Kiedy ktoś z rodziny pyta się mnie, co kupić Kosmykowi z jakiejkolwiek okazji, zazwyczaj odpowiadam: coś drewnianego. To znaczy odpowiadałam, bo już dawno dałam sobie spokój z jakimikolwiek prośbami – wszyscy i tak kupują zawsze coś całkowicie odmiennego. Czyli plastik. A ja przecież tak wielbię drewno…
Powiecie, po co drewno do lasu przywozić? A no po to, że jest piękne, ekologiczne, ładne i tysiąc razy bardziej trwałe niż plastikowy szajs. Już jakiś czas mój wzrok podąża ku sklepom z TAKIMI i TAKIMI cudami. Wprowadzę embargo na prezenty dla Kosmyka, a zamiast tego będę pobierać opłaty na poczet normalnych, drewnianych zabawek, które nie rozlecą się przy pierwszym lepszym rzuceniu o drzewo albo crossroadzie po chaszczach. Ale na razie bujamy się z plastikowym wózkiem na zakupy. Można wsadzić do niego szyszki, kamienie, gałąź, a potem rozkazać matce nieść to po bagnie, bo przecież dla dziecka za ciężkie. Także ten… Idziemy na zakupy!
W każdym razie plastikowy wózeczek na zakupy [prezent od jednej z prababć] przydaje się bardzo. Kosmyk tak zaangażował się w robienie sprawunków, że przynajmniej raz dziennie mam go na godzinę z głowy. Wystarczy dostarczyć mu odpowiednie zaopatrzenie, które może sobie kupować i sprzedawać i moje dziecko przestaje całkowicie mnie potrzebować. Żyłkę do handlu to on ma. Ostatnio opylił kotom kilogram jabłek. Przyjęły bez protestów. Flejtuch nawet polizała.
A dziś pałam wyjątkową miłością do wózka, bo właśnie dziś ojciec Kosmyka ma dobowe zajęcia w pracy, babcia kupę roboty w kuchni, a ja, żeby napisać ten tekst, bezczelnie załadowałam dziecku wózek w plastikowe warzywa, owoce i puste pudełka po jogurtach i rozkazałam nie wracać, póki wszystkiego nie sprzeda. Wrócił… właśnie teraz. Więc spadam, drodzy moi, wcisnąć mu jakąś kolację i dostąpić zaszczytu wieczornych ablucji, która do tej pory była domeną wyłącznie chłopa.
A u was kto wieczorem układa zazwyczaj dzieciaki do snu?
u nas podobny wózek z pakiecie ze sklepem samoobsługowym-polecam,mela wsiąkła na calutką sobotę bawiąc się w nim szyszkami 🙂
Zgadzam się. Drewniane zabawki są najlepsze i najtrwalsze. Też je uwielbiamy.
Moim dziewczyna wszystko jedno kto je kapie, ubiera itd. Z kladzeniem do lozka nie ma problemu, bo same sie kładą jak tylko sie im poscieli.jak mąż jest w domu na noc nie ma wyjścia musi iść spać z Klaudia, Ją ją potem tylko przenoszę do Jej lozeczka. Jak mąż na noc w pracy, to Klaudia od razu spi u siebie.
A znasz te zabawki? Polecam bardzo, dla nas to cud, miód i orzeszki. Do tego z Wisły, rodzinnej miejscowości mojego męża.<br />http://sklep.pilchr.pl/
A znasz ten sklep z drewnianymi zabawkami? Dla mnie cud, miód i orzeszki. Do tego sąsiad z Wisły, rodzinnej miejscowości mojego męża. <br />http://sklep.pilchr.pl/
My mamy i drewniane i plastikowe, każde do zabawy dobre. Wiadomo – drewniane ładniejsze i bardziej wytrzymałe, ale nie zagrają jak się je naciśnie;P Ps. Nie chciałabym myć potem drewnianego koszyczka na zakupy z tego błota, a co dopiero tachać pod pachą;)
Raz ja, raz mąż kapie malucha…..<br />Też jestem za ekologicznymi zabawkami…. mały odziedziczył drewniane klocki po mnie i moich siostrach…. 🙂
Oczywiście "czarną robotę" odwalam Ja, tatuś ewentualnie zagląda jak się potem które kręci.
Ja też uwielbiam drewniane zabawki, kiedyś sobie obiecywałam, że Córkom tylko takie będę kupować.. No i w pokoiku niestety pełno plastikowego szajsu 🙁 Starsza niestety pogardziła pięknymi, drewnianymi klockami, konikiem i owieczką na kółkach, honor ratuje jedynie smok z kijem do pchania. Może Młodsza będzie bardziej eko 😉 ?
