Muliticooker Redmond – podsumowanie, najczęstsze pytania oraz najlepsze przepisy

Od kiedy opublikowałam tekst o Multicookerze Redmond, dostałam sporo pytań o to, jak się sprawuje, co w nim gotuję, jak go używać oraz czy w ogóle jest przydatny. Postanowiłam więc zrobić małe podsumowanie naszej dwumiesięcznej współpracy oraz ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, czy warto.

 

 

Co to jest ten multicooker?

 

 

Multicooker to wielofunkcyjne urządzenie, które potrafi piec, gotować, smażyć, dusić i jeszcze kilka innych rzeczy. W wiadomościach wysyłaliście mi często to pytanie, czuję się więc w obowiązku zarzucić taką podstawą [sama kiedyś nie wiedziałam, także nie czujcie się ignorantami :)].

 

 

 

Czy to naprawdę się przydaje? 

 

 

Cóż… na to pytanie odpowiedziałam już w pierwszym poście:

 

Taki sprzęt jest najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich świeżo upieczonych mam albo mam więcej niż jednego dziecka – pozwala przygotować szybko obiad lub zupę dla dziecka, a przy tym poświęcić praktycznie całą uwagę potomstwu, nie martwiąc się o doglądanie posiłku, bo posiłek robi się sam. Wydaje mi się, że zabrałabym go również na wszelkie obozy i kempingi [jeśli kiedyś odważymy się na taki krok z dziećmi]: multicooker jest mniejszy od kuchenki gazowej i w zasadzie można w nim przygotować każde danie włączając w to jogurt, chleb, serek wiejski, golonkę oraz… dżem. Myślę też, że to sprzęt idealny dla świeżo upieczonego studenta opuszczającego rodzinny dom – wręczając mu multiccoker i garść przepisów, możecie być pewni, że z głodu nie zginie :) Poza tym to sprzęt idealny dla każdej zabieganej osoby, dla której ogarnięcie posiłku dla rodziny stanowi nie lada wyzwanie. Z multicookerem z pewnością łatwiej będzie to zorganizować. Tak jak mi się ostatnio udaje – o czym niedługo wam napiszę.

 

 

 

Ale od siebie dodam, że oprócz tego multicooker jest świetnym zamiennikiem dla kogoś, kto nie trawi mikrofalówek [na przykład dla mnie :)]. Do tej pory nie mam mikrofali, a jeśli mi jej w którymś momencie życia brakowało, to tylko wtedy, gdy musiałam podgrzewać jakieś danie. Mój multicooker ma funkcję podgrzewania, więc spokojnie mogę uraczyć Chłopa obiadem z wczoraj – ciepłym! Poza tym bardzo ułatwia życie opcja wstawienia obiadu lub kolacji z opóźnieniem – często tak robię, gdy wychodzimy z Kosmykiem na popołudniowy spacer, gdy wrócimy, czekają na na nas ciepły ryż na mleku, kasza manna albo po prostu kakao. Rewelacja!

 

 

Daj mi jeden powód, dlaczego warto kupić?

 

 

Pisałam już o tym w poprzednim poście, ale powtórzę – najważniejszym dla mnie plusem multicookera jest to, że nie muszę pilnować potrawy, stać nad nią i doglądać. Przy kaszy mannie lub ryżu z mlekiem to mega ułatwienie, zwłaszcza rano, gdy kasza manna, owsiana, kukurydziana robi się spokojnie w urządzeniu, a ja w tym czasie nie muszę na nią zwracać uwagi, więc spokojnie ubieram i oporządzam Kosmyka w łazience. Gdy skończę, multicooker robi „pik” i mamy gotowe śniadanie. Ostatnio odkryłam też funkcję podgrzewania, która jest na drugim miejscu.

 

 

A co z ceną? 

