kilku miesięcy z bezdzietną singielką w moim wieku i ciągle nie możemy się spotkać, bo ona tak dużo pracuje, robi projekty… Za to z mężem od czasu do czasu udaje nam się gdzieś wyskoczyć.
U mnie posiadanie dzieci nie jest pretekstem do nie wychodzenia, tylko przeciwnie – szuka się okazji, żeby wyjść i od nich trochę odpocząć… 😉
Pozdrawiam

MyNaSwoim
8 lat temu

O matko! nie mam dzieci, w ciązy nie jestm i taki problem był mi totalnie nie znany. No tak jak mówisz – o tym sie nie pisze, o tym się nie mówi. Ale jest mega straszne! nie ma nic gorszego niż być samemu z problemami, myślami. Człowiek zaczyna być tak strasznie nieszczęśliwy wtedy… . Odcinać się, izolować. Mówią „idź na plac zabaw pogadaj z innymi matkami” ale chyba najgorsze jest to, że nawet rodzinie nie można się wygadać. Tym najbliższym. Tylko trzeba obcej babie… .

Laura Aleksandra Jada
Laura Aleksandra Jada
Reply to  MyNaSwoim
6 lat temu

Na plac zabaw nie można iść, bo ja jak miałam małe dzieci i spróbowałam tak, chciała jedna wezwać policję: a ja Pani nie znam, wyp…dalaaaa Pani

slowdownmum.pl
slowdownmum.pl
8 lat temu

Jakie to prawdziwe i smutne zarazem.
moja samotność była spotęgowana tym, że przeprowadziliśmy się z mężem do Lublina, zero znajomych, kontaktu z ludźmi. Tylko z panią w spożywczaku wymieniałam kilka zdań 😉 teraz jest łatwiej, córka jest starsza, częściej wyruszamy z domu wiec i o kontakt z ludźmi łatwiej.
Pozdrawiam,
Eli http://www.slowdownmum.pl

Dzieciakiija
8 lat temu

Boooooooooooooo… trzeba sobie zrobić drugie dziecko!!!! I nagle! Pełnia szczęścia! 🙂 Nagle wszystko jest proste, łatwe, jasne. Bachor jakoś mniej bachorzy (z resztą nie masz czasu na pierdoły, czyt. zajmowanie się bachorzeniem więc po prostu mu tłumaczysz, że ma nie bachorzyć bo to nie czas na to). Chłop za Tobą tęskni bo czasu Ci dla niego brak. Rodzina i przyjaciele nagle wydzwaniają i pytają jak sobie radzisz (Co mnie dziwi ogromnie! Bo przecież łatwiej jest.). A Ty nagle zauważasz jak dzieci szybko rosną. Moje rosną!!! A Wasze? Cieszysz się z każdego uśmiechu, mrugnięcia, dotyku nowego członka rodziny. Podskoku, wierzy z klocków, czy wymądrzania inteligentnej bestii swej dwuletniej. Ot. Co. 🙂

mmm
mmm
8 lat temu

Ja mam troje dzieci, jestem z nimi sama przez około 16h dziennie, do tego pracuję chałupniczo w domu, mam straszny zapieprz a moją jedyną rozrywką jest czytanie wiadomości w necie, przeglądanie zamówień na mailu oraz czytanie kilku forów, najmłodsze dziecko ma 3 lata i wyrosło już z pieluch, ale przecież 3 lata temu byłam sama z maluchem, 6 latkiem i 9 latkiem, obydwóch zaprowadzałam i odbierałam ze szkoły – bez niczyjej pomocy, wózkiem na pieszo, robiłam zakupy, gotowałam, prałam itd i jeszcze oczywiście pracowałam tak jak dziś, najczęściej w godzinach 20-1 w nocy o ile udało mi się wszystkich położyć o tej godz.20 🙂 jestem z siebie mega dumna że sobie poradziłam, męża mam w ciągu dnia tylko w niedzielę, moje życie pewnie nie jest nudne, a może i jest tylko tego nie widzę? bo nie mam czasu się nad tym zastanowić 🙂 jak tylko mam chwilę dla siebie, to albo leżę w wannie i się relaksuje, albo kupuję dobre ciacho w cukierni, robię w domu kawę i leżę i się obżeram 😀 dobrze że często gadam przez telefon, to chociaż nie zwariowałam jeszcze przebywając od 10 lat w domu z dziećmi 🙂 Tak więc wszystko zależy od chęci, potrzeb i zorganizowania sobie wszystkiego 🙂 Pozdrawiam

