Zaczęło się Kropeczki. Jej mama, zresztą moja imienniczka, trzy lata temu wypełniła blogową ankietę i zwierzyła się w niej, że moja pisanina skutecznie zachęciła ją do macierzyństwa. W 2015 roku na świecie pojawiła się Kropeczka, pierwsze „blogowe” dziecko, któremu do dziś kibicuję i wspominam z rozrzewnionym uśmiechem komentarz jej mamy:
Chciałabym ci bardzo podziękować za tego bloga. Dzięki tobie, twoim opisom Kosmyka i waszego życia w końcu odważyłam się zostać mamą. „Kropeczka” pojawi się u nas w ciągu najbliższego miesiąca 🙂 Mam nadzieję, że do tego czasu zdążymy się przeprowadzić do nowego domku. […] [komentarz w tym tekście]
Pierwszą wzmiankę o tym, że czytelniczka zdecydowała się na dziecko dzięki blogowi potraktowałam bardzo poważnie, wręcz histerycznie radośnie, wciąż mam mail do mamy Kropeczki i wiem, że miało się pojawić rodzeństwo. Wciąż się uśmiecham, przypominając sobie moje zaskoczenie i radość.
Kolejne już przyjmowałam z umiarem, no bo przecież, bądźmy rozsądni, nie blog decyduje o tym, czy ktoś chce lub nie chce mieć dzieci. Często samo zdjęcie w internecie powoduje jakąś tęsknotę za małymi rączkami i oczami wpatrzonymi tylko w naszą twarz. Niemniej sygnały o tym, że teksty starszaka sprawiły, że komuś się pojawiło pragnienie… i że to pragnienie się zrealizowało były jak promyczek słońca w pochmurny dzień. Szczególnie po tekście „Poważny powód, przez który zechcesz mieć drugie dziecko”. Z wieloma dziewczynami jeszcze utrzymuję kontakt, mam je w pamięci, przypominam sobie radość, jaką czułam, kiedy obwieszczały mi, ciesząc się, swoją nowiną. A w ten weekend dostałam wiadomość od Ani, która napisała wprost:
Aśka, wymiatasz, po prostu wymiatasz, dziewczyno. Miałam nie mieć dzieci, wiesz? Wyśmiewałam koleżanki, które łaziły z brzuchami. (jestem okropna, wiem). Czytałam ciebie, bo nie wiem. Chciałam się upewnić, że to użeranie nie jest dla mnie? Ja chyba ci nawet kiedyś napisała w komentarzu, że właśnie dlatego, że twoje chłopaki takie „niewychowane” nie znoszę dzieci i nie chcę ich mieć. I co? I co? I dupa. W kwietniu urodzę. Kosmę. Na cześć twojego starszaka, którego po wakacjach przyjedziemy poznać. No, dziewczyno, nic nie zrobisz – twój blog zapładnia :D.
No.
Sami widzicie.
Czytacie na własną odpowiedzialność 😀
PS. Oczywiście, że tak naprawdę nie zapładniam, najczęściej pokazuję macierzyństwo od tej ciemniejszej strony, w której dzieci bywają pyskate, demolują dom, uciekają, biegają bez majtek i czapeczek i mają czelność się ze mną nie zgadzać, a nawet mnie nie lubić. Od lat się dziwię, jakim cudem może to działać zachęcająco. Ale jeśli działa na ciebie, a masz z tym jakieś problemy, mogę polecić ci jeden z moich ulubionych blogów o zachodzeniu w ciążę „To w środku”. Ania chyba jest moją czytelniczką albo była, zanim blogowanie ją do reszty wciągnęło. I ona też, z tego co wiem, zapładnia, ale bardziej naukowo i merytorycznie 🙂
PS 2 A jeśli chcesz dostawać info o nowych wpisach, możesz od jakiegoś czasu zainstalować sobie blog na komórce. Na święta dostałam własną blogową aplikację. Tu wersja na Android, a tu na IOS. Możesz też udostępnić wpis i polubić go na facebooku, zawsze też jestem na instagramie, dziękuję!
