Seksi chwile są już kultowe. To były na blogu jedne z pierwszych tekstów, nieśmiało publikowanych i udostępnianych znajomym. A że dotykały codzienności, czegoś, co prawie każdemu się przytrafiło, to i odzew na nie był tak pocieszający [ha! Nie tylko ja tak mam!, że z jeszcze większą zaciętością spisywałam kolejne nasze potyczki. Aż dziw, że to już cztery lata… zebrałby się z tego tomik, gdybym tylko chciała przejrzeć meandry fejsbuka 🙂
***
– O, do tego miejsca wyglądasz nawet znośnie – powiedziałam, podczas kąpieli, przecinając ręką klatę chłopa na pół.
– O, teraz wyglądasz całkiem znośnie – powiedział po chwili chłop, obserwując moją twarz w całości przykrytą mokrymi włosami.
***
– Czy nie wydaje ci się, że jedna moja pierś zwisa trochę bardziej od drugiej? – zapytałam, dokonując dokładnych oględzin własnego ciała po kąpieli.
– Nie, obie wiszą tak samo – odpowiedział chłop.
***
– Kiedyś to chyba ci bardziej na mnie zależało – żali się chłop.
– Też uważam, że wtedy za dużo piłam – odpowiadam.
***
***
***
***
Ja: Na obiad rosół będzie.
Chłop: Ty mnie nie słuchasz w ogóle!
Ja: No przecież mówię, że w szafce!
***
***
***
– Wiesz… wczoraj ty zasnęłaś, a ja nie mogłem i tak się na ciebie patrzyłem, patrzyłem…
– I co? I co?
– I nic. Też mi się spać zachciało.
***
Korzystając z tego, że dzieci wreszcie posnęły, postanowiłam pojeździć sobie na rowerze. SAMA. Tak, wiem, post miałam pisać, ale potrzebowałam pobyć samej, żeby myśli w głowie ułożyć.
Kiedy zsiadłam wreszcie z roweru po dość długiej, ponad 10 km przejażdżce, stanęłam przed lustrem i przeciągając się, westchnęłam:
– Aaaach! Czuję, że chudnę, normalnie czuję, że chudnę!
Ale przyglądający się moim wygibasom przed lustrem Chłop delikatnie sprowadził mnie na ziemię.
– Nie, po prostu spodnie ci się na dupie rozpruły.
***
Dobra. Lody jeszcze kupię. Czekoladowe. – informuje mnie Chłop dzwoniący ze sklepu. – I wracam do domu.
– Lody? Zwariowałeś? Nie wiesz, że zaczęłam się odchudzać?
– To kupię czekoladowe i sorbet.
– Sorbet?
– No dobra, dwa sorbety.
– Uhoooo. Czekoladowe i dwa sorbety…
– No dobra, dwa czekoladowe i dwa sorbety. Pralinki chcesz orzechowe czy mleczne?
A żeby kupił pietruszkę, dzwoniłam.
***
– A wiesz? – zagaduję Chłopa – może i nawet mam ochotę się odchudzić. Pojechałabym do sklepu i kupiła sobie taki żel odchudzający, krem odchudzający, peeling odchudzający…
– Tia, znam to. – kwituje sceptyczny Chłop – Znowu nakupujesz tego tyle, że zamiast ćwiczyć, pół wieczoru będziesz się zastanawiać, którym kremem, którą część ciała najpierw posmarować.
***
Chłop ma taki zwyczaj, że zawsze wieczorem lubi sobie pograć w jakąś grę na komórce. Stwierdził, że naładuje sobie wcześniej telefon, żeby potem rozwalić się na kanapie i oddać się w pełni rozrywce. Ale ładowarka coś nie chciała ładować. Chłop walczył z nią, usiłował na różne sposoby wcisnąć ten pierdyczek do gniazdka komórki, gmerał w nim, przymierzał na różne sposoby. No, nie ładuje. W końcu, sfrustrowany odłożył telefon i z braku zajęcia:
– zmył naczynia
– rozwiesił pranie
– wyczyścił kuchenkę.
Jeszcze tylko poukłada suche ubrania, wyniesie śmieci, posegreguje plastiki, naprawi zmywarkę, przymocuje mi obraz na ścianie, wyczyści umywalkę, toaletę oraz prysznic i powiem mu, że ładowarka nie działa, bo zapomniał listwy włączyć.
***
Chłop podchodzi i się do mnie przytula.
