Ostatnio zapowiedziałam, że długie siedzenie przed komputerem trochę mnie męczy. Męczy mnie również chodzenie, więc trochę siedzę, trochę chodzę, a potem padam zmęczona na pół dnia i nic do mnie nie dociera. Ta ciąża jest okropna, to już też kiedyś zapowiadałam, a sama końcówka sprawia, że czuję się nie tyle wykończona, ile totalnie wyczerpana. Więcej pewnikiem napiszę wkrótce, a na razie zapraszam na drugi już kolaż codzienności. Totalnie saute i bez lukru. Bo nie mam siły więcej przy tym majstrować 🙂
Wiesz, dzisiaj rano weszłam na fejsa i pomyślałam: Jaskółka pojechała rodzic. I teraz falstart, bo intuicja mnie zawiodła. 🙂
😀 Pojechałam, ale na ktg 😀
Wasz gość wygląda jak dwugłowy wąż 😀
Ja mam wrażenie, że ten gość nie żyje, ale zapomniałam poprosić Kosmyka, żeby się go pozbył... poczekam jeszcze trochę, może sam odpełznie 😀
takie sote najlepsze 😀
http://blogiparentingowe.blogspot.com/ ZAPRASZAM
"A siej, gdzie chcesz, dziecko! Jaram się moją..." - ...sałatą? 😀 Ja się jaram bazylią, pietruszką i szczypiorem na olsztyńskim parapecie, więc wyobrażam sobie Twój poziom jarania sałatą! Wszystkiego dobrego! 🙂