Co jest trudnego w powiedzeniu chłopcu, że kobiecie raz w miesiącu leci krew i to wcale nie z nosa?

Układałam z chłopcami klocki i w pewnym momencie strasznie się wypięłam, żeby po coś sięgnąć. Starszak się tym moim wypięciem zaciekawił i zaczął bardzo dokładnie patrzeć na mój tyłek. Zauważyłam to ze zdziwieniem, ale pomyślałam, dokładnie to, co powiedziałam:

– Taki mam fajny tyłek, że się tak patrzysz?

– Yyy, nie, masz plamę w kształcie Australii i właśnie patrzę, czy Oceania też się załapała.

 

Opublikowałam ten status na mojej grupie Wiejskich Matek i zapytałam, czy dla ich dzieci temat okresu czy miesiączki to normalna sprawa, czy raczej skrywana. Zapytałam z ciekawości, a dzień później dostałam mail od czytelniczki z tej grupy, że ona mi dziękuje, bo jej osobisty facet zrobił jej swego czasu awanturę o to, że ona nie schowała między nogami podpaski, gdy ich syn wbiegł do łazienki i… zaczął zadawać pytania na widok krwi.

 

Skończyło się na zbyciu dzieciaka jakimiś frazesami i tyle, ale dzięki temu, że rozmawiałyśmy o tym na grupie, czytelniczka sama doszła do wniosku, że czas pięcioletniemu dziecku wyjaśnić, o co chodzi z okresem u kobiet i przestać wciskać mu ściemę. Bardzo jej w tym kibicuję, bo…

 

MOJE DZIECI WIEDZĄ, ŻE MAMIE RAZ W MIESIĄCU LECI KREW I KROPKA.

 

Związane jest to z tym, że macica, którą mają kobiety, się złuszcza, bo nie doszło do zapłodnienia, z którego byłoby dziecko i musi jakoś wylecieć z organizmu. Wylatuje cipką, pochwą, waginą, jakkolwiek ją się nazywa, choć osobiście unikam określeń pieszczotliwych typu pimpuszka, pipeczka, kaczuszka czy jeszcze jakieś, wolę medyczne lub zwykłe, pospolite, bo to nimi posługują się ludzie i nie mam ochoty tłumaczyć potem dzieciom, że moja pimpuszka to pipka, a w szkole uczą się o pochwie czy waginie, a koledzy to w ogóle rozmawiają o cipkach.  [Nie, cipka nie jest wulgarnym słowem, jest słowem pospolitym, trochę nacechowanym negatywnie, ale raczej bym nie przesadzała -> tutaj.]. W każdym razie tak – ludzie nazywają to różnie. Wy w rodzinie też możecie mieć swoje nazewnictwo, ale nie zapominajcie o tym normalnym.

 

Młodszy jeszcze nie łapie, ale i przed nim, tak jak przed starszym nigdy nie ukrywałam, że raz w miesiącu coś ze mnie wycieka i  – o zgrozo, bo wiem, że części rodziców przeraża ten fakt – krew. I to nie z nosa. Co zresztą kiedyś Adaś oznajmił swojemu tacie:

 

– Mamie klew leci. Nie z nosa!

 

I nie było to jakimś szokiem dla niego. Mimo tego, że ma dwa latka. Jemu kilka razy leciała krew z nosa, jego starszemu bratu leciała i z nosa, i z ręki, i z nogi i raz z ust, gdy rozwalił sobie wargę i to jest normalna rzecz. Mamie leci też krew, tylko z innego miejsca i spoko. Nie ukrywam tego, nie rozmawiam też na siłę, żeby za wszelką cenę wiedzieli, o co chodzi. Po prostu tak jest, że mam miesiączkę, jestem kobietą, chcesz wiedzieć więcej? Pytaj. Zawsze znajdę czas, żeby o tym pogadać.

 

Fajną książką do rozpoczęcia rozmowy o dojrzewaniu jest „Wielka księga uczuć” Grzegorza Kasdepke [tutaj],  a w niej rozdział „Horror! Skąd się biorą dzieci?”. Bardzo ciekawymi pozycjami są „Wielka księga siusiaków” [tutaj] i „Wielka księga cipek” [tutaj].

 

 

DLACZEGO NIE UKRYWAM PRZED DZIEĆMI TYCH MOICH STRASZNYCH PROCESÓW FIZJOLOGICZNYCH? 

