Od jakiegoś czasu mnie to zastanawia, ale ostatnio pisałam sobie maile z czytelniczką i dzięki niej postanowiłam temat poruszyć. W sieci możemy przeczytać sporo o relacjach mamy z dziećmi, o relacjach taty z dziećmi, dość dużo o relacjach babć z dziećmi, ale rzadko, a w zasadzie w ogóle, słychać cokolwiek o… dziadkach. Gdzie jest nasz dziadek?
No gdzie on się schował?
Z jednej strony wiem, że dzisiejsze pokolenie dziadków nie dość, że wychowało się w większości wśród kobiet zawzięcie broniących dostępu do dzieci [„Nie dotykaj, bo zepsujesz!” – tak moja mama wspomina komentarze mojej babci, gdy mój ojciec usiłował cokolwiek przy mnie zrobić :)], to jeszcze mają tego pecha, że w wieku, gdy los obdarza ich wnuczętami, zazwyczaj jeszcze pracują. Mit dziadziusia, co w wózku bujanym czyta wnuczętom książeczki w naszych czasach jest chyba realny zazwyczaj, gdy do dziadka dodamy przedrostek „pra-„. Nasi ojcowie, obdarowani wnuczętami, to w wieku galopującej medycyny i zdrowego trybu życia niemalże greccy herosi – aktywnie pracują, często prowadzą własne firmy, chcą jeszcze uszczknąć coś z życia. Gdzie miejsce na wnuki i gdzie w tym wszystkim babcia, która jakimś cudem czas na wnuków przeważanie znajdzie [z wyjątkami, o których mi piszecie].
Z drugiej – nikt nigdy nie zastąpi dziecku dziadka. To jest taka specyficzna relacja, bo o ile polemizowałabym z tym, że dziadkowie mają więcej cierpliwości do wnuków [oj, nie zawsze mają!], to jednak wiedza, jaką przekazują dzieciom jest nieoceniona. To dziadkowie jako pierwsi pokazują dziecku zupełnie inny obraz najukochańszej mamy i taty [„Mama była kiedyś mała?], to oni uczą empatii, tego, że starsi potrzebują czasem pomocy, wbrew pozorom dziadkom dzieci mogą powiedzieć o wiele więcej niż rodzicom, bo czują się trochę mniej inwigilowani i myślą, że mogą się wygadać, bo dziadkowie nie do końca zrozumieją [taka moja obserwacja z dzieciństwa].
Ale – niestety, nie odpowiem wam na pytanie, co się dzieje z dziadkami, czemu o nich cicho, dlaczego się nie odzywają. Są blogi mam, są blogi ojców, jest kilka blogów pisanych przez babcie, ale gdzie jest dziadek? Co mi możecie o nim powiedzieć i dlaczego się ukrywa? Czyżby, gdy wszyscy wylewają swoje emocje na blogach i fejsbukach, on jeden zajmuje się rzetelnie dziećmi? 😀
Zapraszam do dyskusji niżej w komentarzach [serio jestem ciekawa] i podrzucam kilka aktualnych zdjęć z Mazur 🙂
[Nie musicie się bać Disqusa – to tylko jeden z systemów komentarzy, które potrzebują wasz adres mailowy tylko po to, żeby wysyłać powiadomienia o odpowiedziach do komentarzy i ciekawych u mnie dyskusjach :)]
Heh u nas dziadek to podstawa… Moje dzieci jeszcze mówić nie umiały/umieją ale na widok dziadka wołają dziadzia. Z dziadkiem dzieci zostawić można, nakarmi przewinie na spacer weźmie, pobawi się i uśpi.
Niestety ten drugi dziadek to tak jak w tekście jeszcze pracuje i choć zawsze wnuki chętnie widuje to ogarnąć towarzystwa mógłby nie dać rady 😉
U nas dziadkowie są, powiedziałabym nawet, że dla Oli przez długi czas to dziadkowie a nie babcie byli ważniejsi. I choć rzeczywiście mój Tata wciąż pracuje to jakoś ten czas dla wnuczek zawsze znajdzie – trochę to efekt tego, że na co dzień mieszka ponad 300 km od nas, więc jak już przyjedzie to chce się nimi nacieszyć na maksa!