 

 

Na rynku można kupić sobie multicookera za 300 zł i 3000 zł. Redmond ma multicookery tańsze i droższe [ja bym zawsze wybrała ten, co ma opcję własnoręcznego ustawienia czasu gotowania i temperatury oraz opcję podgrzewania], ale biorąc pod uwagę to, ile to urządzenie potrafi zrobić i jak dużo przyrządów zastąpić, kupno takiego sprzętu zawsze wyjdzie taniej. Poza tym, jak już wspomniałam, nie dość, że on sam zajmie o wiele mniej miejsca niż kilka urządzeń, to jeszcze jest rewelacyjny na wyjazdy [i tak Chłop zaklepał sobie multicookera na następny poligon :/].

 

 

Dlaczego poprosiłaś ostatnio o przepisy na obiad, skoro masz multicookera i nie musisz stać przy garach?

 

 

Pytanie, które się pojawia zawsze wtedy, gdy wspomnę coś o obiedzie 🙂 Otóż nie każdy obiad gotuję w multicookerze. Po to jest multicookerem, żeby nie ograniczać go do jednego zestawu zadań – ja używam go do gotowania kasz i warzyw, gdy na kuchence przyrządzam mięso [mogę się skupić wyłącznie na mięsie, nie muszę doglądać jeszcze warzyw, a już kasza gryczana  to mi nigdy nie wychodzi, cykam ją w multicookerze], uwielbiam robić w nim moje ukochane ciasto czekoladowe, przymierzam się do dżemów, jeszcze raz spróbuję z własnym jogurtem… cała masa rzeczy może się w nim gotować, a miejsca na obiad może nie starczyć 🙂

 

 

 

Jakie są twoje ulubione potrawy?

 

  • począwszy od kasz [manna, jaglana, gryczana, kukurydziana i ryż!]  oraz zup [zupa szpinakowa pokazana w poprzednim wpisie – rewelacja!], których już chyba nie umiem gotować inaczej, przez

 

 

  • kurczak ze śmietanką i porem  [mój ulubiony: potrzebujesz jedynie filet z kurczaka, por, śmietankę 33%], przyprawy. Kurczaka kroisz w kostkę, pora w plastry, zalewasz śmietanką, nastawiasz na 40 minut duszenia i gotowe].

 

  • Indyk z serem [z kolei to danie uwielbia Chłop i Kosmyk, a ja zawsze robię je wtedy, gdy nie mam kompletnie nic na obiad w lodówce i produkty na ewentualny obiad przywiezie mi dopiero głodny Chłop. Proszę go wtedy, żeby kupił 340 gramów indyka, a sama ucieram ser, kroję pomidory i cebulę -to akurat zawsze mam w jakichś tam ilościach. Gdy Chłop wraca z pracy z indorem, wystarczy wlać do misy oliwę, potem włożyć indyka, pomidory, ser, doprawić i dusić 20 minut. Przez dwadzieścia minut Chłop zdąży rozpalić w piecu, a jak wróci, ciepły obiad jest na stole. Proste, szybkie i niewiele sprzątania].

 

  • Ragout warzywne [zawsze, gdy mam pomysł na jakąś potrawę mięsną, a nie chce mi się walczyć z surówką.Teoretycznie wszystkie potrawy w multicookerze powinny być przyrządzanie zgodnie z podaną gramaturą i składnikami, ale ten przepis sprawdza się świetnie i wychodzi, gdy robię tak zwane ragout śmietnikowe, z tego, co mam akurat w lodówce].

 

  • omlet [tylko w multicookerze umiem go robić i nie muszę pilnować – na patelni zawsze przypalam :D]

 

  • ziemniaki z pieczarkami [20 minut i mam kolejny dodatek do mięsa], aż po

 

  • warzywa na parze [nigdy nie lubiłam warzyw na parze, ale się przekonałam – zdrowsze i smaczniejsze]

 

Przez dwa miesiące multicooker stał się moim kolejnym garnkiem, który od innych garnków różni się jedynie tym, że nie muszę go szorować [ani razu mi niczego nie przypalił, raz zabulgotała mi kasza manna i wyleciała górą, ale zamiast odmierzyć porcję kaszy, wsypałam na oko]. Pierwszy jogurt, który nim robiłam, zupełnie mi nie wyszedł, ale przymierzam się do drugiego. Niedługo zrobię swój pierwszy dżem z aronii i jabłek [wyższa szkoła jazdy, bo bez przepisu z dołączonej do urządzenia książeczki], a we wtorek zamierzam zrobić pyszny deser – mus czekoladowo pomarańczowy. Żałuję, że nie zrobiłam pierogów z jagodami [podobno ładnie się gotują], ale na szczęście moja mama ma trochę zamrożonych jagód, więc wszystko przede mną [boję się ciasta na pierogi, powiedzcie, że nie jest trudne!].

