Wiejska matka

Joanna Jaskółka
23 stycznia 2014

Udostępnij wpis

Wsiura jakaś - zwykło się takie określać. Ani toto gustu nie ma, ani polotu. Pojedzie  do miasta i zaraz leci przepraszać drzwi lub dziękować ruchomym schodom za podwózkę. Ubiera się koszmarnie, dziecko w onucach na dwór wypuszcza, wysłowić się nie umie. Pożal się boże matka ze wsi. Wsiura jakaś.
 

 - "A jak się czujesz w Warszawie? W takim dużym mieście?" - pytano mnie, gdy miałam lat 8 i odwiedzałam rodzinę. Gdy miałam lat 16 i odwiedzałam rodzinę oraz koleżanki. I gdy miałam lat 20 i więcej, kiedy  już studiowałam. Zawsze miałam wrażenie, że ten ktoś pytający wręcz czeka na jakąś moją gafę wynikającą z onieśmielenia miastem albo brakiem  ogłady.
 
Dopiero później zrozumiałam te dziwne spojrzenia. Nie reprezentowałam sobą niczego z powszechnych wyobrażeń o wiejskiej dziewczynie. Takiej nieśmiałej, brzydko ubranej, skromnej i pobożnie modlącej się przy każdej napotkanej kapliczce. Odstawałam od powszechnego wyobrażenia wieśniaczki.
 
Czy zdawałam sobie sprawę, że oddalam się od stereotypu? Nie do końca.
 
A potem wróciłam na wieś. Przedtem moimi problemami były spóźniające się tramwaje, niewłączone na czas grzejniki, mnogość wyborów, tłum śpieszących się ludzi, korki, złość, wyzwiska, zacinająca się winda. Warszawo, jaka ty byłaś zaborcza z tym swoim jestestwem. Pamiętam, jak stałam na Krakowskim, nie mogłam się oprzeć spojrzenia na żałobników, a moje oczy były wprost proporcjonalnie większe do ilości straganów, baloników, hot dogów i wszelkiego rodzaju śmierciożerców. To były piękne pogrzeby polskości. To był patriotyzm, który wziął dwa patyki i podzielił wszystko na krzyż. Takiej wiochy to ja na wsi nigdy nie widziałam.
 
Więc wróciłam. Zaczęłam tęsknić za tłumem, szukałam chodników, brodziłam w błocie i wypatrywałam chociaż jednego spóźnionego autobusu. Kiedyś usiadłam i narysowałam sobie jeden na drodze. Ot, tak. Żeby mi wrażenie sprawiał.
- Powiedz mi, jak ci się tu żyje - spytała się koleżanka. Milczałam. Kłamać nie chciałam, a naprawdę brakowało mi słów.
 
100 kilometrów lasu. 100 kilometrów lasów. I jeziora, których hektolitry zdawały się topić mnie w swych odmętach. Co robić? Gdzie wyjść z półrocznym dzieckiem?  Dlaczego nikt mnie nie uratuje? Przecież ja tu się zaraz utopię! Dlaczego nie zostałam w wygodnym mieście? Co mi odbiło, żeby wzgardzić chodnikiem, ogrzewaniem i podwózką metrem?
 
- Ciągle siedzisz w internecie! Wyłącz ten komputer!
 
Naprawdę? Wyłączyć? I skąd się dowiem, jak skończyła się budowa mostu? Kto mi podpowie, jaki film warto obejrzeć? Gdzie przeczytam najnowsze recenzje książek? Hm. Bez sensu. Kino zamknięte. W bibliotece w nowościach trociny. Most mam swój: nad Krutynią. Nowy - szybko im poszło.
 
- Zaraz kończę! I tak limit transferu już jest na wyczerpaniu. Nie zobaczysz mnie przy komputerze przez najbliższe 10 dni!
 
