– Cześć Kosmyku, byłeś grzeczny, jak mnie nie było? – spytał się chłop, gdy wrócił już z poligonu.
– A gdzie tam! – odpowiadam – zdemolował pół sklepu, wyrzucił buty, nie słuchał się i wrzeszczał przynajmniej raz na godzinę!
– Nie przesadzaj, mamo, nie przesadzaj – zaoponował znad książeczki o żabce Kosmyk.
Ale ja wcale nie przesadzałam.
I nie wiem, czy to taki wiek, czy po prostu on wbrew temu, co mówią psychologowie, jest zwyczajnie złośliwy. Nie mam pojęcia. Ale ręce mi opadają coraz niżej i kompletnie nie wiem, jak wytrzymać z tym małym dziadem… – powiedziałam wczoraj chłopu.
Wiesz, poranki to git. Nie ma problemu. On sobie wstaje, przemyka obok sypialni i wychodzi sam na dwór. Budzi mnie wrzask pojmanego na dworze kota albo zwyczajnie jego śmiech na podwórku. Musicie zamykać drzwi na klucz, chociaż ostatnio nauczył się też oknem wychodzić. Nie wiem. Może niech w piwnicy śpi?
Ty się nie nie oburzaj. Ty spędź z nim dzień! Wytłumacz mu, że innych dzieci się nie bije, nie rzuca w nie piaskiem i nie oblewa wodą, no dalej!
– Kosmyku, wiesz, że innym dzieciom jest przykro, jak je bijesz, i że je to boli?
– Wiem.
– To dlaczego to robisz?
– Bo lubię!
Wiesz, ja sobie radzę, odwracam jego uwagę, tłumaczę, a jak mi siadają nerwy, to zamykam się w łazience i liczę, że mnie nie znajdzie…
– Znajduje?
Po dwóch minutach. O, właśnie. Trzeba mu nowe trampki kupić.
– Znowu wrzucił do jeziora?
No. Ale tym razem się wycwanił. Nie zdjął ich przy mnie, tylko pobiegł zobaczyć kaczuszki, schował się za krzakiem, zdjął buty i wrzucił. Że odpływają, zobaczyłam dopiero, jak już przy trzcinach były. O, i jak nie chcesz, żeby coś robił, to nie mów mu, że nie chcesz, żeby to robił, tylko powiedz, że chcesz.
– No i co, nie zrobi?
Zrobi, ale przynajmniej bez złości. Jak mu zakażesz, to jeszcze się wydrze i czymś rzuci. Ostatnio stłukł dwa talerze i pogiął garnek. Kiedy tłumaczyłam mu, że kiepskim pomysłem jest wylewanie mojej kawy, słuchał, kiwał głową, potakiwał, po czym chwycił mój kubek i wylał mi go centralnie na kolana. O właśnie. Uważaj też przy myciu.
– Na co?
No, jak go myjesz, to uważaj, żeby nie złapał prysznica. Ja się ostatnio tak nacięłam. Myłam mu plecy i nogi, a on po kryjomu skierował prysznic na podłogę. Siedziałam na stołeczku, więc zorientowałam się dopiero, jak wstałam po ręcznik i runęłam na ziemię. Ale przynajmniej podłoga się umyła w pokoju.
– Ale przecież myłaś podłogę w pokoju w dzień mojego wyjazdu!
No myłam, ale jak wstał ostatnio rano i drzwi były zamknięte na dwór, to ze złości wymalował całą podłogę moim balsamem do ciała.
– !
Cicho, nic się stało, gorzej przeżyłam wymazane okno kremem do twarzy za pięć dych. Musimy na zakupy jechać, bo nic mi z kosmetyków nie zostało. Ale wiesz, ktoś mi dał radę: musisz mu stawiać granice. Na przykład, żebym nie pytała się, czy zje obiad, tylko o to, który obiad chce. To jest dobre, wiesz, mam cielęcinkę i króliczka i on ma dwa do wyboru, Któryś musi wybrać! Sprytne!
– Zadziałało?
A dupa. Powiedział, że chce czekoladę na obiad i tak się rozwrzeszczał, że dałam sobie spokój z obiadem. Ale wczoraj cały dzień uczyłam go komendy „stop”, wiesz, żeby zatrzymywał się, jak tego chcę. Na razie na stop tak przyspiesza, że wpada w ubraniu do jeziora, ale może tobie się uda. O, bo babci ostatnio uciekł w mieście, wiesz? Normalnie na sekundę się odwróciła, żeby schować telefon do samochodu, miał ją za rączkę trzymać. Wyrwał się i pognał przed siebie. Do sklepu. Pół kiosku zdążył zdemolować, zanim go znalazła.
– To co, pewnie jesteś zmęczona po takim tygodniu z nim? Asiu? Aśka?