kotełka
kotełka
8 lat temu

Kłopot polega raczej na tym, że koleżanki młodej matki chętnie porozmawiałyby o czymś innym niż kupa i marchewka. A jak dzwonię do moich dzieciatych koleżanek i pytam, co u Ciebie słychać w odpowiedzi słyszę: nasz gwiazdeczka ma się dobrze, tylko raz się dzisiaj obudziła. Problem nie polega na tym, że koleżanki uciekają przed matką jak przed zarazą, tylko matka jest przeważnie tak skoncentrowana na dziecku, że na rozmowę chociażby o ostatnich książkowych bestsellerach nie ma miejsca. Macierzyństwo to czas w którym zmieniają się priorytety, ok, ale przyjaciółki też potrzebują wsparcia i empatii, o które coraz trudniej, właśnie dlatego, że jak sama piszesz, matki nie interesuje, kogo jej koleżanka poderwała. A szkoda, bo może dla niej to ważne, tak jak dla Ciebie ważna jest kupa Twojego dziecka. Poza tym, to chyba nic dziwnego, że bezdzietne koleżanki rzadko podzielają zachwyty nad tym jak pięknie Zosia podnosi główkę, a tomuś wysikał się do nocniczka. I czy to jest bezdzietnych wina że matkom kompletnie zmienia się perspektywa?! Więc moja rada na „samotność” matek, to spojrzeć na samą siebie z dystansem i po prostu wyjść do ludzi, zamiast się użalać nad własnym nieszczęściem. Macierzyństwo to nie więzienie o ile samej sobie się go nie stworzy.

olivkakr
olivkakr
Reply to  kotełka
8 lat temu

Serio? A czy zna Pani świeżo upieczoną matkę, która jest na bieżąco ze wszystkimi nowościami czytelniczymi? Gdy urodziłam pierwsze dziecko, przyjechała do mnie przyjaciółka. Z przyjemnością posłuchałam o jej życiu zawodowym i prywatnym. Dało mi to choć na chwilę wgląd w świat, który istnieje poza moim maleństwem. A gdy na jej pytanie: A co u Ciebie? Opowiedziałam, ze jestem całe dnie sama i nie mam do kogo buzi otworzyć, że Maleńka płacze w niebogłosy całe noce, w dzień śpi tylko na spacerze i nie mam kiedy zjeść, powiedziała mi, cytuje:”Ale to Twoje życie jest nudne”. I tyle w temacie porozumienia i zrozumienia.

Buchta
Buchta
9 lat temu

Bo trzeba mieć dobre koleżanki, dobrych dziadków, dobre rodzeństwo. Nie wszyscy tak mają, jestem szczęściarą. Sama wychowuję swojego synka. O jego kwaśnych kupach, ulewaniach i plamach na skórze miałam zawsze z kim pogadać. Nigdy nie byłam z dzieckiem zostawiona sama sobie i to jest klucz. To jest to plemię, które w dzisiejszych czasach jest rozbite? Kryzys więzów rodzinnych? Mam dwie dzieciate siostry, dzieciaty brat, fajna bratowa. Kiedy padałam na twarz ze zmęczenia była zawsze kochana babcia pod bokiem lub dziadek. Siostra gotowała więcej papki by starczyło dla mojego. Szwagier o 22 lulał mojego małego bo ten nie chciał spać w łóżeczku a był ciężkim jak cholera niemowlakiem. Wszyscy czujemy, że tak ma być, bo tak jest najlepiej. Nawzajem pilnujemy sobie dzieciaków. Kiedy dzieci przychodzą na świat relacje z rodziną i koleżankami układać trzeba na nowo, wymaga to dużo pracy, świadmości i chęci. Nic samo nie przychodzi ale warto.

Anonymous
Anonymous
9 lat temu

I ja się podpisuję pod Twoim tekstem :)<br />ALE z małym wyjątkiem. Po niezłym przesianiu znajomych, &quot;przyjaciół&quot; i innych koleżanek, zostały mi dwie (+ chłopak jednej i brat drugiej;)) najlepsze przyjaciółki, które same do mnie dzwonią i pytają, kiedy mogą wpaść. Czy Młoda śpi i nie będą przeszkadzać, jaki ma dzień, bo jak zły, to wpadną kiedy indziej… Są pannami, mają swoje życie,

ICADOO MONIKI
10 lat temu

Podpisuję się rękami i nogami tylko u mnie jest o tyle lepiej że każda sąsiadka ma minimum dwoje / troje dzieci i o wkurzeniu możemy rozmawiać na bierząco… Reszta się zgadza..