– O, masz na coś ochotę? – pytam.
– No mam… – mruczy mi do ucha.
– A na co? – pytam kokieteryjnie.
– Na grzanki – odpowiada szczerze.
***
***
– Co robisz?
– Myję ci o tu, żeby ci miło było…
– Czym mi myjesz?
– Tym pomarańczowym.
– To jest przeciw cellulitowi!
– No to ci myję tam, gdzie masz…
– MYJESZ MI PLECY!!!!!
***
A żeby nie było aż tak całkiem zbereźnie, na koniec poczęstuję was ciętą ripostą, która, jak sobie pochlebiam, wyjątkowo mi się udała. Kosmykowi czasem zdarza się zachować niepoprawnie i często widzimy, że dużo rzeczy robi, mimo że wie, iż nie będziemy się tymi wyczynami zachwycać. Tak też było ostatnio. Kiedy więc zobaczyłam, co moje dziecko znowu zbroiło, załamałam ręce i wykrzyknęłam:
– Kosmyku! Po kim ty odziedziczyłeś takie zachowanie!
Tu wtrąca się chłop:
– Pewnie po matce!
Aaaach. Takie buty. Chce mi pojechać, chce mi zrobić przykrość, chce, żeby mnie bolało. Nie wie, z kim zadarł. Odwracam się i spokojnie odpowiadam:
– Chyba po twojej!
***
Cały dzień chodzę jakaś taka zamyślona. Coś mi łazi po głowie, a domowy rozgardiasz skutecznie uniemożliwia mi wydobycie z umysłu, co konkretnie. Chłop się o coś tam pyta, kiwam głową cała w myślach. Chłop powtarza. Ja powtarzam kiwanie. Za którymś tam potakiwaniem, Chłop podchodzi do mnie i pyta poważnie:
– Naprawdę byś chciała, żebym sobie rękę siekierą odrąbał? Właśnie kiwnęłaś głową, że tak.
Budzę się ze swojego zamyślenia i nerwowo zaprzeczam:
– Och, nie! Nie! To nasza ostatnia siekiera, nie chciałabym, żebyś ją zepsuł!
I tym sposobem zapewniłam sobie spokój na myślenie przynajmniej do niedzieli 🙂
***
Dziś wraca Chłop. Zadzwonił i poinformował mnie o tym oraz zapytał, czy chłopaki się słuchali, bo on zamierza zająć się nimi do niedzieli, żebym mogła sobie odpocząć i nie wie, czego się spodziewać.
Powiedziałam, że chłopcy są wyjątkowo spokojni, zrelaksowani, słuchający i słodcy.
Przecież wiem, że kocha mnie właśnie za ten element zaskoczenia 😀
***
– Ej, Chłopie, nóż się zepsuł, nie chce kroić!
– Daj, zerknę.
[zerka]
– Aśku, głuptasie, on się nie zepsuł, zobacz, trzeba go naostrzyć, o tak właśnie, widzisz?
No widzę, widzę. Jakbym poprosiła o naostrzenie, to bym czekała do września.
***
Ostatnio jakiś mężczyzna skomentował mi pod statusem, jak wklepuję Chłopu krem pod oczy, że jestem dla niego [Chłopa] bezlitosna i okropna, a jego powinno się beatyfikować. Śpieszę wyjaśnić, że Chłop wcale nie jest taki niewinny i bezbronny. Wczoraj na przykład masował mi kark pod prysznicem i robił to, jak to on, totalnie bez wyczucia.
– Ała! To boli! Chcesz mnie udusić?
– Sorry, rozum mówi „Nie możesz”, a ręce same się zaciskają…
***
Jeśli zastanawiasz się, do jakich perwersyjnych zachowań mogą się posunąć rodzice, gdy dzieci śpią, koniecznie to przeczytaj!
Młodsze dziecko śpi, starsze nocuje u dziadków. Siedzisz z Chłopem na kanapie. On ręką głaszcze cię po udzie, ty miziasz go po ramieniu. Atmosferę podkręca przygaszone światło i romantycznie całująca się w tv para. Nagle Chłop mocniej łapie cię za udo i drugą ręką przyciąga do siebie. Patrząc ci prosto w oczy, pyta:
– Korzystamy z okazji i kładziemy się spać wcześniej? Bez mycia?