 

Bo pruderia może zrobić dzieckiem więcej złego niż dobrego. Możesz mydlić i mydlić, ale fakty wyjdą na jaw i po co komuś robić pod górę, żeby cały swój światopogląd zmieniał, bo mamusia nie raczyła wyjaśnić? Sama pamiętam zawstydzone miny moich chłopaków, z którymi się spotykałam, gdy wspominałam, że sorry, ale mam okres czy kupowałam przy nich podpaski. Nawet Chłop, pamiętam, miał jakiś opór i musiał sobie to przepracować, choć, nie ukrywam, to on mi kiedyś wynalazł takie podpaski, których do dziś używam, bo trafiło mu się przez przypadek. I tym sposobem, że nie robię siebie magicznego jednorożca, tylko jestem normalną, zwykłą kobietą, starszak jest świadomy tego:

 

– że kobiety są inaczej zbudowane niż mężczyźni

– że raz w miesiącu zazwyczaj leci im krew, bo macica czeka na komórkę jajową zapłodnioną przez plemnika

– że okres bywa męczący, mama może być nerwowa i na pewno nie pojedzie na basen [przestałam używać tamponów po tym, jak mnie zaczęły uczulać, bo są zazwyczaj totalnie naszpikowane chemią].

– że jak nie chcesz patrzeć na krew, to nie przeszkadzaj mamie w łazience.

– że oprócz tego, wszystko jest normalnie i zwyczajnie, bo to wcale nie taka straszna rzecz, po prostu lekka niewygoda czasami

– że na pewno nie będzie miał ani braciszka ani siostrzyczki w najbliższym czasie.

 

I na serio wydaje mi się, że robienie tematów tabu z prostych czynności fizjologicznych daje więcej szkody niż pożytku. To o tematach tabu rozmawia się ściszonym głosem, żeby nikt nie słyszał, to o nich powstają legendy i dziwne mity, to przez tematy tabu siedziałam sobie na ławeczce na gimnastyce, bo miałam „ten straszny okres” i wuefiście głupio było zwrócić mi uwagę, że jeśli nic mnie nie boli, to mogę ćwiczyć. A kiedy wpisuję w google „jak powiedzieć dziecku o miesiączce” i widzę, że wszystkie artykuły odnoszą się do uświadamiania dziewczynek bez wzięcia pod uwagę takich istot jak chłopcy, to szlag mnie trafia. Jasne, okres to nie sprawa i problem chłopców. Ale chłopcy to już sprawa dziewczyn. I fajnie by było, gdyby dziewczynki mogły dorastać w świecie, gdzie kwestia miesiączki jest kwestią jak najzupełniej normalną, nie udziwnioną, nie magiczną, ale czystym i prostym fizjologicznym zjawiskiem, w którym nie ma nic śmiesznego, wstydliwego ani będącego powodem do drwin czy dziwnych spojrzeń. W świecie, gdzie nie tylko dziewczynkom mówi się, co to miesiączka. W świecie, w którym chłopcy też ją znają, też mogą o niej rozmawiać  i w którym mogą powiedzieć:

 

Ot, miesiączka. Moja mama też miała. Kiedyś jej wyszła plama na pupie w kształcie Australii i to było zabawne. Chcesz batonika czy po prostu zrobić ci masaż, kochanie?

 

Tak to widzę. Tak bym chciała, żeby było. Bez pimpuszek, wymijających odpowiedzi „bo tak to mają kobiety synku, dowiesz się w swoim czasie”. Bo ty nigdy nie dowiesz się, kiedy „ten czas” nadejdzie. Czy nie będzie tak, że kiedy ty wyskoczysz z tym swoim uświadamianiem, to syn już  będzie miał na koncie żart z plamy na pupie jakiejś dziewczynki. Albo i jakąś dziewczynkę.

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

0 0 votes
Ocena artykułu
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Justyna K.
6 lat temu

Zgadzam się, że nie można unikać rozmów o ludzkiej fizjologii. Staram się z moimi dziećmi rozmawiać o wszystkim, tak żeby w przyszłości nic ich nie zaskoczyło. Ostatnio pisałam o tym czy mówić dzieciom o śmierci czy chorobie, o okresie nie pomyślałam bo bylo to dla mnie oczywiste, że im wytłumaczę jak tylko będzie ku temu okazja. Swoją drogą nie miałam problemów z okresem i moim mężem. Nie dość, że jeg o mama im tłumaczyła wszystko to jeszcze mial na studiach fizjologie wiec czasem wiedzia wiecej ode mnie ?

Matula
Matula
6 lat temu

Mam córkę ale z własnej młodości pamiętam jak to chłopcy (nie tacy mali bo mocno nastoletni) dziwli się że mam okres jakby to było jakieś zjawisko z innej planety.

Mon Te
Mon Te
6 lat temu

Świetny tekst Asiu!