Las staje się gęściejszy. Jeziora trochę cieplejsze. Przejażdżka z wózkiem dalej jest lepsza niż roller coaster, ale nabieram wprawy. Umiem zrobić unik przed korzeniem. Coraz rzadziej się zakopuję. Poznaję coraz więcej internetowych sklepów. Filmy w gazetach są moim wybawieniem, odkopuję stare lektury. Przekonałam się, że nie muszę mieć obory, żeby widzieć gówno. Wystarczy mi telewizor. Gdy ktoś się mnie pyta, co ja tu robię, odpowiadam:
 
- Jestem wiejską matką. Mam las. Mam jezioro. Nie mam pod domem sklepu. W mojej gminie nie ma żłobka. Często nie ma u nas prądu. Jeszcze częściej - internetu. Żeby było ciepło, trzeba palić w piecu. Zakupy robimy hurtowe, bo do miasta minimum 15 kilometrów. Po większe jedziemy trochę dalej - 30 kilometrów. Mam za to błoto. Śnieg. Nie mam pod domem latarni. Nie ma u nas przystanku. Pociąg czuję wyłącznie do słodyczy, a raz widziałam, jak jedzie. Wtedy właśnie wyprzedziliśmy go rowerami. Jestem świadoma, że gdy coś się stanie mojemu dziecku, karetka może nie zdążyć. Więc oszczędzam na samochód. Chodzę w dresach. Zdarza mi się włożyć gumiaki mojego ojca. Mam klapki Kubota. Skarpetki kupujemy na bazarze.
 
Ty masz to w dupie.
 
Ja nie mam z tym problemu.
 
[Na podstawie tekstu powstał wywiad "Wiejska matka ma radę dla  mieszczuchów..."]

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    62 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Mama Diabełka
    10 lat temu

    Czemu mam to w dupie? No co Ty? Fakt że w życiu dorosłym nie jest tak łatwo na wsi, bo to na barkach człowieka leży napalenie w piecu, do tego oczywiście wystarczająca ilość zakupionego drewna, zrobieniu zapasów.<br />Ale dziecko na pewno będzie dobrze wspominać mieszkanie na wsi, ja mieszkałam parę lat u babci i świetnie to wspominam, to było piękne dzieciństwo.<br /><br />Btw. na wieś do wioski

    Josephine
    10 lat temu

    hehe 🙂

    Matka Kwiatka
    10 lat temu

    Przybijam piątkę z zadupia nad zadupiami :)<br />Sama chciałam, mój wybór, ludzie się dziwią, a ja nie wiem czemu.

    Agnieszka B.
    10 lat temu

    I znowu tak... estetycznie, że nawet nie potrafię skomentować.

    fabryka pomponika
    10 lat temu

    Matka wieśniara pozdrawia 🙂

    Madzia
    10 lat temu

    Wychowałam się na wsi. Mieszkam w mieście. Moje dzieci wychowują się w mieście. Na wymuskanych placach zabaw nie można pobawić się w chowanego. Znalezienie patyka graniczy z cudem. Nie mogę wypuścić ich do ogrodu, nie mają kontaktu ze zwierzętami nie licząc psów widzianych na smyczy. Odkładamy na działkę i dom. <br />P.S. Też chodzę po domu w dresie a skarpety kupuję na placu. Tylko ze sklepami u

    ...piernikowo...cynamonowo...
    Reply to  Madzia
    10 lat temu

    Jak tak Ci źle to czemu mieszkasz w mieście? Kurcze to denerwujące, ludzie jadą na Warszawę, że to że tamto że tak źle (mówię akurat o Warszawie nie wiem o jakim mieście piszesz) ale przyjeżdżają tu na studia a później mieszkają i zakładają rodzinę. Dwulicowe to jak nic. Jak komuś nie pasuje to po co przyjeżdża studiuje i pracuje. Ja jestem z Warszawy i moi dziadkowie też, mieszkam tu, są wady i

    Joanna Jaskółka
    Reply to  Madzia
    10 lat temu

    Przecież napisała, że odkładają na działkę i dom...<br /><br />Ja też mam korzenie w Warszawie i dlatego przyjechałam tu na studia i wiem, że wielu chciałoby się z niej wyrwać, ale nie mają na razie dokąd... warto o tym pamiętać.

