Pierwszy uśmiech. Pamiętam to do dziś. Nieprzespaną noc i nasze obopólne starania, żeby skrzywiona buźka wreszcie się uspokoiła. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy - napoiliśmy, nakarmiliśmy, przebraliśmy, tworzyliśmy durne miny i wydawaliśmy z siebie wszelkie możliwe odgłosy, by zapłakany Kosmyk na chwilę się rozpogodził. I stało się - znużona i zmęczona, przysiadłam na łóżku […]