– A ty jeszcze pierzesz małemu ciuchy w proszku dla dzidziusiów? Przecież on już ma dwa latka! – zdziwiła się ostatnio moja babcia, która wyszła z założenia, że skoro Kosmyk sam je i chodzi, to już jest na tyle dorosły, że przywilej prania w oddzielnym proszku już mu się nie należy.
Błąd.
Taki błąd popełniają nie tylko ludzie starsi, ale i bardzo dużo mam [tylko 1 procent z nich pierze ubranka zgodnie z zaleceniem specjalistów, czyli przez trzy lata wyłącznie w proszku dla dzieci!]. Ja też uległam złudzeniu, że wiem wszystko i na warsztaty z Lovelą pojechałam nie po to, żeby się czegoś dowiedzieć, ale po to, żeby się w swojej wiedzy utwierdzić.
I kolejny błąd. Dowiedziałam się znacznie więcej, niż chciałam, a po warsztatach na dodatek znów wróciłam do korzeni macierzyństwa i zagłębiłam się w czytanie artykułów, które wyprowadzają mnie na prostą, jeśli chodzi o podstawową wiedzę matki. Warto czasem odświeżyć informacje.
Ale wróćmy do początków – na warsztaty z Lovelą zostałam zaproszona razem z Tekstualną Moniką [KLIK] i pojechaliśmy tam tuż po świętach, co zresztą mogliście zaobserwować na moim Instagramie [KLIK]. Cała impreza odbyła się w cudnej Prochowni w Parku Żeromskiego – miejscu mojego dzieciństwa, które pamiętałam z dzieciństwa jako zachwaszczone i pełne tajemnic cudowne miejsce zabaw. Teraz o parku można powiedzieć tylko to ostatnie, co zresztą widzieliście już w tym poście [KLIK].
Ale, wracając do warsztatów, moje ego zostało mile połechtane, kiedy dowiedziałam się, w jak wielu sprawach, przy których się upierałam [tak, często właśnie przy praniu upierałam się najbardziej ;)], miałam sporo racji. Upewnił mnie w tym test, który zrobiłyśmy na początku z dr Lidią Ruszkowską i dziewczynami zajmującymi się marką Lovela. Wy też możecie ten test zrobić [jest TUTAJ]. Z Moniką rozwiązałyśmy go w trymiga i prawie wszystkie odpowiedzi miałyśmy poprawne, ale wiecie, my wcześniej zostałyśmy przygotowane odpowiednimi rekwizytami ułatwiającymi nam zrozumienie, jak delikatna i wrażliwa jest skóra dziecka do trzeciego roku życia…
A jest pięć razy cieńsza od skóry dorosłego, o wiele bardziej delikatna, a na dodatek komórki cienkiego naskórka są bardzo luźno ułożone, przez co szkodliwe substancje łatwo mogą przedostać się do naczyń krwionośnych, w efekcie: w głąb organizmu naszego maleństwa.
Co mnie zdziwiło? To, co kiedyś podejrzewałam i co podsuwała mi logika – że nawet pościel [moją osobistą!] powinnam prać w proszku dla dzieci. Przecież Kosmyk czasami włazi nam do łóżka, opatula się moją kołdrą – dlaczego więc miałaby ona być prana w proszku innym niż dla dzieci? Pamiętam, że jako młoda matka noworodka intuicyjnie sama do tego doszłam, potem jednak [wraz ze zmniejszeniem częstotliwości nocnych wizyt] procederu owego zaprzestałam. Być może dlatego, że nikt mnie w mojej racji nie upewnił?
