Weekend obfitował w tyle zdarzeń, że już dawno nie miałam tak wielu tematów do przemyślenia. Niedługo się tym wszystkim podzielę, ale zacznę od miłych rzeczy. Przecież tydzień trzeba rozpocząć pozytywnie, a dołujemy się zazwyczaj w środę. Na rozpęd dodałam kilka zdjęć z naszego walentynkowego spaceru [na romantyczną kolację nie było nam dane pojechać]. Jak to skomentował kiedyś któryś z moich dawnych anonimowych czytelników „oni znowu na tym spacerze w tych samych ubraniach!”. Tym razem jest postęp. Wejdź i zobacz, jaki:
Ta! Zaciekawiona zdjęciami Bura postanowiła wybrać się z nami! Kot na zdjęciach! Nowość, jakiej nie widzieliście od WTEDY.
Jeszcze tylko ostatnie poprawki do zdjęć… Spodnie podciągnięte, ręce odpowiednio wyziębione… Zauważcie nowy ałtfit chłopa. W odróżnieniu od OSTATNIEJ sesji, tym razem miał na sobie jakieś dwie pensje. Na szczęście i tak tego nie widać.
Bat na hejterów przygotowany i jazda!
A, jeszcze zapomnieliśmy o kocie!
Ale w zasadzie po co nam kot? Przepędzić dziada!
Kot, kotem, ale zlodowacenie jeszcze nie ustąpiło.
O czym możecie się powyżej przekonać.
Panowie w samochodach usiłowali nam zrobić show, ale niestety – nie wzbudzili wielkiego zainteresowania Kosmyka, a czym nie interesuje się moje dziecko, nie jestem zainteresowana ja. [naprawdę to napisałam? dżizas… ale się ze mnie ciotka zrobiła…]
No, ale weźcie się nie interesujcie, kiedy on od niechcenia siada tak na pomoście i krzyczy:
– Mamo! Klik robić! [ten mój dzieciak wie więcej o blogowaniu niż ja!]
Jak widzicie, oprócz zlodowaconego jeziora, zima powoli złazi nam z trawnika. Myślę, że będzie dobrze i niedługo zaprezentuję Kosmyka w czymś innym niż „w tej samej kurtce” [swoją drogą, co ja? Blogerka modowa, że mam pokazywać piętnaście ałtfitów na tydzień?].
Natomiast mogę się pochwalić bardzo ładnym tekstem zamieszczonym w Gazecie Olsztyńskiej autorstwa Katarzyny Enerlich, mazurskiej pisarki. Tekst do przeczytania TUTAJ. A wszystkie linki do wywiadów i tekstów o Matce znajdziecie, jak zawsze, w zakładce „O mnie”.
Za mundurem…. 😉
Pierwsze zdjęcie jest kapitalne! 🙂
Twój chlop to ciacho, a mazury prezentują się pięknie! 🙂
Coś w stylu 'Co żołnierz ma?'… <br /><br />Bardzo fajne zdjęcia, zwłaszcza trzcin i kota. O Kosmyku (nie) wspominając 🙂 <br /><br />
Tzn. Po jednej na dziecko mam – nie jedną wspólną 😉
Chyba tylko blogerki kinder-modowe mają 15 kurtek zimowych dla dzieci. Ja mam (o zgrozo!) aż jedną i dobrze mi z tym :p
Acha, czyli za wiele to oni w tej robocie nie robią! Stanu wyższej gotowości nie ma więc siedzą i czekają aż będzie! Spoko! 🙂 Czuję się doinformowana!
Widzisz, jak pięknie czytasz między słowami 🙂 Uwielbiam Cię :*
Z wzajemnością :* <br />Zastanawia mnie tylko jedno- czy oni by na tą wyższą gotowość nie mogliby w domu czekać?! Dzieckiem by się w tym czasie zajęli, w domu sprzątnęli! A tak to bez sensu do roboty jeżdżą :D<br />
U nas już totalna wiosna.Cipsik mój to gania nawet inne dzieci po rynku;)<br />Moj M na moje pytanie czy przyjedzie na roczek małego odpowiedział"jak poligonu nie bedzie to tak"
Hehehe uwielbiam Cię czytać! A mój mąż uwielbia słuchać 😛
czyli jak każda matka
Kurcze a wiesz,że ja Lidkę też wciąż ubieram w to samo. I pewnie bym nawet nie zauważyła swego niewłaściwego zachowania gdyby nie robiony co jakiś czas przegląd zdjęć. Ślubny się ze mnie śmieje,że kiedyś córka zarzuci mi brak gustu albo skąpstwo…a ja ubieram ją tak jak lubię i tyle w temacie. A Kosma ma styl nie do podrobienia i już:-)
Fota Kosmyka na pomoście jest genialna 🙂 A ja na ciuchy nigdy uwagi nie zwracam i jak mnie ktoś potem pyta jak ktoś tam był ubrany to mam zagwozdke na cały dzień, a i tak za cholerę sobie przypomnieć nie mogę 🙂 Jak dla mnie możecie cały rok chodzić w tych samych wdziankach, a i tak fajni jesteście 🙂 Pozdrawiam, Mama A.
śliczne zdjęcia. Teraz idę poczytać artykuł 😉