Lipiec był spokojny – aż za spokojny. Mama stwierdziła, że lepiej będzie, jak skupię się na próbach niezgubienia lub nieutopienia Kosmyka, wobec czego o pomoc w kuchni i przy pokojach poprosiła znajome, a ja zostałam sama z kupą wolnego czasu [faktycznie kupą – odpieluchowanie] i nadruchliwym dzieckiem. Teoretycznie powinniście to odczuć – większą ilością postów, ale jak się bawić, to się bawić: zrobiłam sobie urlop. Zawsze mnie zadziwia ta zależność – kiedy człowiek ma masę pracy, robota wręcz pali mu się w rękach, kiedy jest spokój, zaczyna się wkradać otępienie blokujące wszelką twórczość. Znacie to?
Ostatecznie jednak wzięłam się w garść i kilka tekstów, które raczyliście dobrze przyjąć, napisałam. Między innymi „Przepis na blogerkę parentingową”, który to tekst powstał jako swoisty sprzeciw wobec wszechogarniających kłótni. Swoją drogą kilka osób w twarz mi powiedziało, że blogerki rodzinne nic tylko się kłócą. Biorąc pod uwagę, że częstotliwość spotykania przeze mnie obcych ludzi w dalszym ciągu waha się w granicach minus jeden, znaczy to, że nasze awanturki lecą w świat, chociaż nikogo nie obchodzą. I nie mówię tutaj o kontrowersyjnych tekstach, które stały się kontrowersyjne przez odbiorców nie zgadzających się z autorem, ale o zwykłych matczynych bijatykach na fejsie. Ugh… so last season.
A jeśli o sezonie mowa, to w tym miesiącu dałam się pociągnąć za język i zdradziłam, jacy goście przyjeżdżają do pensjonatu. Padło pytanie, czy mogłabym odsłonić więcej tajemnic pensjonatu i tu zwracam się do was – pytajcie. Jeśli coś was bardzo interesuje, chcecie wiedzieć jak się organizujemy i tym podobne – pytajcie! Dla mnie to życie jest tak zwyczajne, że bez pytań, mam wrażenie, opisywałabym proces krojenia chleba, mycia podłogi lub szykowania ślicznych ozdób na słoiki 🙂
W lipcu też trochę podróżowałam i spotykałam znajomych, a raz puściłam wodze fantazji i wzięłam udział w pewnym wypadku [jak mi było miło, że skłonił was do namysłu i się podobał!]. Ponadto, popracowałam troszkę dla Klubu Toyota Kids i ruszyliśmy wreszcie z pracami przy naszym nowym starym domku.
Trochę się działo, prawda? A ostatnio narzekałam, że jeśli chodzi o jakieś ciekawe wydarzenia, to jedyne, na co mogę liczyć, to taka piękna katastrofa…
Zaglądajcie też na mój Instagram – udało mi się wrzucić tam ostatnio kilka fajnych fotek, a zaręczam, że niedługo to właśnie tam będą się pojawiały zajawki nowych tekstów [oprócz jutra, bo jutro post pojawi się rano, raniutko i będzie czekał aż go odkryjecie :)].
Powiedzcie mi, jak tam wam lipiec upłynął?
Prawie cały lipiec spędziliśmy na wsi…bez internetu. Nadrabiam u ciebie zaległości:-)
fantastycznie!
Jak ja Ci zazdroszczę jeziora w te upały 🙂 Za rok musimy Was odwiedzić 🙂 od kiedy można rezerwować pokoje ?:)
Jeśli przyszły sezon będzie tak dobry jak ten, to pewnie… od lutego i marca 🙂
Sto lat ..<br /> i super że miesiąc udany i że tak płodny 🙂 Życzymy kolejnych takich 🙂
O tak! Święte słowa, że jak człowiek ma dużo pracy to jakoś ma na te pracę siłę i zawsze się na wszystko znajdzie czas. Im mniej pracy i obowiązków tym bardziej to wszystko się staje rozlazłe i ciężko cokolwiek zaplanować.
wszystkiego najlepszego 🙂
Spełnienia marzeń! (Będzie o czym pisać 🙂 )
100 lat, 100 lat 😉
Wszystkiego dobrego i mnóstwo weny na dalszą blogową twórczość 🙂
Trafilam tutaj przy "pomocy" bloga matkaprezesa.pl, ktory to blog szybko opuściłam z uwagi na brak szacunku do czytelników i teksty typu, jak masz inne zdanie to PRECZ. U Ciebie czuję się jak w domu, piszesz intetesujacoe,czuć od ciebie cieplo i pasję, nie robisz błędów (bynajmniej, czasami każdemu wkradnie się chochlik. Wszystkiego dobrego, a za rok może i do zobaczenia. 🙂
Skoro to urodziny, to wszystkiego dobrego! Niekończących się inspiracji na posty!
Dziękuję 🙂
upłynoł sprintem ! śliczne zdjęcia ! świetne loki ! Fajna rodzinka z was 🙂 zaglądać będę częściej lądujecie do ulubionych, pozdrawiam :*
Ach, no i sto lat w radości, zdrowiu oraz Miłego Wieczoru!
Dzięki 🙂
Szybko, niespodziewanie szybko:(