Drogie restauracje, miejcie jaja i zdecydujcie, czy chcecie przyjmować dzieci, czy nie

Joanna Jaskółka
12 września 2019

Udostępnij wpis

Ostatnio modne jest wśród restauracji, wrzucanie zdjęć z widokiem stolików po rodzinnym posiłku. Nie tylko stolików - ale też kącików zabaw, gdzieś tam mignęła mi również toaleta. Wrzucenie takiego zdjęcia ma prosty cel - głównie zasięg, bo wkurwianie się na rodziców z dziećmi również jest modne. Madka i Tateł to już przecież niemalże archetyp wszystkiego, czego wśród ludzi nie lubimy. Łatwo więc podnieść sobie staty na fejsie i połączyć się w użalaniu, jakie to madki i tateły okropne i jak to ich bardzo nie chcecie. Ale kogo oszukujecie? Przecież ich chcecie.

 

 

Żeby podkreślić - piszę ten tekst trochę jako ja sprzed 10-15 lat. Kiedy dorabiałam jako kelnerka na studiach. Stoliki sprzątałam różne - i brudne, i w miarę czyste. I te, przy których siedziały dzieci, i te, które zajmowali bezdzietni lub "bez dzieci". I ja, jako bezdzietna wówczas kelnerka, w dodatku nie lubiąca dzieci, nigdy nie pomyślałam, żeby skarżyć się, że rodzina z dzieckiem zostawiła większy bałagan niż starsze państwo. Dlaczego? Bo to było dla mnie normalne, że ciężko dziecko upilnować i WIADOME, że dziecko zostawi bałagan. Ja - bezdzietna gówniara, nie znosząca małych bombelków.  Swoją drogą największe syfy i tak nie były po dzieciach. Tylko po tych bogatszych gościach, z bankietów, z hotelów pięciogwiazdkowych, z imprez, na których potrafili zarzygać pół stołu i w tym swoim garniaku za dychę położyć się w swoich wymiocinach. Ale mieliśmy rozmawiać o dzieciach, a nie o świniach, no nie?

 

Moda na wrzucanie zdjęć stolików po wizycie rodziny bawi mnie przeokrutnie. Trochę jawi mi się to jako wet za wet, bo "ci parszywi klienci piszą, że u nas nie smakowało i skarżą się na obsługę, to im oddamy!". Dziecinne, ale jestem w stanie zrozumieć intencje. Trochę też jawi mi się to jako "chcę więcej, ale się boję i jaja mi ucięli". Bo jeśli stolik i krzesła i okolice tego stolika zostały totalnie zdemolowane, to zamiast cykać foty do netu, warto na przykład... poprosić klientów o naprawienie szkody! ŁAŁ, nie? Odkrywcze.

 

A jeśli nic nie zostało zdemolowane, to jaki ma cel wrzucenie zdjęcia, że rodzina z dzieckiem zostawiła bałagan? Takie życie, niektóre rodziny z dziećmi zostawiają bałagan po sobie do cholery. Ludzie bez dzieci również zostawiają. Zapamiętajcie, którzy zostawiają u was i jeśli ich kasa wam śmierdzi, nie obsługujcie ich po prostu, ale nie warczcie, że rodziny z dziećmi są be. Czy jeśli ja zjadłam ostatnio w knajpie coś, co mi trzy dni w żołądku stało i zgagą się odbijało, to znaczy, że wszystkie restauracje trują? Nie. Czy jeśli jedna rodzina z dziećmi zostawiła bałagan, znaczy, że wszystkie robią syf? No nie.

 

Śmiem twierdzić, że ja w kilku zrobiłam z dziećmi syf. Kiedy moje dzieci się uczyły. Uczyły się wychodzić. Bo każde dziecko jest kiedyś po raz pierwszy w restauracji, niestety.  I pozdrawiam serdecznie wszystkie trzy kelnerki, które obsługiwały nas we wszystkich trzech restauracjach i były miłe i pomocne i nie wrzuciły zdjęć do netu - po prostu pomogły mi sprzątać zrzucony niechcący talerz i zalaną podłogę. Dziękuję wam, bo moje dzieci już wiedzą i można z nimi wyjść do knajpy, nawet talerzyki po sobie odniosą i poproszą o szmatkę, żeby wytrzeć po sobie stół. Ale początki... szkoda gadać.

