Sposób na krnąbrnego Kosmyka

Z plaskacza. Z główki. Piąstką. Grabiami. Miotłą. Kamieniem. Doniczką. Misiem. Butelką. Łopatką. Krzesełkiem. To tylko niektóre akcesoria pomagające Kosmykowi zlać matkę, ojca, babcię i nawijające się pod rękę dzieci. Szczytem było włożenie na ponad rocznego Tadzia krzesełka do karmienia.

Pamiętacie mój tekst „Rodzicu – nie mów tak do dziecka!” [KLIK]. Im dłużej obserwuję Kosmyka, tym bardziej jestem przekonana, że zakaz mówienia do dziecka „nie wolno” jest co najmniej absurdalny.
– Kosmyku, mama by chciała, żebyś [trach krzesłem w Tadzia] nie rzucał krzesłem w Tadzia [i jeszcze raz – trach!], ponieważ Tadzia to boli [a jeszcze piąstką go trzasnę – plask!] i może się popłakać [Tadzio płacze].
To, że kogoś [najczęściej mamę] bolą zadawane przez Kosmyka ciosy, jest tylko kolejnym powodem do radosnego śmiechu. To jest zabawne! Szczególnie te kolorowe plamy, co się na ciele mamy pokazują po uderzeniu. Ekstra!
W wolnej chwili [a więc rzadko] przeczesuję internety i zakupione wcześniej książki psychologiczne i szukam recepty na nieoczekiwaną agresję  i bunt dziecka. Spokojnie tłumaczę, przytrzymuję zadające ciosy rączki i pokazuję, w jaki inny sposób może wyładować swoją złość. Na razie przynosi to jakieś efekty – wiadomo, trzeba czasu. W momentach krytycznych po prostu pakuję go do wózka i izoluję na chwilę spacerkiem od bawiących się dzieci i ich ciągłych skarg:
– Kosmyk mnie uderzył łopatką! [Tosia]
– Kosmyk mnie uderzył wiaderkiem! [Marceli]
– Kosmyk mnie uderzył kosiarką! [Alek]
– Kosmyk uderzył mnie krzesłem! [Staś]
– Kosmyk rzucił we mnie kotem! [Ola]
Któregoś nad wyraz cichego popołudnia obserwowałam, jak Kosmyk bawi się grzecznie z Marcinkiem. Najpierw kopali w piaskownicy, potem trochę biegali, wreszcie weszli do domu. Uspokojona myślą, że w domu rezyduje chłop, oddałam się lekturze kolejnego psychologicznego poradnika. Nagle podbiega do mnie Marcinek. Sam. Podbiega i zagląda mi w oczy…
– Co tam, Marcinku, Smyk z tatusiem?
– Nie.
– A gdzie jest?
– Odkryłem pradawny sposób na Kosmyka, żeby nie bił innych dzieci.
– Jaki?
– Zamknąłem go w łazience! On tam nikogo nie zbije!
No cóż. Książki radziły mi inne postępowanie, ale rezolutny sześciolatek znalazł sposób szybki  i skuteczny. Tego popołudnia Kosmyk znów spacerował w wózku. Opowiadałam mu historię o królewiczu zamkniętym w łazience i jego wyzwolicielce – mamusi.

Jeśli chcecie widzieć, jak pozbyć się natrętnego babiszona lub natrętnej koleżanki, możecie wejść tutaj [KLIKKLIK]

Jakie znacie sposoby na radzenie sobie z agresją dziecka?

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy

0 0 votes
Ocena artykułu
22 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grażyna Zamajska
10 lat temu

Witam, mój syn też był taki niepokorny… Pomagają spotkania z Panią psycholog (2 rocznie) i integracja sensoryczna… u nas domowe masażyki…. Jest lepiej, nie idealnie, ale lepiej… Choć Mały ostatnio dopieka ile może bo oczekuje wszystkiego na już i natychmiast to ciężko jest mi cokolwiek zrobić… Jak się z nim bawię to się wścieka, że źle się bawię, jak się nie bawię to wylewa picie na

Oda Eska
10 lat temu

Mój, gdy miał ok.2lata to kierował agresję na siebie: uderzał głową w ścianę, podłogę. Miałam mądrą teściową, która nauczyła mnie, jak zabezpieczyć dziecko i przede wszystkim odwracać uwagę od przedmiotu złości. Mogę Ci dodać na pokrzepienie, ze zaraz potem cz do dziś (12lat) mój syn jest najbardziej opanowanym dzieckiem, które świetnie sobie radzi i z ogóle się nie denerwuje. Natomiast gdy mi

maya
10 lat temu

U mnie póki co,działają pięciominutówki o nazwie KARA. 😉

lucy
10 lat temu

moja Zołzina czasem mnie ugryzie lub pacnie łapką – ale tego rodzaju &quot;agresję&quot; przyjmuję na razie jako wyraz największych uczuć i najmilszą pieszczotę ;)<br /><br /><br />lubię nowy logos!

lavinka
10 lat temu

Klu też się śmieje jak zareaguję na uderzenie. Co te dzieci mają w głowie, no! Ale pomału przechodzi, świat jest ciekawszy. Jakoś nauczyłam ją, że można &quot;uderzyć&quot; delikatnie, to też jest reakcja, nie musi bić. Ale podejrzewam, że jej się po prostu znudziło. Zobaczymy za rok, podczas buntu dwulatki 😉

matka_de
10 lat temu

Czyli dwie pieczenie na jednym ogniu: Kosmyk uspokojony, Matka na piedestale w roli wyzwoliciela. To może wynajmijcie tego Marcinka do pomocy, co? Dzieciak to dzieciak, a za zamykanie w łazience przez sześciolatka MOPS nie przyjdzie.