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

boże, jak ja bym chiała wreszcie spotkać jakąś matkę i żeby mi tak powiedziała

blebl
blebl
10 lat temu

Będę kolejną, która czuje to co Ty. Poniekąd mi ułożyło bo myślałam, że jestem z problemem odosobniona. U mnie Chop za granicą, Kochana Mamcia umarła dwa lata temu, bezdzietne koleżanki mają mnie w nosie, dzietne nie mają czasu. Nie ma z kim dziecka zostawić, nie mogę poćwiczyć choć to moja praca i życiowa padja…a kg zostały 🙁 pocieszam się ze kiedyś to minie. Teraz zostało życie wspomnieniami

Marla
10 lat temu

Mogę się podpisać, niestety. Przy pierwszym dziecku miałam się lepiej. Wszystko było nowe, pierwsze, fascynujące… Przy drugim jest gorzej, bo odświeżane, bo permanentne zmęczenie, bo 5 lat w domu, bo… Wróciłam do pracy na kilka godzin. Pomaga, ale też czuję się wyobcowana. Bo nie mam tyle tematów do rozmów, co inni. Bo do niedawna podejmowałam decyzję (o własnoręcznym wychowywaniu dzieci)

katarzyna g.
10 lat temu

Cieszę się, że poznałam Twojego bloga 🙂 W przyszłym roku przeprowadzam sie na wieś, totalne zadupie,jak lubie określać to miejsce. Nasz dom, a w koło same pola i lasy. Zawsze byłam typem człowieka lubiącym domowe zacisze i tu sie najlepiej czuję, jednak jestem przerażona samotnością, która mnie tam najprawdopodobniej czeka 🙁 Obym miała, chociaż z kim porozmawiać o pogodzie. Pozdrawiam

prawdziwezycie
10 lat temu

Proponuje isc do pracy 😉 Mnie ta samotnosc ominela, ale pewnie dlatego, ze mialam oparecje, nie moglam dziecka dzwigac i non stop ktos u mnie z rodziny byl i pomagal 🙂 A teraz jestem pracujaca mama i nie mam czasu na samotnosc 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  prawdziwezycie
10 lat temu

Dziękuję za komentarz i uprzejmie proszę o zorganizowanie żłobka, do którego mogłabym oddać dziecko, kiedy pójdę do pracy. Ewentualnie o drugi samochód, którym mogłabym to dziecko dowozić do oddalonego o 15 kilometrów żłobka. 🙂 <br />

Tekstualna Monika
10 lat temu

Całe szczęście, że o moją samotność dba mąż i rozumie i niweluje. Ale ile ja się naprzeklinałam w duchu…

Aleksandra Greszczeszyn
10 lat temu

Dlaczego dopiero trafiłam na ten wpis???? … Jestem tą samotną matką z komputerem zamiast wyjścia, z siostrą, która twierdzi, że sama tego chciałam i z ochotą ucieczki z samego rana albo przespania całego dnia aż do wieczora. Jestem nią. Tylko pytanie brzmi: co z tym zrobić?…

fruitella83
10 lat temu

hm tak sobie myślę że najpierw matki odsuwają się od znajomych-którzy stają się dla nich po prostu zbędni i mało interesujący, a potem narzekają na to że nikt się matkami tymi nie interesuje..jeśli matka wysłucha czasem taką sobie bezdzietną znajomą, która może tez mieć swoje problemy, to może i wtedy ta znajoma wykona ruch w stronę biednej matki i wesprze ją w trudnych chwilach..mam wrażenie że

blebl
blebl
Reply to  fruitella83
10 lat temu

Oj nie zgodzę się. Dla mnie bezdzietne koleżanki po prostu czasu nie mają. Ja chętnie wysłuchałabym dla odmiany o &quot;pierdołach&quot; no cóż…

aaa
aaa
Reply to  blebl
9 lat temu

tak bo matki mają ważne pierdoły, a bezdzietne koleżanki to o pierdołach tylko rozmawiają… i nic dziwnego, że jak matka traktuje swoje koleżanki jak pierdoły to sama będzie tak traktowana

Mama notuje
Reply to  fruitella83
8 lat temu

Znajomi nie stają się zbędni dla matka, ale matka najczęściej nie może pozwolić sobie na spędzanie czasu tak jak wcześniej a do wielu to nie dociera. Ja bardzo chciałam spotkać się z koleżanką ale ona mogła tylko wieczorami. Ja o tej porze kąpię i usypiam dzieci. Nie widziałyśmy się przez to kilka miesięcy.