Chrrr…
Chrrr…
Chrr…
——————————————-
Niedługo opiszę na blogu, jak sobie radzę z klasycznym buntem dwulatka, jakie sposoby działają i trochę się powymądrzam. Może Babcia Kosmyka coś skrobnie [tak, to prośba!]? Na razie na ledwo ciepłej i krótkiej drzemce Kosmyka zmajstrowałam powyższy tekst i oficjalnie padam na jaskółczy dziób. Jeśli i wy macie sposoby na bunt – piszcie! Chętnie zamieszczę wasze propozycje w tekście!
Moja starsza to jest ANIOŁ po prostu kochane, mądre dziecko, które jak każdy czasem ma gorszy dzień! A ta młodsza o dwa lata, to jest DIABEŁ! I tak jak któraś pisała – od 4 tygodnia życia dawał popalić! To co, że całe noce przesypiała jak teraz jest dziki wrzask, bo spać chcę z mamą (a lat ma 3)! Powiesz nie – wrzask, nie wolno – to samo! Tyle, że przeszło jej kładzenie się na sklepowe podłogi i
Ja – matka trzyipółlatka i prawie dwulatki – mam tylko jeden komentarz: wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.<br />A wy, co piszecie, że dobrze, że wasze dzieci grzeczne – tak, szalenie to jest pomocne, szalenie.
Nie wiem, czy nie za poźno, bo jakoś ostatnio nie wpadałam na twojego bloga, ale dwa słowa o buncie dwulatka pisałam tutaj http://achtamama.blogspot.it/2014/05/bunt-dwulatka-nie-taki-diabe-straszny.html<br />Nie piszę tak zgrabnie jak ty, ale jeśli masz ochotę, to zerknij 🙂
Echh znam to, niestety. Bunt dwulata przechodzi moja 20-miesięczna, od jakichś 3 miesięcy. Czekam na koniec, ale chyba si nie zapowiada. Też chętnie poczytam jak sobie z tym radzić 🙂
Oj to trafił nam się taki sam typ dziecięcia. Szczerze współczuję. Nasz ostatnio oberwał karnisz, bo huśtał się na firance. Po całym wieczorze tłumaczenia, że tak robić nie wolno, na drugi dzień zrobił to samo, ale tym razem w drugim pokoju. Dobrze, że nie mamy więcej pokoi, bo pewnie w każdym dokonałby takiego spustoszenia. <br />No cóż, dzięki temu mamy teraz solidnie przymocowane karnisze
Czasem żałuję,że czytam komentarze pod twoimi postami. <br /><br />Lidka buntuje się aż miło i nie mamy żadnej metody,która sprawdziłaby się więcej niż 2-3 razy. No to szukamy dalej. I tyle. Damy radę Matko! Trzymam kciuki za nasze Skarby
Czy to możliwe, że bunt dwulatka zaczyna się w wieku 13 miesięcy?? A może to co teraz moje dziecię wyczynia, to mały pikuś w porównaniu z tym co mnie czeka potem?? 😉
Genialnie napisany tekst! <br /><br />Moje dziecie ma zaledwie 18 miesięcy, a ja od jakiś 2 znoszę początki buntu dwulatka.. Póki co nie ma wielkiej tragedii, bo on w ogole jakiś spokojniejszy od innych dzieci (może dlatego, że mama była w młodości chodząca sierotą maryśką?), ale ale ale.. to za syzbko na bunty, no halo! Powinnam mieć sprawiedliwie należne mi poł roku psychicznego spokoju! 🙂
Ha ha nieźle! To chyba nad drugim szybko nie myślicie? 😀
Oj, Kobiety, nie narzekajcie!!! Miałyście dwa lata spokoju!!! Co ja bym dała za takie pierwsze dwa lata! Ja mam dwie córki, pierwsza ( na którą narzekaliśmy, że spokoju nie daje), to był anioł, widzę to dziś, kiedy od roku i 2 miesięcy jestem mamą też drugiej. O, ta bunt podniosła już sekundę po narodzinach drąc się tak, że lekarz z trzydziestoletnim doświadczeniem czegoś takiego nie słyszał.
Mój synek, teraz już mądry i rozsądny sześciolatek, w wieku dwóch-trzech lat po prostu roznosił chałupę, plac zabaw i wszystko co się napatoczyło. Na nic się zdały mądre rady z poradników jak postępować z dzieckiem. Czasem miałam wrażenie, że te wszystkie spokojne dzieci które nie uciekają dostają jakieś środki na uspokojenie albo są zastraszone, bo przecież ja robiłam wszystko, żeby mój był
Lubię czytać takie teksty, siedzę potem z błogim usmiechem na twarzy i napawam się tym, że mam takie grzeczne dzieci.