O matko, już myślałam, że nigdy nie zapyta <3
***
***
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie, więc gdy słońce z księżycem spotkają się na niebie, wyjdźże z obejścia kobieto, chłopa swego z dziećmi na cały dzień zostawiwszy, a gdy ten ocipienia dostanie, a dzieci splątają sznurem członki jego, a brwi poprószą szarym pyłem szaleju, do ostateczności nerwy jego doprowadzając, wróćże do domu, a dzieci swe przytuliwszy i ucałowawszy, szepnij nęcąco w stronę małżonka swego, kiecę swę kusząco podwinąwszy, że kolejne dziecię w swym łonie nosiłabyś chętnie, bo odpoczynku zaznałaś i natury nuta w twym sercu kołacze. A gdy już Chłop omdlenia dostanie i jak długi na ziemię padnie w wyniku informacji twojej, usiądźże kobieto na kanapie, wyjmij z barku flachę trunku znakomitego i rozkoszuj się wieczerzą wolną, bo dzieci, strudzone dniem aktywnym, padły jakoby wyspy śród morza rozsypanych na podłodze zabawek.
***
Zawsze, kiedy Adaś idzie na drzemkę, siadam do kompa i twardo piszę, żeby maksymalnie wykorzystać czas bez dziecka na pracę. I zawsze się wściekam na Chłopa, że on ten czas wykorzystuje na siedzenie i przeglądanie internetów. Kurde, może to robić kątem oka, podczas aktywności malucha, przecież żeby przejrzeć gazetę nie trzeba aż tyle uwagi. To taki cenny czas – mógłby naprawić schodek w piwnicy, rozwiesić pranie albo se w szafie poukładać, cokolwiek. Takie siedzenie to marnowanie czasu i kropka.
Więc Adaś śpi, ja piszę, Chłop siedzi i gapi się w TV, czym mnie coraz bardziej irytuje, bo TV mnie rozprasza, a jego nicnierobienie wkurza. Bąkam więc pod nosem:
– Coś byś, kurde, zrobił!
No to wstaje, idzie do kuchni. Ja się cieszę, że wreszcie się ruszył i zacznie coś robić, gdy z kuchni dobiegają mnie słowa:
– Kawę czy herbatę?
***
Jedną z najważniejszych rzeczy, jakiej nauczył mnie wieloletni związek, jest to, że noże zawsze należy chować do szuflady. Głęboko. Na wierzchu zbyt kuszą.
***
Zaczęłam sprzątać po obiedzie i jakoś tak mnie zagnało, żeby powyciągać rzeczy zza kanapy. Nie wiem, czy wiesz, ale „za kanapą” to takie magiczne miejsce, gdzie wrzucone raz rzeczy znikają na zawsze. Nie ma. Taką mamy umowę. Co za kanapą, to znika na wieki. Wiekiem jest moment, w którym komuś się zachce za ową kanapę posprzątać. No i mi się zachciało.
Z wartościowszych rzeczy znalazłam:
– jabłko
– 20 wymiętych złotych
– klocki lego
– 30 zł w bilonie pod materacem
Chłop się patrzy na odłożone na bok znaleziska i kwituje z półuśmiechem:- Widzisz? Obiecywałem ci kiedyś, że będziemy spać na pieniądzach.
***
Kolej na was 🙂 Jeśli rozbawiły cię dialogi, nie wahaj się podzielić się nimi ze znajomymi 🙂 A żeby czytać je na bieżąco, musisz koniecznie obserwować ten profil na fejsie, o ten, ten.
umarłam… ze śmiechu właśnie 😀 szczególnie przy tekście, który zaczyna się od „zawżdy znajdzie przyczynę…” matko, jak sobie to zwizualizowałam (trudne słowo) to nie mogę przestać… i ten o nożach, oj prawda, prawda…
Uśmiałam się do łez ! Nic tylko wydać tomik 🙂
A idź Ty!!! Leżę w szpitalu dobę po cesarce i nie powinnam się śmiać!!!
Cudo 😀 to tak ode mnie jedna sytuacja, której nigdy nie zapomnę:
Stoję ja w kuchni, jako przykładna kobieta. Kroję warzywa na obiad, a mój Chłop w pewnym momencie przychodzi, przytula się od tyłu i tak milutko kładzie głowę na moim ramieniu i z największą czułością mówi:
-Wiesz? Jesteś dla mnie tym, czym miseczka ryżu dla Chińczyka…
W tym momencie o mało nie odkroiłam sobie palca, a on kończy:
-…. Wszystkim.
Cytat o wieloletnim związku i nożach taki prawdziwy <3