A ja lubię plastikowe zabawki, ale nie wszystkie. Część z tych, które się nie sprawdziły w wersji plastikowej wymieniam stopniowo na drewniane. Z drewnem jest ten problem, że te zabawki są zwykle ciężkie. I to mnie blokuje przed zakupem niektórych, bo mój Maluch czasem lubi sobie rzucić czymś, oczywiście nikogo o tym nie uprzedzając.
My mamy taki lumpol w Śremie, co sprowadzają zabawki z UK też – mało, ale zawsze coś.<br />Ostatnio drewnianą lawetę za 6 zł kupiłam. 😀
Asia u nas w Szczytnie jest firma Novum Grom, która ma tez sporo zabawek z drewna. Mają stronę netową, niestety skończył mi się transfer i nie mogłam otworzyć, żeby tu wkleić
Ale to dla przedszkoli! Znalazłam! Przeglądam właśnie:)
nie kochana-możesz tam kupić indywidualnie :)) <br />podeślę Ci link – sama kupowałam 🙂
No i właśnie w imię tej radości Maksa mamy kolorowe samochody strażackie, koparki i wszelkiej maści samochodziki 🙂 a do snu usypiamy oboje z Mężem…tylko, że ja najczęściej zasypiam 😉
Dla mojego Maksa plastik ma w sobie to…Coś 🙂 kolory chyba 🙂 a do snu układamy oboje z Mężem..tylko, że ja zazwyczaj zasypiam 🙂
My też wielbimy drewniane zabawki, bo jak to syn leśnika plastikiem miałby się bawić 🙂 Ale faktycznie rodzina jest niereformowalna. Najpierw pytają co kupić, a potem i tak wybierają co innego niż było ustalone. U nas jest jeszcze jedna kwestia: rodzina ma zakaz zasypywania Staśka prezentami. Chcę by dziecko cieszyło się, że przyjechała babcia, czy ciocia, a nie że przywiozła nowe auto. Niestety
Zabawki jednakoz są dla dziecia, a nie dla rodzica. A dziecia kręci plastik. Gruchoczący, kolorowy plastik. Można przymknąć estetyczne oko na rzecz świętego spokoju, eeee, tzn radości potomka 🙂
My też kochamy drewniane zabawki;)Lidka ma kilka i faktycznie są mocne, plastik wymięka w destrukcyjnych rączynach mojej córeńki!<br />Co do układania do snu to różnie,ale częściej mąż. W nawiązaniu do tekstu o zaklinaniu dziecka, mamy bardzo szczegółowy plan wieczornych zajęć-tata kąpie,mama ubiera piżamkę,daje kolacje i myje ząbki a tata najczęściej usypia.Choć czasem się zmieniamy. Lidka tak
Ładne te drewniane!<br /><br />Wózek zakupowy w lesie – to prawie oksymoron! 😀 <3
No, z tym ekodrewnem to przesada. Zanim trafi na półkę z zabawkami, jest tak bardzo chemicznie gruntowane (impregnaty, żywice, barwniki, lakiery) że niewiele różni się od plastiku. A drzew żal. 😉
Zależy jakiej produkcji taka zabawka 🙂
Uwielbiamy drewniane zabawki. Niestety teściowie, a zarazem dziadkowie Filipa wielbią zabawki plastikowe, grające i błyskające. W tej kwestii są niereformowalni.<br />A dziecię kładziemy wspólnie. To znaczy, M. kąpie, a ja potem utulam do snu;)
Też mam alergię na plastikowy szajs 🙂 <br />Młodego kładę raczej ja, bo koleś cycowy. To akurat w sumie mała przeszkoda, większa jest taka, że jego starszy zawsze zasypia przed usypianym i ma przez to rozwalony wieczór 😉
Ja 🙂 bo to cały rytuał jest. Tatuś w połowie tego wszystkiego wychodzi z ram dobrego wychowania…<br />Pozdrawiam
A ja zaś nie chce drewnianych zabawek chociaż klocki i kolejki mamy, ale jako jedyne dzieci w rodzinie to mają tego mase, a jakby każdy kupował drewniane to bym musiała przekop zrobić do jakiegoś innego mieszkania :), a tak to psują i rodzinka ma szanse kupić nowe…<br />Dzieci kłade je, bo mąż zazwyczaj w trasie…
też mamy taki wózek :)<br />ale nie mamy kotów, więc klientów brak <br /><br />jedno dziecko kładę ja, drugie chłop.