Joanno, spokojnie. To ani analiza twojego zycia, ani krytyka twoich metod wychowawczych. To jedynie moj pomysl na to jak radzic sobie z buntem dwulatka.
Nigdy publicznie, ani niepublicznie nie pytam ‘czy bylas grzeczna?’ Pytam ‘czy mialas dobry dzien? ‘, ‘czy dobrze sie bawilas?’, ‘czy spotkalo cie cos przyjemnego?’ Kurduple wyczuwaja, gdy fiksujemy na jakims temacie i cisniete beda jeszcze bardziej przekraczac granice. Do tego mysle, ze opowiadanie ‘oj, jaki to ten syn niedobry, niegrzeczny’ przy dziecku to tez nie najlepszy pomysl. Czemu nie
O dżiz… Skąd wy ludzie – robiący analizę życia i przeprowadzający badania na krótkim tekście sformułowanym i napisanym na potrzeby bloga – się bierzecie?
Wspolczuje i rozumiem, rowniez szukam swoich dzieci 😉 bunt prawie dwulatki i prawie trzylatka kiedys mam nadzieje minie i dzieci wroca;) chociaz "niee" pewnie zostanie…
Wspolczuje i rozumiem, przechodze aktualnie bunt prawie dwu latka i prawie trzy latka;) taki urok malej roznicy wieku. A dodatkowy bonus kiedy jedno nakreca drugie …;)
U nasz od ponad tygodnia sie zaczelo….stwierdzlismy z mezem, ze podmienili nam dziecko. Gdybym sama tego nie doswiadczyla, to bym nie uwierzyla, ze w tydzien nastepuja takie zmiany. Ile to ja sie nasluchalam komplementow, ze mam takiego grzecznego, spokojnego synka…. Z totalnego slodziaka, ulozonego, nieplaczacego dziecka wylonil sie buntujacy dwulatek. Slowo NIE wypowiada przez sen, ile ma
A gdzież tam, nie milczę;) tylko w pracy byłam. A widzicie te blizny na głowie Chłopa? (zdjęcie powyżej) To ślady nadruchliwej młodości syna mojego. No cóż, GENA NIE WYDŁUBIESZ!!!!! – jak mówią klasycy. A bunty? Każdego roku, miesiąca, dnia i pory dnia nawet, wymagały wiele od rodziców. Pożartuję trochę: Często byłam w pracy a tam odmiana???? tak, kilkanaście nadruchliwych (i nie tylko)
I u nas na tapecie to samo. Sposobów nie mam. Radzimy sobie jakoś na bieżąco. Chociaż u nas to lajcik, bo 3/4 dnia spędza w żłobie, choć nie powiem, w weekendy nadrabia 😉
ale się uśmiałam- niezły ancymonek Ci się trafił 🙂 moich dwóch to przy nim aniołki 🙂
Ja pierdziu!!! Ale rzeznia! a myslalam ze tylko moj 2 latek taki "zdolny"… Jednak syn moj przy Twoim to aniolek…a ja tak narzekam… Dzieki Matko, ze przypomnialas mi ze nigdy nie jest tak zle, ze nie mogloby byc gorzej…<br /><br />P.S. A tesciowa milczy… ;D<br /><br />
podkolorowałaś to, prawda? ubarwiłaś na potrzeby bloga? bo ja nie wierzę, że to wszystko jest możliwe….<br /><br />Marta
Tak, podkolorowałam, ale tylko to, że poszłam spać 🙂 Tak naprawdę po naszej rozmowie Kosmyk się rozdarł, bo kot mu klocek potrącił.
Byle do 18nastki. Przeczekaj! A potem wyrzuć na studia. I uff. Możesz planować co zrobisz z pokojem Kosmy podczas jego nieobecności (moja mam ma tam suszarnie i skład obrusów i myśli,ze nie wiem o tym…)Przynajmniej moja mama tak twierdzi 🙂
Oj, też mamy bunt dwulatka. Trochę ma lżejszy przebieg, ale asertywność mojego dziecka mnie zaczyna już bawić. Bo po etapie odpowiadania "nie" na wszystkie nasze prośby, pytania i zakazy, przechodził okres mówienia "nie" wszystkim dookoła (także pani w radio, pieskowi, który w piosence pyta, czy policzy się z nim gwiazdki, itp.). A teraz Franek odpowiada "nie" nawet
To chyba taki wiek, bo Tymon (dwa tygodnie starszy od Kosmyka) jest kapka w kapkę taki sam.
O matko, jak ja chcę to przeczytać. Mój łobuźnik jakby odrobinę mniej zaawansowany w procesie, ale też widzę świetlaną przyszłość przed nim, bo 2 urodziny za miesiąc….
Bardzo czekam na ten zapowiadany wpis, bo albo u nas bunt dwulatka się zaczyna wcześniej albo ja ostatnio jakaś mniej cierpliwa się zrobiłam…