    ...piernikowo...cynamonowo...
    Reply to  Madzia
    10 lat temu

    Nie chodzi o to niech odkładają i niech mieszkają tam gdzie im się marzy chodzi o hipokryzję &quot;ta warszawa taka zla i okropna&quot; ale na studia to przyjadę a jak je skończę to żyję tu ale caly czas opowiadam jaka jest straszna ale dlaczego nie napisała że do życia niekoniecznie ale duże miasto otworzyło jej możliwość edukacji itp nie bądźmy zakłamani tak mówi się na warszawiaków źle, zawsze

    Madzia
    Reply to  Madzia
    10 lat temu

    Jestem z Krakowa......

    Madzia
    Reply to  Madzia
    10 lat temu

    BTW nie sądzisz chyba że w każdej wiosce powinien stanąć uniwersytet po to żeby ludzie tacy jak ja - wychowani na wsi nie musieli przyjeżdżać do miasta na studia. Albo może lepiej- należałoby zakazać &quot; wieśniakom&quot; studiowania. Do pola niech idą....

    Marta Szyszko
    10 lat temu

    Aż sobie konto na googlu założyłam, żeby moc komentować. Dziewczynko, napisz książkę, bo ja się wciągnęłam nie na żarty i chcę więcej o tej wiejskiej matce!!!! rzuciłam gazetę, w której same nudy, by zderzyć się z takim pięknym stylem, swojskim klimatem i szczerością... Serio, pomyśl o tym, to będzie hit!

    Agnieszka B.
    Reply to  Marta Szyszko
    10 lat temu

    Tak!!!

    Paulina Kamińska
    Reply to  Marta Szyszko
    10 lat temu

    Koniecznie książka! Kupię, przeczytam, postawie na półce w widocznym miejscu i jak w końcu uda mi się odwiedzić Przystań wezmę autograf!

    Beata Wiktoria
    Reply to  Marta Szyszko
    9 lat temu

    Po raz któryś się dopiszę do prośby o książkę...

    Agnieszka M
    10 lat temu

    Jak dla mnie wszystko ma swoje wady i zalety.

    mandarynka1503
    10 lat temu

    Wsiowa Nie-Matka również pozdrawia 🙂

    mandarynka1503
    10 lat temu

    Dodam tylko, że czasem osoba wychowana na wsi lepiej się zachowa niż taki &quot;Wsiok&quot; z miasta.

    Małe Dranie
    10 lat temu

    Zazdroszczę takich pieknych okoliczności przyrody, ja mieszkam w stolicy i staram sie znaleźć dla siebie miejsce w tej wielkiej metropolii, wiem to nie jest NY, ale dla mnie to moloch. Marzę o mieszkaniu na wsi, marzę o mleku prosto od krowy o ciepłych jajkach z kurnika o tym by dzieci mogły wybiec z chałupy wporst na pole, a nie na zasikana klatke i o tym by latem chodzić w samych gaciach bez

    Elżbieta Haque
    10 lat temu

    Och, a czego ja tam nie mam...? :D<br />Widzisz, przynajmniej wyróżniasz się na tle blogosfery, bo nie piszesz o knajpach na placu zbawiciela, tylko o łażeniu po lesie i gumiakach.<br />Przy okazji dzięki, bo przypomniałaś mi o jednym temacie, który chciałam obsmarować i mi z głowy wyleciał 🙂

    angelina lorek
    10 lat temu

    Spokorniałaś? Wydaję mi się, że łatwiej się żyje na odludziu z dzieckiem, które się czymś jest w stanie zająć - samo biega na spacerze, samo szuka żab w błocie i samo je wylizuje z tego błota. Gorzej z półroczniakiem, którym non stop się trzeba zajmować, a i na spacer nie bardzo weźmiesz, bo zwyczajnie nie ma czym go zająć.

    Aleksandra Greszczeszyn
    10 lat temu

    Opisałaś to znacznie lepiej niż ja, ale nie mogę się ogarnąć na wieść o ym, że mój tekst Cię zainspirował! ... 🙂 Powiem Ci, że ja też zakładam gumiaki (szczególnie, kiedy wiosną przywożę na taczce zakupy znad szosy), ale lepsze to niż skarpetki do sandałów. 😉 <br />I chociaż narzekam na tę moją wiochę, chociaż moje życie kulturalne toczy się w Internecie zamiast w galeriach i w kinie, chociaż

    Małe Dranie
    Reply to  Aleksandra Greszczeszyn
    10 lat temu

    To właśnie o to chodzi! Żeby z tym walczyć, zeby mówić o tym głośno! Brawo za takie wpisy!