 

A czemu bawi mnie ten trend na hejt na rodziny? Bo jest to zabawne. Dzieci w Polsce jest około 10 milionów [dane za GUS]. Te dzieci mają rodziców. Rodziców, których w dużej mierze stać na te dzieci i stać na wyjście na obiad.  I te wszystkie zdjęcia tych brudnych stolików po rodzinach bawią mnie niezmiernie, bo taka restauracja ma trochę żal, ale trochę boi się powiedzieć jasno, że rodzinom z dziećmi wstęp wzbroniony.

 

A tak. Bo ja nie mam nic przeciwko knajpom z zakazem wstępu dla dzieci. A niech se powstają. Warunki są jasne, mogę je zaakceptować lub nie i absolutnie nie mam nic przeciwko. Pewnie, gdybym wyszła gdzieś bez dzieci, skorzystałabym z takiej, bo czemu nie, jeśli chcę odpocząć od dzieci w ogóle? I zauważ, że takie restauracje nie wstawiają zdjęć po brudnych stolikach, na których jedli ludzie bez dzieci. Nie wstawiają, bo ludzie bez dzieci zostawiają po sobie porządek? Jako była kelnerka powtarzam - nie. Bezdzietni też zostawiają po sobie syf.

 

Ale rodziny z dzieckiem to taki łatwy cel przecież. Nikt ich nie lubi, bo 500 plus. Bombelki krzyczą, wściekają się, rodzice wychowują bezstresowo, łatwo się zidentyfikować w tej nienawiści do... dzieci. Które za chwilę będą pracować na naszą marną emeryturę. Które za chwilę będą nam dupy podcierać, które mogą coś zmienić w tym świecie, którego my zmieniać nie chcemy i z założonymi rękami czekamy aż wszystko spłonie, bo "co można zrobić".

 

I co można zrobić? No wrzucić zdjęcie do netu, bo patrzcie, jakie te rodziny z dziećmi okropne, bezstresowe i chuja warte. A ile chujów warta jest restauracja, która kącik szumnie nazwany "dla dziecka" zaopatrzyła w cztery połamane kredki, pięć pogreźdanych kartek, zepsute zabawki z odzysku i chlubi się, że to dla dzieci, a kelnerka chodzi i posykuje: nie zepsuj? Ile warta jest restauracja, który kącik zabaw dla dzieci wyposażyła w kuchnię błotną [bez wody] i dziwi się, że dzieci z soku zrobiły błoto, ale, o losie, nie miały jak posprzątać? Cyk, zdjęcie do netu. Zdjęcie do netu kuchni błotnej bez wody.

 

Ale to nic - moim hitem kącików dla dzieci był kącik w pewnej knajpie, w której zatrzymaliśmy się w drodze. Napis "KĄCIK DLA DZIECI" wskazywał strzałką korytarzyk do drugiej w sali. A w drugiej sali zobaczyliśmy stoliczek przy ścianie i... krzesełko. To był kącik dla dzieci. Po prostu stolik i krzesło. Bez ani jednej nawet popsutej zabawki. Żeby dziecko sobie usiadło i delektowało się bielą ściany. I dbając o takie atrakcje dla dzieci owa restauracja pewnie dziwi się i skarży, że jebane bachory wrzeszczą i krzyczą i zjeść nie dają. Mistrzostwo dedukcji normalnie.

 

Więc ja serio szanuję knajpy z zakazem wstępu dla dzieci - one nie udają, nie rzucają ochłapów "zabawek", one  mówią wyraźnie, czego chcą. Jak dorośli zostawią im syf, sprzątają po nich, bo na kogo niby mają się skarżyć. Jak przyjdzie rodzina z dzieckiem - uprzejmie wyproszą i luz.

 

Wkurzają mnie knajpy, którym z trudności przychodzi myślenie, że rodzina z dzieckiem to rodzina z dzieckiem. Dziecko może mieć lepszy i gorszy dzień, dziecko trzeba czymś zająć, nie tylko stolikiem i zepsutą zabawką, dziecko może nabrudzić, więc zamiast jojczyć, może warto zostawić na widoku ścierkę czy mop a w kuchni błotnej - szlauch czy karcher. Dziecko może mieć rodzeństwo, więc czasem nawet najbardziej porządni rodzice mogą nie ogarnąć dwójki czy trójki dzieci i warto im pomóc. Słowa "Czy mogę pomóc pani to ogarnąć" momentalnie sprawiają, że człowiek zaczyna ogarniać [z autopsji jako kelnerka i jako matka].