Matka poza światem
10 lat temu

Kocham Cię za tego posta! A ja głupia nie wiedziałam jak mam to mężowi wytłumaczyć…….czuję się lżej że nie jestem z tym jakaś &quot;inna&quot;.

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Dziękuję za ten wpis.Tak bardzo dotyczy mnie i tego co dzieje sie w naszym domu..Nie potrafię nic zmienić.Mąż pracuje ok 20 godz dziennie zaczynając od 1 w nocy.Mieszkamy na wsi zabitej dechami,&#39;&#39;posiadam&#39;&#39; auto dziadków o które musze prosić za każdym razem(mieszkają obok).Pomagają i owszem ale zawsze z jakimś problemem..Mało tego prowadzimy gospodarstwo..Czuję że jedynym

Quatec
10 lat temu

Po pierwsze – jestem w ciąży, na początku, więc na razie wyobrażam sobie, że będzie milasio i uroczo. Nie będzie, wiem, ale tyle mojego, co sobie teraz pomarzę o życiu jak z reklamy. Po drugie – od 5 godzin czytam Twojego bloga ciągiem i wiem, że będę go czytać, dopóki będziesz pisać. Po trzecie – cieszę się, że mój przyszły ślubny pracuje w trybie zmianowym, tzn ma popołudnia, nocki, czasami

Quatec
10 lat temu

Po pierwsze – jestem w ciąży, na początku, więc na razie wyobrażam sobie, że będzie milasio i uroczo. Nie będzie, wiem, ale tyle mojego, co sobie teraz pomarzę o życiu jak z reklamy. Po drugie – od 5 godzin czytam Twojego bloga ciągiem i wiem, że będę go czytać, dopóki będziesz pisać. Po trzecie – cieszę się, że mój przyszły ślubny pracuje w trybie zmianowym, tzn ma popołudnia, nocki, czasami

Slowly
10 lat temu

Jezu! czemu ja dopiero trafiłam na ten wpis…. kilka miesięcy mojego życia …..

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Znam to! Chłop non stop w pracy do pomocy nikogo moi rodzice za granicą a chłopa… szkoda gadać mały nawet zbytnio nie wie kto to…. Ciągle sama z małym zero przyjemności. Jak wyjde sama na głupie zakupy do domu to skacze z radości, że mam 5 minut dla siebie! ale komu sie wyżalić… nie mam bo chłop nie rozumie o co mi może chodzić czym ja mogę być zmęczona etc.

hej_placzolina
10 lat temu

Dlatego ja, jak na matkę nieidealna przystało, oddaję Płaczolinę niani i wracam do pracy. A jak tylko odstawię od cyca to idę balować. Choć nie można powiedzieć, że jest źle – często się spotykam ze znajomymi, ale to nie to samo co codzienny kontakt z dorosłymi 🙂

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Martwi mnie ta samotność w kontekście jesieni… Teraz przynajmniej na spacer można wyjść, w &quot;osiedlaku&quot; słowo zamienić, do słońca powzdychać (jak jest). Ale co będzie potem???

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Współczuję takich odczuć i cieszę się, że nigdy nie dane mi było w ten sposób się czuć, a też jestem matką.

Anonymous
Anonymous
Reply to  Anonymous
10 lat temu

Tak, jednostki mało skomplikowane i do bólu prozaiczne, rzadko myślą 🙂 Rozumiem to!

Anonymous
Anonymous
Reply to  Anonymous
10 lat temu

Nie rozumiem Twojego komentarza, ale okay. Jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że moje podejście do macierzyństwa może być przyczyną zazdrości kogoś, kto się w nim męczy. Też bym zazdrościła 😉

Joanna Jaskółka
Reply to  Anonymous
10 lat temu

Serdecznie witam czytelników forum emama i serdecznie żegnam za takie docinki.