    Aleksandra Greszczeszyn
    Reply to  Aleksandra Greszczeszyn
    10 lat temu

    Dzięki! 😉

    Michalina Góra
    10 lat temu

    Podobnie mam.Mieszkam na Śląsku.Mówię po śląski i teraz nagle trza będzie przeprowadzić się do Szczecina bo ojczyzna Chopa wzywa.Dla ludzi bedę nowa,inaczej mówiąca,inne wartości wyznająca.Mały mój da rade wkońcu dopiero 11 miesiecy ma.Jade podbijać wielki świat tylko czy on jest na mnie gotowy?:)Pozdrawiam

    Matka Polka
    Reply to  Michalina Góra
    10 lat temu

    Jak to mówią, Szczecin to wiocha z tramwajami 😀 więc nie ma się czego obawiać 🙂 A post świetny, jednak wszystko ma swoje plusy i minusy 🙂 zawsze miała wrażenie, że czas na wsi płynie jakoś wolniej, to prawda ?

    Mamoholiczka
    10 lat temu

    Ja klnę na ten syf warszafki i owczy pęd do wszystkiego i za niczym i też bym uciec chciała, ale wiem, że uzależniona jestem i szybko bym tu wróciła. <br />BTW u mnie na Pradze też w Kubotach chodzą 😛

    Magda Motrenko
    10 lat temu

    Myślałam, że może kiedyś też się wyniesiemy z miasta. Ale to zdanie (&quot;Jestem świadoma, że gdy coś się stanie mojemu dziecku, karetka może nie zdążyć.&quot;) chyba wybiło mi ten pomysł z głowy.<br /><br />Poza tym u nas się kocioł w budynku częściowo zepsuł i nie ma gorącej wody. Jest letnia. Więc jak chcemy wziąć kąpiel i nie zamarznąć, dolewamy wrzątek z czajnika. Niby nic, ale to takie...

    Krystyna Bieniawska - Dąbek
    Reply to  Magda Motrenko
    10 lat temu

    Ale, ale.... nie wzywałam do dzieci karetki. Z duszącą się ciotką Kosmyka docieraliśmy do szpitala &quot;maluchem&quot;, do porodu też. Szpital rejonowy (z kiepską opinią) oddalony o 25 km, a karetka przyjechała w 10 minut i uratowali życie mojemu mężowi w tymże szpitalu. Lekarz zaopiekował się też mną i spytał czy zrobić mi herbatę. Różne są losy i przypadki. A może nie przypadki 🙂 Pozdrawiam!

    Matka wygodna też człowiek.
    10 lat temu

    Jak ja Ci cholera zazdroszczę...

    Anna Pacek
    10 lat temu

    Urodziłam się na wsi, do liceum poszłam w małym miasteczku i zamieszkałam w internacie, potem studia w Lublinie i znowu małe miasto...Pamiętam,że po wczuciu się w Lbn, nie wyobrażałam sobie powrotu na wieś.I chociaż nijak to się ma do życia w Warszawie, to powiem ci szczerze,że mnie brakuje szybkości i energii dużego miasta.Dziś, gdybym mogła wybrać, wolałabym mieszkać na wsi niż w takim miejscu

    Budująca Mama
    10 lat temu

    Też jesteśmy z powrotem wieśniakami i można się przyzwyczaić... 😀 chodzę w kaloszach i kurtce meża. Całą wioskę okrążam w pół godziny. Kupno czegoś poza chlebem jest problemem, ale jajca mam od kur, które widzę codziennie rano, a od wiosny będę mieć ogródek, i nie muszę się martwić, że dziecko mi na ulicę wybiegnie, bo &quot;ulica&quot; doprowadza tylko do mojego domu 😀 ciężko się przyzwyczaić,

    lavinka
    10 lat temu

    A wiesz, ja to Warszavka z dziada pradziada, zawsze zazdrościłam koleżankom z klasy, że mogły na wieś do rodziny pojechać i prawdziwe zwierzęta zobaczyć, nie w zoo. Poza tym rodzina zawsze pogardliwie mówiła o &quot;wieśniakach&quot; i chyba rozumiem dlaczego. Otóż nie ma gorszego &quot;wieśniaka&quot;, jak pierwsze pokolenie zamieszkałe w Warszawie, które robi wszystko, by go ze wsią nie