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Pół nocy myślałam jak napisać, żeby nie być posądzoną o wymądrzanie się. Zacznę jak &quot;wyrozumiała&quot; babcia: &quot;pewnie sprowokowali Kosmyczka&quot;. Żart oczywiście. Dziecko, dorośli też, uczą się nowych sytuacji społecznych na każdym etapie życia. Niektóre sami wywołują. Moje doświadczenia z pracy i &quot;swojego życia jako dziecko a potem matka&quot; czasami było takie: mina złości

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Gdy Benek gryzł zrobiłam to samo, lekko ugryzłam jego.I był spokój.Z małą zrobiłam tak samo.Działa.<br />A co do bicia.To gdy uderzył łapałam go mocno za nadgarstki i trzymałam aż się uspokoi.A potem kara.I bardzo szybko się tego oduczył.

mati
10 lat temu

u nas nie pomagały karne jeżyki 🙂 pomogło stwierdzenie &quot;idź do swojego pokoju i przemyśl to&quot; – Mała po chwili wraca i opowiada, jak się niegrzecznie zachowała. Jasne, ze sytuacja potrafi się powtórzyć, ale za drugim czy trzecim razem – jest już super i jak wcześniej wyrywała zabawkę teraz się dzieli – bo dzielić się trzeba.

MamaRysia
10 lat temu

Mam dokładnie to samo. Wczoraj zlał mnie pilotem po twarzy. Na reprymendy reaguje śmiechem – no nic nie dociera.

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Ach te stare dobre metody..moja Mama na takie sytuacje miała pas 😉 Jak ją ostatnio (mam 32 lata) spytałam, czy nie czuła się winna, że mnie zlała, to odpowiedziała &quot;A skąd! Czułam, że Cię dobrze wychowuję&quot;. Oczywiście jak się zastanowić to lanie pamiętam jedno, a tak to klapsy w przelocie. A jak ją uszczypnęłam, to ona mnie też…i mi się odechciało…bo to jednak boli 😉

limonka
10 lat temu

&quot;Pradawny sposób&quot; – słodkie 😀

mama M&M
10 lat temu

Kosmyk Marcelinki ani razu nie uderzył :)<br />pamiętam jak z niej delikatnie listek zdejmował :)<br />prawdziwy dżentelmen :D<br />

Anonymous
Anonymous
10 lat temu

Jak moja mała mnie raz ugryzła ja też ją ugryzłam (oczywiście nie tak mocno jak ona mnie) żeby zobaczyła że to boli i do tej pory nikogo nie ugryzła 🙂

malvina-pe.pl
10 lat temu

Ale kosiarką?! Hał com? <br />:)

Joanna Jaskółka
Reply to  malvina-pe.pl
10 lat temu

Taką zabawką kosiarką, co kosi wyłącznie mój mózg, bo przeraźliwie zgrzyta, jak Kosmyk nią jeździ 😀

About Being Mama
10 lat temu

u mnie ostatnio też jest ten horror. I kompletnie sobie z nim nie radzę…

Joanna Jaskółka
Reply to  About Being Mama
10 lat temu

Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. I konsekwentne blokowanie ciosów i tłumaczenie, że to boli. Jak się rzuca na podłogę – chroń, żeby sobie krzywdy nie zrobiło. Ja siadam po turecku na dywanie i podtrzymuję głowę, żeby tłukł nią o moje uda, a nie podłogę. Możesz spróbować go posadzić na kolanach i trzymać wtedy ręce i nogi, ale kiedy mój wychylał mocno w furii głowę, walnął mnie

Pracowite Słoneczko
10 lat temu

Aga gdy jest niegrzeczna ma karę : siedzi pięć minut ( a to na krześle, albo na łóżku, zależy gdzie jest akurat wolne;)) bez możliwości ruszenia się i jeszcze później musi przeprosić a dla niej te pięć minut to jak pięć lat.<br />No i te kary są już naprawdę sporadyczne:)

Agnieszka - Level up, Zu!
10 lat temu

O! A tu się zmieniło troszeczkę 😀 W pierwszej chwili zastanawiałam się czy dobrze trafiłam :)<br /><br />Bajka o księciu – moja mama takie opowiadała moim braciom 🙂

Piotr Motrenko
10 lat temu

Marcin zazwyczaj dostaje karne &quot;łóżeczkowanie&quot;. Trafia tam, dostaje picie i jakieś zabawki i ma sobie poradzić. Szkoła samouspokajania się.

kaprysek
10 lat temu

hehe ale się uśmiałam, sposób dobry jak każdy inny;)trochę drastyczny, mama zgrabnie sytuacje wykorzystała! szacun:)