Mysle, ze czesc dziadków jednak Malo angażuje sie w życie swoich wnuków, dlatego ich po prostu nie ma 😛 u nas jest tak, ze jeden dziadek jest super, drugi to wielki nieobecny. Tzn niby jest, ale ani nie umie bawić sie z wnukami, jakos tak wpadnie, wypadnie i tyle 🙂 natomiast drugi jest świetnym towarzyszem do zabaw, synowie go uwielbiają. Teraz w wakacje starszak robił z nim karmniki dla ptaków jakies roboty z desek itd.
Przez ten post zatopiłam się w rozmyślaniu o moim kochanym dziadku, który w dzieciństwie zastępował mi ojca i dosłownie pokazał mi świat, tak po dziadkowemu 🙂 Latem łapałam z nim motyle a zimą wieszaliśmy razem słoninę dla sikorek i chodziliśmy na sanki. Mama i babcia w tym czasie dużo pracowały więc był towarzyszem moich wszystkich zabaw, malowanek i lepienia z plasteliny. Dla takiej małej dziewczynki dziadek był całym światem. A dla starszej, źródłem wiedzy o historii Polski, wojnie i miłości za jego młodzieńczych lat.
I w trakcie tych rozmyślań uderzył mnie smutny fakt, coś o czym nigdy wcześniej nie pomyślałam: że moje dzieci nigdy nie będą miały takiego dziadka! Mój ojciec nie utrzymuje ze mną kontaktu, tak samo jak ojciec mojego partnera. W rodzinie sa tylko babcie. Jak zrekompensować dzieciom brak tak ważnej osoby w życiu?
Wnuk moich rodziców dopadł wcześnie, ale szybko się okazało, że woli ich ode mnie i jak tylko się dziadek pojawi na horyzoncie (pracuje w domu, ale na osobnych pokojach) to Ryś się uczepia jego nogawek albo zajwania na czterech kończynach po pierwszą lepszą książkę i mu zanosi do czytania (wszystkim ukochanym osobom w domu tak robi). Tata widzi komputer jako maszynę do pracy i zdobywania informacji, on też uczył mamę, ale do czytania jest gazeta i książka, do rozrywki telewizor, a w ogóle to nie ma czasu, bo trzeba pracować -.-
Mam czyta blogi i inne bajery, jak się już trochę oswoiła z internetem (na początku bez przerwy pytała, jak to działa i dlaczego tak, a ja nie umiałam wyjaśnić prosto, co to internet D:), ale pisać chyba nie zacznie, a szkoda, bo by się świetnie czytało (mamo, jak tu zawędrujesz, to poznasz, że to ja o nas piszę!).
Dziadkowie ze strony Wilka są tymi „wyjazdowymi” – nie mieszkają z nami, to i kontakt mają sporadyczny.
mój ojciec nigdy nie lubił dzieci, wszystkie się go bały i to do tego stopnia, że jak chciały przyjść do nas i to on otwierał drzwi to te mniej odważne uciekały :). Nigdy też nie dał się namówić aby przenocować u nas, zawsze przyjeżdżał rano i wieczorem wsiadał w samochód i zasuwał 150 km do domu. Odkąd jest dziadkiem przejeżdża regularnie min. raz w miesiącu i prawie zawsze chce zostać na noc by więcej czasu spędzić z wnukiem. Potrafi się nim świetnie zająć włącznie z położeniem spać. Skype z wnukiem prawie codziennie. No a mały … no cóż uwielbia dziadka,
u nas często jest dziadek pisany szczególnie w lato jak odwiedzamy lub jak oni nas odwiedzają 😀 Dziadki mało się angażują bo najczęściej nie potrafią albo Babcie tak władczo bronią wnuków że dziadkowie wolą się nie dotykać a nasz Dziadek i na spacer i na łódkę i na wszystko jest zaangażowany
Prawda z tymi władczymi babciami. My niestety nie mieszkamy w tej samej miejscowości co nasi rodzice, więc gdy tylko ich odwiedzamy wytęsknione babcie nie wypuszczają dziecka z ramion. I dziadkowi zostaje tylko stać z boku i uśmiechać się 😉
My mamy luksus! Dziadek pracuje wprawdzie do 15, ale zawsze jest do dyspozycji. Wnuczkę uwielbia, a wnuka się dopiero uczy…ale, jak humorystycznie mawia: zawsze chciał mieć syna, to teraz dostał od losu wnuka. 😀
I ja i ojciec dziecka pochodzimy z rodzin łączonych, więc teoretycznie syn mógłby mieć 4 dziadków. To by był luksus.. a tymczasem nie ma żadnego. Po rozwodzie mój ojciec biologiczny się wypiął na mnie. Wnuk go niby cieszy, ale inne miasto jest wymówką do braku kontaktów. Partner mojej matki aktualny nie zaakceptował mnie, ani nie akceptuje mojego dziecka.