    Ann S
    10 lat temu

    Całe życie mieszkam w mieście, ale wakacje zawsze spędzałam na wsi. To u babci jednej lub drugiej, u wujostwa. I uwielbiamłam ten czas. Co prawda były tam sklepy. A ja uwielbiałam tą beztroskę, i to jak w piżamie szłam do sklepu po bułki, i to jak szłam przez całą wieś do gospodarstwa po mleko, i te skakanie po krzakach, strumykach. Ach te młodzieńcze czasy. A teraz nie wiem czy potrafiłabym się

    yendza o.
    10 lat temu

    pochodzę ze wsi, teraz mieszkam w mieście kilka lat. i cholera, odkąd ma dzieci tak bardzo brakuje mi tej swobody, jaka jest na wsi.

    projektlondyn2014
    10 lat temu

    A ja Ci trochę zazdroszczę wiesz, Aśka. Tych kilometrów lasów i hektolitrów wody. I nawet braku prądu. I internetu czasem. Ale tak to jest, że mieszkanie tu czy mieszkanie tam - mają zawsze i swoje plusy i minusy :).<br />I nie mam w dupie - gdybym miała - nie było by mnie tu 🙂

    Krystyna Bieniawska - Dąbek
    10 lat temu

    Przy takich okazjach zawsze myślę o MAŁYCH OJCZYZNACH. Zazdroszczę ludziom, którzy mają SWOJE MIEJSCE NA ZIEMI. I chyba nie do końca o miejsce chodzi; wieś, miasto - to drugorzędne. Ludzie! przeżycia! samospełnienie! Właśnie dlatego moje serce wybrało Kraków. Ale musiałam, ze względów rodzinnych wrócić do domu rodzinnego. I tu, w mojej rodzinnej miejscowości ciągle czuję się jak Barbara Niechcic

    Gosia
    10 lat temu

    My tez niby ze wsi, ale takiej podmiejskiej, że do centrum rzut beretem, więc się nie liczy ;). Są plusy i minusy życia za miastem. Tu pewnie łatwiej niż na totalnym zadupiu, ale autobusy też nie jeżdżą....

    Mira Zwalová
    10 lat temu

    mega mega mega mega tekst matulu. czy ja muszę powtarzać, że cię kocham? rozpływam się w twoich słowach i nie muszę tu pierdolić farmazonów, bo czy ty na wsi, czy w mieście, jesteś tak samo zajebista. i genialnie piszesz. jak nie ruszysz dupy i nie napiszesz książki to wpier... no, to do roboty! samochód się sam nie zarobi, a jak napiszesz coś i wydasz to i na karetkę cię stać będzie prywatną,

    Zoszkowy blog i ja
    10 lat temu

    Marząca o domku z werandą i kawałku zielonego na wsi pozdrawia serdecznie :)<br />Popieram pomysł o książce!

    Marta Skrzypiec
    10 lat temu

    Piąteczka Wiejska Babo! Też się buntowałam, przez rok. Nawet przed tym, żeby mnie ludzie na wsi za swoją nie wzięli! Teraz sobie nie wyobrażam mieszkania z Chłopcami we Wrocławiu, w centrum, w bloku, w tłumie. <br />Jestem Wiejską Babą, palę w piecu, robię przetwory, mam ogródek, dużo zieleni. Dobrze mi z tym. Może moja wieś nie jest tak na końcu świata jak Twoja a do miasteczka mam 3 km.. Ale

