Najpierw skakał po cienkiej strukturze matczynego kręgosłupa. Potem wyrwał pukle włosów i na nieszczęście z matczynej głowy [a mógł z nóg!]. Kiedy wreszcie dorwał się do szlaucha [tak, szlaucha, nie szlaufa KLIK], blady strach padł na okoliczne twarze, a groza przedarła się nawet przez skostniałe serce matki. Będą kłopoty, wszyscy pomyśleli. I były. Kiedy zimny […]