Ojciec biologiczny mojego partnera umarł, a ojczym to pasożyt i pijak, którego wnuki nie obchodzą.
Z babciami nie jest lepiej.. Teściowa zmarła w grudniu, a moja matka pracuje zawodowo.
Żal mi czasem że tak jest, bo dla mnie moi dziadkowie i babcie to była wielka wartość.
Teść zmarł, jak Isia miała 1,5 roku, ale mój tata jest najbardziej ukochanym przez córkę członkiem rodziny, przebija wszystkich. Bawią się rewelacyjnie, w piaskownicy zamiast nudnego stawiania babek jest rozgrywana cała fabularna historia… Robi ludziki z kasztanów, uczy grać w czarnego piotrusia, naprawia zabawki. I rzeczywiście, nie wtrąca się nijak w wychowanie, nie komentuje, nie ingeruje, jest cały dla dziecka. Zresztą ze swojego dzieciństwa tez pamiętam, że uwielbiałam zabawy z tatą. Za to ze swoimi dziadkami nie miałam bliskich relacji.
Moje spostrzeżenia są takie, że relacja dziadek – wnuk najłatwiej i najlepiej się układa. Dziadkowie w przeciwieństwie do babć nie usiłują ingerować w życie młodych rodziców, nie mieszają się w wychowanie tylko towarzyszą z boku. Dla mnie to najzdrowszy rodzaj relacji – dziadkowie są gdy są potrzebni, czuwają ze swego rodzaju unikalnym taktem pomagając gdy się ich poprosi.
Mój ojciec okazał się najlepszą położną w okresie połogu. Był obok, zawsze czujny, przynosił napoje, dbał o to żebym nie była głodna, odbijał, przebierał, podawał i wspierał. Ale jednocześnie nie usiłował zrobić wszystkiego za mnie czy męża, nie dyskutował czy dziecku dostatecznie ciepło, czy nosić czy nie, nie oceniał ilości mleka w piersiach czy wyboru marki pieluch. Ale gdy ręce usychały przy kółkach dyskretnie stawiał obiad na stole i po prostu zmieniał nas przy dziecku robiąc dalej to co my.
Choć obydwu dziadków mojego dziecka miało diametralnie odmienne doświadczenia jako ojcowie – jeden bardzo zaangażowany od pierwszego dnia, drugi z puli 'zostaw bo zepsujesz’ jako dziadkowie wpisali się w te sama rolę w ten sam sposób. Obydwaj obserwują i obdzielają kształcącą uwagą (popatrz co robię, opowiem ci o tym, zróbmy razem, tak poczytam ci bajkę, masz owocka) nie narzucając się ani dziecku ani rodzicom. Obydwaj tez prezentują dużą dozę zdrowego rozsądku i dystansu, co jest niezmiernie cenne przy rozpieszczajacych na granicy rozpusty babciach. Czy to oznacza, że ich nie ma? Wprost przeciwnie – są i osobiście mogę zawsze na nich liczyć w miarę oczywiście ich możliwości ograniczonych pracą zawodową i odległością.