Ciekawostką dla mnie było też to, że prawie 50 procent mam uważa, że brak alergii skórnych u dziecka oznacza, że spokojnie można przejść do prania w „dorosłym” proszku. Autentycznie byłam zdziwiona, bo z moich osobistych refleksji jasno wynikało, że Kosmyk alergii nie ma, bo jeszcze chronię jego skórę delikatnym proszkiem i delikatnym płynem do mycia! Ale cóż – każdy się może mylić, każdy ma szansę na poprawę 🙂
Szokiem natomiast okazała się informacja o zalecanych kąpielach dziecka. Według najnowszych zaleceń noworodka i malutkie dziecko powinno się kąpać nie częściej niż dwa, trzy razy w tygodniu! Naprawdę! Codzienne kąpiele niszczą cienki płaszcz hydrolipidowy chroniący skórę przed szkodliwymi substancjami, a jeśli dodatkowo zamiast delikatnie osuszać skórę ręcznikiem, mocno pocieramy nim skórę dziecka, to już zwyczajnie ten płaszcz chroniący niszczymy. Z tym niusem pognałam od razu do mojego chłopa, bo to on właśnie jest fanatykiem codziennych kąpieli i mocnego osuszania, z czym skrupulatnie walczę, zastępując rytuał długiej posiadówki w wannie szybkim prysznicem lub zwyczajną toaletą przy umywalce.
W każdym razie myślę, że niektóre mamy leniuszki ta nowinka może ucieszyć 😉 A jeśli chcecie, tak jak ja, doedukować się troszkę, zajrzyjcie proszę na wpis Tekstualnej – zrobiła świetne podsumowanie warsztatów KLIK] – i na stronę „3 lata pod ochroną” [KLIK]. Znajduje się tam sporo informacji między innymi o bezpiecznym wywabianiu plam, o ochronie skóry dziecka w czasie wakacji oraz oczywiście – o praniu. Bo nad tym wszystkim czuwa Lovela.
Najlepszym wyborem w kwestii modowych inspiracji jest Ralph Lauren sklep www. Jest to miejsce, w którym można znaleźć najlepsze propozycje wiodącej światowej marki. http://elegan.pl/pl/c/Ralph-Lauren/32
O i ja też do trzeciego! Dobrze, że tu weszłam i docztałam… 🙂 i dobrze, że myjemy Grocha co drugi dzień, fajny wpis 🙂
A ja myslę, że sa tu mylone pojęcia "myć" i kąpać" bo myc powinno się codziennie, a brac kąpiele może nie częściej niz co 2-3 dni. Nie wyobrażam sobie nie myć dziecka codziennie, przeciez szybki prysznic (2 latek), umyc stópki, któe cały dzien czy to w skarpetach czy pantoflach czy butkach, pupe, rączki i buzię to podstawa! Ja rozumiem, nie kapać – czyli bez przesiadywania w
o choliba…. najpierw zrobiłam ten test (na nieidealna matke) , a teraz sie jeszcze okazuje ze jestem wredna matka wczesniaka ktora przestała prac w specjalnym proszku ….. hmmm po tygodniu bo ja szlag tarfił.<br />auć<br />a co do kapieli , mysle ze raz na dwa , trzy dni prysznic z posiadówa i zabawa w brodziku wystarczy. <br />przyzwyczajenia z dziecinstwa w kwesti miski i podmywania zostały