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Wiem ze latwo sie mowi ale taka jest prawda ze macie facetow do d***.Sama takiego mialam i poprostu wykopalam. Dopiero po 9 latach zdecydowalam sie na powazny zwiazek z mezczyzna ktory szanuje docenia kobiecy wysilek.

Niciutka
10 lat temu

Świetny wpis. Niestety, bardzo prawdziwy.

Młoda mama w UK
10 lat temu

Nawet nie chcę mi sie czytać komentarzy, bo pewnie każdy piszę to samo. Świetny tekst, my &quot;samotne&quot; matki powinnyśmy się łączyć, jest nas tak wiele, ze powstało by niezłe plemię:). Niestety chyba tylko na blogu możmey to robić. Albo keidyś jakiś zjazd zorganizować:). Przecież każda z nas czuję to samo. Dogadały byśmy się swietnie. pozdrawiem

Anna
10 lat temu

Miałam właśnie pisać notkę o swojej matczynej samotności. Świetny wpis!

olkafasolka
10 lat temu

Ja nie mam jeszcze dziecka a i tak czuje sie samotna w domu. mam nadzieje ze jak mala sie urodzi to bedzie lepiej bo sobie gdzies z nią wyjdę a samej mi głupio teraz 🙂

Paulina Iksińska
11 lat temu

Mam 21 lat, moja córka 2,5. Od roku pracuję na cały etat, za oszałamiające 800zł miesięcznie, którymi to opłacam niestacjonarne studia i wydaję na szaleństwa w supermarketach. Ojciec dziecka, z którym rozstałam się czas jakiś temu stara się pomagać mi finansowo, jednak sam nie ma się z czego utrzymać. W dodatku nasz związek opierał się na takim przywiązaniu, że myśląc o nim mam wrażenie, jakbym

kaprysek
11 lat temu

OJJ święta racja, jak mi babcia weźmie szkraba na zaledwie 2 godziny albo aż 2 godziny jestem wniebowzięta i &quot;skacze po kanapie&quot; i strasznie żałuje czasu, który traciłam przed ciążą, teraz każdą minutę jak tylko mam dla siebie muszę jakoś zagospodarować

Anonymous
Anonymous
11 lat temu

Okropnie prawdziwe 🙁 Mały ma dopiero 3 mieś. i jest cudny ale chętnie bym go oddała komuś na pół dnia. Żeby móc przez parę godzin się wyspać i pomyśleć o czym innym niż o dziecku.<br />Z chłopa zero pożytku. Jego zajęcie się dzieckiem oznacza wetknięcie mu smoczka jak marudzi. 5 minut dziennie to i tak dużo.<br /><br />Mari<br />

Anonymous
Anonymous
11 lat temu

brawo za post:) bardzo trafny! <br />chyba my – samotne matki – możemy liczyć już tylko na siebie nawzajem<br /><br />też mam po dziurki w nosie słuchania jaka to niby mam być szczęśliwa (do tego na zmianę ze słuchaniem że jak umiałam sobie zrobić dziecko to teraz gęba na kłódkę)<br />DROGIE MAMY które chcecie wspólnie ponarzekać i jesteście z WROCŁAWIA (Krzyki) zapraszam na wspólny spacer + kawę

Anonymous
Anonymous
11 lat temu

No niestety tak to już bywa – siedząc z dzieciakiem w domu, zwłaszcza w zimę (całą zimę mój zasrany samochód nie był na chodzie) miałam ochotę strzelić sobie kulkę w głowę. Ciągle tylko ten bachor – o wszystko z nim walcz (nigdy grzecznie nie posłucha :/), dostarczaj 5 porcji witamin dużą dawką rozrywki -kuźwa – moja rozrywka patrząc cztery lata w tył w 85% to były wycieczki do parku, zoo, cyrku

Ma ła
11 lat temu

Myślę, że o tej naszej samotności się tak mało mówi, bo my tak mało mówimy. Może jak się nagłośni ten problem to w przyszłości inne matki będą miały lepiej?<br />Właśnie o czym podobnym dzisiaj pisałam u siebie http://mmjak.blogspot.com/<br />Do dziś myślałam, że to tylko ja jestem taka słaba, że sobie z tym wszystkim nie radzę, że mam już wszystkiego dość, że już nawet kupy mnie nie cieszą … <