    ...piernikowo...cynamonowo...
    10 lat temu

    Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa 🙂

    madalenadelamur
    10 lat temu

    Mieszkam na wsi i duma mnie rozpiera. Bo jestem ze wsi 🙂 a na tę wieś do tych &quot;Wsiur&quot; zjeżdżają w okresie letnim &#39;Miastowi&quot; i niestety czesto gorzej wyglądają i zachowują się od nas. Pozdrawiam z Mazur 🙂 Buzioleeee :*

    ro-my
    10 lat temu

    &quot;Warszawo jaka Ty jesteś zachłanna...&quot; - oj jest! Mieszkam na przedmieściach i wcale nie tęsknię za centrum. Nie zliczę ile razy zgubiłam się w przejściu podziemnym przy Rotundzie i ile razy wsiadłam do autobusu jadącego w przeciwnym kierunku niż chciałam (grunt, że numerek się zgadzał). Mam te swoje przedmieścia, dziki spacerujące pod domem, a gdzieś w powietrzu rozmyty już zapach

    Grażyna Feliga
    10 lat temu

    Dobra jesteś babo :)!

    Filip Majewski
    10 lat temu

    &quot;Mam las. Mam jezioro.&quot; - to jest wszystko, czego mi potrzeba do życia.

    Filip Majewski
    10 lat temu

    &quot;Mam las. Mam jezioro.&quot; - niczego więcej mi do życia nie trzeba, pozdrawiam

    Matka poza światem
    10 lat temu

    Ja też porzuciłam miasto i rodzinne strony, żeby przyjść na wieś (80 km dalej) do męża, na gospodare do tego (o matko!), wśród obcych, mieszkając póki co z teściami. Ale mam internet pełną parą, dwoje dzieci na przychówku i listonosza z dostawami co i rusz 😉 Życie jak życie, tylko od naszego nastawienia zależy 🙂

    she mother
    10 lat temu

    A ja pomimo tego, ze mieszkam w miescie to mam troche swojej wsi. Mieszkam w Opolu, miasto moze nie wielkie, do Warszawy porównać nie można, ale galerie mamy, elektrownie, festiwal polskiej piosenki, i rynek i schody jezdzace same i otwierajace sie drzwi też.<br />A ja mieszkam w ostatniej dzielnicy tego miasta, albo w pierwszej, zalezy jak sie jedzie;) W każdym bądz razie jedna z takich dzielnic

    Mama Gałązka
    10 lat temu

    Świetny tekst:))) Umilił mi zdecydowanie szpitalną rzeczywistość..... tutaj dopiero nic nie ma;)))))

    Joanna
    Joanna
    10 lat temu

    Nie spotkałam się z takimi stereotypami o jakich piszesz. Jestem warszawianką i nigdy nie przywiązywałam do tego wagi. Na wakacjach, na studiach w każdej kolejnej pracy osób z poza warszawy było mega dużo, więcej niż z warszawy. Nigdy też nie widziałam aby takie osoby jak Ty były traktowane z pobłażaniem czy niższością. Prawdę powiedziawszy to dotąd, gdy poruszałaś ten temat sądziłam, że

    centrumwszechswiata.pl
    10 lat temu

    My z miasta. Ale co z tego? Co to za miasto bez prawdziwego kina, teatru? Bez galerii? Restauracji? Na zakupy ubraniowe jeździmy do większego miasta (60km). Na miejscowość, w której żyjemy (ok. 60 tys. mieszkańców) mówimy wieś! Bo to taka duża wieś. Ale na wakacje jeździmy na taką prawdziwą, gdzie traktor, pole, kury biegają. I gdyby nie ta praca na ,,naszej miejskiej wsi&quot;...

    anna kra
    10 lat temu

    Pozdrawiamy z miasta niestety i zazdroscimy fajna babeczka z Ciebie

    arosinek
    10 lat temu

    Kochana jesteś młoda i zrozumiałe ,że szukasz swojego miejsca na ziemi.Większość młodych ludzi ciągnie do miasta z powodu nauki czy pracy ,która daje żródło utrzymania,ale z biegiem lat będziesz inaczej na życie spoglądała.Mam dwoje dzieci dorosłych są już rodzicami.Córka od młodych lat chciała pójść na wieś na gospodarstwo i tak się stało ma czwórkę dzieci (uczą się dobrze)mają marzenia.Syn

    De Profundis
    10 lat temu

    Ja za kilka mcy też stanę się wiejską matką. Świadomie i z premedytacją opuszczę moje ciepłe, mieszczańskie pielesze i przyjmę z dobrodziejstwem inwentarza wszystko, co się z tym wiąże. I tylko szarej jesieni się boję. Zimy trochę mniej, ale pamiętam jeszcze szok, gdy po intensywnym tygodniu w wielkim mieście, pojechaliśmy na zadupie białą zimą, co by trochę odpocząć i jakoś tak mi się nieswojo