Ja żyje w Norwegii z dwójką dzieci i tu zaleca się kąpiel dwa razy w tygodniu, my kapiemy raz na dwa dni. Młodsza córka ma odpukać na razie lekką postać AZS, taka ostatnia diagnoza, teraz byłam z wizytą u według opinii dobrego pediatry alergologa, która to powiedziała mi,że powinno się kąpać co dzień, żeby obmyć skóre z tym wszystkich grzybów,bakterii,patogenów… krótka kąpiel 5 minutowa, nie
Chyba duże znaczenie ma co mamy na myśli mówiąc kąpiel. Dla mnie to rytuał, który przygotowuje dziecko do snu i daje mu poczucie stałego rytmu. W użyciu woda i mydło Alepii + olejek migdałowy na pupę i tyle. Nie chodzi o jakieś wielkie szorowanie, ale po całym dniu odkurzania wszelkich kątów własnym ciałkiem (przemywam podłogi czystą wodą i nie wyparzam wszystkiego) mój bąbel mimo wszystko
Z kolei pani dermatolog miała średnie zdanie o eko kulach i o długich kąpielach, które niszczą płaszcz hydrolipidowy [tak, pisałam o tym w poście, wystarczy przeczytać :)], który pozwoliłby uchronić przed brudami na podłodze .O składzie Loveli nie rozmawiałyśmy – wyłącznie o pielęgnacji skóry dziecka i o tym, co dla niej dobre 🙂
Ja Lovelę lubię jak pies Pawłowa, bo zapach mi się kojarzy z niemowlęctwem Juniora. Do wszelkich tego typu rewelacji podchodzę jednak z rezerwą – na jedne badania, mówiące, że skóra dziecka jest cieńsza od dorosłej do 3 roku życia, znajdę Ci pięć innych, że do pierwszego roku, drugiego (najczęściej, w ogóle drugie urodziny to jakaś magiczna data, odporność się zwiększa i w ogóle), a pewnie i
A ja powiem tak u starszego prałam w dziecięcym proszku i jak po 3 urodzinach przeszłam na zwykły to dostał takiego uczulenia, że aż ręce żeśmy rozkładali…Przy pozostałej dwójce piorę wszystko w normalnym proszku i delikatnym płynie, tylko płukanie włączam podwójne i żaden nie miał problemów ze skórą…
A nie lepiej wybrac po prostu jeden delikatny plyn albo proszek dla calej rodziny? <br />Dlaczego siebie mamy truc? <br />Tak samo z mydlami, plynami do kapieli, zelami, szmponami itd? Chyba osiagniecie pewnego wieku nie musi oznaczac przejscia na chemiczny badziew?<br />Nie mowiac o np. wiekszosci dezodorantow/antyprespirantow; taki przyklad jak wplywaja na dziecko: matka uzywa ich pod pachami,
Co do kąpieli, to lekarze teraz mówią (trzy lata temu też mówili – przynajmniej nam), że dziecko należy kąpać nie częściej niż co dwa, trzy dni. Więc świadomość społeczna w tym zakresie rośnie. Z tymi ubraniami to jednak nie miałem pojęcia, a teraz już wszystkie dzieci ,mam 3+, więc niestety za późno.
Przy starszej córce, wszystko było prane w delikatnych i dziecięcych detergentach. Niestety wystarczyło przytulić ją do ubrania mamy lub taty i na policzku zostawał czerwony, podrażniony i suchy ślad. Każde dziecko jest inne, teraz piorę jej ubrania w zwykłych proszkach, ale z dodatkowym płukaniem i nie ma problemów ze skórą.