PS 3 Photo by Sadık Kuzu on Unsplash
Joanno, wspólnie pracujemy na wyż tego kraju! Pozdrawiam Cię serdecznie. 🙂
P.S. Twego bloga czytam nadal! 🙂
Ja po przeczytaniu jednego z Twoich tekstów przekonałam się, że jednak chcę mieć dwójkę… Jeszcze czekamy, ale kiedy się uda, dam Ci znać 🙂
<3
Chyba właśnie dlatego, że nie koloryzujesz, nie rzygasz tęczą i nie pierdzisz fiołkami to zachęcasz. Ja patrząc na te przekoloryzowane blogi o wspaniałym rodzicielstwie, dzieci odpicowane po czubek głowy, wiecznie uczesane i wytapetowane matki, mam mdłości. A patrząc na Ciebie, na normalność, na to że raz jest super a raz nie, aż chce się mieć dzieci, bo wydaje się to takie ludzkie po prostu, normalne, bez pudru i cukierków 🙂
Blog, który zapładnia ? doskonale podsumowane.
Ja dzieci chciałam mieć zawsze – jako najstarsza siostra opiekowałam się dziećmi od najmłodszych lat. Nie podchodziłam wtedy do nich jak do swoich dzieci – żadnego rozkoszowania się zapachem główki, szczebiotania w ramach próby nawiązania kontaktu, współcierpienia przy ząbkowaniu lub gorączce. Ot, pomagałam mamie, a te małe smrody kochałam, choć czasem nie lubiłam. Lub, jak to między kochającym się rodzeństwem, zdzieliłam wiaderkiem w piaskownicy po głowie. Nie jarały mnie wcale cudze dzieci, nie zachwycałam się obcymi niemowlakami. Ale jako dorosła osoba wiedziałam i czułam, że posiadanie dzieci będzie cudowne, że to będzie SENS. I dobrze czułam ☺ mam na razie dwuletnią córkę i miesięcznego synka. Motyw w skrócie? Córka – bo chcę mieć dzieci, synek – bo posiadanie rodzeństwa jest wspaniałe ?
Jeśli o mnie chodzi, to pragnienie macierzyństwa było jakoś we mnie od zawsze, ostatecznie ziściło się trochę nieplanowane, ale bardzo nas z mężem ucieszyło 🙂
Natomiast Twój blog inspiruje, myślisz „chcę, żeby w moim domu też tak było” 😀
Piszę ten komentarz z 2 miesięczną córcią na kolanach i jej bratem w wózku obok…i już nie mogę się doczekać, kiedy oni zaczną tak rozrabiać 😉
Pozdrawiam Cię serdecznie
Pozdrawiam maluchy 🙂
Pragnienie macierzyństwa było jakoś we mnie od zawsze, ostatecznie ziściło się trochę nieplanowane, ale bardzo nas z mężem ucieszyło 🙂
Natomiast Twój blog inspiruje, myślisz „chcę, żeby w moim domu też tak było” 😀
Piszę ten komentarz z 2 miesięczną córcią na kolanach i jej bratem w wózku obok…i już nie mogę się doczekać, kiedy oni zaczną tak rozrabiać 😉
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ja jestem dziwna, bo mnie do macierzyństwa zachęciło doświadczenie bycia macochą. Dzięki tym paskudnikom kochanym uznałam, że fajnie jest w rodzinie z dziećmi. Pionierzątko ma już prawie 8 miesięcy. I też mam nadzieję, że w tym roku wybierzemy się do Ciebie 🙂
Zapraszam 🙂
Też kiedyś mowilam, że nie będę mieć dzieci. A potem nie wiem po co czytalam blogi „parentingowe” i chciałabym Cie uświadomić ,ze chyba u mnie zapłodnienie zbiorowe nastąpiło 😉 Winna jesteś Ty, Tekstualna, MamuskaMartuska i Hafija 🙂 Fakt dluuugo dojrzewała we mnie ta decyzja, ale w końcu dojrzała i nawet zaowocowała, a teraz córa ma juz 11 mcy.
Dobry skład 😀