    Ulencja Zdenek
    9 lat temu

    Mam podobnie po prostu chciałabym się wyrwać stąd tylko nie bardzo wiem jak,pieniędzy nie mam na to żeby się usamodzielni,znajomych którzy mogliby mi pomóc też nie.Jestem zdana na los,moi rówieśnicy założyli rodziny a ja nadal nie czuję się na siłach żeby tak zrobić po prostu mam nie co inne priorytety zawsze byłam ciekawa świata stawiałam na rozwój wewnętrzny a nie na to żeby &#39;&#39;babrać

    kammak
    9 lat temu

    Miasto - do W-wy mu daleko ale wojewódzkie, moje Opole - tam się urodziłam, wychowałam, dorastałam. Wieś - wakacje u babci... i moja teraźniejszość... dałam się namówić - wtedy jeszcze mojemu przyszłemu mężowi do zamieszkania w jego rodzinnym domu na wsi, 30km od mojego kochanego miasta. Czy żałuję? W zimie tak - palenie w piecu, odśnieżanie, długi czas spędzony na dojazdach do pracy w Moim

    Anonymous
    Anonymous
    9 lat temu

    Ojjj Asiu, Asiu - ten blog to niezła &quot;terapia&quot; żeby wyleczyć się z miasta;-) Tak sobie myślę, że najważniejsze jest, to co czujemy wobec samego siebie. A to co inni myślą - wieśniaczka czy obyta pani z &quot;wielkiego miasta&quot; mało istotne i srać na to! Musimy znać swoją wartość, a wtedy rzeczywiście nie będziemy problemu co inni myślą i mówią o nas. Pozdrowionka;-)

    Agata
    Agata
    9 lat temu

    Też mieszkam na wsi. No prawie, bo to całkiem gęsta osada, ale głównie latem. U nas też jest pięknie, są lasy i nawet mały stawik. Mam wielki ogród i ptaki śpiewają tu całymi dniami. Niektóre gatunki widziałam pierwszy raz w życiu. Ale przeprowadzimy się do miasta i wiem to na pewno. Niestety drzewa i las nie zastąpią dziecku towarzystwa. Bo tu wszyscy są zamknięci w domach. Place zabaw ludzie mają tylko za ogrodzeniem. Nie ma czegoś takiego jak jeden, wspólny plac zabaw, gdzie maluchy i ich mamy czy też babcie/opiekunki się spotykają. Żłobka też nie ma oczywiście. O ile to jest ok teraz, bo mój syn ma rok, to wiem, że za kolejny rok czy dwa już nie będzie tak ok. Chcę żeby moje dziecko nie wychowywało się na tym odludziu skąd wszędzie daleko. Nie chcę żeby większość czasu spędzało na tylnej kanapie auta. A później żeby dojeżdżało godzinami do szkoły jednym,a później drugim busem.

    Agi Bagi
    Agi Bagi
    8 lat temu

    Mieszkam na wsi od roku. Od urodzenia byłam mieszczuchem. Zamieszkałam z własnego wyboru. Jestem szczęśliwa. Gdybym jeszcze raz w życiu miała podjąć taką decyzję, nie zawahałabym się ani sekundy. A to co widać na foto to moja własna papryka. Nie ma tu czasu na nudę. Uwielbiam wieś!!!

    Magda
    8 lat temu

    Haha przyszłam przybić piątkę jako rodowita wieśniara 😀 Wydaje mi się, że teraz na wsi już nie jest tak jak dawniej. Nie uświadczysz już furmanki z koniem albo krów pasących się na łące. Przynajmniej nie w mojej... Wszyscy jeżdżą samochodami nawet do sklepu 500 metrów dalej 😉