Oleńka ma 19 miesięcy i wciąż piorę jej ciuszki w dziecięcych płynach (akurat tych z Lovella ;)) i nie miałam w planach zaprzestania tego procederu w najbliższej przyszłości, więc tylko upewniłaś mnie, że robię dobrze.<br />Natomiast własnym nieprzyjemnym doświadczeniem mogę zaświadczyć o szkodliwości zbyt częstych i zbyt intensywnych kąpieli maluchów! Kiedy zabraliśmy Oleńkę z ośrodka
piorę w dzieciowym prochu, płuczę w dzieciowym płynie i chyba już zawsze będę musiała mieć taki pakiecik, bo przyzwyczaiłam się do ubogiego 'dzieciowego' zapachu mojej pościeli.<br />na początku miałam fobię w tym temacie, nie pozwalałam nikomu przytulać Zołziny do Viziru na klacie bez podłożenia dwóch warstw tetry. uczuleń nie było ani w hotelowych pieleszach, ani u babć, ale czuję się
W Holandii nie ma w ogóle proszków specjalnych dla dzieci i Holenderki piorą ubranka razem ze swoimi ciuchami(w jednym praniu) w zwykłych proszkach. Sporo mam-Polek sprowadza je z Polski, ale ja poszłam z duchem Holandii i od samego początku prałam w zwykłym proszku takim jak nasze ubrania (jedynie przedporodowe pierwsze pranie zrobiłam w bardziej ekologicznym proszku ). I na początku prałam
O, to tak jak na Wyspach. Jest proszek bio i non-bio. I te z kategorii non-bio teoretycznie zaleca sie uzywac przy praniu ubran niemowlecych. I ja sprowadzilam proszek dla dzieci z Polski, ale okazal sie wyjatkowo do kitu (kreda, kamienie, glut). Piore zatem dzieciom i niemowletom w plynach do prania, uzywam ich w sladowych ilosciach, stosuje czasem dodatkowe plukanie i nie uzywam zadnych
Podobnie jest w Niemczech. Kąpiel zaleca się góra 2 razy w tygodniu. Specjalnych proszków do prania rzeczy dziecięcych nie ma. Zalecają prać w zwykłym proszku, tylko na początku w mniejszej ilości niż przy rzeczach dla dorosłych. Ja na początku nie mogłam się przełamać i przywiozłam kilka opakowań Dziudziusia z Polski. <br />
Ja nie mialam z tym problemow, w Szwajcarii chyba raczej znajduje sie mniej mam kapiacy dzieci czesciej niz dwa razy w tygodniu. Tesciowa kapala zbiorowo raz na tydzien, teraz jest szal i mozna az dwa razy, ale to zart z tesciowa. Po prostu polozna w szpitalu na pierwsza kapiel bierze dziecko dopiero po dwoch trzech dniach od porodu !!!! Na moje pytanie, a czemu nie od razu i nie codziennie
Owszem, dziecku należy się specjalny proszek, natomiast nie sądzę, by idealnym była Lovela. 😉 Subiektywnie – obydwa moje maluchy reagują na nią podrażnieniami i wysypkami. Obiektywnie, kiedyś trafiłam na analizę porównującą składy proszków do prania dla niemowląt (u Sroki) i Lovela jest na szóstym z siedmiu miejsc.
jak pisałam u siebie, Lovele wybrałam przypadkiem, nie kierowałam się żadnym rankingiem, a teraz tak mi sie kojarzy z nowonarodzoną Córka, że nie myślę tego zmieniac 😉 a reakcji alergicznych po Loveli nie ma ;D
Dla jasności – też bym się nie kierowała rankingiem, gdyby nie problemy ze skórą. Lovela była moim pierwszym wyborem, dopiero gdy okazało się, ze moje dzieci są bardziej wrażliwe niż reszta świata zaczęłam szukać jeszcze bardziej delikatnego proszku i trafiłam na analizę Sroki ;)<br /><br />A jeżeli się sprawdza i budzi miłe skojarzenia, to się jej trzymać 🙂
Popieram. Lovela nie dla kazdego Pierwsze dziecko bez alergii przy drugim jakis hardcor!!<br />Bardzo indywidualna sprawa …
Owszem, całej imprezie patronowała Lovela, ale post nie jest o zaletach tego proszku, tylko o tym, by pamiętać o prawidłowej ochronie skóry dziecka 🙂 Tylko przypominam!
Spoko spoko zrozumialam 🙂 I podpisuje sie rekoma i nogami pod trescia 🙂
Hmm… prałam do niedawna w proszku Dzidziuś,teraz piorę w Vizirze Sensitive i się zastanawiałam czy dobrze robię. Co do naszej pościeli to ten problem u nas odpada,bo Lidka od zawsze woli swoje łóżeczko;)Ale długo prałam w jej proszku moje bluzki i biustonosze-zwłaszcza, gdy karmiłam piersią i mała miała bezpośredni kontakt z tymi tkaninami.Nikt mi o tym nie mówił, tak mnie jakoś oświeciło;)