Kasia Krzysztofik
6 lat temu

Dzięki za ten post. Mam córkę i syna, jeszcze co prawda mali, ale nawet nie pomyślałam, ze syna tez będę uświadamiać w kwestii okresu. Bardzo bym chciała ich wychować tak samo, a jednak trudno wyrzuć z głowy ten podział na róż i niebieski

Kasia K.
6 lat temu

A tak odchodząc od tematu głównego – kubeczek menstruacyjny rozważałaś?

Marta (Pani Sowa)
6 lat temu

Mój synek kiedyś wszedł do łazienki, gdy sobie zakładałam podpaskę i zapytał, co to i po co. Więc wyjaśniłam. Za to mąż chciał wkroczyć i synka wyciągnąć, bo przecież jak ja mogę takie rzeczy dziecku pokazywać… O takich rozmawiać… A ja spytałam wtedy, o jakich? Przecież to normalne! No ale cóż, mój mąż w ogóle mało co o okresie wiedział, nawet nie wiedział za bardzo, jak tam z podpaskami, mimo iż dorastał z trzema kobietami: mamą i dwiema starszymi siostrami! Jak skrzętnie to musiało być zamiatane pod dywan, skoro nie był nawet w stanie powiedzieć, kiedy jego siostry okres miały, kiedy nie… U nas w domu zawsze było wiadomo – informowałyśmy o tym i po sprawie 😉 Wiadomo było, dlaczego któraś jest bardziej zdenerwowana albo nie ma ochoty wychodzić z domu.

Świetnie, że poruszyłaś ten temat!

Monika Fabiańska
Monika Fabiańska
6 lat temu

Moje córki zostały uświadomione mniej więcej tak: nie wchodzi mi teraz do łazienki bo będę zmieniała tampona/podpaskę. Dobrze a co to jest? Po co? Czemu leci Ci krew? Ja też tak będę miała? A kiedy? Ot taka zwykła rozmowa gdy najpierw jedną a później druga miały ok 3 lat 🙂 dzisiaj jak wyjeżdżamy nawet młodsza pyta czy sobie podpaski spakowałam 🙂

todopieropoczatek.pl
6 lat temu

Mam 4-letnia córkę. Mówię jej, że to NORMALNE tak samo jak to, że kobiety mają większe piersi od mężczyzn. Oznajmiam jej tego typu kwestie takim samym głosem jakby pytała o inną normalną rzecz. Nie chcę aby w przyszłości uważała to za temat wielce wstydliwy. Intymny ale nie wstydliwy.

Agnieszka Skowrońska
Agnieszka Skowrońska
6 lat temu

Kolejny trafiony tekst. Czytam i tylko utwierdzam się w przekonaniu, że rozmowy z moimi dziećmi na każdy temat są dla nich dobre, że ich nie gorszę, nie wychodzę przed szereg, nie wprawiam w zakłopotanie. Wiedzą więcej niż ich rówieśnicy a pierwszą wiedzę uzyskują u mnie a nie pokątnie w internecie czy od kolegów ( mam córkę 13 lat i syna 9 lat). To się sprawdza, od lat.

Szczęśliwa Siódemka
6 lat temu

Jak zwykle 100% racji. Mam synka i też go będziemy uświadamiać w różnych kwestiach. My, nie jego koledzy albo koleżanki.

Magda
Magda
6 lat temu

Moim zdaniem rozmawianie z dzieckiem na temat różnic anatomicznych pomiędzy kobietą i mężczyzną a później o seksie jest normalną rzeczą i wstępem do tematu dojrzewania. Aż mi żal tych dzieci, którym rodzice nie tłumaczą nic albo opowiadają bajki na wzór bociana czy kapusty. Zastanawiam się jak takiemu dziecku wytłumaczyć później, że ta krew czy nocne polucje i wzwody to normalny etap ich życia ? Jak później rozmawiać z nastolatkiem, który został zszokowany faktami znalezionymi w internecie/usłyszanymi od rówieśników albo na lekcji biologii? Taki nastolatek dorośnie i koło się zamyka, bo wyrośnie na człowieka, który wstydzi się swojego ciała, okresu ,wzwodów, seksu.. A wystarczy normalnie rozmawiać z dzieckiem, by tego uniknąć

Wawrzyn
6 lat temu

Ostatnio rozmawiałyśmy ze znajomą o tym, jak tłumaczymy dzieciom różne sprawy. Prosto z mostu powiedziała, że ona mówi jak jest, bo jej rodzice w życiu zawsze owijali w bawełnę, albo twierdzili, że dowie się w magiczne i odległe „kiedyś” i nic jej tak nie wkurzało, bo czuła się traktowana trochę jak idiotka i ona tego swojemu dziecku nie zrobi. Mam tak samo.
Dobry tekst Asiu 🙂