 

Więc drogie restauracje, którym rodziny z dzieckiem ewidentnie przeszkadzają, ale pachną im pieniądze tych rodzin. Fajnie na takiej rodzinie zarobić, fajnie na nią ponarzekać, ale zdecydujcie się. Albo lubicie dzieci i chętnie je przyjmujecie, wychodząc im na przeciw. Albo nie chcecie na nich zarabiać. Po prostu. A klienci, co wiem z doświadczenia, są różni. Bywało, że i po tych bezdzietnych, nie było czego sprzątać, trzeba było po prostu wyrzucić.

 

Udostępnij wpis

A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ
Obserwuj nas też na Instagramie
Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku
Jestem Asia.
Piszę o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej siebie.

Naszą historię znajdziesz Tutaj

Ale ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:


    Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    22 marca 2023
    15 zabaw, którymi zajmiesz dzieci, kiedy kolejny raz zostają w domu z powodu choroby [nie na dworze]!]

    Moja buńczuczna mina - gdy odpowiadałam  na pytanie ludzi obserwujących moje brykające w październiku w jeziorze dzieci, czy nie boję się, że zachoruję - zbledła. Już nie jestem taka pewna, czy aby nie zachorują. Po pandemii zdrowie każdego z nas zaczęło szwankować. Coraz częściej łapią nas infekcje, szczególnie gardła, a długie przesiadywanie w domu sprawiło, […]

    20 marca 2023
    Chodź ze mną do łóżka, czyli jak sprawuje się półkotapczan Lenart po roku używania?

    Rok temu, dokładnie w marcu, przyjechała do mnie ekipa Lenart, żeby zamontować mi w pokoju półkotapczan. Po raz pierwszy od wielu lat miałam mieć własną sypialnię i... trochę się tego bałam. Tym bardziej że wskoczyłam na nieznane wody - zamiast klasycznego łóżka - wybrałam półkotapczan. Mebel, który pamiętałam z czasów dzieciństwa z pokoju koleżanki, u […]

    18 marca 2023
    Rozgryzam "Rozgryzione", czyli jak karmić, żeby nie przekarmić lub nie zagłodzić

    "To, jak bardzo wmuszam mojemu dziecku jedzenie, może mieć gorszy efekt niż pozawalanie dziecku na wszystko" - usłyszałam od autorek książki "Rozgryzione'' Zuzanny Wędołowskiej i Marty Kostki. Książka ta zwaliła mi z serca kawał poczucia winy za to, że "źle karmię moje dziecko". Książka pokazała mi, że nie muszę karmić idealnie, żeby karmić dobrze. O […]

    16 lutego 2023
    Bezsenność - co zrobić, żeby zasnąć, kiedy nie możesz spać?

    Przez dwa lata mój sen był dziwaczny. Stany lękowe, leki, depresja, stres, to wszystko sprawiło, że spałam dziwacznie. Budziłam się wyspana o 3 w nocy, kładłam się o 8, wstawałam o 11, potem przerwa, żeby odebrać dzieci i znów drzemka na godzinę o 16. Cały mój wolny czas kombinowałam, kiedy mogłabym odespać nieprzespaną noc. Kiedy […]

    7 lutego 2023
    Sama kupię sobie kwiaty, czyli o piosenkach zemsty luźne przemyślenia

    - Mamo, czemu wciąż śpiewasz tę piosenkę, przecież wiesz dobrze, ze możesz sobie sama kupić kwiaty, a nawet je zasiać!    Tak mi powiedział syn, gdy po raz setny przesłuchiwałam najnowszą piosenkę Miley Cyrus “Flowers”. A przesłuchiwałam ją nie dlatego, że Miley swymi kwiatami odkryła dla mnie Amerykę, ja już to znałam, ale dlatego, że […]

    3 lutego 2023
    I tak to się żyje na tej wsi...

    Miesiąc urlopu to sporo, ale jak bardzo mi to było potrzebne wie każdy, kto pracuje praktycznie bez przerwy. Niestety, ale często tak właśnie wygląda praca w social mediach - nawet kiedy odpoczywasz, zerkasz w komórkę, bo a nuż, coś się pojawi, co można skomentować, ktoś się pokłóci na grupie, ktoś napisze obrażony, że został zablokowany […]

    Obserwuj nas na Instagramie

    instagramfacebook-official