Kosztuje cię więcej niż ten dochodowy, wymaga więcej skupienia niż zeznanie podatkowe, trwa dłużej niż załatwienie sprawy w Zusie i każdy rodzic prędzej czy później, będzie musiał zapłacić – podatek od grzeczności.
I tak jak o podatkach, jakie narzuca na ciebie państwo, można powiedzieć dużo, tak wiadomo przynajmniej, że jesteś w stanie je przewidzieć. A podatek od grzeczności płacisz z zaskoczenia. Przez przypadek.
Jak wychodzisz już z auta i zamkniesz drzwi i źle, że zamknęłaś. Jak się okaże, że kupiłaś zielone żelki, a miały być czerwone. Kiedy droga, po której idziecie skręci, a przecież miała iść prosto. Kiedy podasz obiad i samym faktem jedzenia nagle okaże się, że musisz płacić.
Podatek od grzeczności. Jeden z najbardziej dotkliwych podatków, który uderza w większość rodziców. Nalicza się on zawsze, kiedy dziecko musi być przez długi czas skupione, grzeczne, posłuszne. Najczęściej w przedszkolu, w szkole. Nie można pokazać nieakceptowalnych emocji, trzeba stać równo, nie przeszkadzać, być cicho, nie biegać, nie skakać, nie być przez dłuższą chwilę radosnym, emocjonalnym, rozbrykanym dzieckiem, tylko kimś, kto słucha pani i stosuje się do zasad totalnie innych niż w domu, zasad pętających kroki, zmuszających do „grzeczności” i bycia zupełnie kimś innym niż się jest.
I potem, kiedy można już się wyluzować, kiedy można już odetchnąć i być sobą, kiedy wiązania puszczają i nikt już nie pilnuje, jest tylko mama, kochana mama, która rozumie, która wie, która przytuli, wtedy nagle następuje podatek od grzeczności.
Formy zapłaty są różne – przez krzyk, ciągnący się krzyk, bo but się nie chce rozwiązać czy kurtka spadła z wieszaka, przez marudzenie i jęki, szlochanie, absurdalne prośby, zwracanie na siebie uwagi, aż po nie słuchanie się w żadnym stopniu i totalne wariactwo.
Podatek od grzeczności – zwykła forma wyładowanie się wszystkich emocji dziecka, które ono przez cały dzień musiało tłumić w sobie, nie mogło ich okazywać, czuło, że będzie lepiej, jak je stłamsi, ale w domu, w tym bezpiecznym domu, nie umie się już kontrolować i one wybuchają, rozwalają system, jazgoczą w pokoju, miauczą przeraźliwym miaukiem żebrzącym o uwagę i zainteresowanie a jednocześnie odrzucającym tę uwagę wrzaskiem nie z tej ziemi. Podobnie mają dorośli, wyjeżdżający na urlop, choć sił już braknie i ten podatek płaci się po prostu nic nie robiąc i pierdząc w stołek tudzież hamak czy fotel.
Podatek od grzeczności. Są takie dzieci, które go nie pobierają. Są rodzice, którzy nigdy go nie zapłacili. Mój starszy syn był skrupulatny w wystawianiu mi tego podatku, młodszy przypomina sobie o nim rzadko. Nie wiem, który lepiej na tym wyjdzie. Pierwszy był wykańczający z tymi opłatami, brak opłat u drugiego trochę mnie niepokoi, a trochę ciekawi. Ale jeśli martwisz się, że twoje dziecko po powrocie z miejsca, gdzie musiało być spokojne, gdzie musiało się dostosować, gdzie musiało być „spięte”, nagle wybucha wrzaskiem, staje się marudne i męczące, nie martw się. To zwykły podatek od grzeczności. Zapłać bez gadania i będziesz miała z głowy. Nie ma sensu walczyć z prawem podatkowym.
Photo by Allen Taylor