Najpierw skakał po cienkiej strukturze matczynego kręgosłupa. Potem wyrwał pukle włosów i na nieszczęście z matczynej głowy [a mógł z nóg!]. Kiedy wreszcie dorwał się do szlaucha [tak, szlaucha, nie szlaufa KLIK], blady strach padł na okoliczne twarze, a groza przedarła się nawet przez skostniałe serce matki. Będą kłopoty, wszyscy pomyśleli. I były.
Kiedy zimny strumień wody pogwałcił książki, gazety, stolik, huśtawkę, trampolinę, a wreszcie suszarkę z prawie wyschniętym praniem, nerwy puściły nawet rozwalonemu na stole [i oblanemu] Flejtuchowi. Nastąpiła milcząca banicja dziecka. Taka straszna, głucha cisza, spowodowana bardziej obawą, że słowa przeistoczą się w krzyk, a krzyk ostatecznie w płacz, niż potrzebą skrzywdzenia malucha.
W tym zupełnym bezsłowiu jednoczyły się z nami lasy i jeziora. Całkowita cisza opanowała trawnik, a w powietrzu czuć było zbliżającą się burzę emocji.
Która nadchodziła. Czuć ją było już po pierwszej minucie bez zdania. Po minucie drugiej, zdezorientowany Kosmyk, nie wiedząc, co się dzieje, nie spodziewając się tak brutalnej kary, spróbował wycisnąć z ocząt kilka dziecinnych łez, a kiedy to mu się nie udało, spowił usteczka w podkówkę i zakrzyknął:
– Jestem tutaj taki samotny! Ojej!
Nawet najbardziej samotny dwulatek pod słońcem potrafi jednym zdaniem przyciągnąć do siebie całą rodzinę 🙂
hm…. Samozwaniec by się zarumieniła z emocji…
'Spowił w podkówkę'….?
Biedactwo kochane…serce się ściska na myśl o tej strasznej samotności!
Gratuluję! Ta kumulacja emocji. Napięcie rośnie, czytelnik czeka na rozwój akcji…. Jak u… Alfreda Hitchcocka,,,, A babcia ma łzy w oczach, współczucie dla wnuka i tęsknotę w sercu:( Tobie Asiu też współczuję, zwłaszcza, że wiem jaki jest ból po wyrwanych włosach. KBD 🙂 babcia Kosmyka 🙂 matka Damiana
Ojej!!!
Kosmyk, mistrz puenty 😀
ten to umie podsumować sytuację – po matce
To dosyć delikatny sposób przekazania, że chce się brata 😉 <br />
😉
Hahahaha 🙂 Ty to potrafisz… Tak obrazowo opisałaś tę sytuację, że mam wrażenie jakbym ja też "dostała" tym zimnym strumieniem 😉
Każdy by przyszedł :)<br /><br />Moje dzieci dziś siedzą cichutko i są nad wyraz kochane – ot, przekonały się wczoraj co się dzieje, kiedy mamusi puszczą nerwy po całym dniu nieuzasadnionej histerii (warczy do tatusia: "Siłą mnie tu nie zatrzymasz" i wychodzi w deszcz na piętnaście minut, nie zważając na lamenty – a jaka spokojna i silna wraca…)