13 powodów, dla których z całą pewnością warto mieć dziecko [Uwaga – zaraz zajdziesz w ciążę!]

Kwestia tego, że po porodzie kobieta dostaje wiadrem zimnej wody w twarz, a wrota jej domu otwierają się z napisem „Witaj w piekle” jest mocno kontrowersyjna. Część kobiet uważa [a część z nich w ogóle nie ma dzieci], że nic się po porodzie nie zmienia,  a część [głównie matki] krzyczy z balkonu „Don’t cry for me Argentina”, wiedząc, że już nigdy ale to nigdy nie wrócą do dawnego życia, a przed nimi lata orki i ponadludzkiego wysiłku.

 

Mi bliżej do tej drugiej grupy. Jako matka dziecka z wysokimi potrzebami śmiało przyznaję, że pierwsze dwa lata życia praktycznie w ogóle nie spałam, a na pewno nie przespałam ani jednej nocy tak wiecie – ciągiem, że kładziesz się i śpisz sześć czy siedem godzin. A jak już zaczęłam sypiać, to zaszłam w drugą ciążę. Taki mój los.

Ale rozumiem, że ktoś, to tego nie przeżył, ani tych histerii, ani tego ciągłego bycia na warcie dwadzieścia cztery godziny, ani totalnego braku snu, może poczuć się urażony, że jakaś tam niewyspana matka śmie porównywać zmęczenie po 12 godzinach w biurze i wieczornej siłowni do luksusu bycia rodzicem. W sumie, gdyby ktoś 12 lat temu, kiedy wracałam cała śmierdząca po 19 godzinach stania na nogach jako kelnerka autobusem do domu, uwalniając dyskretnie pod fotelem pęcherze na stopach z pijących butów, gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mogę być bardziej zmęczona, zaśmiałabym się mu w twarz. Więc rozumiem.

Rozumiem też, że kiedy przyszła niedoszła matka czyta, jak strasznie zmęczona będzie, kiedy urodzi dziecko, ma ochotę zaszyć sobie pochwę, a męża wywalić przed dom na dywanik dla psa, żeby przypadkiem nie zawędrował w okolice jej ud.

 

Ale spokojnie! Spokojnie! Nie bój się!

 

Serio, są powody, dla których warto mieć dziecko. Przynajmniej jedno. Naprawdę. Nie bój się. Wpuść męża do domu. Jeszcze z niego skorzystasz. Czemu? A temu:

  1. Wciąż nie pobito największego rekordu w niespaniu. Wszystko przed tobą! A na serio – no faktycznie, kobieta po porodzie jest tak nabuzowana, że mogłaby góry przenosić. Nie bez powodu. Natura zaprogramowała nas, żebyśmy dbali o przedłużenie gatunku, więc po porodzie łatwiej ci nie spać, bo bardziej od swojego życia zależy ci na tym, żeby przeżyło dziecko. Taki prosty mechanizm, który ułatwia pierwsze miesiące macierzyństwa. Ten cały pęd, żeby twoje dziecko przeżyło i miało non stop opiekę, zanika proporcjonalnie do wzrostu dziecka. Stąd też matki większych niemowlaków i starszych dzieci cierpią najbardziej z niewyspania – bo ich organizm już nie jest tak nakręcony jak po porodzie, a dziecko dalej nie śpi. Wtedy to boli bardziej i najtrudniej to przeżyć.

  2. Mimo niewyspania, będziesz w stanie zaplanować zbilansowaną dietę swojemu dziecku, ale nie starczy ci sił na siebie i chłopa, przez co chłopu schudnie brzuch, a tobie dupa. Tak jak natura zaprogramowała nas, żebyśmy po porodzie spały jak najmniej, tak samo zaprogramowała nas, żeby dziecko pierwsze dostało jeść. Fenomenalną liczbę 20 kg po pierwszym porodzie zrzuciłam w niecałe trzy miesiące. Tylko dlatego, że moje pierwsze dziecko nie spało, a jak nie spało, to trzeba było je nosić, wozić, tulać, trzymać, kołysać, zabawiać itp. Bez przerwy. Non stop. Dopóki dziecko nie nauczyło się chodzić i uciekać. Wtedy…

  3. Przeciętna przechadzka będzie wstępnym treningiem do maratonu. Ja biegałam i biegałam, biegałam i biegałam, a jak nie biegałam, to przygotowywałam się do biegu, żeby uchronić swoje dziecko przed zabiciem się albo inną krzywdą. Z drugim dzieckiem było prościej. Biegało za nim dziecko pierwsze i po jakimś czasie nauczyło się przyprowadzać drugie. I pewnie dlatego wciąż nie zrzuciłam tych kilogramów z ciąży.

