Średnio raz dziennie dostaję od kogoś z was mail „Czy na Mazurach są grzyby?”. Pytacie się, czy warto przyjeżdżać, czy warto przejeżdżać nawet, żeby złapać kogoś sprzedającego przy drodze dary lasu. Na większość maili i pw staram się odpowiedzieć, ale ostatnio przyszło ich tyle, że odpuściłam i postanowiłam odpisać zbiorczo:
Czy na Mazurach są grzyby?
Są 🙂 I powiem więcej – nie było chyba roku, żeby ich nie było. Owszem, zdarzały się lata, gdy było tak sucho, że o maślakach można było pomarzyć [jak nasze ostatnie wakacje właśnie], ale prędzej czy później grzyby w lasach się pojawiały i pod koniec września zazwyczaj każdego roku jest mniejszy lub większy wysyp. Jeśli więc lubicie łazić po lesie, to właśnie wrzesień/październik jest najlepszym czasem na weekendowy wypad do lasu z koszykiem. Chłop ostatnio chodzi codziennie i codziennie przynosi prawie pełen koszyk. Grzyby zbiera rozważnie – nie wszystko jak leci, ale wybiera te do octu, te do duszenia, te na suszenie. I każdego wieczoru siadamy do stołu z nożykiem i obieramy, kroimy, zalewamy zalewą octową. Niżej na zdjęciach zresztą zobaczycie, a tuż pod tym tekstem podzielę się moim przepisem na zalewę:
Przepis na zalewę do grzybków w occie [z marchewką]:
Grzyby wrzucić do wody z dwiema łyżkami octu i gotować zaledwie dwie lub trzy minuty [można podgotować je razem z cebulką i cebulkę też potem do grzybków wsadzić.. Wodę wylać, grzyby zostawić w durszlaku i lekko schłodzić zimną wodą [nie za długo, żeby woda nie wypłukała całego grzybowego aromatu]. W oddzielnym garnuszku podgotować marchewkę [nie musi być miękka], potem marchewkę pokroić w plasterki. Przygotować zalewę: trzy szklanki wody, jedna szklanka octu, pół szklanki cukru, kilka ziarenek ziela angielskiego, kilka liści laurowych, można też dodać gorczycy. W słoikach układamy grzyby, dokładając od czasu do czasu marchewkę. Zalać zalewą. Zakręcić. Postawić do góry dnem. Jeśli słoiki się nie zamknęły, dla pewności pasteryzować.
A teraz, żeby udowodnić, że na Mazurach są grzyby, proszę: [na pierwszym zdjęciu nasza przydomowa kania, a trochę wyżej na pagórku mamy kolonię maślaków :)]
A czy wy macie jakieś swoje przepisy na zalewę do grzybów? Zbieracie? Kupujecie? Dostałam sporo pytań też o to, czy ja osobiście mogłabym nazbierać grzybów i je komuś wysłać za opłatą albo zrobić. Tylko mnie tym denerwujecie, bo wciąż i wciąż nie mam tyle odwagi, żeby założyć taką firmę przetwórczą, bo nie wierzę, że ktoś chciałby to kupować 🙂
Załóż firmę przetwórczą. Żądaj kosmicznych cen za słoik, bo z dedykacją i miłością od słynnej blogerki. Rozlaną octową zalewę wycieraj stuzłotówkami. PROFIT. <3
Chłop nadal chce być żołnierzem czy już przymierza się do leśniczówki? 😛
mmm… uwielbiam grzyby… w każdej postaci 😀 kiedyś napewno sie wybiorę na zbiory pewnie już z trójką urwisków swoich 😀 a na razie niestety kupne a szkoda…
Maślaki to śliskie łobuzy są. Zbieramy! Ale u nas w tym roku jeszcze się nie pojawiły 🙁 Za zimno. Jak byłam mała to całe popołudnia spędzałam z tatą i bratem w lesie w Sokole (Chłop będzie wiedział gdzie to 🙂 )