Przyszła wreszcie ta menda zapowiadająca najgorszy okres mojego życia, kiedy jedyne, o czym marzę, urzeczywistnia się w ciepłym swetrze i grubych skarpetach. Przyszła z tym swoim złotem spływającym na drogę, z tą swoją poranną grzywką srebrną, z tymi drgającymi strunami wiatru. Ona przyszła. A ja wyszłam jej na spotkanie. Długo chodziliśmy z Kosmykiem po lesie. […]