Wczoraj, gdy jak zwykle opowiadaliśmy sobie z Kosmykiem dzień, oboje stwierdziliśmy, że w zasadzie nie mamy co sobie opowiadać, bo nie zrobiliśmy nic konkretnego.
– I ani jednego zdjęcia nie zrobiliśmy, mamo! Ani jednego!
Pozżymaliśmy się chwilę, jakie to z nas leniuchy, a kiedy synek zasnął, zajrzałam do aparatu i zauważyłam, że zamiast zdjęć mam tam praktycznie same filmy… Vine wciągnął mnie bardziej niż przypuszczałam…
Od dziecka jestem osobą, która musi być stale czymś zajęta. Jeśli nie mam zajęcia lub, co gorsza, zaczynam czuć rutynę, staję się leniwa i nieproduktywna. Dlatego wciąż i wciąż szukam nowych form wyrażenia siebie i sposobów rozwoju bloga nie tylko w formie pisanej, która, wbrew pozorom, jest dość trudna przy dwójce dzieci [weź się skup!], zwierzętach, ogrodzie…
Obecnie jestem na etapie złości. Pewne tematy buzują we mnie od jakiegoś czasu, a ja z doświadczenia wiem, że żeby powstał dobry tekst, swoją złość muszę przetrawić. Nie pisze się w emocjach – takie mam doświadczenia. Owszem, emocjonalne teksty fajnie się „sprzedają”, dobrze się je czyta, dają rozgłos, ale też o wiele bardziej jestem dumna z tekstów pisanych „na zimno”, po przetrawieniu pewnych emocji [wszystkie w zakładce „O mnie”]. Tak jak nie ubiera się rozhisteryzowanego dziecka, bo maluch się wyrywa, tak też niektórych zjawisk, emocji nie można pisać „w nerwach”, bo uciekają 🙂
Spokojnie więc czekam, jestem cierpliwa. Wiem, że istnieje ryzyko, że ktoś przede mną ujmie pewne rzeczy lepiej, wiem też sam temat może przestać wydawać mi się atrakcyjny, ale cóż. Takie uroki blogowania 🙂 Ucieczkę i odprężenie znajduję na Vinie, który w Polsce dopiero raczkuje, choć na świecie popularny jest co najmniej od roku.
CO TO JEST VINE?
Vine to aplikacja, która umożliwia dodawanie krótkich, sześciosekundowych filmików, które można wielokrotnie odtwarzać [zapętlać]. Więcej o vine’ach przeczytacie u Arleny, Aleksandry i Marii.
Filmiki zaczęłam kręcić za namową Kasi z Twoje DIY. Co ciekawe, na początku moim „jestem na nie” był stary telefon, który nie mógł obsłużyć tej aplikacji. A potem, kiedy stary telefon się rozsypał, a ja ciągle nie mam okazji podjechać do salonu po nowy [to już dwa tygodnie!], wpadłam na pewien pomysł, nakręciłam go z Kosmykiem, film dodałam za pomocą telefonu Chłopa, a resztę już zrobiłam z poziomu komputera. Da się? Da. Oto filmik:
I kolejny, mój ulubiony:
Albo ten:
Wszystkie moje „wajny” możecie oglądać tutaj, a ja już mam w głowie pomysł na kolejny. Z czystą ciekawością obserwuję, jak to się będzie rozwijać, nie tylko u mnie, ale też u mojej drugiej koleżance z parentingów – Justyny Flow Mummy, która krótko przede mną zaczęła wajnować i która najwyraźniej równie dobrze czuje się w tej formie, co ja 🙂 Ale ona pije sporo kawy 🙂
Nie wiem, czy w Polsce Vine zdobędzie taką popularność jak za granicą, a my, początkujący wajnerzy staniemy się tak rozpoznawalni jak mój ulubiony Eh Bee. Ale co tam, warto spróbować, tym bardziej że Kosmykowi kręcenie ze mną wajnów sprawia sporą frajdę 🙂 A i rozpoznawalni być koniecznie nie musimy. Pasuje nam nasza wiejskość 🙂 Od kilku dni namawia mnie na puszczenie wajnów z jego samochodzikami, bo”one też chcą zagrać”. Cóż… może nawet i mam na te samochodziki pomysł 🙂 Niedługo zobaczycie! A na koniec zerknijcie na Eh Bee, ten facet jest rewelacyjny!
świetne… coś dla mnie, właśnie założyłam vina i zaczynam działać
kurczę starzeję się 🙁 nie kumam tego vine’a a już w ogóle nie wiem co to snapchat i jak to się obsługuje, raz próbowałam tam wleźć ale kompletnie tego nie czaję 🙁 a wszystkie Twoje viny widziałam już po kilka razy na fb 🙂
Uśmiałam się przy każdym, a pierwszy mnie pokrzepił. 🙂 Kręć! 🙂
Biały wiersz o mojej przygodzie z Vine:
„Chciałem robić Vine.
Poznałem Eh Bee.
Zobaczyłem ich wszystkie filmy.
Wpadłem w kompleksy.
Przestałem chcieć robić Vine.”
Tak, idź tą drogą. 🙂
Lucy, czekamy tam na Ciebie! 🙂
Nooo… Lucy by pozamiatała… 😀
Vajn jest świetny! Ja muszę popracować nad jakością…. 😉
Dasz radę 🙂 ja cię oglądam cały czas 🙂
uśmialiśmy się z dzieciakami 🙂
super filmiki 🙂
Super, że się dobrze bawiliście! Dzięki 🙂
Justynę oglądam już jakiś czas na Vine 🙂 Eh Bee znam, pora na Ciebie, Matko Tylko Jedna