  4. Zdasz magistra z historii zmian dotyczących rozszerzania diety dzieci w latach 2012-2018 oraz wyrecytować 456 etykiet produktów spożywczych, których nie powinnam dawać moim dzieciom, a jak daję, to głównie dlatego, że nie chce mi się poznawać 457 i sklepy się skończyły.

  5. Wreszcie urozmaicisz swoje życie seksualne. Nie ma lepszego dreszczyku emocji niż głos dziecka za drzwiami wołający „Mamusiu”, kiedy ty aktualnie starasz się nie jęczeć, bo bateria prysznicowa wbija ci się w cycek. Niezapomniane przeżycia. Kojarzysz tę scenę z „Seksu w wielkim mieście”, gdzie Miranda bzyka się na kanapie ze swoim dawnym kochankiem i jej dziecko zaczyna płakać w drugim pokoju, a ona krzyczy: „Mommy’s coming!”? To wcale nie było śmieszne. To był scenariusz niejednego mojego wieczoru.

  6.  Poznasz mnóstwo nowych osób, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałaś. Położną, pediatrę i pracownika opieki społecznej. Wszyscy bardzo mili – polecam!

  7. Nie będziesz już spotykać się na siłę z ludźmi, których nie lubisz. Dziecko zawsze da dobrą wymówkę. Da też świetną wymówkę innym, żeby nie spotykali się z tobą, ale wtedy zawsze możesz wrócić do punktu szóstego.

  8. Nie będziesz musiała sprzątać na błysk przed przyjściem gości. Dziecko zawsze da dobrą wymówkę. Jak nie wyjdzie ci z punktem siódmym i ktoś już do ciebie przyjdzie [albo ktoś z punktu szóstego], to gwarantuję, że pył na ziemi, rozrzucone jabłka i zdemolowaną łazienkę zawsze będziesz mogła skomentować wzruszeniem ramion i słodkim uśmiechem „Ach, te dzieci!”. UWAGA! Ludzie rzadko wierzą, że dzieci są w stanie zrobić dziurę w ścianę wielkości dorosłej stopy, więc nie przesadzaj!

  9. Jeśli wcześniej bałaś się krwi, strach minie, gdy po raz pierwszy zobaczysz krew u swojego dziecka. Wtedy zaczniesz się bać krwi u swojego dziecka i przestaniesz być wrażliwa na swoją.

  10. Za którymś razem na pewno dostaniesz 500 plus i zwrócą ci choć trochę te wszystkie podatki, które w ostatnich latach poleciały do góry jak szalone, sprawiając, że za przeciętne zakupy płacisz jakieś koszmarne pieniądze.

  11. Pobawisz się zabawkami, których jako dziecko nie mogłaś sobie kupić, a teraz masz tę cholerną kartę kredytową i możesz!

  12. Zdobędziesz kilka nowych doświadczeń, które niewątpliwie doceni przyszły pracodawca [napisz swoje CV tutaj]. Każdy przecież chce mieć pracownika, który potrafi żonglować, karmić, rozmawiać przez telefon i zmywać naczynia. Jednocześnie.

  13. Warto, naprawdę warto choć raz  w życiu zrobić coś, co ma ręce i nogi i postarać się trochę, żeby w tym stanie dotrwało do pełnoletności.

 

W tym miejscu powinnam jeszcze napisać coś pod publiczkę. Że wszystkie udręki macierzyństwa wynagradzają małe rączki obejmujące twoją szyję, słodkie usteczka mówiące, że kochają cię najbardziej na świecie, malutkie paluszki pokazujące na ciebie, że tylko ty jesteś najważniejsza na świecie i cudowne nóżki biegnące w twoim kierunku. Ale nie napiszę tego. Bez przesady. Za dużo cukru. Napiszę na koniec najważniejszą informację, która powinna cię przekonać do macierzyństwa:

 

DZIECI KIEDYŚ NAPRAWDĘ ZACZYNAJĄ PRZESYPIAĆ NOCE.

 

Póki nie masz dziecka, naprawdę nie wiesz, jakie to uczucie, że wreszcie zasnęły, jest wspaniałe. Spróbuj. To naprawdę boskie uczucie. Tylko cicho, bo obudzisz i przestanie być tak słodko.

 

Zdjęcie: Tim Bish

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

Rzuciliśmy szkołę! (2)

Tydzień na edukacji domowej – jak zorganizowałam chłopcom naukę?

Rzuciliśmy szkołę!

Rzucamy szkołę i przenosimy się do Szkoły w Chmurze [podkast]

DSC_2519

Ciekawostki o kurach, z których pewnie nie zdawałaś sobie sprawy