 

 

Czy jest coś, co mi nie pasuje? 

 

 

Owszem, pisałam już o tym w poprzednim poście – niektóre przepisy trzeba czytać bardzo dokładnie i mieć tak zwaną czystą wiedzę kuchenną [głównie chodzi o drożdże – rzadko jest dookreślenie, jakie drożdże [suche czy zwykłe?], kilka razy miałam też rozkminę, czy „z jajek z cukrem ubić pianę” oznacza ubicie piany z samych białek, czy faktycznie z jajek z cukrem [ostatecznie ubiłam masę z całych jajek z cukrem, pianą to nie było, ale ciasto wyszło ok].

 

A oprócz tego, żałuję, że nie mam dodatkowej misy, albo najlepiej w ogóle dwóch. Czasem by się przydała ta druga, szczególnie gdy robię obiad i muszę wszystko wyłożyć z misy, żeby ją szybko umyć i wstawić na przykład ciasto na deser. To oczywiście mój problem pierwszego świata – deser, ale jeśli przygotowanie ciasta to 10 minut, a ono samo się w multicookerze upiecze, w czasie gdy my jemy obiad, to czemu nie skorzystać?

 

 

 

 

I to wszystko. Mam nadzieję, że zaspokoiłam waszą ciekawość i odpowiedziałam na pytania, które plączą wam się po głowie [tak! Nie wszystko robię w multicookerze!]. Jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości – chętnie odpowiem na nie w komentarzach, a teraz zmykam do swoich grzybów, które możecie zobaczyć na instagramie – siedzę nad nimi cały dzień i jeśli multicooker ma jeszcze jakieś wady, to chyba tylko te, że dziad mi tych grzybów nie przebierze 🙂

 

 

 

Joanna Jaskółka

Joanna Jaskółka – w Sieci znana jako MatkaTylkoJedna – od dziesięciu lat przybliża życie na wsi i pisze o neuroróżnorodnym rodzicielstwie w duchu bliskości. Autorka książki „Bliżej”.

Wspieraj na Partronite.pl

Możesz wesprzeć moją pracę, dołączając do moich patronek.

Spodobał Ci się mój artykuł?

Możesz wesprzeć moją pracę
i postawić mi wirtualną kawę.

Może Cię też zainteresować...

ADHD U DOROSŁYCH

ADHD u dorosłych – leki jak cukierki i z tego się wyrasta, czyli wszystkie bzdury, jakie słyszałaś

wyjazd samochodem do rumunii

3500 kilometrów, czyli wyjazd samochodem do Rumunii z dziećmi i psem

wyjazd samochodem do rumunii

Czy czas się pożegnać i czy to będzie ostatni wpis na blogu?

0 0 votes
Ocena artykułu
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anu
Anu
9 lat temu

A jak to jest ilościowo? Chodzi mi o to, czy jednorazowo wrzucając
wszystko do miski jest to porcja wystarczająca na obiad dla 2-3 osobowej
rodziny?

KasiA
KasiA
9 lat temu

A który masz model? Bo weszłam na stronę i tyle podobnych, ze trudno wybrac 😛

Joanna Jaskółka
Reply to  KasiA
9 lat temu

Ja mam ten: http://multicooker.pl/katalog/multicookery/redmond_rmc_m90/ a wybór faktycznie ogromny!

olguska
9 lat temu

ciekawe urządzenie 😀 nie ma co może kiedyś też będę miała takowego w kuchni 😛

Mama Tomka
Mama Tomka
9 lat temu

Już dawno się zastanawiałam, ale teraz mnie przekonałaś tym ciepłym kakaem po spacerze 😀