    Krystyna Bieniawska-Dąbek
    Krystyna Bieniawska-Dąbek
    8 lat temu

    Przeczytałam swój wpis sprzed 2 lat i chciałam uzupełnić. Jadąc w 1981 roku na studia do Krakowa miałam myśli, że nie dorównam tym z miasta.... bo szkoła kiepska, brak obycia, stereotypy w odbiorze ludzi ze wsi, itd. Wniosek, jaki mi się wtedy nasunął;) Ludzie są różni! i Ci z miasta i Ci ze wsi;) Nie ważne skąd się jest - ważne KIM SIĘ JEST!!! Poznałam wspaniałych ludzi z różnych miejsc. Ci, co chcieli - BYLI SZCZĘŚLIWI!!! A gdzie ciężej? Pewnie różnie w różnych etapach życia. Moja przyjaciółka jeździ codziennie (praca, przedszkole, szkoła, dom) z jednego końca Warszawy na drugi - ta to ma ciężko. Ja jeżdżę prawie całe życie 25 kilometrów do pracy ale nie ma korków i szybko docierałam gdy dzwonili ze szkoły, że Chłop - znaczy się syn mój, rozwalił sobie głowę 😉 Wszystkiego są dobre i złe strony. Pozdrawiam! KBD 🙂 babcia Kosmyka i Adasia 🙂 matka Chłopa

    4 marca 2024
    Nie znoszę mojej kuchni, ale przynajmniej zmywarkę mam fajną

    Rok temu postawiłam krzyżyk na mojej starej zmywarce i z pomocą przyjaciół wyniosłam ją z domu. Koniec. Nigdy więcej zmywarek – obiecałam sobie. Jak długo wytrzymałam? Rok. W styczniu przyjechała do mnie Haier i-Pro Shine. 

    14 grudnia 2023
    Czemu bolały mnie plecy i jak mata Pranamat ECO pomogła mi zwalczyć ból?

    Od pół roku regularnie narzekałam na relacjach zamiennie albo na migreny, albo na pól pleców. Bywały dni, że ledwo co zwlekałam się z łóżka, a jak już dowlokłam się do lekarza rodzinnego, dostałam po prostu środki przeciwbólowe i poklepanie po ramieniu. I choć dzielnie się broniłam przed wypróbowaniem maty do akupresury Pranamat ECO, po kolejnej […]

    1 grudnia 2023
    Dom to nie laboratorium! Sprzątanie bez spiny z nowym Hoover HFX

    Jak Ty dasz radę? – pytała mnie mama, gdy zaadoptowałam dwa psy. – Przecież nie ogarniesz tego sprzątania! “Ogarniesz” – napisała mi ekipa Hoovera, gdy zobaczyli w moim domu nowe zwierzaki. “Dom to nie laboratorium, ale przynajmniej podłogi będą czyste!”.   

    27 listopada 2023
    Inspiracje: prezenty świąteczne dla dzieci, które rozwaliły system w naszym domu

    Co roku to samo - co kupić dziecku pod choinkę. Zabawki, słodycze, akcesoria? Czasem prezenty świąteczne dla dzieci są bardzo oczywiste, bo dziecko wyraźnie mówi, czego pragnie. Czasem jednak dziecko jest za małe, żeby znać swoje potrzeby lub zwyczajnie samo nie wie, czego chce. Co wtedy? Przygotowałam kilkadziesiąt inspiracji, które pomogą Ci zdecydować.  

    26 listopada 2023
    Idealne na prezent książki, które wspierają nas w edukacji domowej

    Jednym z przewag edukacji domowej nad systemową edukacją są książki. Dzieci uczące się w domu mają o wiele więcej czasu nie tylko na czytanie książek dla przyjemności, ale też na samodzielny wybór, z których książek będą korzystać, przygotowując się do egzaminów końcowych z całego roku. Nasza biblioteczka mądrych, edukacyjnych książek coraz bardziej się powiększa i […]

    10 września 2023
    Tydzień na edukacji domowej - jak zorganizowałam chłopcom naukę?

    I już za mną pierwszy tydzień edukacji domowej. Wciąż mam mętlik w głowie, wciąż mnóstwo wątpliwości, ale pewna jestem jednego - będzie dobrze. Jeśli chcesz poczytać, jak wyglądał nasz pierwszy tydzień w nowej rzeczywistości edukacji domowej, dawaj! Czekam na ciebie z nowym tekstem!

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official