Myślę, że to nie tylko moje doświadczenia. Wszak dziadkowie to mężczyźni, wiec często będą skłonni przyznać, że na czymś się nie znają lub coś nie jest ich kompetencją. Ponadto to przecież tatusiowie, którzy swego juz doświadczyli – wiedzą że mniej często znaczy więcej a dzieci (zarówno w postaci młodych rodziców jak i wnuków) potrzebują swobody. Jak przy wspinaniu się na placu zabaw 🙂
No to u nas jeden dziadek nie żyje -zmarł półtora miesiąca przed narodzinami starszej. Drugi jest niestety trochę tłamszony przez babcię. Ale w mojej opinii bardzo dobrze daje sobie radę mimo wiecznych babcinych „ciszej mów, nie tak, nie znasz się, swoimi się nie zajmowałeś więc co ty wiesz”. Ja tak trochę na przekór babci angażuję dziadka w noszenie i bawienie młodszej, choć swoich dzieci podobno nie nosił na rękach zanim nie były takie siedzącoraczkujące. Pomimo początkowego przerażenia w oczach polubił tak mocno, że gdy jeszcze przy starszej mówił: „nie noś tyle na rękach bo przyzwyczaisz”, to gdy teraz młodsza kwili to sam biegnie i hop od razu na ręce 😉 Za to starszą nauczył samodzielnie się huśtać. I jest to typ gawędziarza więc parę dobrych historii na pewno od niego usłyszą. Złego słowa na dziewczyn dziadka nie powiem 😉
Gdyby nie mój Tato, nie mielibyśmy co zrobić z Młodym. Jest najcudowniejszym Dziadkiem, łączy pracę i opiekę nad wnukiem, pomaga na każdym kroku. Widzę w nim dużo z mojego Dziadka, który brał czynny udział w wychowaniu swoich dzieci, i do tej pory jest sercem i ostoją dla nas wszystkich. Dziadkowie są najlepsi 🙂
Niestety dziadkowie moich dzieci chłoną swoją emerycką wolność jak gąbka i gdy tylko wiosna nastanie wsiadają do swego kampera i zwiedzają nasze Mazury i inne piękne okolice północno wschodniej Polski wracając do swego blokowiska późną jesienią. Wtedy koczują i planują kolejny sezon. Ich kontakt z wnukami jest sporadczny i tylko z okazji Świąt. Z jednej strony mam żal a z drugiej ogromny podziw że nie te dwoje ludzi potrafi od 40 lat razem tylko być !!!
Moich dziadków niestety nie pamiętam… Obaj zmarli przed moim urodzeniem. Teść mój zginął w wypadku na miesiąc przed urodzeniem mojego synka… Na szczęście jest jeszcze mój tata, który mimo że nie mieszka w tej samej miejscowości, stara się być jak najczęściej. Zabiera Oliwiera na wakacje, opowiada mu o swoich zainteresowaniach, odpowiada na pytania na które ja nie znam odpowiedzi. Próbuje zarazić go żeglarstwem. Jest też drugi dziadek, nie biologiczny ale równie ważny. Z chęcią pokazuje ku zupełnie inne rzeczy niż mój tata i uwielbiają przemierzać kilometry na rowerze. Obu jestem bardzo wdzięczna za to, że poświęcają mu swój czas i ogromnie zazdroszczę synkowi, że ma dziadków. Patrząc wstecz, na dzieci mojego rodzeństwa, stwierdzam, że mieli jej szczęścia. Kiedy się urodzili dziadek jeszcze pracował zawodowo i nie miał tyle czasu co teraz. Ale i tak poświęcał im wiele czasu. A ja uwielbiam patrzeć na relacje dziadek-wnuk, coś cudownego!
Rzeczywiście Dziadek u nas siedział z boku i tylko przytakiwał babci, może dlatego tak mało się o nim pisze. Ciastko przed obiadem u babci zawsze od Dziadka, konstrukcje zabawek i ich naprawa niczym McGaywer. Spacery po sadzie i opowieści o drzewach, zwierzętach i o wszystkim co nas otaczało. Ten błysk w oku kiedy opowiada o swoim koniu – Siwku… Relacja z Dziadkiem jest bardzo wyjątkowa i nie trzeba o niej pisać, można pomilczeć razem z Dziadkiem 😉
🙂
Moi dziadkowie a raczej dziadkowie mojego syna są przez niego uwielbiani. Bo jak dziadek weźmie na ręce to nie, żeby siedzieć i gadać tylko pójdą nakarmić kury, kaczki, pokażą świnie, pobawią się z psem, niestety dla mamy ☺ dadzą cukierka czy zerwą gruszkę w ogrodzie. Więc oni są ale do takich spraw. Jeśli natomiast chodzi o technikę, Internet, Skype, mms to tutaj są babcie. To ona ogarniają ten świat i pierwsze oglądają zdjęcia które dostali czy też uruchamiają komputer by pogadać z wnuczkiem. Stąd też może ich wiecej na blogach ☺ i innych internetach.
To trochę tak jak u nas 😀 Babcia ogarnia internety, dziadek podwórko 🙂